Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog "Poznanie"

Pov Alexander
- I pamiętaj, Alex bądź miły dla kolegów i koleżanek, a przede wszystkim nie rób kłopotów.- powiedziała mama, któryś raz z rzędu.

-Dobrze mamo.- uśmiechnąłem się do niej łobuziarsko. Mówi mi to, jakbym był małym dzieckiem, a mam już pięć lat!

- Niech się pani nie martwi, zajmę się chłopcem.- odezwał się pan Washington.

-Bardzo panu dziękuje. Kochanie, możesz iść do dzieci się pobawić?

-Jasne! Pa mamo!- krzyknąłem i pobiegłem na dywan, gdzie siedziała reszta osób, które poznam.

- Lafi, zejdź ze stołu. - powiedział rozbawiony piegus, który coś rysował. Koło niego siedział czarnoskóry chłopiec z czapką na głowie, a ubrany był w szary dresik. Za to na stole pewnie stał ich kolega z bujną czarną czupryną, wymachując bagietką.

- Idealny pirat nie zostawia swojego okrętu mon ami.- odezwał się chłopak. Podbiegłem do nich, uśmiechnąłem się przyjaźnie, a oni to odwzajemnili.

- Siemanko, jestem Alex, a wy?-czarnoskóry wstał i uścisnął mą rękę.

- Hejka, jestem Hercules. O a ten, co rysuje to John. -przysunął się do mojego ucha i dodał:

-Możesz na niego mówić piegusek, nie lubi tego, ale śmiesznie wygląda jak się wkurza.

-Ej słyszałem to!- szatyn oderwał wzrok od rysunku żółwia.

- Hehe sam widzisz. A ten pirat na stole to....

-To wspaniały Marie Joseph Paul Yves Roch Gilbert du Motier markiz de Lafayette!

-Chwila... Czy ty mi przypadkiem nie powiedziałeś imiona swoich rodziców i rodzeństwa?

-Co? To moje imiona i nazwisko!

-Oj dużo tego...

-Wystarczy Joseph, Marie brzmi jak imię do dziewczynki.

-Pasuje idealnie. - wychichotał John. Po krótkiej kłótni francóza i piegusa ( którą wygrał Lafi używając bagietkowego head shotu), siadam koło Herculesa i przyglądam się ogromnej sali, która była wypełniona zabawkami, kilkoma ławkami oraz jednym biurkiem.

-Hercek wiesz może, kim jest ten chłopiec z książeczką? -pokazuje na łysego chłopca siedzącego pod ścianą skupiony na oglądaniu strony.

- A to Aaron Burr, inaczej mówiąc Burrek ogórek sałata i sznurek.- zachichotałem. Czarnoskóry spojrzał w naszą stronę, widząc, że na niego patrzymy, zacisnął palce na książce i skupił się na niej.  Zacząłem rozmawiać z Johnem o jego rysunku, powiedział, że uwielbia żółwie, bo są takie zielone... I żółwiaste. Nie wnikam.

- Tommi, gdzie chusteczki? - usłyszałem cichy głosik po drugiej stronie stołu, uniosłem głowę i zobaczyłem dwóch chłopaków o ciemnym kolorze skóry, obydwoje mieli czarne włosy tylko, że ten wyższy miał wielkie afro przypominające tyłek barana.

-Tutaj, masz. - barani zadek podał swojemu koledze paczuszkę chusteczek.

-Dzięki Tommi.

- Hehe, do usług. Hmm... Co się gapisz? -warknął. Podrapałem się po karku.

- Eem nie gapie się. Jestem Alexander Hamilton, a wy?
-Nie twoja sprawa.- wstali i odeszli od stołu, dziwny chłopiec.

- Nie martw się Alex, Thomas taki jest. Ten drugi to Jeames, taki choruszek.

-Rozumiem.- Po dłuższym czasie na dywan wszedł uśmiechnięty pan Washington. Zaproponował nam wspólną zabawę klockami, wszyscy podbiegliśmy do okularnika i usiedliśmy koło niego, mężczyzna wysypał z kartona klocki. Ja z Johnem postanowiliśmy zrobić domek dla  pluszowej rodziny żółwia Stevena, Herc i Lafi kłócili się czy zrobić wieże, czy raczej zamek.

-John podasz mi tamten klocek?

-Który? Ten czerwony czy brązowy?

-Brązowy. Będzie pasował na dach.- piegusek podał mi upragniony klocek, który włożyłem na sam czubek budowli.

-Brawo chłopcy! Nieźle wam wyszło. -Pan Washington rozchochrał nam włosy, przez co zaśmialiśmy się. Nagle na sale wpadły trzy dziewczyny.

- O! Panienki Schuyler w końcu się pojawiły.
-Tatuś zaspał dlatego.-odezwała się czarnoskóra trzpymiąc swoje siostrzyczki.
-Rozumiem. Chłopcy poznajcie nowe koleżanki: Angelikę, Elize i...
-Peggi!-pisnęła najmłodsza wyciagając z buzi smoczek. Zapowiada się ciekawie.

Hejka!
Taaa w prologu nic się nie działo takiego, ale mam nadzieje, że następne rozdziały będą ciekawsze i przypadną wam do gustu. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro