Rodział 9
~Hania~
Pierwsze co zobaczyłam to biel. Prawie wszystko było białe. Łóżko, pościel, nawet podłoga. Na szczęście ściany nie były białe tylko jasno szare. I tak za jasno. Odwróciłam głowę w prawo zobaczyłam rudo-brązowe włosy i duże zielone oczy, które patrzyły na mnie ze zmartwieniem. Kiedy tylko zobaczyła, moje oczy poderwała się i zaczęła się drzeć z wielkim entuzjazmem.
- Pani Pelargio, Pani Pelargio!
- Rose nie tak głośno- powiedziałam cicho
- PAAANNII PEEELLLAAAAARRRRGIO!!- Zachowywała się jak małe dziecko na początku biegała po całym pokoju ,a teraz nagle stanęła na środku i wydarła się na całe gardło. Zza kotary wyłoniła się jak podejrzewam pani Pelargia. Była średnim wieku z jasno błękitnymi włosami i brązowymi oczami.
- Już już. Rosalindo uspokój się. - powiedziała do mojej przyjaciółki- Dzień dobry Haniu jestem Pelargia Pirydion. Jak się czujesz skarbie?- mówiła dosyć cicho i miło
- Troszkę skołowana ale nie ma tragedii.
- Skołowana?- zapytała strasznie entuzjastycznie Rose
- Tak. Wydaje mi się, że jest tu strasznie jasno i każdy dźwięk jest strasznie głośny.
- Oł. przepraszam- powiedziała już ciszej.
- Ale powiem Ci szczerze, że jak na kogoś kto zapadł w magiczny sen- spojrzałam na pielęgniarkę zdziwiona- nazwa jak nazwa, to się dzieje wtedy kiedy ktoś nie do końca panuje nad mocami i nie ma kontroli nad ciałem, tak jak ty. Normalnie tacy uczniowie śpią przynajmniej ze 2 tygodnie..
- A ja ile śpię?- przerwałam jej.
- 2 dni.
- ile? Musze iść na lekcje.
- Spoko, lekcje są dopiero w poniedziałek. - powiedziała Rose
- Jak to?
- No bo jak usnęłaś był czwartek. Od razu dowiedziała się o tym pani dyrektor i strasznie się przestraszyła i przełożyła lekcje dopiero na poniedziałek, jest sobota wieczór.
- Ale wyglądasz już dobrze, chociaż w sumie nadal jesteś blada.- powiedziała Pelargia.
- To u mnie normalne. Raczej się nie opalam i mam bladą cerę.
- Skoro tak mówisz. Możesz iść do pokoju, ale wolno ci z niego wychodzić tylko na posiłki. I dobrze by było żeby nikt oprócz Rose nie wchodził do waszego pokoju. Okej?- zapytała pielęgniarka
- Tak.- Szybko się ubrałam i już miałyśmy wychodzić ale jeszcze na chwile pielęgniarka nas zatrzymała i powiedziała.
- A Hania, nie używaj dzisiaj specjalnie magii. Możesz stracić przytomność. Więc się oszczędzaj.
- tak jest- uśmiechnęłam się i poszłyśmy na kolacje.
-To jak tam się miewasz?- zapytała dziewczyna
- Nie najgorzej.
Dziewczyna popchnęła drzwi do jadalni. Wszystkie oczy skierowały się na nas no powiedzmy szczerze spóźniłyśmy się chyba z pół godziny. Minimalnie się zawstydziłyśmy, ale starałyśmy się udawać, że nas to nie obchodzi i usiadłyśmy. Nałożyłam sobie na talerz budyń i zaczęłam jeść. Po chwili drzwi się otworzyły i wpadło wszystkich 7 chłopaków. Brawo spóźnieni 45 minut. Przewróciłam oczami i kończyłam jeść.- Wychodzę jeśli oni coś ode mnie będą chcieli.
- Jasne, idę z tobą- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Jak się czujesz?- zapytał Mati. Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam.- Co ty robisz?- zapytał.
- Boisz się mnie. Nie chce tego, więc znikam.- powiedziałam i spojrzałam się na niego. - Widzisz nawet nie umiesz przeprosić, bo przecież twoje ego by na tym ucierpiało.- stwierdziłam i po prostu wyszłam.
Byłam już w pokoju. Rose gdzieś się zgubiła. Jak by na moje wezwanie drzwi się otworzyły i wbiegła Rose.
-Ktoś cię goni czy co ?- zapytałam
- A żebyś wiedziała.- powiedziała zamykając drzwi na klucz- Słuchaj- usiadła na moim łóżku- miałam wychodzić za tobą kiedy na korytarzu zatrzymał mnie Mati. I chciał wiedzieć co może zrobić żebyś nie była zła. Powiedziałam mu, że nie wiem. Ale mi nie wierzył no i nie puszczał, a chłopaki mu pomagali. W końcu mi się udało uciec to dobiegłam do pani Pelargi. Schowałam się u niej. A właśnie pielęgniarka powiedziała, żebyśmy przyszły wieczorem. Zbada cię i da ci jakiś tam lek. No i opowiedziałam jej czemu jestem taka zmachana. Ona pokazała mi jakieś przejście. Udało mi się nie przechodzić przez główne korytarze tylko przez jakieś tajemne. Muszę ci je kiedyś pokazać. Można wejść do każde pokoju wspólnego, są jak by 4 korytarze i każdy jest opisany i chyba nawet można wejść do poszczególnych pokoi. Ale wolałam nie sprawdzać. Więc wyszłam w pokoju wspólnym. Idealnie jak ja szłam w stronę schodów. To oni weszli. I od razu zaczęli mnie gonić, no to zaczęłam biec i udało mi się uciec. Ale obawiam się, że za szybko nie wrócą do siebie.- jak by na potwierdzenie tego, chłopaki zaczęli się dobijać do drzwi.
- To chodź posprawdzamy gdzie prowadzą te korytarze.- uśmiechnęłam się
- Nie wiem. A jak się zgubimy?- zapytała
- E tam, mówiłaś, że wszystko jest opisane.
- Dobra chodź, gdzieś tu powinny być drzwi.- powiedziała Rose. Zaczęłyśmy chodzić po pokoju i szukać jakiegoś guzika albo wajchy
- Chyba nic nie ma.- powiedziała, w tym samym momencie opierając się o ścianę i wciskając jakiś kafelek. Ściana się przesunęła a my zobaczyłyśmy korytarz. Weszłyśmy do niego i zaczęłyśmy zwiedzać.
Kiedy wróciłyśmy do pokoju na łóżkach leżały plany zajęć.
- Trochę dużo lekcji.- powiedziała Rose.
- Dużo? Ja w normalnej szkole miałam 9 godzin lekcyjnych.
- Ale tutaj są lekcje nie 45 minut tylko 60.
- I tak fajnie.- ktoś znowu zaczął pukać do drzwi.
- Może to ktoś inny niż oni.- miała nadzieje Rose, ale jak by na znak odezwał się Mati:
- Dziewczyny ja wiem, że tam jesteście- i zaczął walić w drzwi.
- A miało być tak pięknie- zaśmiała się dziewczyna. - idę się umyć - oznajmiła.
- A ja idę na wieże astronomiczną.- otworzyłam okno.
- Co ty skoczysz?
- A co mi zostaje w takich czasach?- zaśmiałam się.- Umiem latać- dziewczyna palnęła się w czoło.
- Zapomniałam. Dobra leć tylko uważaj na siebie.- zasalutowałam jej dwoma palcami i wyskoczyłam przez okno. Śmiesznie się lata. Niby nic cię nie unosi ale jednak się unosisz. Fajne. Doleciałam do wieży i usiadłam na murku. Było widać wszystkie gwiazdy, a co najważniejsze księżyc w pełni.
- Nie za późno na taki spacerek?- zapytał dobrze znajomy mi głos. Nie odpowiedziałam.- No Hania proszę
- Co chcesz?- zapytałam Matiego
- Jak zawsze milutka- powiedział pod nosem. Stanęłam na murku i już się odbiłam, żeby polecieć na dach ale chłopak złapał mnie za nadgarstek.- Poczekaj.
- Na co? Na to żebyś mi powiedział że jestem niebezpieczna? Na to aż znowu będę musiała się martwić o to, że osoba której zaufałam się mnie boi? Przepraszam ale ja tak nie mogę to boli. Rozumiem, nie powinnam była używać mocy po to żeby zawijać twojego brata w naleśnika. Bo mogło mu się coś stać- powiedziałam z sarkazmem. Stanęłam na murku.- Mati wiem, że ludzie popełniają błędy i to jest jak najbardziej normalne. Jednak najważniejsze jest to, żeby umieć się do tego przyznać.- powiedziałam spokojnie. Chciałam znowu gdzieś polecieć ale on nadal nie puścił mojego nadgarstka. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco. Chyba zbierał się, żeby coś powiedzieć.- Nie sil się. Najwyraźniej jeszcze za wcześnie na to.-powiedziałam spokojnie i poleciałam na dach. Usiadłam i gapiłam się na księżyc.
Wróciłam do pokoju chyba po godzinie siedzenia na dachu. Cicho otworzyłam okno i wleciałam do środka.
- Później się nie dało?- zapytała Rose
- Sorka nie chciałam Cię budzić.
- Spoko nie twoja wina. 10 minut temu był tutaj Didi.- uśmiechnęła się
- Rosie a co on tutaj robił?
- Pytał się gdzie jesteś. Podobano Mati traci głowę. Wyszedł z godzinne temu się przejść, a potem jak wrócił to nic nie mówił i się nad czymś mocno zastanawiał. Podobno miał przez jakiś czas mocno przeszklone oczy. Nie wiesz może o co chodzi?- zapytała przenikliwie
- No spotkałam go na wieży. No i mu powiedziałam kilka słów.- spojrzała na mnie z pode łba- Ale delikatnie mu powiedziałam.
- Dobra idź się umyć- powiedziała i rzuciła we mnie piżamą.
Wyszłam z łazienki. Rosie chyba już spała, więc nie zapalałam światła. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w ciemność. Nagle ktoś mnie objął.
- Przepraszam- powiedział Mati, a ja się tak przestraszyłam, że podskoczyłam.
- Co ty tu kurwa robisz?- zapytałam
- Przyszedłem cię przeprosić.
- Ale musisz mnie przytulać?- postanowiłam go trzymać na dystans.
- tak
- Nie musisz i była bym naprawdę wdzięczna jak byś mnie puścił.- chłopak mnie puścił.
- Dobra, to jeszcze raz przepraszam i idę.- powiedział i poszedł w stronę drzwi.
- Paa- pomachałam mu ale on jeszcze się zatrzymał- co?
- Ty przestajesz panować nad mocą jak się boisz czy jak jesteś zła?
- Oba. Ciężko określić bo jedno wynika z drugiego- powiedziałam spokojnie- coś jeszcze?
- Ta. Czemu nie śpisz w normalnej piżamie?
- Serio?- patrzył się na mnie jak by naprawdę go to zastanawiało.- Bo lubie.- spojrzał się na miejsce gdzie kończyła mi się bluzka.- Nie gap się. To, że jest ciemno nie znaczy, że tego nie widze.- powiedziałam, a chłopak obrócił się na pięcie i wyszedł
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro