Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20: Aniele mam zawał!

Pov.Scarlett

-O Merlinie...

Gdy tylko usłyszałam głos Angel odsunęłam się od Malfoy'a czując jak moje policzki przybierają koloru czerwieni. Spojrzałam dyskretnie w stronę drzwi gdzie stała tam gryfonka wpatrująca się w nas z niedowierzeniem. 

- To ja tu do Hogwartu wpuszczam zwierzęta, a wy...oh! Porozmawiamy sobie później.- warknęła rozczarowana White, po chwili dodając.

- No gołąbeczki zapraszam! Chyba że czekamy na profesora Blake'a oraz profesor McGonagall.

Na te słowa natychmiast ruszyłam w stronę przyjaciółki, a Malfoy podążył moim śladem. Wyszliśmy z sali lekcyjnej, po czym natychmiast ruszyliśmy w stronę wyjścia z szkoły.

- Angel do diabła dokąd ty nas ciągniesz?- zapytał Scorp kiedy opuściliśmy mury szkoły.

- Do Hagrida. Reszta na nas tam czeka.

- Ale to nie ma...- wściekłe spojrzenie w kierunku ślizgona sprawiło iż Malfoy ucichł niczym wystraszony szczeniak. 

Złapałam go dyskretnie za dłoń z malutkim uśmiechem. Chrzanić to, w końcu i tak gryfonka zrobi nam przesłuchanie niczym na  mugolskiej policji.

Reszta drogi minęła nam w kompletnej ciszy. Dopiero wchodząc do chaty Hagrida poczułam zapach świeżo zaparzonej herbaty, którą uwielbiałam. 

-No proszę jednak plan Angel zadziałał. Aż czuję dumę...

- Gdzie Hagrid?- zapytała zaskoczona gryfonka przerywając wypowiedź Albusa.

- A jak myślisz? Pomaga nauczycielom wraz z biednym Kriss'em łapać to cholerstwo, które wpuściłaś do szkoły. Nie zdziwi mnie jeśli jakiś obraz lub duch Cię nie widział.

- Wątpisz w moje umiejetnosci, Albusie?

- Nigdy aniołku- westchnął Albus wiedząc iż z dziewczyną nie wygra.

Wraz z Malfoyem usiedlismy przy stole gdzie znajdowała się nasza paczka. Nie minęła nawet chwila, a Angel przemówiła.

- Czego chciał od was Blake?

- Nie powiedział. Kazał nam czekać I wyszedł nic wiecej nie mówiąc - odparł Scorp, na co Sasha uniosła brew.

Nie zdążyła jednak nic powiedzieć bo do chaty wszedł Hagrid. Widząc mnie I Scorpiusa uśmiechnął się delikatnie, jednak gdy jego wzrok pokierował się na Albusa i Angel myślałam że padnę widząc w jego spojrzeniu rozbawienie oraz załamanie.

- Cholibka, Angel proszę daruj już do końca roku sprowadzanie magicznych zwierząt do szkoły.

- Oj Hagrid wiem jestem szalona, ale przynajmniej nie jest ze mną nudno.- powiedziała z usmiechem niewiniatka gryfonka, po chwili dodajac.

- Nie wiemy czego Blake chciał od Malfoy'a i blizny.

- Nic im nie powiedział?

- Nic. Kompletnie. - odparłam na pytanie  mężczyzny wzruszając ramionami.

Hagrid westchnął. Od zawsze nam pomagał i starał się ratować nas z różnych obresji. Czesto nas goscił ciastkami oraz herbatą i opowiadał nam historie za czasów nauki Harry'ego Potter'a.

- Nie wiem co może chcieć profesor Blake, ale od razu po schwytaniu Topeka poprosił, aby dyrektor McGonagall udała się z nim jak najszybciej do was. - powiedział gajowy, dodając.

- Cokolwiek sie stalo to brzmiał na bardzo zmartwionego i nie wiem czy nie powinniście wrócić się tego dowiedzieć.

- No bez jaj to po co ja tu im dupy ratuje i przerywam w całowaniu się?- mruknęła niezadowolona White, na co wszyscy obecni w chacie spojrzeli w naszym kierunku z wielkimi oczyma.

- Co prosze?- wypsnęło się z ust Potter'a na co ja poczułam jak policzki mi zaczynają się piec.

- No proszę czyli jest szansa iż dzwony kościelne zabiją?

- Dla Ciebie i Angel, Albusie.

- Pierdol się, Malfoy- parsknął Potter upijając gorącej herbaty by zasłonić rumieniec.

- Nie rozmawiamy o nas tylko o was. Od kiedy jesteście razem?- zapytała rozbawiona gryfonka, podczas gdy Sasha cicho piła herbatę słuchając przesłuchania prowadzonego przez White.

- Dlaczego wszyscy wierzycie Angel? Może się jej zdawało? Komu wierzycie? Nam czy tej małpie?

- Tej małpie zawsze, oczywiście. - mruknęła cicho Sasha na co Angel pomimo "komplementu" z strony starszej gryfonki uśmiechnęła się triumfalnie.

Kiedy już miałam spróbować nas bronić drzwi od chaty otworzyły się, a do środka wbiegł zdyszany Darkfull.

- Co jest? - spojrzał zaskoczony Malfoy.

- Scorpius...Scarlett...- wydyszał Kriss, próbując się uspokoić.

Chwilę później dodał słowa przez, które czas stanął w miejscu, a serce przyspieszyło bicia.

- Wasi opiekunowie są w Hogwarcie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro