Rozdział 12
Wróciliśmy do szkoły. Najwyższa pora pogadać z Rose na temat Tenebis. Był piątek więc idealnie, żeby jej to powiedzieć. Dziewczyna jeszcze spała.
- Rosie? - szturchnęłam dziewczynę.
- Co jest?- podałam jej list od moich rodziców. Przeczytała i spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Pomyślałam, że chciała byś mi pomóc.- spojrzała się na mnie. Już myślałam, że się nie zgodzi. Kiedy krzyknęła:
- Jasne, ale we dwie dużo nie zrobimy potrzebujemy jeszcze z 3 ludzi. Myślę, że chłopaki się nadadzą i Lili by się przydała, w końcu to przyjaciółka Klu. Jeśli chodzi o ten przedmiot nie wiem w jakich książkach możemy szukać. A i jeszcze musisz stworzyć coś obronnego.- mówiła strasznie chaotycznie jednocześnie się ubierając.
- Już to zrobiłam- pokazałam jej wisiorek z małą różyczką- jeszcze muszę dodać ostatnie zaklęcie. - Położyłam wisiorek na dłoni i zakryłam drugą, wtedy powiedziałam w myślach zaklęcie obronne, zaczęło wydobywać się fioletowe światło. Kiedy przestało świecić włożyłam naszyjnik do pudełka i powiedziałam:- Dam jej to jako podziękowanie za troskę po tym jak wyszłam ze szpitala.- Już obie byłyśmy ubrane więc razem uznałyśmy, że pójdziemy na śniadanie. Wyszłyśmy i spotkałyśmy chłopaków na dole. Streściłyśmy im całą historie w drodze do jadalni.
- Mówisz Tenebis?- zapytał Didi.
- No- odpowiedziałam
- Chyba gdzieś widziałem już to imię.- zaczął się zastanawiać-Wiem, dobra widzimy się w bibliotece, po lekcjach.- i pobiegł w stronę wcześniej wspomnianego miejsca.
- A co ze śniadaniem? - krzyknęła za nim Rose.
- Spoko Rose, on ma całe zapasy jedzenia.- uśmiechnął się do niej Szymon.- tylko co powiemy nauczycielom?
- Ja pójdę zaraz do pani dyrektor i wszystko jej powiem.- powiedziałam, równocześnie wchodząc do sali. zaczęłam rozglądać się za Klu. Siedziała koło Lili i rozmawiały o czymś. Podeszłam do nich i poklepałam dziewczynkę po ramieniu. Obie odwróciły się w moją stronę.
- Ooo, hej.- powiedziała entuzjastycznie Klu.- fajnie cię widzieć, słyszałam plotki, że ostatnio na lekcji rozniosłaś sale.
- To w sumie, to Rose rozniosła sale. Ale nie ważne, mam dla ciebie mały prezent w podziękowaniu, że się o mnie martwiłaś jak wyszłam.- wyjęłam z kieszeni małe pudełeczko z naszyjnikiem. I wręczyłam go jej.
- Co to?- zapytała dziewczynka otwierając- Oj jaki ładny- zachwyciła się i zapięła go sobie na szyi.- Nigdy go nie zdejmę. - powiedziała dziewczynka. " poszło szybciej niż myślałam"- pomyślałam. Lili spojrzała się na mnie wzrokiem mówiącym " mam nadzieje, że mi to wytłumaczysz". Uśmiechnęłam się i poszłam do Rose.
- Myślę, że się udało ale jeszcze czeka nas cała noc w bibliotece.
Siedzieliśmy już 6 godzinę nad tymi książkami, okazało się że Didi przeczytał jedną czwartą ale to były najcieńsze książki.
- Hej, jak wam idzie? - zapytała Lili, która przyniosła nam coś do picia i jedzenia.
- Jak krew z nosa. Nic nie mamy.
- To może wam pomogę?
- Jak chcesz.- Podałam jej książkę którą miałam przeczytać jako następną.
- A co czytacie?
- Ja " Mocarni czarodzieje między wieków", Rose- " Magiczne istoty", Szymon- "Przewodnik demonów", a Mati z tego co pamiętam czyta " Przewodnik po magicznych wojnach", Didi śpi jak na razie, ale będzie trzeba go obudzić. Ty natomiast będziesz czytać " Legendarne Legendy Magii".- Lili zagłębiła się w lekturze. Minęła chyba kolejna godzina. Kiedy Lili się poderwała i krzyknęła :
- MAM!!!- spojrzeliśmy się na nią.
- To czytaj.
- " I wtedy pojawiła się ona, Tenebis. Królowa życia i śmierci, wróżka żywiołów, nimfa Ziemi. Budziła jednocześnie strach i podziw. Na jej głowie wiło się pnącze, na którym wisiały kryształy. Każdy innego koloru, każdy miał inną zdolność. Tenebis kiedyś była dobrą wróżką ale z czasem gdy ludzie i magicy przestali szanować ją i jej powagę. Zeszła na ścieżkę mroku. Była najsilniejszą postacią w całym wszechświecie, do czasu gdy pojawiła się Anabella Star...
- Czekaj Anabella Star?
- No a co?
- Skądś kojarzę. Dobra kontynuuj.
- "... Anabella Star. Była to młoda dziedziczka mocy przodków. Legendy głoszą, że była najsilniejsza ze wszystkich. Tenebis się to nie spodobało, postanowiła, że odbierze jej moce. Stoczyły one wojnę, żadna nie mogła wygrać. Jednak Anabella była mądrzejsza użyła swoich mocy by stworzyć przedmiot, który uwięzi Tenebis i nie pozwoli jej używać jej mocy. Nazwała go Otio . Anabella stworzyła dwa takie przedmioty. Udało jej się pokonać Tenebis ale była jeszcze zbyt słaba i oddała życie by uratować wszechświat. Anabella zostawiła potomka. Ten potomek będzie bronić świata przez wieczność i gdy przyjdzie taka potrzeba znajdzie Otio i tak jak jego przodkini uratuje świat."
- Czyli już w miarę wiemy na czym stoimy. Dobra musimy ustalić jakiś plan. Po pierwsze musimy znaleźć jakieś informacje na temat tego przedmiotu ,ale to już może nie dzisiaj. Po drugie trzeba podszkolić Klu, ale to biorę na siebie. Po trzecie musimy uważać komu ufamy, szczególnie na dorosłych. Jestem pewna, że możemy ufać pielęgniarce i pani dyrektor. Ale gdyby co warto zadać im jakieś pytanie na które tylko my znamy odpowiedź i one. I po czwarte najważniejsze, musimy za wszelką cenę odciągać Tenebis od Klu. Jutro będzie trzeba poszukać cos na temat tego przedmiotu bez względy na wszystko.
- A impreza?- zapytał zaspany Mati
- Jak znajdziemy jakieś informacje to zrobimy imprezę.
- Ona jest jutro wieczorem , zdążymy?
- Jak się postaramy to tak, ale teraz to może lepiej żebyśmy poszli spać bo jutro nie wstaniemy i tyle będzie z naszych poszukiwań.- Poprosiliśmy bibliotekarkę żeby nam nie sprzątała tych książek i poszliśmy do siebie porządnie się wyspać bo jutro czekają nas kolejne poszukiwania.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam mega zaspana i pstryknęłam palcami i zamek się odblokował.
- No hej, a wy jeszcze w łóżku?- usłyszałam Matiego
- Jak widzisz.- odwróciłam się na drugi bok. Mati położył się koło mnie na łóżku.
- Dobra wstawaj, bo zaśpisz na pierwszą lekcję.
- Z tego co wiem mamy sobotę, więc spadaj.
- Bo cię zmuszę, żebyś wstała.
- Nie ma czegoś czym byś mnie przekupił.
- Wstawaj albo- przybliżył się do mojego ucha- albo cię pocałuje.
- Proszę cię uprzejmie, jak ostatni raz mnie całowałeś to miałeś 3 podejścia, więc w tym tempie to ja na spokojnie się wyśpię.
- Tym razem nie będę się tak wahać. W ogóle widać ci tyłek.
- A co rozprasza cię to?- uśmiechnęłam się zadziornie
- Może troszkę.
- To może się tam nie gap?- powiedziałam i wstałam
- Ciężko będzie. - szepnął mi do ucha.
- Uznam to za komplement i powiem dziękuje.- odwróciłam się w jego stronę
- No i słusznie, bo to był komplement.- uśmiechnął się zadziornie.
- Nie wiedziałam, że nagle zrobiłeś się taki odważny- usiadłam przodem na jego kolanach i zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczęłam pomału zbliżać swoją twarz do jego twarzy. Zobaczyłam lekki przestrach w jego oczach i uśmiechnęłam się.- oo widzę, że się troszkę zaskoczyłeś- odwróciłam się teraz do łóżka Rosie miałam już ją budzić ale zobaczyłam tam dość niecodzienny widok. W łóżku mojej przyjaciółki leżał Didi, a na nim Rose. - nie mam serca jej budzić- powiedziałam i poszłam się ubrać. Założyłam dresy i koszulkę na ramiączka. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Matiego, który cały czas siedział na moim łóżku.
- A ty nadal tutaj?- zapytałam
- No przecież musiałem na ciebie poczekać. Miałem być odważny, więc zaryzykowałem i poczekałem.
- Wow, ale ryzyko. To ja jestem jakimś seryjnym mordercą i o tym nie wiem?
- Zabijasz swoim pięknem.- spojrzałam się na niego z zażenowaniem i wybuchnęłam śmiechem.
- Powiem ci, że to był najgorszy tekst na podryw jaki w życiu słyszałam. – czułam, że Mati wkradł się delikatnie do mojej głowy i szukał na cos odpowiedzi.- skoro już masz zamiar czytać mi w myślach, to nie wchodź do mojej wyobraźni. Bez mojej pomocy utkniesz tam i już zawsze będziesz błądził po mojej głowie.
- Czyli co, tam ukrywasz tajemnice. Czy to, że lubisz mnie podrywać jest jedyną tajemnicą.
- Skarbie, ja mam więcej tajemnic niż się wszystkim wydaje.- uśmiechnęłam się, patrząc mu prosto w oczy i łapiąc go delikatnie za podbródek.
- A mam szanse je poznać?
- Jesteś telepatą, jak byś chciał to byś już wszystko wiedział. - spojrzałam na niego przelotnie, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-To co idziemy na śniadanie?
- A Rose i Didi?- zapytał trochę zdezorientowany chłopak
- Zostawmy ich. Niech śpią.
Po śniadaniu poszliśmy do biblioteki, w to samo miejsce co poprzednim razem. Ale dzisiaj był ze mną tylko Mati. Reszta jeszcze spała, a poprzedniego dnia skończyliśmy późno, więc uznałam że dobrze by było żeby sobie pospali.
- Dobra ty szukasz książek o magicznych przedmiotach, a ja sprzątnę te książki.
- Okej- powiedział chłopak i zniknął za regałem. Zrobiłam okrężny ruch ręką i książki zaczęły wracać na swoje miejsce.- Ej chodź na chwilę.- zawołał mnie chłopak
- No co tam znalazłeś?- zapytałam szukając go między regałami
- Weź tamtą książkę.- pokazał na książkę na najwyższej półce.
- Żartujesz sobie, jesteś ode mnie wyższy.
- Ale do tamtej książki nie dosięgam. Musisz wejść mi na barana.
- Ale ty sobie zdajesz sprawę, że ja mogę kontrolować powietrze.
- Owszem ale tego nie zrobisz, bo..- zaczął się zastanawiać
- Bo mnie pocałujesz? Jak chcesz to zrobić to po prostu zrób, a nie za każdym razem będziesz mi tym groził. Bo jak na razie to wychodzi na to, że się po prostu boisz-mówiłam ściągając książkę z półki. Odwróciłam się tyłem do regału, a Mati już stał przybliżając się do mnie.
- Mówisz, że jak chce to żebym po prostu cię pocałował, tak?- zapytał. Zbliżał się swoją twarzą do mojej. Dzieliły nas chyba milimetry. Nasze usta prawie się złączyły.
- Nie przeszkadzamy wam?- zapytała Lili z Michałem. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. -nie no wiecie jak chcecie to se pójdziemy.
- Nie no na luzie myśmy tylko rozmawiali.- Walnęłam Matiego książką w klatę.
- Jakie książki znaleźliście- zapytała Lili.
- Dokładnie 4- powiedział Mati.- ale podejrzewam, że w tej coś będzie.- pokazał książkę pod tytułem "legendarne przedmioty"
- To szukaj- powiedziałam- jak znaj...- Nie zdarzyłam skończyć, bo Mati mi przerwał
- Mam. "Perła prawdy- jedyny przedmiot który może pomóc znaleźć Otio. Gdy słońce zajdzie, a gwiazdy wzejdą w bezksiężycową noc, czas już przyjdzie by znaleźć to na czym ci zależy. Tam gdzie woda spotyka się z lądem, a ląd z lasem. Znajdziesz kryjówkę gdzie masz wskazówkę." Matko jaka rymowanka.
- Ale spróbuj znaleźć kamień wody.- powiedział Michał
- Co mam znaleźć- zdziwił się Mati
- Tam gdzie woda spotyka się z lądem, to jest brzeg naszego jeziora. A tam gdzie ląd z lasem się spotyka to moment gdzie brzeg jeziora spotyka się z lasem. Tam jest kamień, na nim jest napisane "szukaj kamienia wody". - spojrzeliśmy się na niego jak na kretyna- taka moc mogę widzieć każde miejsce na świecie.
- Nie powiem, przydatne. Dobra Mati sprawdzaj.
- Jest " wskazówkę znalazłeś wiec teraz posłuchaj. By znaleźć Otio pokój odszukaj. W tej misji czas ważną gra rolę. Znajdź pokój , w którym promienie zachodzącego słońca wpadają i księżyca doprawiają." Naprawdę ktoś się mocno upił żeby takie cos napisać.- powiedział Mati.
- Czyli szukamy najprawdopodobniej pokoju, który jest na zachodzie.
- I możliwe, że ma szklany sufit, bo księżyc musi też być.- powiedziałyśmy razem z Lili
- Czyli to czas na imprezę?
- Dobra. To czas na imprezę. Gdzie jest?-zapytałam
- U nas w pokoju wspólnym.
Leżałam sobie na łóżku i czekałam, aż Rose wróci.
- A ty nie ubrana?- usłyszałam głos Rose
- Jak nie ubrana- dziewczyna spojrzała na mnie wymownie- dobra, zaraz się ubiorę, ładnie. - Założyłam dżinsy i czarną bluzkę na ramiączka, na to narzuciłam koszule w kratę. Rose wyszła z łazienki ubrana przylegającą i krótką czarną sukienkę.
- Ty nie za duży masz ten dekolt?- zapytała dziewczyna patrząc na mnie.
- A ty za krótką tą sukienkę?- zapytałam się ze śmiechem
- Na imprezy nie chodzi się w spodniach.
- Na imprezy nie chodzi się ubraną jak byś szła na randkę.
- Dobra idziemy?- zapytała dziewczyna, nie chcąc dalej bawić się w wymianę słowną.
- No chodź.- powiedziałam i otworzyłam drzwi.
- A co znaleźliście dzisiaj w bibliotece?
- Wiemy że musimy szukać pokoju , na zachodzie i ze szklanym sufitem chyba.
- Hej dziewczyny- przerwał nam rozmowę Kędziorek- No ładnie wyglądacie.
- Dzięki- powiedziałyśmy razem
- A gdzie chłopaki?- Zapytała Rose
- Znając ich rozkręcają imprezę.- pokazał na chłopaków, którzy świetnie się bawili rozdając jakieś drinki.
- Czemu ja jeszcze nie dostałam?-zaśmiałam się
- To wy sobie pogadajcie ja pójdę poszukać Didego.- wtrąciła się Rose.
- Ej młoda panno- powiedziałam bardzo poważnie- myślę, że mamy do pogadania.
- Nie, Hania!- zaprotestowała dziewczyna
- Oj tak moja droga musisz to wiedzieć- Dołączył się chłopak
- Widzisz kiedy się zakochasz, czujesz coś co jest silniejsze od ciebie- zaczął Kędziorek. Dziewczyna spojrzała się na nas z dezaprobatą
- Dobra zróbmy skróconą wersję. Ale musisz być szczera. Jesteś z nim?-postanowiłam oszczędzić jej gadaniny
- No, wiesz no to nie jest tak, że nie ale nie jest tak że tak no bo widzisz jest to bardzo skompilowane.- zaczęła coś mówić
- Rose, szybko, krótko i na temat albo wrócimy do wykładu.
- Tak.
- No, więc w skrócie.- odkaszlnęłam teatralnie- Zabezpiecz się i baw się dobrze. Paaa- pomachałam jej z uśmiechem.
- Będę pamiętać. Pa- zaśmiała się Rose
- Myślałem, że ciebie takie tematy krępują- powiedziała chłopak, który wszystkiemu się przysłuchiwał
- No widzisz, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- uśmiechnęłam się tajemniczo i poszłam w stronę stolika z piciem
- Serio masz jakieś tajemnice?- pobiegł za mną zaciekawiony Maciek
Prawie wszyscy byli już mocno upici. Wprawdzie ja też trochę wypiłam ale nie na tyle, żeby mój mózg nie pracował. Rose i Didi zniknęli dobre 2 godziny temu. Ogólnie większość ludzi już się wyłamało i poszło spać.
- Hej, Słońce- usłyszałam ten bardzo dobrze znany mi głos
- Po pierwsze żadne słońce. Po drugie hej. W skali od 1-10 jak bardzo jesteś upity?
- Ja nie jestem jakoś bardzo upity- powiedział jak najbardziej starając się brzmieć jak trzeźwy. Spojrzałam na niego wymownie- No dobra, może 7- powiedział Mati.- A ty nie jesteś upita?- zapytał
- Nie jakoś bardzo- Kiwnął głową i skanował mnie wzrokiem, jego oczy zatrzymały mi się na dekolcie.- Ej oczy mam trochę wyżej.
- Ta wiem, ale ja się tak zastanawiam- zaczął
- Nie kończ, jeśli ma to coś wspólnego z moim wyglądem to nie interesuje mnie to.
- Nie no ale może jedmak- zaczął już plątać się w tym co mówi
- Dobra chodź zaprowadzę cię do twojej sypialni, bo już bełkoczesz.
- No dobła- Pomogłam mu wstać i poszliśmy w stronę jego pokoju. Otworzyłam drzwi i pomogłam mu dojść do jego łóżka. Pomogłam mu zdjąć marynarkę i położyć się, bo jak sam próbował to prawie spadł.
- O matko- odetchnęłam. Będę szczera, Mati jest ciężki.- Dobra idę już
- Poczekaj, chodź tu na chwilę.
- No co - podeszłam i pochyliłam się nad nim. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Teraz leżałam pod nim. Spojrzałam się na niego pytająco.
- To wcale nie jest tak, że codziennie próbuje się powstrzymać żeby cię nie pocałować, ale może być wreszcie mi na to pozwoliła. - mówiąc to złączył moje nadgarstki nad głową
- Zgodzę się jak nie będziesz pijany- uśmiechnęłam się- bo patrząc po tobie jutro nic nie będziesz pamiętał. Więc może umówmy się tak- powiedziałam uwalniając swoje nadgarstki- jak już nie będziesz pijany to się zgodzę na wszystko.
- Na wszystko. Dosłownie wszystko?- zapytał chłopak. Zbliżając się do mnie.
- Tak- odpowiedziałam wiedząc, że chłopak następnego dnia nie będzie nic pamiętać.
- dobrze, to do jutra wytrzymam- powiedział i delikatnie musnął mnie w policzek. Poczułam delikatne mrowienie w miejscu gdzie przed chwilą były jego usta. Wstałam i poszłam w stronę drzwi. Chłopak już usnął. Może i dobrze. Poszłam do swojego pokoju. Zapaliłam światło i prawie zawału dostałam. Na łóżku siedzieli połowicznie rozebrani i całujący się Rose i Didi. A pokój wyglądał jak jakieś pobojowisko. Jak mnie zauważyli to odskoczyli od siebie jak poparzeni.
- Żeby nie było do niczego nie doszło- zaczął się bronić Didi
- Naprawdę mało mnie to obchodzi. Wrócę później. - Powiedziałam i praktycznie wybiegłam z pokoju. Szczerze nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc poszłam pozwiedzać szkołę. Po jakiś 15 minutach, znalazłam dziedziniec. Była na nim ławka. Usiadłam na niej i oglądałam niebo. Jak na początek marca było naprawdę ciepło.
- A ty co tu robisz tak całkiem sama?- Zobaczyłam Oliviera
- Obijam się, użalam nad moim życiem, myślę też nad tym czy nie rozwalić tej szkoły w proch.
- Okej. Aż tak źle?
- Nie no to był żart. Ale czasem chciała bym być kim innym. Albo zniknąć i zobaczyć jak zareagują moi znajomi. -zorientowałam się, że za dużo mówię.- Przepraszam.
- Nie masz za co, każdy z nas ma jakieś sekrety jedni więcej drudzy mniej. Czasem po prostu trzeba się wygadać.
- Wiem.
- To mi je powiedz
- Okej, to zadam pytanie jaką mnie widzisz, jaka według ciebie jestem?
- Miła, ale potrafi być wredna i opieprzyć kogo trzeba.
- No i patrz jak byłam w poprzedniej szkole to było tylko tak, że jestem miła. Dla nich nie istniała możliwość, że ja mogę być wredna, że mogę się postawić albo mieć swoje zdanie. Ale jak coś mówiłam wrednego to zawsze było "uuuu co ty taka agresywna?".
- A jaka jesteś naprawdę?- zapytał chłopak. Trochę się zdziwiłam nikt mi nigdy nie zadał tego pytania.
- Nikt mi nigdy nie zdał tego pytania, wszyscy myślą, że mnie znają.- zastanawiałam się co powiedzieć- Ale wiem jaka jestem, tylko pytanie dla kogo dla ludzi, których lubię czy dla tych co są dla mnie obojętni i ich nie lubię?
- Ogólnie.
- Jestem wredna dla tych którzy są dla mnie obojętni albo ich nie lubię. Jestem miła ale lubie się droczyć z ludźmi których lubię. Twoja kolej twoje tajemnice.
- Moja moc to uzdrawianie wiesz o tym ale mogę też krzywdzić. Mogę odwrócić działanie zaklęcia, na przykład z człowieka zacznie schodzić skóra. to jest tajemnica o mnie, której sam się boję. Już jest późno trzeba wracać do łóżek.
- Obawiam się, że ja będę musiała dzisiaj spać na drzewie.
- Czemu?- zapytał zdziwiony
- Rose i Didi bawią się u nas, więc nie mam zamiaru tam siedzieć.
- To chodź do nas. Skoro Didi śpi u was to mamy wolne łóżko.
- Nie jest to zły plan, ale Matiemu odwala jak jest pijany.
- Ja też jestem podpity.
- Nie wyglądasz.
- No wiem. Przecież ja zawsze wyglądam cudnie- zażartował. Spojrzałam na niego ze śmiechem- Oh i jeszcze śmieszny no po prostu ideał ze mnie- zaśmialiśmy się razem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro