I
Minęło parę lat. W ciągu tego czasu Bill znowu praktycznie zamieszkał z Pinesami. Wszyscy mieszkańcy miasteczka znali co prawda inną wersję wydarzeń co do jego osoby, ale to już inna sprawa.
Był właśnie słoneczny letni dzień, a z racji tego, że nikomu nie chciało się płacić za wstęp do pływalni, Bill, Dipper, Mabel, Pacyfika i Wendy poszli nad jezioro. (nie róbcie tego to nie jest bezpieczne)
Wszyscy poza Billem i Pacyfiką kąpali się w wodzie, kiedy ta dwójka leżała i opalała się na małej plaży. Dziewczyna nagle się roześmiała. Demon spojrzał na nią pytająco.
- Przypomniało mi się, że kiedy cię do nas ściągnęliśmy, to też tutaj przyszliśmy.
- Ano. Aczkolwiek nie wiem czy jest to dobre czy złe wspomnienie..
- Wszystko jedno, mnie śmieszy - blondyn skrzywił się i obrzucił ją piaskiem. - Ej!
- Chodźcie, zbieramy się już! - Mabel podbiegła do nich i zaczęła grzebać w torbie szukając ręczników. Za nią przyszli Dipper i Wendy.
- Tak szybko?
- Sorry, muszę się jeszcze spakować przed jutrzejszym wyjazdem - Wendy wykręciła włosy i odgarnęła je z twarzy. - Mam tego trochę; jadę na cały miesiąc do takiej chwilowej pracy.
- Będziesz się miała u kogo zatrzymać?
- Tak, na spokojnie. Pomieszkam u znajomej, nie będę się raczej nudzić.
Wszyscy pozbierali rzeczy i ruszyli w swoje strony.
× × ×
Wieczorem bliźniaki wraz z Billem obejrzały jeszcze jakiś film. Kiedy już kładli się spać Dipper odwrócił się w stronę demona z otwartymi ramionami:
- Chodź tutaj.
- Serio? Dzisiaj też mogę?
- Ta, przecież wiem jak bardzo lubisz się tulić - cały rozpromieniony blondyn przeteleportował się w objęcia drugiego mocno się w niego wtulając. - Ja ci chyba kupię jakąś ogromną poduchę do której będziesz się mógł przytulać, bo ja już tak długo nie wytrzymam - brunet z trudnością nabrał powietrza.
- Wolę ciebie. Zresztą spokojnie, jakby ci się coś stało to cię poskładam.
- Tak, tak, i tak dostaniesz ode mnie tą poduszkę. Nie wiem, na jakiś dzień dziecka czy coś.
- Yhm.. - mruknął sennie Bill na co Dipper cicho się zaśmiał i pogłaskał go po włosach.
× × ×
Następny dzień nie był już na szczęście taki upalny. Stanek mówił coś nawet o pójściu na ryby, kiedy nagle Bill ciężko westchnął.
- Aha? W sensie jak nie chcesz to nie musisz iść.. - obruszył się mężczyzna, a zaraz po jego wypowiedzi usłyszeli pukanie do drzwi.
Po ich otwarciu ujrzeli Tada. Ostatni raz go tu widzieli kiedy przyszedł po Billa - czyli dosyć dawno - więc pomijając zdziwienie z samego zobaczenia go, można jeszcze dodać, że kolejną rzeczą która była raczej nowa, to zobaczenie go bardziej zaniepokojonego niż niezadowolonego.
- Ee, to..
- Bill, musimy porozmawiać - demon nie dał nawet zacząć Mabel, a widząc, że młodszy brat chce zakwestionować jego słowa, od razu dodał. - To ważne.
Bill tylko przewrócił okiem i wstał, na co Tad pstryknął palcami, po czym obaj zniknęli. Przez chwilę panowała kompletna cisza; Dipper spojrzał na Mabel, która zdruzgotana powiedziała:
- On.. On mi przerwał..
- To jest teraz twój problem?!
× × ×
Dwa demony przeniosły się na jakieś 50 metrów w górę. Bill spojrzał na małą Chatę Tajemnic w dole, a zaraz później na brata, który wpatrywał się w jakiś nieokreślony punkt w oddali.
- No? To co jest tak istotne, że aż się tu zjawiłeś, hm?
Tad przez chwilę milczał zanim się odezwał:
- Nie było cię przez prawie pół roku w domu - spojrzał na brata chłodno. - Trochę zdążyło się pozmieniać.
- Niby co? Odkąd pamiętam wszystko zawsze pozostawało bez zmian. Co niby takiego się stało, że..
- Widzisz - wszedł mu w słowo starszy. - Może gdybyś się mnie słuchał, to nic takiego nie miałoby w ogóle miejsca.
Tad miał w zwyczaju co prawda surowe i dosyć wymowne postępowanie, jednak zawsze nakładał na to warstwę "dżentelmena", za którego sam siebie uważał. Nikogo nie traktował na równi z sobą, co również dawał do zrozumienia, ale starał się zachowywać pewne pozory.
Teraz jednak wszystkie te "miłe" aspekty zniknęły. Bill nawet nie pamiętał kiedy ostatni raz coś takiego miało miejsce. Jego sadystyczna strona się w nim odezwała i już bardziej zainteresowany i zadowolony powiedział:
- Zamieniam się w słuch.
Tad przewrócił okiem po czym odwrócił wzrok znowu wpatrując się w dal; po chwili westchnął i kontynuował.
- Twój.. - Bill uniósł znacząco brew, na co starszy się poprawił. - Nasz brat musiał się napatrzeć na ciebie i na twoją samowolkę i postanowił zrobić to samo.
- .. To znaczy..? - blondyn już praktycznie znał odpowiedź.
- Mamy powtórkę z rozrywki - Tad spojrzał na brata z sarkastycznym uśmiechem a temu aż się srać zachciało.
- Oż kurwa..
- No..
- Ale to.. - blondyn zawiesił ręce na karku krzywiąc się. - My go ściągnąć musimy. Chyba.. Co nie?
- No raczej tak. I to najlepiej zanim zrobi coś głupiego.
- No tak, tak.. Czekaj, zanim on zrobi coś głupiego? Myślałem, że zanim jemu coś się stanie? - Bill spojrzał na brata, który odwrócił wzrok.
- Mówiłem, że dużo się zmieniło..
Blondyn przez chwilę patrzył na niego z niedowierzaniem po czym wziął głęboki wdech.
- Dobra.. Okej. Powiadomię tylko moich, że przez jakiś czas mnie nie będzie.
Tad skinął lekko głową po czym pstryknął palcami i zniknął. Młodszy po chwili zrobił to samo.
× × ×
Demon patrzył z oddali na rezydencję. Od dawna chciał zamknąć ten rozdział w swoim życiu. Pstryknął palcami..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro