Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog - Zdrada

Strorm, nerwowo skubał brzeg posłania.

Liczył, że jego sojusznicy, choć raz, nie każą mu na siebie czekać.

A co, jak w ogóle nie przyjdą?

Cały plan legnie w gruzach.

Nagle, po drzwiach jego legowiska, ktoś zaczął skrobać, od zewnątrz.

- Co się dzieje?! - warknął kocur

- Mint, kazała mi.... Mint to moja mentorka... I kazała... - zapiszczała cienko malutka ruda kotka

- Wiem. Mów, co masz przekazać.

- Atakują nas szczury

Storm, z trudem ukrył triumfalny uśmiech.

- Nie ma czasu do stracenia. Prowadź.

Dwa koty ruszyły w stronę kolczastej ściany.

Już z daleka, dały się słyszeć rozpaczliwe piski kotów.

Z daleka przywódca dostrzegł czarno-białego szczura, który jako jedyny znał koci język.

Pozorując atak, wskazał dyskretnie legowisko medyka, gdzie Silver, jego partnerka rodziła.

Zwierzę odskoczyło do tyłu, i ogonem wskazało, dwa skradające się szczury.

Storm, spokojniejszy wiedząc, że narazie wszystko idzie zgodnie z planem, zajął wyższe miejsce, i zaczął z stamtąd wydawać rozkazy klanowi kryształu.

Nagle zeskoczył i zaczął się skradać w stronę, w którą wcześniej podążył szczury

Z daleka usłyszał odgłosy walki.

Nagle wszystko ucichło.

Kocur poczuł przypływ nadziei.

Wskoczył do legowiska, jakby w pogoni za szczurami.

Jednak mi jego zdziwieniu, na ziemi nie leżały zwłoki kotów.

Silver i Marple dusiły ostatniego atakującego.

Greenpaw, uczeń medyczki, rozglądał się zdezorientowany, jakby coś zgubił.

-Nic wam nie jest? - zapytał Storm z troską.

- Chyba nie. - Jęknęła Marple

Nagle, Storm skoczył przed siebie, rzucając medyczką o ścianę.

Coś trzasnęło, i kotka osunęła się martwa na ziemię.

- Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła Silver.

- Nie chciałem ci tego mówić... -kocur spuścił wzrok - ale zdradziła klan. To ona zwołała szczury, żeby nas zaatakowały.... Chciała zabić ciebie i nasze kocie. A właśnie... gdzie ono jest?

- Niewiem. - Silver wzruszyła ramionami.

Storm, poczuł wzbierającą wściekłość.

- Jak to nie nie wiesz?!

- Zgubiło się.

Kocur przycisnął partnerkę do podłogi.

- Jak mam je zabić, jak nie wiesz, nawet gdzie jest?! - dopiero po minie Silver Storm zorientował się, co powiedział.

Nagle, do legowiska medyka wbiegła Luna, przywódczyni klanu księżyca.

Jak prawie każdy kot, z tamtego klanu, miała bure, pręgowane, długie futro, sięgające prawie do ziemi. Od pozostałych kotów, wyróżniały ją oczy w kolorze nieba nocą.

- Zostaw ją. - warknęła. - Szczurzy przywódca od razu wyśpiewał, że te ataki to twoja sprawka. Chyba wiesz, co cię czeka za zdradę kodeksu wojownika?

- To wszystko, przez Greenpaw! Powiedz im o przepowiedni!

- Jakiej przepowiedni? - pisnęła cichutko srebrzysta kotka

- Nie udawaj! - syknął Storm. - Mówiłaś, że cień wstrząśnie całym podziemiem! Że przeklął nas klan nieba!

- Co? - kotka pisnęła uczennica, wtulając się instynktownie pod łapy Luny, i patrząc z przerażeniem na przywódcę.

Kocur skoczył w jej kierunku, z wysuniętymi pazurami.

Kotka z klanu Księżyca w ostatniej chwili zastąpiła mu drogę i z całej siły uderzyła w grzbiet, łamiąc mu kręgosłup.

Umierający, czarny kocur, wił się po ziemi, miaucząc o klątwie.

-Chodźmy z tąd.

Luna łagodnie otuliła Silver ogonem.


***


Do Silver podeszła Mint.

-Mam twoją zgubę. - mruknęła radośnie, kładąc przed karmicielką małego kociaka.

- Shorttail! - kotka natychmiast zaczęła wylizywać czarnego kotka.

- Shorttail? Piękne imie, pasuje do niego, ale ja nazwała bym go Sąbra.

- Czemu?

- Powiedzmy, że gdy chciałam go wyciągnąć z dziury w kryształowym sercu, tak ztapiał się z cieniami, że przez chwilę go nie widziałam. - roześmiała się. - Wszystkie szkody w obozie naprawione.

- Dziękuje ci Mint. 

- Nie ma za co. Wiesz, że zawsze zrobie, to o co poprosisz.

- Właśnie się zastanawiałam... Nie chciała byś zostać przywódcą?


***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: