Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zwycięzca - część 2

Dembski pojechał pod wskazany adres przez policjanta. Zapytał się jednego z pracowników, gdzie jest Honak. Ten wskazał mu dziewczynę zmieniająca opony przy Astrze.
Podszedł do niej. Ona spojrzała na niego i powiedziała:
- Jak na wymianę opon na zimowe to musi pan jeszcze poczekać. Są jeszcze dwa auta w kolejce.
Wróciła do pracy.
- Pani Honak? – zapytał policjant.
- Dla pana Honakowska. A o co chodzi? – zdjęła jedną rękawicę i przetarła pot z czoła. Poprawiła czapkę z daszkiem.
- Nadkomisarz Dembski wydział kryminalny – pokazał jej swoją odznakę i legitymację. Przyjrzała się jej dokładnie. – Mam do pani kilka pytań.
- Szuka pan kradzionego auta?
- Nie. Szukam pani. Zna może pani Adama Paszylkę?
- Owszem.
- Został zamordowany.
- Co!? – głos jej się załamał.
Patrzyła swoimi niebieskimi oczami w brązowe nadkomisarza, jakby tam szukała odpowiedzi na swoje pytanie.
- Była pani wczoraj u niego? Pokłóciliście się?
Głucha cisza. Nie dotarły do niej te pytania.
- Może porozmawiamy gdzieś w spokojniejszym miejscu?
Powoli zaczęła iść. Zaprowadziła Dembskiego do pomieszczenia, w którym znajdowały się szafki na rzeczy mechaników oraz umywalka.
Dembski powtórzył swoje pytania.
- Tak pokłóciliśmy się – podeszła do umywalki. Spuściła wodę i obmyła sobie twarz. – Pokłóciliśmy się o Beti. Ale ja nie była bym zdolna... zrobić mu coś takiego. Kochałam go! – znów obmyła sobie twarz.
- Nie twierdzę, że go pani zabiła. Kim jest Beti?
Sebastian podał jej krzesło. Zakręciła kran i usiadła. Policjant usiadł na drugim, na przeciwko niej.
- Beti, a raczej Beata Majewska jest lafiryndą, która się kręciła obok Adama. – Po chwili dodała: – Jest nikim ważnym.
- Czy ktoś mógł mieć motyw?
Zastanawiała się. Wahała się czy to powiedzieć.
- Nowa. Jest wśród nas od dwóch tygodni.
- Nowa? – podchwycił.
- Mamy taki klub samochodowy...
- Czym się zajmujecie w tym klubie?
- Ścigamy się... tu nie daleko... w opuszczonej fabryce... czasami też na torze, aby nie robić tego na ulicy.
Policjant krzywo się uśmiechnął.
- Jak nazywa się nowa? Jak wygląda?
- Klara Bolt. Podobnego wzrostu do mnie około metra siedemdziesięciu. Blondynka z włosami do ramion.
- Gdzie mogę ją spotkać?
- Nie wiem gdzie pracuje, co robi i gdzie mieszka – odparła z bezradnością. – Widuję ją tylko na wyścigach. Jeździ zielonym Mitsubishi Lancer Evo z czerwonymi smokami.
- Dlaczego pani ją podejrzewa? Zazdrość?
- Nie to, to nie zazdrość. Nie interesuje się kierowcami, od nich woli ich samochody. Wczoraj ścigała się z Adamem. Przegrała. Zrobiła mu awanturę, że przegrała przez niego, bo użył podstępu. Podobno oślepił ją.
- Nie wierzy w to pani?
- Bolt jest dobrym kierowcą. Nie widziałam, aby choć raz przegrała przedtem.
- Dziękuję.
Gdy Dembski opuścił warsztat Honak zalała się łzami. Nadkomisarz zadzwonił do Sendler.
- Pani Bożenko może mi pani znaleźć informacje na temat Beaty Majewskiej i Klary Bolt?
- Oczywiście.

***

Pod kamienicę, w której mieszkał Paszylka zajechało Evo z czerwonymi smokami. Wysiadła z niego Bolt. Rozejrzała się i poszła na podwórze.
Kiedy na nim już nikogo nie było, założyła rękawiczki. Podeszła do mieszkania numer jeden. Wyjęła scyzoryk i przecięła nim plomby. Okazało się, że drzwi są zamknięte. To nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Otworzyła je z łatwością za pomocą wytrychu.
Zaczęła przeglądać rzeczy zmarłego.
Wszędzie było pełno kurzu. Na szczycie regału z pucharami było widać jak by tam coś nie dawno stało. Mianowicie było sześć miejsc gdzie nie było kurzu. Na pozostałej części znajdowała się jego gruba warstwa.
Pod stolikiem znalazła karton z pucharami. Było ich tylko pięć. Z powrotem wsunęła je pod stolik. Rzuciła jeszcze raz okien na fotografie i wyszła.

***

- Witam ponownie! – powiedział Dembski wchodząc do królestwa patologa.
- Serwus Seba!
- Coś udało ci się ustalić?
- Tak w ranie znalazłem drobinki oleju syntetycznego, takiego jakiego stosuje się w samochodach.
- Czyli narzędziem zbrodni mógł być na przykład jakiś klucz?
- Nie wykluczone. Zresztą chodź i sam to zobacz.
Lekarz otworzył lodówkę, z której wyjechało ciało. Był to Paszylk.
- Jak widzisz musiał to być spory klucz.
Zdjął prześcieradło i pokazał palcem dwie najgłębsze rany.
- Mogła go zabić kobieta?
- Nie wykluczone.

***

Dembski wrócił do swojego gabinetu. Zdjął płaszcz i rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu. Na biurku już leżały dane, o które prosił.
Czytał w myślach.
W Polsce są 153 osoby o tym nazwisku. W tym trzy Klary. Pierwszau 5 lat, druga 93. Trzecia nie jest zameldowana w Polsce, ale istnieje. Jest. Przecież ściga się.
Kimże jest Klara Bolt. Bolt i wyścigi.... - rozmyślał - Już kiedyś słyszałem to nazwisko.
W pisał w internetową wyszukiwarkę. Znalazł. Ukazały mu się różne zdjęcia z wyścigów. Zaczął je przeglądać.
Pojawiła się ni stad, ni zowąd. Wygrała mistrzostwo Polski. Miała wypadek. Po tygodniu zjawia się w Słupsku na nielegalnych wyścigach. Tam wplątuje się w aferę z narkotykami.
Zaciekawił go jeden artykuł, w którym była mowa, że pogrążyła swojego pilota.
Niezłe ziółko. I teraz po ponad dwóch latach powraca. Ciekawe co tym razem zmaluje.

***

Ścigacze tak jak sami siebie określają. Przyjechali pod warsztat, gdzie pracuje Honak. Zrobili kilka kółek. Honakowska wyskoczyła do nich, im powiedzieć, aby chwilę za nią zaczekali. Zmieniła strój i pięć super fur odjechało.
W warsztacie zostali jeszcze Feliksowie, syn i ojciec. Już zabierali się do wyjścia.
- Jak oni jeżdżą – powiedział z zachwytem Paweł do swojego ojca.
- Jak myślisz kto zabił Pasztylkę?
- Nie wiem... może nowa – wzruszył ramionami.
- Dlaczego?
- Wydaje się być opanowana, ale za kierownicą to istny szatan.
- Podoba ci się?
- I tak nie mam u niej szans – powiedział zrezygnowany. – Szybciej, bo się spóźnimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro