3.
Na łodzi byli także inni członkowie klubu. Ringo rozejrzal się dookoła . Po chwili zauważył Georga, Paula i Johna.
- Co wy tu robicie?- spytał zaskoczony .
-A ty!- John kompletnie zignorował jego pytanie.
- Jestem...jestem członkiem klubu ...To znaczy będę ...- dodał .
- My także - odparł Paul.
Po chwili głos zabrał Sierżant
-Witajcie na pierwszym zebraniu klubu złamanych serc sierżanta pieprza....jak dobrze wiecie będzie to terapia.
-Terapia?- spytał zdziwiony George.
- Tak, w końcu jak nazwa mówi jesteśmy klubem złamanych serc. Widzę tutaj dużo osób .
- Tak cztery osoby to tłum...- Lennon nie ukrywał swojej smieszkowatej strony ...wręcz przeciwnie ...chciał obrócić całą tę sytułację w żart .
Sierżant nie zareagował na dogryzkę Lennona.
- No dobrze A więc...zanim zaczniemy terapię ...muszę wiedzieć co was dręczy- kontynuował .
Pierwszy zaczął mówić Paul ...
-Rzuciła mnie dziewczyna,no i jakoś mi tak smutno - wyznał szczerze , Paul nigdy do końca nie potrafił wyrazić tego co czuje ...choć nie było tak najgorzej...większym problemem był John. Mianowicie ukrywał swe emocje ...gdy wszyscy patrzyli jak świetnie się bawi , on tak naprawdę w środku cierpiał. Gdy nikt nie widział zdarzało mu się zapłakać. Ale nie chciał ukazywać słabości...więc wszystko obracał w żart, w sumie to był mistrzem w mówieniu żartów.
- Mam ten sam problem co kolega ....tylko że mnie to aż tak bardzo nie boli - skłamał.
-Rozumiem , ale widzę po tobie że zapewne masz inne dołujące cię sprawy ...może ze chcesz powiedzieć?
-piepż się- John nie mógł zareagować inaczej niż żartem..na nie.
Wzrok Sierżanta Pieprza stanął na Georgu . Który chyba wogule był jakiś nie obecny.
-A Ciebie co chłopcze dręczy?- spytał .
-Ciastka ...zabrali mi MOJE ciastka!- schował głowę w ramiona. Ringo objął przyjaciela ręką i zaczął mówić za niego .
-George kocha jeść ...najbardziej ciastka. Tylko problem w tym że jego rodzeństwo ciągle mu je wyjada, chłopczyna chowa je wszędzie ...za piecem, w ogródku...w butach ....Ale to na nic .- Dało się usłyszeć cichy szloch żarłacza.
-Rozumiem ...A Ty Ringo?- chłopak na te pytanie zamarł .
- Ja ....Ja poprostu jakoś tak...Mam mam doła...To znaczy ja czuje się nie doceniany - wyznał ze smutkiem . George wtulił się w jego płaszcz, A Ringo objął go ręka.
Sierżant poszedł do panelu sterującego. Na początku czwórka nie wiedziała o co chodzi, lecz gdy się zorientowali było za późno...
- Co pan robi?- krzyczał Paul. Ringo był przerażony ...George gryzł place ze strachu , A John starał się jak najbardziej zachować spokój.
Wyruszyli ...w podróż . Czekało ich mnóstwo przygód i przeszkód na podwodnej drodze...w och głowach były setki myśli ...Czy przeżyją? Czy wrócą do ukochanego Liverpoolu? Czy sierżant ich nie oszukał?
-Panowie ...zaczynamy naszą terapię...
Mam nadzieję że we podoba , jestem bardzo zmęczona bo miałam lekcje na 07:20 zaczynając od w-f. Więc wybaczcie za to nie do końca idealne pisanie.♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
☆lemoncheri☆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro