1.Koszmar wiecznie żywy
Delikatny dotyk na karku obudził mnie brutalniej niż kubeł zimnej wody. Wytrzeszczyłam oczy, a w gardle zrodził mi się krzyk przerażenia. Dłoń nieznajomego natychmiast pomknęła do moich ust, kneblując je, a ciężkie ciało unieruchomiło. Był środek nocy. Przez okno widziałam księżyc w pełni i gwiazdy, które migotały spokojnie zajęte sobą. Nieznajomy ukrył twarz w zagięciu mojej szyi, liżąc ją i skubiąc zębami. Był ciężki i choć ja byłam wysoka, nie potrafiłam nawet drgnąć. Wiedział jak mnie unieszkodliwić. Załkałam w jego dłoń, gdy wolną ręką zaczął gładzić moje włosy. Może to sen, koszmar i dlatego nie potrafię spojrzeć na jego twarz w ciemności? Gdy poruszył biodrami, nie potrafiłam powstrzymać łez. Ręce zaczęły drętwieć pod plecami. Oddychałam głośno przez nos, a strach odbierał mi odwagi. Mimo mroku zamknęłam oczy bojąc się, że gdy oprawca się odezwie okaże się, że to nie sen, lecz koszmar, który trwa każdego dnia. Dłoń z włosów zjechała na moje gardło i zacisnęła się lekko, ostrzegawczo. Jego biodra przyśpieszyły, ocierając się o moje, a jęki przy moim uchu budziły we mnie mdłości. Czułam, że jest już mocno podniecony.
- Myszko, podoba ci się? Wiem, że tak. - zostawił mokry pocałunek na mojej szyi. - Zawsze ci się podobało.
Przyśpieszył ruchy, dążąc do spełnienia. Co gorsza, ja też tego chciałam. Ruchy mojego ciała zaczęły się z nim synchronizować. Strach, powolny brak powietrza i obrzydzenie zaczęły blaknąć wraz z narastającym pożądaniem. Chciałam go dotknąć, poczuć jak mięśnie na jego plecach grały pod moimi palcami. Chciałam go oznaczyć równie mocno, jak on mnie.
Obydwoje wiedzieliśmy, że to nas kręci, a przynajmniej kręciło, dopóki wszystko się zmieniło. Tarcie, sapanie i skomlenia szybko doprowadziło nas do rozkoszy. Daniel, mój przybrany brat i były chłopak, zacisnął zęby aż do krwi na moim ramieniu, gdy doszedł. Ja byłam o krok od ekstazy, jednak on nigdy mi na nią nie pozwalał. Odsunął się i położył obok mnie, nadal trzymając ręce na moich ustach i szyi. Drżenie powoli ustępowało, gdy widziałam, jak w świetle księżyca jego twarz się rozluźnia. Jęknęłam sfrustrowana.
Daniel we wcześniejszym życiu był moim chłopakiem, dopóki nasi rodzice się nie poznali, a wkrótce też nie ożenili. Jego matka sądziła, że związek z moim tatą pozwoli mu na nowy start. Koniec z narkotykami, policją i innymi różnymi podobnymi rzeczami. Kryliśmy się z tym, że spędzaliśmy ze sobą czas. Kryłam go, gdy ćpał i rozbijał uliczne sklepy. On za to pozwalał mi na szaleństwo, które dawniej było dla mnie zakazane. Wszystko zmieniło się, gdy nasi rodzice powiedzieli nam, że się pobiorą, choć wcześniej nawet nie mówili, że kogoś mają. Daniel nie potrafił tego znieść. Wszystko pogorszyło się, gdy zamieszkaliśmy razem. Mój przybrany brat wściekał się, że nie może mnie dotknąć, całować i ogłosić, że należę do niego, więc wymyślił sobie, że będzie przychodził do mnie w nocy i robił to, co przed chwilą. Z początku zagroziłam mu, że tak być nie może, ale on uderzył mnie w szczękę i wrócił do molestowania, grożąc, że następnym razem będzie gorzej. Od tego czasu nie pozwolił mi dochodzić. Ja cieszyłam się, że mój związek z nim się skończy, choć czułam do niego niemal zwierzęcy pociąg. Był toksyczny i destrukcyjny mimo wszystko.
- I jak Myszko? - założył mi czule krzywkę za ucho. - Nadal mnie pragniesz, prawda? Moja siostra chce się ze mną pieprzyć.
Zaśmiał się cicho, by nie obudzić rodziców.
- Wiesz, że cię pragnę i nie mogę się doczekać, aż wreszcie będziemy sami. Tęsknię za tobą, Myszko. - Pocałował mnie w nos. Jego zapach niemal pozbawił mnie przytomności. - Śpij. - nakazał i wyszedł z mojego pokoju z miną zwycięscy. Teraz dopiero mogłam odetchnąć i spojrzeć na elektroniczny zegar, na którym widziałam zaledwie dwie godziny po północy. Jaskrawe cyfry kpiły ze mnie, jasno mówiąc, że spędziliśmy razem dwie godziny. Codziennie o tej porze w uszach rozbrzmiewał mi jego głos.
- To ze mną zakończysz dzień i zaczniesz następny.
Pozostało mi jedynie płakać, wierząc, że łzy pozwolą oczyszczą moją duszę.
Odgłosy kroków, otwieranych i zamykanych drzwi sprawiły, że na chwilę opuściłam powieki. Wcześniejsze szybkie zerknięcie na zegar mówiło, że nie spałam od ponad sześciu godzin. Nie potrafiłabym tego zrobić, nawet gdyby ktoś przystawił mi do głowy pistolet. Napięcie po nocnych pieszczotach powoli opuszczało moje ciało, ale nie umysłu. Chęć do spania nasilała się, gdy słyszałam, jak reszta domowników zaczynała dzień. Czułam się wtedy bezpieczniejsza. Przygryzłam wargę, obracając się na bok, skrzywiłam się, gdy chłodna pościel dotknęła śladów zębów na mojej skórze. Zdusiłam jęk. Na samo wspomnienie jego dotyku czułam, jak dreszcze biegną po mojej skórze, a nerwy stają się wrażliwsze. Znowu podniosłam powieki, moją uwagę przykuł widok za oknem. Słońce budziło się znad dachów sąsiadów, oślepiając mnie swymi promieniami. Mimo wszystko ponownie zamknęłam oczy i zmusiłam się do przespania chociaż godziny. Nic więcej. Tym razem mi się udało.
* * *
- Witaj Myszko. - mruknął Daniel w moim kierunku, gdy zeszłam na dół. Nasi rodzice byli na drugim końcu budynku. Nalałam sobie soku i zrobiłam tosty, ignorując intensywne spojrzenie chłopaka, który wpatrywał się w miejsce ugryzienia, teraz ukryte pod swetrem. - Nie ignorując mnie. - poczułam jego dłonie na biodrach. - Nie chciałem cię tak mocno ugryźć. - lekko przygryzł płatek mojego ucha. Nienawidziłam siebie, że tak go pragnęłam, ale udało mi się znaleźć w sobie siłę, by zdjąć z siebie jego ręce i odepchnąć.
- Daniel zostaw mnie, głodna jestem. - zaniosłam jedzenie na stół. Musiałam się zbierać. Za niecałą godzinę miałam lekcje i nie chciałam się spóźnić.
Gdy usiadłam, Daniel poszedł moim śladem i dołączył do mnie, podbierając mi tosta, którego właśnie miałam zjeść. Przewróciłam oczami.
- Myszko, nie złość się na mnie.
- Nie złoszczę się. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Trzepnęłam go po ręce, gdy przysuwał do siebie sok.
- Chodź tu. - powiedział po chwili i nie czekając na moją odpowiedź, posadził mnie sobie na kolanach okrakiem twarzą do siebie. Jedną ręką otoczył w talii, drugą złapał mnie za brodę i lekko uniósł. - Co się stało?
Głaskał delikatnie, czule, kciukiem moje policzki. Jego druga dłoń zniknęła pod materiałem bluzki i pieściła tuż nad pośladkami. Widząc moje zaróżowione policzki i przyśpieszony oddech zauważałam w jego oczach cień dumy i tryumfu. Gdy chciałam się w niego wtulić, jego ucisk na brodzie wzmocnił się przywracając do pokręconej rzeczywistości.
Przysunął mnie bardziej do siebie, bym poczuła idealnie pod sobą wybrzuszenie w jego spodniach. Spojrzałam na niego zagubiona.
- Chcesz tego Myszko? Dam ci to - szepnął kusząco. Chciałam tego i on o tym bardzo dobrze wiedział.
Pocałował mnie mocno i żarliwie, tak jak to zawsze robił. Jego palce opadły i wbiły mi się w biodra. Daniel jest stanowczy, uparty i zawsze osiąga swój cel. Nie potrafi być tak naprawdę czuły, choć idealnie nauczył się tej sztuczki. Dopiero gdy zatraca się, ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Tak jak teraz. Zaczęłam oddawać pocałunki z taką żarliwością, że mogłabym spalić cały ten dom. Moje dłonie zniknęły pod jego spraną koszulką do miejsca tuż nad sercem , gdzie znajdował się mój ulubiony tatuaż. Głowa pantery z indiańskim piórem za uchem na tle lasu w pełni księżyca. Zrobił go kiedyś dla mnie. Jego kolczyk w języku drażnił mnie w podniebienie, ale to uczucie zniknęło, gdy zaczął się ruszać pode mną. Jęknęłam mu prosto w usta nie zważając na to, że rodzice mogą w każdej chwili wejść i nas przyłapać. Czując, jak pożądanie znowu odbiera mi rozsądek w głowie, zaświeciła mi się czerwona lampka. Oderwałam się od jego ust i zdyszana zeszłam z niego. Na drżących nogach oparta o blat zrozumiałam, że to się nigdy nie skończy. Zawsze będzie mnie kontrolował. Odchyliłam głowę do tyłu, próbując zmusić się do racjonalnego myślenia. Szkoła!
- Myszko? - spytał, rozmarzonym głosem wracając do siebie. Złapałam za plecak przy stole i ruszyłam do drzwi. Zerknęłam na niego, nie mogąc uwierzyć, że wreszcie udało mi się oprzeć. Dziś w nocy przekroczył niewidzialną granicę, która wszystko zmieniła.
- Do widzenia, Danielu-Spanielu.
Nie potrafię nieopublikować tej opowieści
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro