Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13: Albus jak ty ku*wa z tego drzewa zejdziesz?

- Albus przestań chodzić od ściany do ściany bo zrobisz nam dziure w podłodze do cholery jasnej.- powiedział Scorpius do chodzącego w te i spowrotem niedaleko  dormitorium ślizgonów.

- Nie ma jej od piętnastu minut. Jak mam byc na Merlina spokojny?- zapytał Albus unosząc rece wysoko w górę.

- Normalnie. Przecież poszła tylko do Freda.

- Wielkie mi pocieszenie, Scorpius.- mruknął Potter słysząc stwierdzenie Malfoy'a.

Kiedy już miałam coś powiedzieć usłyszeliśmy kroki. Spojrzeliśmy w stroje dźwięku z nadzieją iż zobaczymy tam przedstawicielke domu lwa.

Na szczęście to w końcu była ona.

- Masz to?

- Oczywiście że mam, Scorp. Wątpisz we mnie?- zapytała gryfonka jednak widząc że Malfoy wacha się z odpowiedzią przekrecila oczami prychając cicho.

- Dobra koniec pogaduszek. Musimy wymyśleć jak dostać się do gabinetu McGonagall i zwinąć mape. - powiedziałam o dziwo spokojnie.

W końcu od dzięki tej mapie Chriss i Sasha dostaną się do działu ksiąg zakazanych i poszukają informacji na temat Merlina i jego córki.

- Mam pomysł idealny.- powiedziała z usmiechem Angel na co ja oraz ślizgoni spojrzeliśmy na siebie.

Zapowiada się ciekawie...

~ ~ ~ ~ ~

Wielki wybuch rozległ się po szkolnych korytarzach dając mi i Scorpiusowi pewność iż Angel i Albus wcielili plan gryfonki w życie.

- Ona naprawdę ma nie równo pod głową. Kto normalny wysadza łazienkę?

- Angel White, Scorpiusie. Dziecko bliźniaków Weasley.- powiedziałam odpowiadając na pytanie ślizgona, na co ten westchnął cicho.

Staliśmy nie daleko gabinetu dyrektorki w ledwie widocznym miejscu, dzięki czemu mogliśmy słyszeć kto idzie a kto nie.

Dosłownie chwilę po wybuchu usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają i zamykają.

- Na Merlina co to było?- głos McGonagall i oddalające się kroki sprawiły iż delikatnie wychyliłam się, aby się rozejrzeć.

Dyrektorka niemal biegiem ruszyła w stronę miejsca wybuchu, gdzie zmierzał również parę innych uczniów.

- Ciekawe jak dużą dziurę zrobiła Angel.

- Na pewno wybuch rozwalił całą łazienkę i wszędzie leje się woda. Załatwiła nam trochę czasu, a wszystkie obrazy udały się zobaczyć co wybuchło.- mruknęłam cicho do przyjaciela.

Kiedy dyrektorka zniknęła nam z oczu wyszliśmy z kryjówki i podeszliśmy do drzwi gabinetu.

- Alohomora - powiedziałam i weszliśmy go gabinetu nauczycielki.

Słowo daje jeszcze nigdy tak szybko nie szukaliśmy czegokolwiek, a teraz robiliśmy wszystko w tak szybkim tępie jakby od tego zależało nasze życie.

- No gdzie to...

- Mam - powiedział Scorpius wyciągając z jednej z książek zgiętą kartkę.

- Na pewno? - zapytalam cicho na co Malfoy wyciągnął rozdżkę.

- Uroczyście przysięgam że knuje coś niedobrego.

Wtedy nagle z pustej troszkę żółtawej z upływu lat zgiętej karki zaczęły pojawiać się słowa.

- Teraz mamy pewność że to na bank ona.- mruknął Scorpius, po chwili dodając.

- Koniec psot.

Kiedy mapa Huncwotów wróciła do swojej pierwszej postaci usłyszałam iż ktoś idzie. Szybko wyciągnęłam pelerynke niewidkę, a Malfoy schował rozdżkę.

W ostatniej chwili zaslonilam nas niewidzialną peleryną i podsunęliśmy się jak najbliżej drzwi żeby móc jak najszybciej zniknąć.

Do pomieszczenia wszedła McGonagall, lecz nie była ona sama. Był z nią profesor Blake.

Kiedy już Scorp chciał prowadzić nas do drzwi złapałam go za szatę. Od razu ślizgon zrozumiał o co chodzi kiedy tylko spojrzał na minę Minervy.

- Myślisz że to jej sprawka Baltazarze?- zapytała kobieta siadając na krześle przy swoim biurku.

- Nie wiem. Wiem tylko że ściana na bank jest jej sprawką. Wyryła te inicjały. - powiedział profesor krzyzujac ręce na klatce piersiowej.

-  To oznacza że musi być na terenie szkoły.

- Niestety tak. Uwierz mi Minervo szukam jej, ale to nie jest wcale takie łatwe. Mogła przemienić się w ucznia i ty dobrze o tym wiesz.- powiedział Baltazar, na co dyrektorka westchnęła.

- A inicjały? Rozgryzłeś je?

Przez chwilę profesor był cicho. Zupełnie tak jakby to pytanie wcale nie było miłe. Kiedy jednak przemówił moje oczy rozszerzyły się z zadziwienia.

- Niestety nie. Ale skoro tutaj jest znaczy jedno. Potomek Merlina i jego strażnik są w Hogwarcie.

~ • ~ • ~

Jestem!

Wybaczcie brak rozdziałów, ale problemy rodzinne no i wyjechalam wczoraj na obóz i wracam dopiero w sobotę dlatego rozdziałów może nie być do tego czasu.

Mam nadzieję jednak rozdział się podoba i zadowala.

Z dedykacją dla DarkDragona

To tyle na dzisiaj,
do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro