Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Już po kilku minutach, od kiedy Autoboty znalazły się na statku, usłyszałaś dźwięki strzelania. Widocznie kierowali się w tę samą stronę, co Ty. 

Przemykałaś się korytarzami nie chcąc, by ktoś Cię przyuważył. Wtem, usłyszałaś za sobą ciężkie kroki. Schowałaś się za ścianą i wychyliłaś, aby sprawdzić, kto zaszczycił Cię Twoją obecnością. Kamień spadł Ci z serca, kiedy okazało się, że to Arcee. 

-Arcee! - Krzyknęłaś, a Autobotka od razu odwróciła się w Twoją stronę. W kilka sekund znalazła się przy Tobie. Klęknęła i zaczęła Cię oglądać. Powstrzymałaś ją, chwytając za palec - Ze mną w porządku! Co z tobą? Gdzie reszta?

-Rozdzieliliśmy się. Wiesz, gdzie jest trzymany Bumbelbee? 

-Nie, ale mam pewne podejrzenie - powiedziałaś, a Arcee przetransformowała się w motor. Od razu zajęłaś miejsce za kierownicą. 

-Prowadź. 

***

Knockout czuł, że coś się święci, kiedy zamiast Ciebie, w drzwiach jego laboratorium stanął Megatron z Soundwave'm i Starscream'em. 

-Gdzie jest (Imię)?

-Nie wiem. Przyszła tu dzisiaj w ogóle? - Spytał, a Lord Megatron uderzył stalową ręką w blat, zostawiając tam wgłębienie. 

-Tak! I zdjęła nasze zabezpieczenia, przez co te cholerne Autoboty niszczą mój statek! - Krzyknął rozwścieczały, po czym odwrócił się do swoich podwładnych - Macie znaleźć Autoboty i człowieka, zanim odkryją, gdzie jest zwiadowca! Kobieta ma być żywa, policzę się z nią osobiście!

Knockout uchylił usta, aby zaprzeczyć, ale koniec końców nic nie powiedział. (Imię), coś Ty najlepszego zrobiła?

***

W dosłownie kilka minut znalazłyście się w prostym korytarzu z rzędem drzwi w ścianach. Sprawdziłyście chyba wszystkie cele, ale nigdzie nie było Bee! Autobotka już chciała wjechać w inne miejsce, ale coś zaświtało Ci w głowie. 

-Nie! On tu jest - powiedziałaś, dokładnie przypatrując się ścianie na końcu pomieszczenia.

-(Imię), nie ma czasu do stracenia - mówiła, ale zamiast się posłuchać, podeszłaś do metalowej konstrukcji i zaczęłaś w nią pukać. Twoje oczy zaszkliły się nadzieją. Cofnęłaś się kilka metrów i powiedziałaś Autobotce, aby stanęła za Tobą. Bez słowa wyjaśnień, wyciągnęłaś pistolet i strzeliłaś w ścianę, robiąc w niej sporej wielkości dziurę. 

-To był mój pierwszy projekt na zlecenie. Drzwi, których nie da się wykryć - wyjaśniłaś, po czym szybko podbiegłyście do pomieszczenia. W środku było zupełnie ciemno, dopóki Arcee nie znalazła włącznika światła. Kiedy kilka lamp rozświetliło pokój, ujawniając jego mroczne tajemnice, gwałtownie wciągnęłaś powietrze. 

Bee tu był. Leżał nieprzytomny na podłodze, w kałuży Energonu. Optyki miał przymknięte i w ogóle się nie ruszał. 

Arcee znalazła się przy nim pierwsza. Przyłożyła palce do jego kabli przy szyi i spojrzała się w Twoją stronę. Te kilka sekund, w których sprawdzała, czy żyje, trwała wieczność. Uśmiechnęła się smutno. 

-Czuje puls. Słaby, ale jest! 

Przetarłaś mokre oczy i zachichotałaś cicho. Zdążyłyście. 

Również podeszłaś do żółtego mech'a i razem próbowałyście jakoś go ocucić. Przy okazji, sprawdziłaś jego ranę. Energon już się nie wylewał, jakoś udało mu się zregenerować. 

-Sama cię nie zaniosę. 

-Bee, otwórz optyki. No dalej, wierzę, że ci się uda - przyłożyłaś rękę do jego policzka i, jakież było Wasze szczęście, kiedy zaczął się przebudzać. 

Arcee? (Imię)?  Wypikał

-Chodź kolego, zabieramy cię stąd - powiedziała Autobotka - pomagając mu wstać. Nie miałaś pojęcia, jak udało mu się poruszać z taką raną, ale udało Wam się przejść kawałek. Niestety, nie był to koniec Waszych problemów - Nie mogę skontaktować się z Ratchet'em. 

-Włączyli pewnie most ziemny - wydedukowałaś, a kobieta przeklęła w swoim języku - Niedaleko stąd są kapsuły ratunkowe. Jak się pośpieszymy, będziemy w dziesięć minut. 

-Prowadź, (Imię).

Kiwnęłaś głową i ruszyłaś pierwsza. Mimo, że szłaś dosyć wolno, ranny Bumblebee podpierany przez Arcee ledwo za Tobą nadążał. Szłaś pierwsza z wyciągniętym pistoletem, aby w razie czego oczyścić drogę. Zostały Ci trzy naboje. Mało, ale musiało wystarczyć. 

Wyszliście z pomieszczenia z celami, ale zatrzymałaś ich, zanim wyszli. Usłyszałaś odgłosy walki, które kierowały się w Waszą stronę. Wyciągnęłaś pistolet przed siebie. Jeśli zobaczysz Megatrona, od razu strzelasz. 

Kroki stawały się coraz głośniejsze. Zmarszczyłaś brwi, przygotowując się do strzału, ale zamiast Decepticonów, zza ściany wyszedł Optimus z Bulkhead'em. Odetchnęłaś z ulgą, chowając broń i machając im. 

-Tu jesteśmy! - Krzyknęłaś. W kilkanaście sekund znaleźli się przy Was. Bulkhead przejął od Arcee Bumblebee, a Ty Autoboty, nie tracąc czasu na ckliwe przywitania, zaczęły kierować się za Twoimi wskazówkami. Z Bulkhead'em poszło Wam o wiele szybciej i chwilę później znaleźliście się w pomieszczeniu. Pierwszym, co rzuciło Ci się w oczy, był znajomy mech, leżący na ziemi bez życia. Zbliżyłaś się powoli i stanęłaś w bezruchu, kiedy okazało się, że jest to Breakdown - Czy on...?

-Chciał wezwać Megatrona, nie było innego wyjścia - szepnął Optimus, a Ty pokiwałaś ze smutkiem głową. Nigdy nie byliście specjalnie blisko, ale również nie zrobił Ci nigdy krzywdy. Cholera, kiedy Knockout się dowie... 

Nie, później przyjdzie czas na rozmyślanie. Na razie najważniejszym jest wydostanie się stąd. 

-Wejdźcie do środka, nastawię koordynaty lądowania - powiedziałaś, po czym wdrapałaś się na panel i zaczęłaś wpisywać je ustawiać. Bulkhead i Bumblebee wsiedli od razu. 

-A ty, (Imię)? - Spytał Optimus - Nie zostawimy cię tym razem!

-Wchodźcie do środka! Zaraz do was dołączę! 

Wpisywanie koordynat poszło Ci o wiele szybciej, niż przypuszczałaś. Ustawiłaś czas opuszczenia statku za trzydzieści sekund i zeskoczyłaś z panela. Zaczęłaś biec w kierunku jednej z kapsuł, ale coś Cię zatrzymało. Megatron, Starscream, Knockout i Soundwave stali na końcu korytarza. Twoje spojrzenie skrzyżowało się z optykami Lorda Megatrona, który wyszczerzył zęby i to nie w uśmiechu. Jego prawa dłoń zmieniła się w broń i zaczął biec. W takim tempie zdąży tu dotrzeć. Nie myśląc wiele, wyciągnęłaś pistolet i strzeliłaś w konsolę sterującą. Twoi sojusznicy nie wyjdą, dopóki nie wylądują na ziemi. 

Usłyszałaś głosy sprzeciwu. Bumblebee, choć ledwo przytomny, zaczął uderzać w szybę, chcąc się wydostać i do Ciebie dołączyć. Reszta również próbowała się uwolnić, byleby nie zostawić Cię samej. 

Odwróciłaś się na pięcie, aby dobiec do ostatniej kapsuły. Zostało Ci jakieś dziesięć sekund, zanim jej drzwi się zamkną. Byłaś dosłownie pięć metrów od upragnionej ucieczki, kiedy usłyszałaś dźwięk broni. Fioletowy promień uderzył w coś, co znajdowało się nad Twoją głową. Spojrzałaś się w górę i zauważyłaś, że spory kawałek metalu leciał prosto na Ciebie. Nie było opcji, abyś zdążyła odskoczyć. Wątpiłaś, czy którykolwiek mech przeżyłby po przygnieceniu przez coś tak ciężkiego. 

Mrugnęłaś tylko, zanim coś popchnęło Cię w plecy. Odleciałaś kilka metrów, uderzając o podłogę kilka razy. Jęknęłaś z bólu. Mimo uderzenia w głowę, dzięki adrenalinie zdołałaś się podnieść. Chwyciłaś za pistolet i wycelowałaś go przed siebie, aby nikomu nie przyszło do głowy podejść. Minęło parę sekund, zanim Twój wzrok ponownie się wyostrzył i kolejne kilka, aby Twój mózg pojął, co się właśnie stało. 

Twój oddech gwałtownie przyśpieszył, a serce zaczęło mocniej bić. Stanęłaś na równe nogi i, bardzo powoli, zbliżyłaś się do kawałka metalu. Wystawała spod niego ręka i twarz Twojego przyjaciela. 

Podeszłaś do Steve'a, którego maska była bardziej popękana, niż kiedykolwiek. Klęknęłaś przy nim i kompletnie się rozkleiłaś. 

-Czemu? - Szepnęłaś, dotykając jego twarzy. Zdołał przechylić nieco głowę, jakby się w nią wtulając. 

-Nie chciałem, żeby coś ci się stało - powiedział tylko, a sekundę później jego głowa uderzyła głośno o metalową podłogę. Steve nie żył. Poświęcił się, aby Cię uratować. A wszystko to wina Megatrona. 

Nie fatygowałaś się, aby ocierać łzy, które ciurkiem spływały po Twoich policzkach. Wstałaś i szybkim krokiem skierowałaś się w kierunku pozostałych Decepticonów. Vehicon, który do Ciebie podszedł, aby Cię złapać, zginął chwilę później, z dziurą w panelu. 

-Megatron! - Krzyknęłaś, a Lord odwrócił się w Twoją stronę. Zignorowałaś fakt, iż Autoboty zdążyły uciec, a Ty zostałaś tu sama. Został Ci ostatni pocisk, dobrze wiedziałaś, na kogo go przeznaczysz. 

-No, dalej (Imię), strzelaj! Wiem, że tego chcesz! - Prowokował Cię. Bardzo chętnie byś to zrobiła; miałaś palec na spuście, ale Knockout wyskoczył przed niego, z rękoma wyciągniętymi do przodu. 

-(Imię), uspokój się! Jeśli teraz strzelisz, zranisz nas wszystkich - mówił, a Ty zacisnęłaś zęby. 

-Knockout - mruknęłaś, przypominając sobie o śmierci jego partnera - Zejdź mi z drogi, bo skończysz jak Breakdown!

-Breakdown? Co jest z Breakdownem? - Spytał zszokowany. Chciałaś wskazać lewą ręką, aby się odwrócił, ale nie mogłaś nią poruszać. Przeszedł Cię tępy ból.

-Odwróć się. 

Czerwony mech zrobił to, o co go poprosiłaś. Widząc martwe ciało byłego partnera przyłożył rękę do ust i zbliżył się do niego. Był daleko, ale z łatwością potrafiłaś wyobrazić sobie cierpienie, jakie teraz odczuwał. Ty straciłaś Steve'a, on Breakdown'a. 

-Starscream, uciekaj - poleciłaś. Twoim celem był tylko i wyłącznie lord, nie komandor. Lotnik bardzo chętnie zrobiłby to, o co go prosiłaś, ale Megatron chwycił go za skrzydła, przyciągnął do siebie i użył jako żywej tarczy. Warknęłaś, widząc do czego potrafił się posunąć. 

-Co teraz zrobisz, (Imię)?! Strzelisz?! 

-Nie strzelaj! - Krzyczał Starscream, starając uwolnić się z mocnego uścisku.

 Żal, rozdarcie i złość, jaką teraz odczuwałaś nie pozwalała Ci trzeźwo myśleć. Nie mogłaś strzelać; komandor nie zasługiwał na śmierć. W tej sytuacji, możliwe było tylko jedno wyjście. 

Skoro Megatron tak bardzo chciał dla siebie tę broń, nie dostanie jej. 

Wzięłaś głęboki zamach i, z całą siłą jaka Ci pozostała, rzuciłaś nim o przeciwległą ścianę. Nagłe uderzenie aktywowało amunicję z Energonu, który wybuchł, roznosząc pistolet w dobry mak i wysyłając potężną falę uderzeniową. Dotarła do Ciebie w parę milisekund, a kiedy to się stało, straciłaś przytomność. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro