Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Dipper złapał kurczowo Billa za rękę, dalej wpatrując się w dół.

- Spokojnie, nie spadniesz - mruknął Tad.

- Oj..

- Co "oj"? - spytał zaniepokojony brunet.

- Jest w rezydencji. Tam mieszka drugi Dipper - wyjaśnił Bill wskazując posiadłość.

- Jest już tam od jakiegoś czasu..

- A, nie wiem, nie przyjdzie do nas zapytać co tu robimy, czy coś? Wtedy by było można z nim też porozmawiać.

- Myślę, że mało go to teraz obchodzi. Zresztą to, że po niego prędzej czy później przyjdę było oczywiste. To, że ty też tu jesteś to wszystko jedno. On jest tylko niespodzianką - Tad spojrzał na Dippera, którego aż przeszły dreszcze.

- Dałbyś już spokój - Bill ostrożnie przesunął się do przodu, zasłaniając bruneta.

Demon mierzył blondyna przez chwilę wzrokiem. Po chwili wrócił spojrzeniem na rezydencję i kontynuował:

- Dobra. Jak skończy rozmawiać to go stąd zabieramy.

- .. To do czego ja ci tu byłem potrzebny?

- Do wsparcia psychicznego - odpowiedział sarkastycznie Tad.

Zanim Bill zdążył coś na to odpowiedzieć, wyprzedził go Dipper:

- Ale ten plan też jest chujowy.

- Ta? To zajebiście. Może mnie raczysz w takim wypadku oświecić - demon znów spiorunował chłopaka spojrzeniem.

- No bo.. Może lepiej pozwolić mu zrobić to, po co tutaj przyszedł?

- .. Niby dlaczego? - Tad zapytał już łagodniej, na co brunet już pewniej kontynuował.

- Co prawda nie wiem co dokładnie zaszło w przeszłości, ani co konkretnie teraz Will planuje, ale bycie ciągle kontrolowanym, nawet przez najbliższych, może doprowadzić do szaleństwa - Bill lekko przerażony zerknął na brata, który jeszcze przynajmniej na razie nie wyglądał na kogoś, kto zaraz kogoś zamorduje. - Myślę, że trochę swobody mu się przyda.

- Czasami lepiej komuś tej swobody jednak nie dawać..

- A to niby dlaczego?

- Bo takie mam metody wychowawcze.

- Nie jesteś ich ojcem, tylko starszym bratem.

- To był sarkazm. A tak w ogóle, to muszę ich kontrolować, bo gdy tego nie robię, odwalają takie akcje jak on! - Tad wskazał na Billa.

- Ale teraz chodzi ci o..

- O wszystko Bill! Dosłownie o wszystko! Nigdy mnie nie słuchałeś, bo byłeś na to "zbyt dumny"! Wymyśliłeś sobie podbój wszechświata, jak jakieś rozkapryszone dziecko! Cała ścieżka wydarzeń prowadziła do tego, że zostaniesz zamieniony w posąg, ale miałem nadzieję, że w trakcie zmądrzejesz i uda ci się ją zmienić, bo jej założeniem było to, że jesteś cholernym debilem!!!

- Wiedziałeś o tym?!! - tęczówka i "tatuaże" Billa zalśniły jasnym blaskiem.

- Tak! Wiedziałem! Ale wiesz co?! To jeszcze nie koniec! Bo później nagle ci się odwidziało i zakochałeś się w swoim wrogu!!!

Słońce przykryły czarne chmury, a wiatr wiał coraz mocniej.

- A co cię to wszystko obchodzi?! Ja przynajmniej potrafię się chociaż trochę zmienić! Ty odkąd tylko pamiętam, chcesz nas do siebie upodobnić, a już w szczególności Willa! Nic dziwnego, że w końcu nie wytrzymał!

- Ty zaraz nie wytrzymasz jak..!

- Przestańcie! - oba demony spojrzały na chłopaka. - Teraz obaj zachowujecie się jak dzieci!


× × ×


Wichura sprawiła, że jedna z gałęzi pobliskiego drzewa odłamała się z hukiem. Mason zerknął przez okno.

- Co się tam do cholery wyprawia? - zażenowany Will nic nie odpowiedział, chociaż miał ochotę skomentować zachowanie rodzeństwa. Brunet to zauważył i odszedł od okna. - Znowu brat po ciebie przyszedł? Nie powiem, ale nie jest mi to na rękę. Nie wspominam najlepiej ostatniego razu kiedy tutaj był. Między innymi uniemożliwił nam przywoływanie ciebie, co niezbyt mi się podoba. No ale nic z tym już nie zrobimy, więc możesz już sobie iść?

- Pewnie, wręcz z przyjemnością. Kiedy tylko zrobię to, po co tutaj przyszedłem.

- Oo? A po co tutaj przyszedłeś?

- Żeby cię zabić.


× × ×


- To nie jest czas na wasze kłótnie!

- Ale to on zaczął!

- Wiesz co? Mam to gdzieś. Nie chcę widzieć żadnego z was na oczy - Tad po tym zniknął, zostawiając ich samych.

Od razu runęli w dół, jednak po paru metrach Bill znowu ich uniósł na poprzednią wysokość.

- Swoją drogą można by się przenieść w jakieś inne miejsce.. - stwierdził blondyn, rozglądając się dookoła. - Co nie? - zwrócił się do Dippera, który dochodził do siebie.


× × ×


Mabel siedziała na kanapie w salonie i oglądała telewizję. Zerknęła na okno.

- Srać mi się chce.


× × ×


- Tad tu kiedyś wróci czy..?

- Jeżeli będzie naprawdę źle, to tak - demon spojrzał w górę, ale od razu pożałował, bo oślepiło go słońce. - Cholera..

- Czyli na razie co? Mamy tu siedzieć i czekać?

- .. W sumie mówiłeś, że byś połaził po innej rzeczywistości, więc teraz jest świetna okazja - chłopak po zastanowieniu wzruszył ramionami. - To gdzie teraz idziemy?



###

Chcę tylko powiedzieć, że jestem na silnych lekach przeciwbólowych przez co jestem trochę odklejona i ja sama nwm co się odpierdalało w tym rozdziale (w całym fanfiku w sumie też)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro