Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3) Uczucia Króla

Miesiąc później…

- Nie masz prawa trzymać mnie zamkniętego w tym cholernym pałacu! - młody syren wpłynął energicznie do sali tronowej, w której znajdował się jego starszy brat.

- Mam prawo i będę cię tu trzymał ile tylko zechcę braciszku. - kpiąca wypowiedź miedzianowłosego bardziej rozjuszyła bruneta, który miał już dość ciągłego siedzenia w jednym miejscu. Szczególnie był wściekły na "glonoMycrojada", który nie dość, że trzymał go w pałacu, to jeszcze ku rozpaczy Sherlocka zniszczył jego oazę. Nie zostało już tam nic, nawet jaskinia została zawalona - Nie rozumiesz, że robię to dla twojego bezpieczeństwa!? - starszy z braci spojrzał na młodszego z nieustępliwym wzrokiem.

Bo co miał zrobić? Sherlock pływał sobie do tej opery kiedy tylko chciał, nie patrząc na to, że nad jego głową, gdzie znajdowała się wyspa, mieszkają normalni ludzie. Ludzie, którzy mogli w każdej chwili zanurkować, chcąc zwiedzić podwodną operę. Nie przekonywały go zapewnienia bruneta, że „lądowcy” nie wiedzą nic o tej operze, ponieważ oni w każdej chwili mogli odkryć budynek, a w nim jego brata, którego pewnie już ponownie nigdy by nie zobaczył.

Jeszcze przed narodzinami Sherlocka, Mycroft wraz z ich matką często tam płynął, gdzie kobieta wygrywała tak piękne melodie, że aż do dziś miedzianowłosemu zapiera dech w piersiach. Doskonale wiedział, że jego młodszy braciszek odziedziczył ten wspaniały talent po ich matce, a on jako król wiedział gdzie opera się znajduje, ale nawet mimo swojej władzy nie mógł przewidzieć, że młody syren będzie tam pływał, a do tego jeszcze odnajdzie dawno ukryte przez Mycrofta skrzypce królowej, które ich ojciec kazał stworzyć na urodziny swej żony. Teraz jedyne co po nich zostało to szczątki, kiedy ten głupi syreni rycerz rzucił nimi o ostry kamień, leżący niedaleko niego. To jeszcze mógłby mu wybaczyć, ale zaatakowania jego brata, gdzie wyraźnie rozkazał by żadna krzywda mu się nie stała, nie mógł zignorować. Natychmiast, kiedy ci wrócili, niosąc nieprzytomnego księcia, odpowiedzialny za to pożałował swojego czynu, zostając wtrąconym do lochów. Mycroft łatwo mu tego nie wybaczy.

Jednak starszy z braci nie był taki wredny na jakiego wyglądał, dlatego kazał jednemu z żołnierzy wrócić do opery i zabrać połamane skrzypce, a następnie oddać je temu, spod którego ręki wyszły. Bo jakby nie patrzeć, wielkimi krokami zbliżały się urodziny młodego księcia, a Mycroft na pewno o nich nie zapomni... Nie tym razem.

- Mam to gdzieś! - warknął mężczyzna. Jego mina i postawa jasno wskazywały królowi, że jest w stanie wszcząć swój bunt, tylko by mieć ostatnie zdanie.

Takie zachowanie Sherlocka boleśnie przypominało Mycroftowi o ich zmarłych rodzicach. Ich ojciec był taki sam, kiedy chciał postawić na swoim i kłócił się o to ze swoją żoną. Brunet wszakże nie przypomina ich z wyglądu, ale z charakteru już owszem; upartość matki wraz z talentem muzycznym połączone ze sprytem ojca. Jedynie co wybijało się ponad wszystkie jego cechy, to sztuka dedukcji. Mycroft, jako najstarszy syn królewskiej rodziny, uczył się od najmłodszych lat tej sztuki, a Sherlock już w wieku trzech lat wydedukował ze zwykłego kucharza, że chciał otruć jedzenie i ich zabić.

Prawdziwy młody geniusz, jak mawiała ich matka.

Czasem jednak był zazdrosny o swojego brata, ale wraz z dorastaniem zmieniło się to w usilne pielęgnowanie jego talentu, co czasami się opłacało, a czasami przynosiło problemy. Mycroft, jako król nie miał tylu wrogów, co jego młodszy brat i to najbardziej go przerażało. Świadomość, że Sherlock może zostać zamordowany nie mogła go opuścić, dlatego jako jego starszy brat i król podjął decyzję.

- Ja swojej decyzji nie zmienię. - Mycroft wstał i podpłynął do brata, a następnie zrobił coś, czego nie robił od śmierci rodziców. Owinął ramiona wokół szyi Sherlocka i przytulił go mocno do siebie, na co ten zesztywniał - Nie chcę cię stracić, zrozum to. - wyszeptał mu do ucha. Delikatnie odsunął się od niego i machnął niedbale ręką, odprawiając brata - Mam jeszcze dużo pracy. Pogadamy innym razem – odparł, podpływając do swojego tronu, na którym usiadł.

- Obiecujesz? - zanim Sherlock wypłynął, spojrzał pytająco na brata.

- Obiecuję.

***
Siema ludzki!

Mam nadzieję, że ktoś się stęsknił za mną i jeszcze mnie pamięta. Na szczęście teraz mam troszkę czasu, więc napisałam to dla Was, ale mam jedną uwagę i mogę teraz brzmieć jak świnia.

Jestem na Wattpadzie bo jestem, ale on NIE jest całym moim życiem. To nie wszystko, co mam do powiedzenia, a mianowicie...

Nie życzę sobie ponaglania mnie.

Pamiętam o tym opku i o reszcie, ale jeśli nie mam czasu lub weny, to po prostu nie piszę. W innych opkach są w połowie napisane rozdziały, ale jak będę miała wenę, akurat na tamte opka, to je skończę i udostępnię. Aktualnie cieszcie się tym rozdziałem.

Przepraszam jeśli ktoś czeka na inne rozdzialiki w innych książkach, ale jedyne o co mogę prosić, to cierpliwość.

Dobrze, mam nadzieję, że się zrozumieliśmy.

Strasznie inni wyszli mi tutaj Sherlock i Myc, ale jeśli komuś się to nie podoba, to po prostu niech nie czyta i komentuje.

Moją betą była michalinka_1

Oneesan? Jesteś wielka! Kocham cię normalnie ❤️❤️❤️

Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro