Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Kolejny dzień

Daniel

Czułem jej strach w powietrzu, który nakręcał mnie coraz bardziej, sprawiając, że naprawdę byłem w stanie spełnić swoją groźbę w tym momencie. Otworzyła szeroko oczy, widząc, że mówię prawdę i pokręciła głową, milcząco prosząc mnie bym tego nie zrobił. Moja urocza i słodka Myszka myśli, że nic jej nie grozi w otoczeniu obcych osób, że wszyscy są dobrzy. Myli się i wiem to stąd, że znam ludzi, wiem, że nikt kto zabłądził w ciemne zakamarki życia będzie myślał o innych, jako o przyjaciołach. Kiedy pierwszy raz spotkałem Myszkę od razu wyczułem jej naiwność i już miałem w głowie kilkanaście scenariuszy jak ją wykorzystać do swoich celów, ale ona przez ten cały czas nie przestawała wierzyć. Ta dziewczyna zafascynowała mnie sobą od początku, do tego stopnia, że nie nawet się nie zorientowałem, kiedy zawładnęła każdą moją myślą.  Nie potrafiłem znieść myśli, że nie należy do mnie, że jakiś inny facet będzie spijał jej smak z ust, które są w każdej chwili chętne do pocałunku. Uwielbiałem patrzeć na jej skórę oznaczoną po naszych nocnych spotkaniach, a jej ciało spragnione mojego dotyku. 

- Chcesz tego , prawda?- powiedziałem, coraz bardziej na nią napalony, choć to zapewne po części wpływ tego zielska, które wypaliłem.

- Wróćmy do domu. - odparła, kątem oka zerkając  w stronę budynku, a z kącika prawego oka spłynęła mała łza. Podążyłem za jej spojrzeniem i pomyślałem, że prawdopodobnie będą mnie dzisiaj odbierać z komisariatu. - Proszę.

Ten dupek, który dotykał moją Myszkę, szedł w naszym kierunku sprawiając, że Kylie niemal zaczęła dygotać. Moja dziewczyna zaczęła coś gorączkowo do mnie mówić, ale ja nie rozumiałem jej słów wpatrzony w tego lalusia. Spojrzałem na Kylie, dopiero gdy poczułem, jak jej palce zaciskają się na moim ramieniu.

- To jest Roland. - powiedziała, wskazując na niego. - A to jest Daniel.- wskazała na mnie.

Mierzyliśmy się z Rolandem spojrzeniami. Mogłem, przysiądź, że patrzył na Kylie z żalem, jakby spodziewał się po mnie czegoś innego. Czyżby Myszka mu o mnie opowiadała? A jeśli tak to, co.

Objąłem Kylie w pasie i przyciągnąłem do swojego boku w zaborczym geście. Drake i reszta paczki zaczęła nas nawoływać, ale w tej chwili gówno mnie to obchodziło, teraz liczyło się tylko to, by nowy znajomy Kylie pojął naukę na przyszłość  z tej chwili. Po jakieś minucie odpuścił, pożegnał się z moją dziewczyną i odszedł na tyle daleko, by moja pięść trafiła w powietrze. 

— Czyś ty zupełnie zwariowałeś? — syknęła i wbiła mi łokieć w bok. — Jak mogłeś tak się zachować? Przyszedłeś tu zjarany i uważasz się za króla wszechświata. 

Odepchnęła się ode mnie, ale szybko z powrotem przyciągnąłem ją do siebie, otaczając ją ramionami w talii. Schyliłem głowę i przygryzłem płatek jej ucha wiedząc, jak bardzo ją to podnieca.

— Daniel, przestań. — powiedziała, ale o wiele spokojniej, uleglej. Zaczęliśmy iść w stronę samochodu. — Ludzie patrzą. 

— Czemu dzisiaj Myszka od rana pokazuje pazurki? — spytałem, przy jej szyi czując, jak powoli rozpływa się w moich ramionach. Była niesamowita. Była moim najgorszym uzależnieniem, który przy odstawieniu niszczy nie tylko mnie, ale wszystkich, którzy będą w pobliżu — Może powinienem cię zacząć nazywać Kociak? Spodobałoby ci się? Poza tym jest impreza , na której musimy być. — otworzyłem drzwi i wepchnąłem ją do środka. — Mogę ci obiecać, że będzie gorąco. 

— Daniel, ale wiesz, że zapomniałem dzisiaj kupić nowe opakowanie spreju do dezynfekcji? Razem z Kylie możecie sobie pofiglować, ale nie w moim aucie. — powiedział Drake, odpalając samochód. Siedziała na moich kolanach, czując, jak bardzo jej pragnę, pokręciła nawet tym swoim tyłeczkiem, cichutko wzdychając. 

— Ostatnio, gdy pożyczałem ci swój samochód musiałem po wszystkim wymienić pokrowce na siedzeniach. W pokoju powinienem mieć jeszcze paragon. - odpowiedziałem, kładąc ręce na biodrach swojej dziewczyny.

— Gdzie jest Debra i Sara? — spytała Kylie, co mnie trochę otrzeźwiało i z powrotem skupiło na niej uwagę.

Miałem nadzieję, że nie widziała zdjęcia,  które wstawiła ta suka rano. Nie rozumiałem jej zachowania i choćbym nie wiadomo jak długo jej tłumaczył już nigdy nie będę się z nią pieprzył. Jednak ona ubzdurała sobie, że to tylko gra wstępna.

- To, o której was dzisiaj zabrać? - spytał  Drake mimochodem.

-Dzisiaj odpadam- odparła  Kylie- Mój tata ma urodziny.

Po tych słowach nastała cisza i, cholera, byłem pewien, że wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie, ale nie potrafiłem odwrócić wzroku od ramienia dziewczyny. Nim się zorientowałem już wysiadaliśmy. Nie odzywałem się, gdy wchodziłem do domu, trzymając za rękę Kylie, nie puściłem jej, dopóki nie zamknąłem drzwi do jej pokoju. Odsunęła się i podniosła wzrok aż nasze spojrzenia się zderzyły. Oddychałem ciężko, a napięcie wokół nas narastało do granic możliwości, grożąc wybuchem w każdej chwili. Mieliśmy szczęście, że w domu nie ma nikogo poza nami, bo nie w tej chwili nie ręczyłem za siebie. Kylie nieświadomie przygryzła  wargę i ściągnęła z ramienia torbę, zrzucając ją na podłogę.

- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytałem, robiąc krok w jej stronę.

- Myślę, że sam powinieneś o tym wiedzieć.

Kylie skrzywiła się, gdy wybuchnąłem nieszczerym śmiechem. Szczerze mówiąc, to nawet nie potrafię spojrzeć na tego mężczyznę, a co dopiero pamiętać o jego urodzinach. 

- Wiesz, że znoszę twojego ojca. Z wzajemnością. - dodałem. 

- Wiem, ale nie zmienisz tego, że go kocham i chcę świętować jego dzień. - zadarła głowę, jakby rzucała mi wyzwanie. - Nikt cię nie zmusza, byś został, możesz iść na imprezę. 

- Kylie, Kylie - powiedziałem cicho, zbliżając się do niej, dopóki nie poczułem ciepła jej ciała. Podniosłem dłoń i położyłem na jej policzku.  - Naprawdę myślisz, że pójdę tam bez ciebie? Nie chcemy tego oboje. Zostanę tutaj dla ciebie i mamy. - musnąłem kciukiem jej przygryzioną wargę. - Gdy wieczorem zostaniemy sami, chcę spędzić z tobą czas tak jak na to oboje zasługujemy. Pozwolisz mi na to? 

Pocałowałem ją, nie czekając na odpowiedz, bo wiem, że pokaże mi to jej ciało. Jeśli miałem się zachowywać przyzwoicie, to musiałem wziąć swoją działkę. Nie mogłem się doczekać chwili, gdy dzień się wreszcie skończy, nastanie noc i mogę przez chwilę udawać, że wszystko jest jak dawniej. Chwila, jedno mrugnięcie okiem i nastaje nowy dzień.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro