Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 3

Dzień do wieczora minął nam miło. Poszliśmy do miasta się przejść. Wieczorem siedziałyśmy w naszym domku. Vica właśnie wychodziła z łazienki po prysznicu i to nadal w bluzie Pitera.

- Vica ty będziesz spać w tej bluzie?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem.

- Taa, zimno trochę jest.- powiedziała nieśmiało. Widać że blond włosy chłopak wpadł jej w oko. Ciekawe czy przepowiednia się sprawdzi? Zastanawiałam się dość długo i nie zauważyłam, że Kara wyszła z łazienki. O dziwo dalej miała na sobie bluzę Szymona. Prawie wybuchłam jej śmiechem w twarz.

- Co się tak cieszysz?- zapytała

- Nic, nic- powiedziałam z udawaną powagą i prawie wbiegłam do łazienki zamykając za sobą drzwi.

~Mati~

Czekałem na jakąś wiadomość od Hani w sprawie mojej bluzy. Miała mi ją oddać a dalej nic nie wiedziałem.

- idę do dziewczyn.- oznajmiłem

- Brat, jak wiem, że hormony buzują. To ten wiek ale spokojnie.- mój braciszek tylko o jednym.

- Jesteś zboczony. Hania miała mi oddać bluzę. Idę po nią.

- po Hanie czy po bluzę?- tym razem zaśmiał się Piotrek.

- Ty może idź do Vici, zobacz czy się zmieścisz do jednej bluzy.- kończąc to zdanie nacisnąłem klamkę i wyszedłem. Dosłownie kilka sekund później byłem pod domem dziewczyn. Zapukałem. Tak jak myślałem otworzyła Hania. Szczerze mówiąc wyglądała dosyć uroczo w mojej bluzie. Sięgała jej do połowy ud i miała mocno za długie rękawy.

- Co chcesz?- zapytała, przecierając oko rękawem.- może wejdź na chwile.- zaproponowała. Posłuchałem jej. – więc po co przyszedłeś?- powtórzyła pytanie, słyszałem pytania dziewczyny ale jakoś puszczałem mimo uszu jej słowa.- Haloo??!Jesteś tam?- Hania pstryknęła mi przed nosem.

- Tak, sorry, zamyśliłem się

-Serio? A o czym tak myślałeś...- dziewczyna zorientowała się, że wygląda jak by miała na sobie tylko bluzę, bo zauważyłem lekki rumieniec.- Przyszedłeś po bluzę. Pytanko, mogłabym oddać ci ją rano? Bo była mega zimna woda pod prysznicem, a moje bluzy ją mokre.

- okej. Wiesz umyć się zawsze mogłaś u nas- zażartowałem

- No w sumie jak wy się nie myjecie, to ciepłą wodę musicie mieć- zaśmiała się

-To ja już pójde. Dobranoc.

-Pa- Hania pomachała mi. Nacisnąłem klamkę i wyszedłem. Szybciutko znalazłem się u siebie w domku.

- Długo Cię nie było i widzę, że bluzy też nie odzyskałeś. Po co w ogóle tam szedłeś przecież wiedzieliśmy że nie odda Ci tej bluzy.- zapytał retorycznie Szymon- Czekaj niech zgadnę wyglądała uroczo.- miałem ochotę go zabić ale miał rację, więc powiedziałem tylko

- Owszem wyglądała uroczo.

I położyłem się spać.

~Hania~

Mati wyszedł 15 minut temu. Czemu zorientowałam się że w tej bluzie wyglądam jak gdybym miała na sobie tylko nią, dopiero pod koniec.

Nie mogłam usnąć, więc pomyślałam sobie, że wyciągnę wodę z bluz. Podeszłam do nich. Wyobrażałam sobie jak woda z nich wychodzi. Zaczęłam robić ruchy dłonią takie jak bym coś łapała, a potem wyrzucała. Woda z ubrań pomału się podnosiła. Robiły się takie krople, które latały sobie niedaleko mnie, i lśniły, na różne kolory. Wyglądało to pięknie, setki średnich rozmiarów kropli migające się na tysiące kolorów, prawie jak gwiazdy tylko bardziej z bliska. Niestety musiałam to ogarnąć. Machnęłam rękami do siebie, dzięki temu zgarnęłam wszystkie krople w jedną dużą. Potem ruszyłam palcami i cała woda znalazła się w umywalce. Po tym położyłam się i usnęłam.

Obudziło mnie rano pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam je, a tam był Mati.

- Hej?- powiedziałam, nie wiedząc co on tu robi.

- Hej, pani Aneta kazała was obudzić po rozgrzewce, bo mogłyście się trochę przeziębić wczoraj, więc was budzę.

- Wejdziesz?- zaproponowałam. Chłopak nic nie powiedział tylko się uśmiechnął i wszedł.- Jak chcesz obudzić te śpiąca królewny- zaczęłam mówić z nad walizki, wybierając ciuchy- to dzwoń to swojego braciszka i Pitera.- wzięłam ubrania i zaczęłam kierować się do łazienki- obawiam się, że inaczej ich nie wyciągniemy z łóżek. - to mówiąc weszłam do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Ubrałam na siebie te same spodnie co wczoraj, natomiast dzisiaj założyłam białą krótką bluzkę z krótkim rękawem. Ogarnęłam szybko poranną toaletę i wyszłam. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju stali Szymon, Piter i Mati.- Nie myślałam, że weźmiesz na poważnie to co powiedziałam- po czym podeszłam do niego i wręczyłam mu bluzę- masz za nim zapomnę, dzięki za to że mi ją pożyczyłeś- uśmiechnęłam się lekko

- Nie ma za co- uśmiechnął się serdecznie brunet.

- To jak my mamy je obudzić?- zapytał Szymon

- A jak byś ją obudził?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Lepiej się nie pytaj co o takie rzeczy. On jest zboczony.- zaśmiał się Mati

- To inaczej jak budzisz Matiego? Obudź ją podobnie. Piter też się rusz.- pogoniłam chłopaka. Blondyn podszedł do łóżka szatynki. Chwile się zastanawiał, a potem zaciągnął szybkim ruchem kołdrę z dziewczyny. Nie przewidział, że śpi w jego bluzie. Dla niego musiała wyglądać uroczo, bo uśmiechnął się ale jak tylko zobaczył , że się na niego gapie uśmiech zniknął ale pojawił się rumieniec. Natomiast Szymon rozegrał to inaczej. Coś szeptał dziewczynie do ucha. Musnął delikatnie policzek mojej przyjaciółki.

-Szymon ty mi się nie zapędzaj. Obudź ją, a nie całuj. To nie bajka Disney'a.- zwróciłam uwagę chłopakowi. Nie wiem co by mu przyszło do głowy. Piotrkowi szło dobrze oparł ręce po obu stronach głowy Vici. I mówił do niej " Vica, wstawaj". Kiedy Victoria się obudziła myślałam, że oczy jej wyjdą z orbit. I wydarła się zawstydzona:

-CO TY TU KURWA ROBISZ?!!!- W sumie jej się nie dziwię. Była w piżamie, jego bluzie on zabrał jej kołdrę i jeszcze tak nad nią wisiał. Też bym się zawstydziła.

- Budzę cię- powiedział spokojnie. Coś czuje że uczucia Piotrusia wracają.

- Vica, leć się ubrać.- zaproponowałam dziewczynie.- Szymon, a ty ciągle jej nie obudziłeś.

- Skoro jesteś taka mądra to sama ją obudź- chłopak odsunął się od łóżka żeby zrobić mi miejsce. Podeszłam, szybkim ruchem zdjęłam kołdrę z dziewczyny, potem weszłam na łóżko, stanęłam jedną nogą po jednej stronie mojej przyjaciółki drugą po drugiej. Zaczęłam skakać i się drzeć. Nie było to dla mnie najbardziej komfortowe, ale uznałam, że oni mnie znają i może warto.

- NIE SPAĆ, NIE SPAĆ, NIE SPAĆ!!!!- Widziałam, że chłopaki się że mnie śmieją. O dziwo mi to nie przeszkadzało. Zobaczyłam, iż moja przyjaciółka otwiera oczy, więc oparłam ręce na kolanach i w pół przysiadzie powiedziałam:

- Witamy w świecie żywych, Śpiąca Królewno.- zeskoczyłam z łóżka podeszłam do Szymona i powiedziałam z uśmiechem - Tak to się robi. - Karola usiadła na łóżku i spojrzała się na naszą piątkę jeszcze zaspana i zapytała:

- Czemu wy wszyscy tutaj jesteście?

- Bo Pani Aneta powiedziała że możliwe, że się przeziębiłyśmy, więc pozwoliła nam trochę dłużej pospać. Potem przysłała chłopaków, żeby nas obudzili- uśmiechnęłam się.

- I wysłała ich wszystkich?- wskazała ruchem ręki na trójkę chłopaków.

- Piter i Szymon są tu, bo źle się zrozumieliśmy z Matim.- popatrzyłam się na nią przepraszająco.- Mniejsza o to. Goń do łazienki się przebrać i na śniadanie.

- O nie. JA ZOSTAJE W ŁÓŻKU- Powiedziała tak wyraźnie, jak gdybyśmy mieli czytać z ruchu jej ust. Przykryła się kołdrą i udawała, że śpi.

- Szymon, pokaż czego się nauczyłeś.- zachęciłam chłopaka. Ciemnowłosy zrobił dokładnie to samo co ja poprzednim razem, ale kiedy Kara znowu otworzyła oczy zapytał z flirciarskim uśmieszkiem :

-Wstajesz czy mam kontynuować?

- Wstaje, ale złaź z mojego łóżka- i zepchnęła go. Na szczęście wylądował na łóżku obok.

- Kara idź się ubierać.- pogoniłam dziewczynę, która znowu przygotowywała się do spania.

- Dobra, dobra.- wstała i podniosła ręce w geście rezygnacji.

- Hania, masz krem do opalania?- zapytała Vica, bo właśnie przygotowywaliśmy się do wyjścia na plażę.

- Tak mam, pytasz się trzeci raz.

-Wiem, ale wolę się pytać sto razy niż to nie wziąć.

- Po pierwsze to ja tu dostałam miano wompira bo się słabo opalam, a po drugie przecież na pewno któraś dziewczyna miała by krem, więc nie filozofuj.

- Dobra, dobra. Jak zwykle masz rację ale muszę spakować jeszcze trochę rzeczy.

- Musimy już przecież iść na zbiórkę- pospieszałam dziewczyny, bo Kara też się dopiero co pakowała

- A ty masz wszystko mądralo?- odezwała się w końcu Karola

- Tak. Ręcznik w torbie, krem też, woda spakowana, okulary na nosie, czapka na głowie, kostium na sobie. - uśmiechnęłam się słodko. Spojrzałam na godzinę została nam minuta, a dziewczyny chyba dopiero połowę spakowały.

- Ja idę już na zbiórkę, wy zamykacie.

- Oke- powiedziały chórkiem kiedy wychodziłam. Szybciutko znalazłam się na zbiórce, ustawiłam się na końcu szeregu. Na moje nieszczęście stali tam Szymon i Mati.

- Księżniczki widzę, że nie raczył się pojawić- ooo wredny Szymon raczył się zjawić, jak miło.

- Chce Ci przypomnieć drogi książę, iż to ty pierwszego dnia nie raczyłeś pojawić się na czas- powiedziałam żeby jak najbardziej go przedrzeźnić. Kątem oka zauważyłam, że Mati chce coś dodać. Wyprzedziłam go. Wystawiłam wskazujący palec, pomachałam mu nim przed nosem i powiedziałam:

- Ee, Nie radzę chyba że chcesz przegrać potyczkę słowną- uśmiechnęłam się wrednie.

- A wy się znowu kłócicie?

- Niee, broń Boże! - powiedziałam z największą ironią jaką byłam w stanie.- My tylko wymieniamy się poglądami na życie. Tutaj masz punkt widzenia idiotów, na szczęście są dla nich szanse na normalne życie- pokazałam na bliźniaków- A tu masz mój punkt.- pokazałam na siebie z uśmiechem samozadowolenia.- O patrz Szymuś są i twoje księżniczki.- pokazałam palcem na moje współlokatorki.

- Dziewczyny, spóźnione- pani Aneta je zauważyła.- po 10 pompek.- dziewczyny odkładały torbę na ziemię ,a mnie wzięły wyrzuty sumienia, bo mogłam im pomóc i może by nic się nie działo.

- Kurwa- szepnęłam pod nosem- Pani Aneto! Ja też chce robić pompki.- Instruktorka spojrzała się na mnie ze zdziwieniem ale kiwnęła zgodę. Ustawiłam się koło dziewczyn. I zaczęłam razem z nimi.

- Wiesz, że nie musiałaś?- zapytała Kara.

- Wiem, ale w sumie mogłam wam pomóc się spakować i był by spokój to raz. A dwa jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.- puściłam im oczko.

- Okej, w dwuszeregu zbiórka.- Zgarnęłyśmy nasze rzeczy i stanęłyśmy. Szybko skończyliśmy odliczać i ruszyliśmy na plażę. Po drodze jak zwykle zatrzymaliśmy się w sklepiku obok plaży. Kupiłyśmy z dziewczynami sobie coś do picia. Po 15 minutach w sklepie poszliśmy znowu na plażę. Kiedy tam doszliśmy ułożyłyśmy się z dziewczynami ręczniki. Założyłam okulary, tak samo jak dziewczyny. Zaczęłyśmy sobie plotkować, kiedy ktoś podszedł od tyłu i zabrał mi okulary. Okazało się że to Mati.

- Oddaj- wstałam

- Ale ja lubię twoje okularki z fazą- dostały takie przezwisko w zeszłym roku kiedy chłopaki uznali, że śmiesznie zmieniają kolory- A z resztą skoro ci tak na nich zależy to je sama weź.- wystawił język jak małe dziecko.

- okej- powiedziałam i zrobiłam szybki ruch w stronę chłopaka. Niestety on przewidział mój ruch i zdążył się odsunąć.

- Na co czekasz? Weź je, to nie takie trudne.- mówiąc to podniósł okulary nad swoją głowę. Jak by nie mówić trochę trudne było chłopak miał 190 wzrostu, czyli w sumie 30 cm różnicy. Nie było sensu skakać, więc uznałam że wykorzystam swoje zdolności. Szybkim ruchem podcięłam Matiego, który po chwili wylądował na piasku. Korzystając z jego szoku usiadłam na nim przytrzymałam rękę z okularami i zabrałam je mu. Kiedy wstałam podałam rękę brunetowi i powiedziałam:

- Wstawaj. Fajnie było. – pomogłam mu wstać i założyłam moje okulary na nos- masz możesz je nosić.- uśmiechnęłam się uroczo. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Vica i Piter ganiają się po plaży. Po czym Vica potknęła się o Szymona i wtedy stała się scena z mojej przepowiedni. Ten sam moment, to samo spojrzenie i to samo uczucie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro