Rozdział 5
Jechałam z mamą, do tych znajomych u których mam mieszkać. Daleko już nam nie zostało, bo jeszcze z 5 minut. Wjechałyśmy w ulicę Czarodziejską. Kto by pomyślał, że czarodzieje będą mieszkać na Czarodziejskiej. Mijałyśmy same duże domy. Takich powiedziała bym bogatych ludzi. Zatrzymałyśmy się prawie na końcu ulicy przed dużym białym domem z czarnym dachem. Moja rodzicielka wyłączyła silnik i wyszła po walizki. Połowę rzeczy zmniejszyłyśmy zaklęciami, więc w sumie miałam tylko dwie walizki. Zadzwoniłyśmy domofonem. Prawie od razu wyszła średniego wzrostu, szczupła pani, z czarnymi włosami, brązowym oczami i okularami.
- Aniu!!- krzyknęła do mojej mamy. Jednocześnie pstryknęła palcami, a w tym momencie moje walizki poderwały się do góry i wleciały przez duże czarne drzwi do środka.
- Cześć- powiedziała rodzicielka i przytuliła właścicielkę domu.
- Pewnie jesteś Hania. Miło mi poznać. Mów mi Linda, albo ciociu.- powiedziała ciocia.- W ogóle ile masz lat?- zapytała
- 15. Mi również miło poznać.- uśmiechnęłam się smutno.
- Oj nie smuć się mam trójkę dzieci. Dziewczynkę ma 13 lat. I dwóch chłopców mają po 16. Z resztą zaraz poznasz moją córkę, a synów później bo wyszli gdzieś z kolegami. Dobrze zapraszam do środka. - poszłyśmy w stronę drzwi. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg zobaczyłam szerokie drewniane schody.
- No więc tak. Tam- pokazała na ogromne drzwi po lewej.- Jest moja i mojego męża pracownia.
- A kim państwo są?- zapytałam.
- W świecie magicznym mój mąż jest wyższym urzędnikiem magii, a ja w sumie nie mam pracy. Ale za to w normalnym świecie ja jestem projektantką, a on w sumie nie pracuje. Ale dalej, tutaj jak widzisz jest salon- powiedziała pokazując na dwie szare kanapy na przeciwko siebie i ogromny telewizor na ścianie.- Chłopcy często grają tutaj z kolegami w gry. Jak pójdziesz tędy- wskazała na korytarz na końcu którego było bardzo jasno- to na końcu są szklane drzwi do ogrodu. Kawałek przed nimi po lewej są drzwi do łazienki, a naprzeciwko toalety wejście do jadalni.- weszliśmy do salonu. I z niego przeszliśmy do kuchni.- tutaj jak widzisz jest kuchnia i od razu tutaj wchodzisz do jadalni. Okej górę pokarze ci moja córka. Nazywa się Lili. Nie przepada jak się do niej mówi Liliana.- powiedziała ciszej do mnie- Lili!!- krzyknęła Lidia do swojej córki. Prawie od razu ze schodów zbiegła dziewczynka z ciemnymi włosami i szarymi oczami.- Okej, Lili cię doprowadzi po górze, a ja porozmawiam z twoją mamą.
- Hej, Hania jesteś tak?-zapytała dziewczynka
- Tak. Miło cię poznać. -podałam jej rękę.
- Mi ciebie też.- uśmiechnęła się i uścisnęła moja dłoń.- ogólnie moich braci nie ma. Poszli gdzieś z kumplami. Ja w sumie też niedługo musze iść, bo umówiłam się z przyjaciółką ale myślę że do tego czasu chłopaki powinni wrócić- mówiła w trakcie wchodzenia po schodach. Skręciłyśmy w lewo I poszłyśmy na koniec korytarza- tu jest sypialnia rodziców. Ale nie będzie ci jej pokazywać mama nie lubi jak jej się wchodzi do pokoju.- kiwnęłam głową na zgodę- ogólnie lewe skrzydło jest rodziców, ale tutaj masz bibliotekę. W sumie masz tu chyba wszystkie książki które istnieją- otworzyła drzwi, a ja zobaczyłam piękną bibliotekę z chyba trzema piętrami książek.- możesz tu przebywać ile chcesz. Następne drzwi to jest mój pokój. - powiedziała otwierając drzwi, zajrzałam do środka pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam było duże fioletowe łóżko z baldachimem. Pod oknem stało biurko też fioletowe. Dziewczyna chyba lubiła ten kolor.- jesteś bardzo silna. W sensie masz silne moce.
- Słucham?
- Mam moc iluzji, ale mogę też wyczuwać moce innych. Wyczuwam twoje. Nie zawsze jestem w stanie stwierdzić jakie są to moce, ale wyczuwam ich poziom.
- Poziom?-zapytałam.
- Tak określamy siłę mocy. Najwyższy to jest 10. Ale taką moc uzyskują jedynie czarodzieje, którzy ćwiczą od dobrych 50 lat. Uczniowie zazwyczaj najwyższy poziom jaki uzyskują to jest 5, nauczyciele najwyższy 7. Ty masz tak na oko poziom 7 to nie jest często spotykane.
- Możesz nie mówić o tym tacie i braciom.-poprosiłam
- Nie wiem, raczej mówię im wszystko...- nie dałam jej skończyć. Tylko szybko przeszłam przez jej głowę by zobaczyć czego chce i wypaliłam
- Pomogę ci opanować twoje moce i opowiem Ci o moich.
- w sumie to sobie żartowałam, ale skoro proponujesz..- uśmiechnęła się zwycięsko.
- Doceniam takie zagranie- uśmiechnęłam się z podziwem.
- Ooo, jak późno. - spojrzała na zegarek - Tutaj jest twój pokój. Tamte dwa są chłopaków. Nie wchodź do nich, mają mega bałagan.
- Okej. Miłego spotkania.
- Dzięki!!- krzyknęła i zbiegła ze schodów. Weszłam do swojego nowego pokoju. Był ogromny. Ściany były kremowe. Pierwsze co zobaczyłam to duże okna pięknym widokiem. Pod nimi stał telewizor, a naprzeciwko niego szara kanapa. Z drugiej strony przy ścianie stało białe biurko. Koło biurka były drzwi, takie same jak wejściowe. Myślałam że to szafa, ale okazała się łazienką. Koło toalety było też łóżko. Duże łóżko.
- Haniaaa! Zejdź proszę do nas.- zawołała moja mama. Szybko zbiegłam po schodach.
- Jestem.
- Muszę już iść.
- Musisz? - zapytałam ze smutkiem
- Tak ale nie martw się Lidia wszystko wie. O twoich mocach. Pomoże ci gdyby co.
- Wiem. Ale ...- rozpłakałam się.- nie chce żebyście wyjeżdżali.
- Ja też nie. Ale musimy.- już nic nie powiedziałam tylko się przytuliłam. - Już musze lecieć.- pocałowała mnie w czoło i wyszła. Usiadłam na kanapie w salonie i płakałam. Koło mnie usiadła Lidia.
- Chcesz kakao?- zapytała z troską próbując rozluźni atmosferę takim pytaniem.
-Szczerze, całkiem chętnie.- chlipnęłam
Zdążyłam się już uspokoić i teraz rozmawiałam z Lidią.
- W ogóle jakie masz moce?
- Mogę blokować moce i umiem rozpoznawać je.
- To musi być przydatne przy trójce dzieci- zaśmiałam się
- Muszę przyznać, że tak. Można jakoś ich opanować. O wilku mowa. Przyszli chłopcy.-odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Przez drzwi wchodzili bliźniacy śmiejąc się. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie zrzedła im mina.
- Mateusz, Szymon. To jest Hania. Chwilowo będzie u nas mieszkać.
- Hej- rzuciłam krótko, z lekkim uśmiechem.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy- zażartował Mati.
- wy się znacie?- zapytała zdziwiona Lidia.
- Tak, z obozu- zaśmiałam się
- Zrządzenie losu- zażartowała- Dobrze, ja już muszę uciekać. Wrócę wieczorem. A wy macie zająć się Hanią. Oprowadźcie ją po okolicy.
- Okej. Pa mamo!- krzyknął Mati, a Lidia za nim się zorientowaliśmy wyszła. – Szymon. Weź się przywitaj.- powiedział dając mu kuksańca w bok.
- Już, już. Hej Hanka- uśmiechnął się delikatnie.
- Na długo zostajesz?- spytał Mateusz.
- Nawet nie wiem. Nikt mi nie powiedział.- uśmiechnęłam się smutno.
- Może cię oprowadzić po domu?- ciągnął dalej chłopak.
- Dzięki ale Lili już mnie oprowadziła. Jakie macie moce- zapytałam zmieniając temat.
- Ja telepatia, Szymon telekineza. A ty?
- Powietrze- powiedziałam. Nie chciałam wspominać im o reszcie moich mocy.
- Czyli co możesz robić? Robisz tornada i takie tam?- zapytał Szymon
- Też. Ale mogę na przykład przyjmować właściwości powietrza i dawać je innym ludziom i przedmiotom. – patrzyli się na mnie z niezrozumieniem wypisanym na twarzach. – Dobra, jaśniej. Mogę się robić niewidzialna albo zamieniać się w powietrze i to samo mogę robić z innymi rzeczami.
-Czyli mogła byś mnie zamienić w powietrze?- zapytał Szymon, podjarany jak małe dziecko.
- oczywiście, że bym mogła. Ale niestety nie umiem.- uśmiechnęłam się i widziałam jak radość gaśnie w oczach Szymona.
- Heej, wróciłam- zawołała Lidia. Minęło już dobre kilka godzin odkąd wyszła. Chłopcy oprowadzili mnie po okolicy. Okazało się że mieszkają obok lasu. Zbiegłam na dół i powiedziałam
- Cześć.
- Hej, a gdzie chłopcy?- zapytała
- Grają w gry.
- To lepiej się składa. Usiądź proszę- pokazała na kanapę.- chodzi o to że pójdziesz do nowej szkoły. Wiem, że to może być ciężkie i stresujące. Ale to jest szkoła magiczna więc nie będzie o co się martwić.
- Rozumiem.
- Ale nie masz co się martwić. Powinnaś być z chłopcami w klasie. Nie zdali i muszą powtarzać- zaśmiała się Lidia, a ja tylko parsknęłam śmiechem.- A bym zapomniała, jutro Mati zabierze cię do szkoły i oprowadzi, a potem pójdziecie kupić książki.
- Okej.- troszkę zaczynały przytłaczać mnie te wszystkie informacje.
- Idź się przygotować do spania. Jutro czeka cię długi dzień- przytaknęłam i poszłam na górę. Umyłam się, ubrałam w piżamie i położyłam. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać szkoła. Wszystkie możliwości przelatywały mi przez głowę tak długo aż usnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro