Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 11

Staliśmy na dworcu przed bramą i czekaliśmy na Lili.

- Jestem!- krzyknęła zdyszana dziewczynka.- Musiałam się pożegnać z Klu. Co mu jest?- spojrzała na Matiego, który ledwo stał na nogach. Automatycznie zaśmiałam się

- Wczoraj się upił, a dzisiaj ma kaca.-powiedział spokojnie Szymon.

- Możemy już iść do domu chce w końcu wziąć coś na ból.- zaczął marudzić Mati

- Jak chcesz, to ja mam.- odezwałam się

- Miałaś przez cały czas i nic nie powiedziałaś.

- Wiesz nie powiedziałeś, że chcesz.- wyjęłam z plecaka leki- masz weź jedną.- Chłopak wziął ode mnie leki, a Szymon w tym czasie uruchomił przejście. Przeszliśmy i znowu byliśmy koło domu.

- Cześć, wróciliście-zaczęła nas przytulać po kolei ciocia.- Szymon przekazał ci wiadomość ode mnie?

-Tak zaprosiłam Karolinę, tylko nie wiem na kiedy.

- Wiesz jak dla mnie to może przyjechać nawet dzisiaj.

- A może być 28?

- Jasne, teleportujecie się do niej, dobrze?

- Tak- uśmiechnęłam się

- I mam jeszcze cos dla ciebie, nie wiem czy to coś dobrego czy złego. Ale masz nas i Ci pomożemy- spoważniała na chwile i wręczyła mi list

- To ja może pójdę do pokoju to przeczytać.- poszłam do siebie. I usiadłam na łóżku. I otworzyłam list.

Haniu, U nas jest wszystko dobrze ale powinnaś w końcu poznać prawdę. Wyjechaliśmy z tatą żeby bronić czarodziejów przed Tenebris. To starożytna bogini ,która chce zabrać moce najpotężniejszemu czarodziejowi. Nie mamy z nią zbyt wielkich szans. My na razie uzdrawiamy tylko rannych magów ale powinnaś wiedzieć, że nam też pewnie przyjdzie kolej walczyć. Podejrzewamy, że najsilniejszą czarodziejką jest Kluk Kluszonka. Wiem, że jesteś młoda i chciała byś czerpać z tego, że jesteś w nowej magicznej szkole. Ale musisz ją bronić, jesteś potężna i możesz ją obronić zwykłym zaklęciem chroniącym. Ale Kluk jest za młoda, żeby pokonać Tenebris. Musisz znaleźć magiczny przedmiot, który ją pochłonie. Z naszych informacji wynika, że znajduje on się u was w szkole. Znajdź kogoś z kim będziesz mogła go szukać, najlepiej takich co znają trochę te szkołę. Informacje na temat tego przedmiotu najprawdopodobniej znajdziecie w jakiejś książce z historią. Szukajcie w tematach starożytnej postaci, lub legend. Tenebris jest już potężna, nie można pozwolić żeby zbliżyła się do Kluk. Kluk jest jeszcze za słaba żeby się sama bronić, trzeba przetrzymać Tenebris z dala od tej dziewczynki. I tutaj pojawia się twoja rola, prosimy cię z tatą żebyś nauczyła i zaopiekowała się tą dziewczynką. Podobny list wysłałam do pani dyrektor. Lidia też dostała podobny list. Uważajcie na wszystkich ,uważajcie komu ufacie, jestem pewna że możecie zaufać pani dyrektor, Lidi i pani pielęgniarce. Ale gdybyś miała jakieś złe przeczucie to sprawdź to zadaj pytanie na które tylko one znają odpowiedź. Bardzo cię kochamy i mamy nadzieje, że sobie poradzisz. Obiecuję, że odezwę się wkrótce Kochamy cię Mama i Tata.

Kojarzyłam tą dziewczynkę i obiecałam sobie, że będę ją chronić

Jadłam śniadanie kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Karolina.

- Hej co tam?- zapytałam

- Hej, za ile będziesz?

- Nie wiem mogę być i za 5 minut.

- Dobra to bądź za 10.

- Okej tylko zjedz śniadanie

- Czemu ?

- Uwierz mi. Nie fajnie teleportuje się na czczo.

- Dobra to widzimy się za 10 minut.

-No papa.- rozłączyłam się

- Hej z kim gadałaś?-zszedł na dół Szymon, ubrany jeszcze w piżamę.

- Z Karą. A ty się ubieraj, bo idziesz ze mną po nią.

- A nie możesz sama?

- Nie, nie umiem się sama teleportować. Nie umiem sama włączać bramy.

- A Mati?

- A widzisz go tutaj? Założę się, że nadal śpi.

- Dobra nie to, że coś też uważam że śpi. Ale można go obudzić.

- Próbowałam, ale obudził się ,spojrzał na mnie, uśmiechnął się, odwrócił na drugi bok i poszedł spać dalej. Więc sobie odpuściłam. Twoja mama pojechała z Lili na zakupy. Zostałeś tylko ty, ale uznałam, że najpierw zjem śniadanie ,a potem pójdę cię obudzić. Ale sam się obudziłeś i masz 10 minut żeby się zebrać. - napiłam się herbaty.

- Co to ?- pokazał na mój kubek

- Herbata.

- Cudownie- powiedział i chwycił za mój kubek, wypijając moją herbatę.

- Ej to było moje.

- Dobrze to ujęłaś, było.

- A chciałam zaproponować, że zrobię ci kanapkę na drogę ,a ty się pójdziesz ubrać ale chyba zmieniłam zdanie. Masz 5 minut.

- No nie bądź taka.

- Jaka?- zapytał zaspany Mati.

- Zmusza mnie, żebym z nią pojechał po Karolinę, a nie chce mi zrobić kanapki.

- A on wypił moją herbatę.

- Masz- Mati postawił przede mną mój kubek. Szkoda, że prawie pusty.

- Rozumiem, że też wypiłeś trochę mojej herbaty.- chłopak przybliżył się do mnie i powiedział

- A co przeszkadza ci to? jesteśmy już prawie jak rodzina.

- A uwzględniłeś, że rodziny się nie podrywa?- uśmiechnęłam się uroczo.

- Dlatego powiedziałem prawie- uśmiechnął się zwycięsko i poszedł do kuchni.

- Szymon zebrałeś się już- krzyknęłam szybko zmieniając nurt swoich myśli.

- Tak, już idę.- zszedł na dół, już ubrany. I wyszedł do ogrodu. Poszłam za nim. Uruchomił bramę.- właź. - nic nie powiedziałam tylko weszłam. Wyszliśmy chyba przecznice od domu Karoli. Szybko pokonaliśmy tą odległość. Podałam Szymonowi fiolkę z fioletowym dymem.

- Rozbij ją tutaj - pokazałam palcem, na drogę koło chodnika. Chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem ale to zrobił. Od razu dym ułożył się w iluzję samochodu razem z moją mama.

- Co do cholery?

- Iluzja, Lili mi pomogła. Mama Karoli jej nie puści jeśli by nie było mojej mamy.- powiedziałam i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył nam Kacper.

- Hej- uśmiechnęłam się- Ja po Karole.

- Ta wiem mama mi wszystko mówiła i powiedziała żebym wszystkiego dopilnował. To wejdź na górę i pomóż Karolinie.

- Tak jest- zasalutowałam, zdjęłam buty i weszłam do środka Szymon został na dolę i gadał z Kacprem. Pobiegłam po schodach na górę. - Heeeeejjjj- powiedziałam z najgłupszym uśmiechem jaki był możliwy jednocześnie wskakując do pokoju. - Mam nadzieje, że się spakowałaś.

- Heeejjjjjjj- podeszła do mnie Kara i przytuliła się do mnie.- Spakowałam się- pokazała walizkę, swoją drogą całkiem sporą.

- Takie pytanie co ty tam spakowałaś?

- Wszystko co potrzebne.

- Okej wierze na słowo. To bierz rzeczy, a ja spróbuje znieść tą walizkę. - Chwyciłam za walizkę i zeszłam po schodach. Na końcu prawie spadłam. - Matko coś ty tam spakowała. Laska.

- Tak jak mówiłam, wszystko co potrzebne. - Poszła w stronę przedpokoju gdzie stał Szymon z Kacprem.- Heej?- spojrzała się na Szymona- A ten co tu robi?- szepnęła do mnie

- No przecież u nich mieszkam- szepnęłam zdyszana.

- No wiem ale czemu przyjechał z tobą?

- Bo z tą walizką to ja przepukliny dostane. Chodź Szymon weź ją.- Chłopak podszedł i chciał zabrać walizkę ale zapatrzył się na Karolę i się potkną o walizkę. Szybko się podniósł, ale nadal gapił się na Kare

- Ty Romeo potem ją będziesz podrywał. Bierz tą walizkę na dwór.- chłopak się otrząsną i wziął walizkę. To będzie ciekawe półtora tygodnia. Uśmiechnęłam się do siebie. Karola się już ubrała, więc pożegnała się z Kacprem i wyszła. Kacper tylko wyjrzał czy wsiadamy do auta, i zamknął drzwi. Wtedy poszliśmy w stronę przejścia. Szymon je uruchomił i przeszliśmy.

Zaprowadziłam moją przyjaciółkę do lasu. Wracałyśmy do domu, kiedy Kara się potknęła. Zaczęła kuśtykać.

- Chodź ty moja łamago pomogę Ci.- powiedziałam i podałam jej ramie. Na szczęście nie miałyśmy już daleko do domu. Weszłam do domu, chłopaki spojrzeli się na nas jak na idiotki.

- Szymon zaprowadź ją do mnie do pokoju, oki?- Poprosiłam chłopaka. Wstał i zaprowadził Kare, powoli po schodach. Ja poszłam do kuchni i poszłam szukać lodu. Mati wstał i zapytał:

- Chcesz cos do picia?

- Tak ale nie wygrasz tego zakładu- powiedziałam i wyjęłam z zamrażarki trochę lodu.- Pójdę się zapytać Kary i Szymona czy chcą coś do picia.- Wzięłam lód i weszła po schodach po mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zaczęłam

- Przyniosłam, lód..- zwiesiłam się, bo zobaczyłam, że się całują. Jak tylko mnie zobaczyli od siebie odskoczyli - to ja zostawię wam lód, a coś do picia przyniosę wam później. - zaśmiałam się i zeszłam na dół. - Oni chyba nie chcą nic do picia. Są wystarczająco zajęci sobą.

- A Szymon się zastrzegał, że tym razem nie ulegnie jej urokowi.- zaśmiał się Mati.

- Może się o to założymy?- uśmiechnęłam się.

- O co?

- Jeśli uległ dajesz mi- wyciągnęłam z kieszeni dychę- dajesz mi dychę, jeśli nie uległ ja daję Ci dychę. Pasi?- wyciągnęłam rękę.

- Oklej- łatwo będzie wygrać

-Gdzie to moje picie?- zapytałam. Pokazał na kubek na stole. - Dzięki. - chwyciłam za kubek- co to?- Spojrzałam na różowy płyn

- Z tego co mi się wydaje powinna być herbata.

- To czemu jest różowa?- podszedł do mnie i zajrzał mi do kubka.

- To chyba moje.- powiedział i podał mi swój kubek, jednocześnie zabierając mi mój.

- Co tam porabiacie?- usłyszałam głos Karoli

- W sumie na razie nic, ale długo was nie było. Zaczęliśmy się martwić.- zaśmiałam się. Karola myślała nad jakąś wymówką ale chyba nie zdążyła, bo zszedł Szymon i ją przytulił od tyłu. Spojrzałam się na nich i wystawiłam rękę do Matiego.- wygrałam.- uśmiechnęłam się. On tylko wyją z kieszeni kasę i od niechcenia mi ją dał.

- Próbujesz ją przekupić, żeby się w tobie zakochała?- zapytał Szymon.

- Bardzo śmieszne, po prostu boki rwać.- powiedział Mati z sarkazmem

- I tak przegra zakład. - powiedziałam z udawaną powagą

- Jaki zakład- zapytała zdezorientowana Karolina.

- Mati założył się z połową szkoły, że uda mu się mnie poderwać.

- A Rose, koleżanka Hanii, założyła się z drugą połową szkoły, że nic mi z tego nie wyjdzie.

- Osobiście postawiłem na Rose, bo wygra i cos z tego będę miał.

- Ej słyszałem.- oburzył się chłopak.

- Oj, oboje wiemy, że stracisz na tej inwestycji. Chodź byś miał zamknąć się z Hanią na 24 godziny w pomieszczeniu w którym musieli byście stać najwięcej 2 minimetry od siebie. To i tak się w tobie nie zakocha, a przynajmniej tego nie pokarze.

- Ty to jest plan.- zaczął się zastanawiać Mati.

- No i co zrobiłeś, pomysł mu podpowiedziałeś.- zaśmiałam się.

- Ty serio myślisz, że on to zrobi- spojrzeliśmy się na niego

- No tak patrząc po jego minie to ma zamiar to zrobić. - odezwała się Karola.

- To może obejrzymy film jakiś czy coś. - zaproponował Szymon.

- Szczególnie "czy coś"- zaśmiałyśmy się jednocześnie z Karolą.

- To wy coś wybierzcie, a my pójdziemy zrobić coś do żarcia.- powiedziałam i pociągnęłam Kare do kuchni. Spojrzałam się na nią pytająco.

- Co tak się gapisz?

- No, jak to co? O co chodzi z tobą i Szymonem?

- O nic, a o co miało by chodzić.

- Kara spędziliście w pokoju 30 minut. Jak byłam ostatni raz u was to całowaliście się jak byście byli w sobie szaleńczo zakochani, a jutro miał być koniec świata. Więc pytam jeszcze raz. O co z nim chodzi?

- Jest mała, maleńka, ale to naprawdę malusieńka szansa, że nadal coś do niego czuje- powiedziała szeptem Karolina, rumieniąc się przy tym.

- Ooooo, słodziaśnie.

- sama jesteś słodziaśnie. Gdzie wy macie to żarcie?

-wrzuciłam popcorn, a picie się robi.- pokazałam na kakao, które samo się robiło.

- Nadal jest to dla mnie trochę dziwne, ale jednocześnie fajne.

- No ale jak chcesz wyjść za Szymona to musisz się do tego przyzwyczaić.- zaśmiałam się.

- Ta- spojrzałam się na nią ze zdziwieniem. Nie zaprotestowała.

- Ty nie zaprotestowałaś. Ty się w nim zabujałaś po uszy.- zaczęłam się strasznie cieszyć.- Jak słodko.- Wyjęłam popcorn z mikrofalówki i wsypałam go do miski. Podałam ją Karoli i wzięłam kubki.- A i wszystko mi opowiesz wieczorkiem chyba ,że wolisz spać gdzie indzie, a raczej z kim innym.- uśmiechnęłam się. Poszłam do salonu i położyłam picie na stole.

- Ja tu siedziałam- Spojrzałam na Matiego, który siedział na fotelu.

- To możesz usiąść.- Uśmiechną się i poklepał w swoje kolana.

- Naprawdę uważasz, że będziesz wstaje przez 2 godziny filmu trzymać dziewczynę na kolanach? Przecież nogi by cię bolały. Ja wiem, że w twoich oczach jestem bezduszna ale nie przesadzajmy.- usiadłam na kanapie.- To co oglądamy?- zapytałam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro