13. Wyrwie mi serce
- Jakiego rytuału?
- Połączy on już nas na zawsze razem
- Chodzi ci o małżeństwo? - chciała się upewnić.
- Oh, nie, Valentino... dosłownie nas złączy. Przelejemy twoją wielką moc na mnie. Będziesz moją częścią do śmierci. - szeptał tuż przy jej szyi gładząc jej uda przez cienki materiał.
- W jaki sposób stanę się częścią ciebie? - spytała zmysłowym tonem wyginając się zachącająco ku niemu. Musi grać, by mężczyzna skupiał się bardziej na jej ciele niż informacjach, które jej przekazuje. Jego dłonie wróciły do jej tali, a usta przycisnął do jej szyi.
- Nie lękaj się, najdroższa, to potrwa tylko chwilę... podczas gdy będę intonował pieśń, Silici pobłogosławi się, pożegnam cię pocałunkiem, a następnie wykroję ci serce z piersi. Gdy twoja krew spłynie w ogień, twoja moc mnie napełni. - szeptał. Serce jej się ścisneło w piersi.
- Niedoczekanie twoje, Valgradzie - warknęła i kopnęła go w przyrodzenie. Mężczyzna z sykiem padł na kolana.
- Nic się nie zmieniłaś, Val, wciąż płonie w tobie ten ogień - powiedział wstając.
- I nigdy niezgaśnie. Nawet gdy mnie zabijesz moja moc nigdy nie będzie twoja - warknęła.
- Jeszcze zobaczymy, moja miła, czas zacząć.
Zaczął śpiewać piękną melodie jednak nie była wstanie rozpoznać słów. Pochwili kobieta do niej podeszła i znówiła nad nią modlitwę. Serce tłukło jej w serce niemiłosiernie. Zaraz ją zabiją. Valgrad już miał ją pocałować gdy usłyszała krzyk.
- Zostaw moją żonę!
- Klemensie?! - krzyknęła z ulgą.
- Już jestem - odparł patrząc z czułością na miłość swego życia. Wtem dziewczyna poczuła zimne ostrze na szyi.
- Odłóżcie broń - warknęła Silici. Sir zacisnął szczękę, ale wydał rozkaz i wszyscy odłożyli broń. Czarnoksiężycy zebrali miecze, a dwóch związała Klemensa.
- Będziesz świadkiem tego jak Valentina stanie się częścią mnie - powiedział Val do jej ukochanego.
- Niedoczekanie twoje, to moja żona przed ludem i Bogiem - warknął.
- Klemensie... nie o to mu chodzi. Wyrwie mi serce, by moja moc przeszła na niego. - szepnęła patrząc ze smutkiem na męża. Zrobił wielkie oczy z przerażenia.
- Zostawcie ją, śmiecie! Jeśli tylko ją tkniecie to was zabije! - krzyczał próbując się wyrwać. Valgrad podszedł i wbił nóż w jego plecy.
- Cicho psie- warknął. Wtedy zabrzmiał ogłuszający krzyk dziewczyny.
- Nie!!! - łzy ciekły słonymi potokami. Nie mogła go stracić. Nie mogła!
- Spokojnie, Valentino. Nic mi nie jest - szepnął rycerz, kiedy fanatyk podchodził do niej ze sztyletem.
- Klemensie... najdroższy, ja cię kocham... z całego serca - powiedziała patrząc już pewnie ostatni raz na niego.
Valgrad uniósł rękę i już miał wbić ostrze w jej ciało kiedy śmignęła strzała i wbiła się w rego ramie. Sztylet wypadł mu z rąk, a z lasu wypadł sir Evan i Lady Caroline i rycerzami.
- Oh, synu - dopadła do niego matka i rozcieła pęta. Rycerz odrazu pognał do Valentiny.
- Najmilsza - szepnął i pocałował ją namiętnie.
- Już po wszystkim - uśmiechnęła się z łzami w oczach.
- Tak. Zabieram cię do domu - rzekł i rozciął sznury krępujące jej dłonie. Valentina wpadła prosto w jego ramiona i przylgnęła ufnie do niego. Klemens zerknął na resztę. Recerze pojmali już "czarnoksiężników". Trafią pod sąd do króla. Wziął ukochaną na ręce i poszedł do ojca.
- Dziękuje, że tak szybko przybyłeś
- Nie dziękuj, synu. Tylko uważaj na siebie następnym razem - i zmierzwił mu włosy jak małemu chłopcu co rozczuliło kobiety.
- Wracajmy lepiej do waszego zamku bo się ściemnia. Pozatym trzeba was opatrzyć. - na tą uwagę kobieta Valentina zrobiła wielkie oczy.
- Klemensie twoje plecy! - zeszła z jego rąk by na nie spojrzeć lecz nim to zrobiła rycerz osunął się na ziemie.
**********************************
Mam nadzieję, że zaskoczyłam was i większość z was myślała, że Valgrad chciał poślubić Valentine ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro