Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

- A to o czym jeszcze rozmawialiście? - zapytał po chwili Dipper. - Trochę cię nie było. No chyba, że tam czas jakoś inaczej płynie.

- Nie no, czas jest taki sam - demon przeturlał się na plecy, żeby było go lepiej słychać. - Ogólnie Tad nam mówił, że w sumie to jest z nas strasznie dumny, tylko cholernie się o nas martwi i boi, że coś odjebiemy.

- I słusznie..

- Spadaj. I mówił, że fajnie, że sobie kogoś znalazłem, bo wyszło mi to na dobre i ogólnie jestem teraz bardziej znośny, a Will, że dobrze, że się tam ogarnął i w ogóle, takie tam..

- No to w sumie spoko - stwierdził brunet dalej bawiąc się włosami demona.

- Ano.. Później chciałem trochę pobyć sam, żeby sobie to na spokojnie przemyśleć, więc dlatego parę dni mnie nie było.

- Faktycznie się zmieniłeś, normalnie w ogóle nie myślisz.

- Kurde, ja się tu przed tobą otwieram, a ty się ze mnie śmiejesz.

- Wybacz, wybacz - zaśmiał się chłopak i dał mu całusek w czółko, na co drugi trochę się rozchmurzył.

× × ×

Kolejnego dnia był kolejny dzień więc zajebiście. Też było ładnie, a że Stanek dalej chciał pójść na ryby, to po obiedzie właśnie na nie się wszyscy udali. Wuj i Bill co prawda zaczęli się dosyć szybko kłócić, bo demon zaczął wyciągać ryby z jeziora za pomocą mocy a nie wędki, co nie spodobało się mężczyźnie, który oskarżył go o oszukiwanie. Na to Bill klasnął go jedną z ryb którą właśnie wyciągnął, po czym obaj wpadli do wody.

Po tym zajściu wszyscy poszli na plażę, żeby tamci mogli się na spokojnie wysuszyć i żeby ogólnie się poopierdalać.

Było już w miarę późno i niebo zrobiło się różowo-pomarańczowe. Bill z Dipperem leżeli trochę dalej od reszty i patrzyli na krajobraz.

- Przeszkadzam? - nagle usłyszeli głos Willa, który stał za nimi.

- JEZU KURWA CHRYSTE - oboje dostali zawału. - Czy wy wszyscy możecie przestać?! Będę mieć przez was PTSD!

Demon poczekał aż brunet przestanie krzyczeć, po czym zwrócił się do brata:

- Możemy porozmawiać?

- Ta.. - po czym oba demony zniknęły.

- Dipper, czego krzyczysz?! Wszystko w porządku?! - zawołała Mabel.

- NIE!!

× × ×

Demony przeniosły się na klif. Bill skrzyżował ręce na piersi czekając aż drugi zacznie. Will zerknął na przemoczone ubrania brata.

- Czemu ich sobie nie wysuszyłeś?

- Nie wiem, żeby cały czas nie wyręczać się we wszystkim mocami? - odpowiedział chłodno wzruszając ramionami. Will zrobił na to wielkie oczy, a Bill speszony całą sytuacją szybko zmienił temat. - O czym chciałeś pogadać?

- No tak.. A więc - demon zaczął. - Ponieważ, jak się okazuje, nawet Tad potrafi - albo chociaż próbuje - się zmienić, a ty jesteś.. - Bill zmrużył oczy. - dosyć uparty.. to stwierdziłem, że to ja zacznę. Chciałbym, aby nasze relacje też się zmieniły.

Will zrobił pauzę, żeby drugi mógł coś na to odpowiedzieć. Wyjątkowo jednak nie wyglądało, by blondyn miał coś od siebie dodać, więc kontynuował:

- Nie dogadywaliśmy się od.. w sumie nigdy, ale skoro i tak w ostatnim czasie tyle się pozmieniało, to czemu by i tego nie ogarnąć? - blondyn wykonał gest ręką, żeby Will mówił dalej. - Nie mówię, że, nie wiem, mamy od teraz się uwielbiać i spędzać każdą sekundę razem, ale wiesz. Typu ty mnie przestaniesz traktować jako tego gorszego spłakanego brata, który nie ma psychy powiedzieć "nie", a ja cię przestanę traktować jak psychopatę, który nie umie się pohamować - demon spojrzał na brata, tym razem już czekając na jakąś odpowiedź.

Bill wydął wargi i przeleciał wzrokiem po lesie rozciągającym się pod klifem. Słońce już prawie zniknęło za horyzontem i zrobiło się całkiem chłodno, więc poprawił swoją koszulkę, która już po chwili była całkowicie sucha, tak jak reszta ubrań. Skierował z powrotem wzrok na brata.

- No dobra.

- .. Serio..? - spytał bez przekonania Will, bo nie brzmiało to zbyt przekonująco.

- Tak, tak, postaram się jak mogę, ale sam wiesz, że to nie jest takie proste jak się mówi. Z drugiej strony mnie to też już trochę męczy.

- Noo, dobra. No to się cieszę - Will lekko się uśmiechnął. - Okej, to ja ci już nie przeszkadzam. A jak coś, no to, nie wiem, jestem? - spojrzał na drugiego niepewnie.

- Jasne.. I hej! - Bill krzyknął zanim brat zniknął. - Pamiętaj, skoro on może, to my też - blondyn się lekko wyszczerzył.

- Haha. Dobre podejście - zaśmiał się Will, po czym pstryknął palcami.

× × ×

Bill przeniósł się z powrotem na plażę.

- Co wy tu jeszcze robicie? Już jest ciemno - spytał Pines'ów, którzy dalej się tam znajdowali.

- Czekaliśmy na ciebie, żebyś nas przeteleportował do Chaty, bo nam się iść nie chce.

- AHA? A ja się właśnie chwaliłem, że nie używam do wszystkiego mocy.

- Nie obchodzi mnie to, jestem zmęczona.

Blondyn zmarszczył brwi, po czym przeniósł wszystkich paręnaście metrów przed Chatę Tajemnic.

- Ezezezezezezezezezezez?????? - po czym sam przeniósł się do swojego i Dippera pokoju.

- Nienawidzę go.. - mruknęła dziewczyna.



#####################

JA PIERDOLE JAKI SPEEDRUN SKOŃCZYŁAM POPRZEDNI ROZDZIAŁ I W TEN SAM DZIEŃ NAPISAŁAM CAŁY KOLEJNY ROZUMIECIE TO SHEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEESH

ale żeby nie było że w jeden dzień wstawiłam 2 rozdziały a potem przez pół roku nic to ten wstawie dopiero za jakiś czas a w między czasie może wymyślę co zrobić w kolejnym bo nie mam pierdolonego pomysłu XDD
(dopis jak to publikuje: pomysł jakiś jest ale kiedy to napisze to jebana zagadka)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro