Rozdział 20: Aniele mam zawał!
Pov.Scarlett
-O Merlinie...
Gdy tylko usłyszałam głos Angel odsunęłam się od Malfoy'a czując jak moje policzki przybierają koloru czerwieni. Spojrzałam dyskretnie w stronę drzwi gdzie stała tam gryfonka wpatrująca się w nas z niedowierzeniem.
- To ja tu do Hogwartu wpuszczam zwierzęta, a wy...oh! Porozmawiamy sobie później.- warknęła rozczarowana White, po chwili dodając.
- No gołąbeczki zapraszam! Chyba że czekamy na profesora Blake'a oraz profesor McGonagall.
Na te słowa natychmiast ruszyłam w stronę przyjaciółki, a Malfoy podążył moim śladem. Wyszliśmy z sali lekcyjnej, po czym natychmiast ruszyliśmy w stronę wyjścia z szkoły.
- Angel do diabła dokąd ty nas ciągniesz?- zapytał Scorp kiedy opuściliśmy mury szkoły.
- Do Hagrida. Reszta na nas tam czeka.
- Ale to nie ma...- wściekłe spojrzenie w kierunku ślizgona sprawiło iż Malfoy ucichł niczym wystraszony szczeniak.
Złapałam go dyskretnie za dłoń z malutkim uśmiechem. Chrzanić to, w końcu i tak gryfonka zrobi nam przesłuchanie niczym na mugolskiej policji.
Reszta drogi minęła nam w kompletnej ciszy. Dopiero wchodząc do chaty Hagrida poczułam zapach świeżo zaparzonej herbaty, którą uwielbiałam.
-No proszę jednak plan Angel zadziałał. Aż czuję dumę...
- Gdzie Hagrid?- zapytała zaskoczona gryfonka przerywając wypowiedź Albusa.
- A jak myślisz? Pomaga nauczycielom wraz z biednym Kriss'em łapać to cholerstwo, które wpuściłaś do szkoły. Nie zdziwi mnie jeśli jakiś obraz lub duch Cię nie widział.
- Wątpisz w moje umiejetnosci, Albusie?
- Nigdy aniołku- westchnął Albus wiedząc iż z dziewczyną nie wygra.
Wraz z Malfoyem usiedlismy przy stole gdzie znajdowała się nasza paczka. Nie minęła nawet chwila, a Angel przemówiła.
- Czego chciał od was Blake?
- Nie powiedział. Kazał nam czekać I wyszedł nic wiecej nie mówiąc - odparł Scorp, na co Sasha uniosła brew.
Nie zdążyła jednak nic powiedzieć bo do chaty wszedł Hagrid. Widząc mnie I Scorpiusa uśmiechnął się delikatnie, jednak gdy jego wzrok pokierował się na Albusa i Angel myślałam że padnę widząc w jego spojrzeniu rozbawienie oraz załamanie.
- Cholibka, Angel proszę daruj już do końca roku sprowadzanie magicznych zwierząt do szkoły.
- Oj Hagrid wiem jestem szalona, ale przynajmniej nie jest ze mną nudno.- powiedziała z usmiechem niewiniatka gryfonka, po chwili dodajac.
- Nie wiemy czego Blake chciał od Malfoy'a i blizny.
- Nic im nie powiedział?
- Nic. Kompletnie. - odparłam na pytanie mężczyzny wzruszając ramionami.
Hagrid westchnął. Od zawsze nam pomagał i starał się ratować nas z różnych obresji. Czesto nas goscił ciastkami oraz herbatą i opowiadał nam historie za czasów nauki Harry'ego Potter'a.
- Nie wiem co może chcieć profesor Blake, ale od razu po schwytaniu Topeka poprosił, aby dyrektor McGonagall udała się z nim jak najszybciej do was. - powiedział gajowy, dodając.
- Cokolwiek sie stalo to brzmiał na bardzo zmartwionego i nie wiem czy nie powinniście wrócić się tego dowiedzieć.
- No bez jaj to po co ja tu im dupy ratuje i przerywam w całowaniu się?- mruknęła niezadowolona White, na co wszyscy obecni w chacie spojrzeli w naszym kierunku z wielkimi oczyma.
- Co prosze?- wypsnęło się z ust Potter'a na co ja poczułam jak policzki mi zaczynają się piec.
- No proszę czyli jest szansa iż dzwony kościelne zabiją?
- Dla Ciebie i Angel, Albusie.
- Pierdol się, Malfoy- parsknął Potter upijając gorącej herbaty by zasłonić rumieniec.
- Nie rozmawiamy o nas tylko o was. Od kiedy jesteście razem?- zapytała rozbawiona gryfonka, podczas gdy Sasha cicho piła herbatę słuchając przesłuchania prowadzonego przez White.
- Dlaczego wszyscy wierzycie Angel? Może się jej zdawało? Komu wierzycie? Nam czy tej małpie?
- Tej małpie zawsze, oczywiście. - mruknęła cicho Sasha na co Angel pomimo "komplementu" z strony starszej gryfonki uśmiechnęła się triumfalnie.
Kiedy już miałam spróbować nas bronić drzwi od chaty otworzyły się, a do środka wbiegł zdyszany Darkfull.
- Co jest? - spojrzał zaskoczony Malfoy.
- Scorpius...Scarlett...- wydyszał Kriss, próbując się uspokoić.
Chwilę później dodał słowa przez, które czas stanął w miejscu, a serce przyspieszyło bicia.
- Wasi opiekunowie są w Hogwarcie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro