Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Pewnego dnia chłopak imieniem Richard, stwierdził że przejdzie się na spacer. Jego życie było zmienne , tak jak emocje które odczuwał. Raz był wesoły , A już za chwilę smutny. Miał trójkę przyjaciół: Johna, Paula i Georga. Tego ostatniego dażył ogromną przyjaźnią, chłopak nigdy go nie zostawił w potrzebie. Nasz bohater także był mu wierny.
Chłopcy często spędzali razem czas , lecz nie dziś .  Bowiem dzisiaj był dzień rozpaczy. Paul i John przez zakład stracili dziewczyny. George swoje ciasteczka , A Ringo ( bo tak mówili na niego przyjaciele) miał poprostu doła. Spacerując po ciemnych ulicach , wpatrywał się w stare kamienice i domy. Niebo było dziś pochmurne, tak jak jego dusza. Czuł się źle , źle ze sobą, potrzebował wsparcia, lecz tak owego w tych dniach nie dostawał.
Skręcił w ciemną uliczkę. Szedł przed siebie spokojnie, na końcu można było dostrzec trzech mężczyzn. Wyglądali na Rockerów.  Ringo szedł nadal , nie zwracając na nich uwagi.
Gdy był przed nimi , ci zatrzymali go.
-Jaki fajny wielkonosy misiu- powiedział jeden trzymając Ringo za skurzany długi płaszcz.
Chłopak nie odzywał się, pomyślał że jeśli będzie chciał się bronić, pogorszy tylko swoją sytułację.
-Mało mówny coś- dodał drugi . Ringo chciałby by teraz pojawili się jego przyjaciele. Lecz to nie możliwe, są kilka dzielnic z tąd , w domach .
Trzeci z mężczyzn rzucił nim o mur jednej z kamienic.
Ringo poczuł jak ból przeszywa jego ciało. Lekko zakrecilo mu się w głowie. Po chwili wstał, zrobił to z trudem , ale wiedział że trzeba uciekać .
Pędem zerwał się do biegu , oczywiście jak tylko mógł.
Biegł , patrząc w tył.
Gdy nagle na coś A raczej kogoś wpadł . Był to mężczyzna w śmiesznym stroju. Miał wąsy, A czuprynę chował pod czapką.
Wyglądał na człowieka  marynarki wojennej.
Podniósł chłopaka z ziemi, łobuzy które przebiegły za Ringo, teraz uciekały w podskokach. Mężczyzna rozpylił dziwny czarny proszek, który strasznie szczypal w oczy i wywoływał kichanie.
To pieprz! Pomyślał Ringo.
-Kim pan jest!?- spytał z lekka przerażony zaistniałą sytułacją chłopak.
-Jestem Sierżant Pieprz, pracuję w marynarce wojennej.- Zdziwienie Ringo było coraz większe.- Coś cię gryzie chłopcze?- spytał .
-Tak pieprz który pan rozsypał!- Ringo był zły , niby katar spowodowany pieprzem to nic wielkiego , ale nie w przypadku Ringo i jego wielkiego noska.
-Pytam poważnie- odezwał się sierżant.
-Mam doła- odpowiedział poważnie.
-Uuu to słabo, czy ze chciałbyś może należeć do klubu samotnych serc?
-Samotnych czego?- powtórzył chłopak .
-Serc!- to mój klub dla ludzi z różnymi problemami ...to taka terapia.
-Rozumiem .
-Jutro o 12:30 pierwsze spotkanie- Ringo patrzy i na mężczyznę z niedowierzaniem.- w porcie.
Po tych słowach kazał mu się odwrócić.  Chłopak zrobił to co starszy mu rozkazał.
A gdy se odwrócił sierżanta już nie było. Z trochę mniejszym dołem udał się do domu , był zaciekawiony jutrzejszym dniem, A w głowie słyszał tylko 12:30...

Mam nadzieję że mój nowy pomysł na książkę się podoba , później będzie trochę śmieszniej ...przynajmniej taki jest cel książki.
Historię z Beatelsami napisze niebawem ..ponieważ mam lekki brak weny jeśli chodzi o jedną postać :(

☆LemonCheri☆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro