Rozdział 15: Anioły wymyślają niezwykle kreatywne shipy
Pov. Scarlett
- Jak myślisz Sasha i Chriss coś znaleźli? - zapytał Scorpius wraz ze mną idący w stronę miejsca naszego spotkania z Albusem oraz gryfonką.
- Nie wiem, ale martwi mnie to. Od dwóch dni ich nie widzieliśmy.- odpowiedziałam z godnie z prawdą idąc w kierunku dormitorium Slytherinu.
O tej porze wszyscy jedzą w Wielkiej Sali kolacje, dlatego wraz z przyjaciółmi darowaliśmy sobie ostatni posiłek dnia, aby posiedzieć we czwórkę w pokoju wspólnym przed przyjściem innych domowników Slytherinu.
Poza tym Angel zawsze ma przy sobie jedzenie, a więc nie ujrzemy z głodu.
Spokojnie weszłam do dormitorium jak gdyby nic i zaczęłam szukać przyjaciół. To co zobaczyłam sprawiło iż uniosłam rozbawiona brew.
Albus i Angel grali w karty jak gdyby nigdy nic, a dookoła pary leżały puste butelki po czymś wysoko procentowym.
Ślizgon i gryfonka w ogóle nie zauważyli naszej obecności przez co ja i Scorpius uśmiechnęliśmy się z rozbawieniem.
- Stawiam trzy paczki wstrząsorobaczków.- powiedziała z niebezpiecznym uśmiechem dziewczyna, na co Albus przekręcił oczami niczym rasowy hazardzista.
- Stawiam Scorpius'a.
- W takim razie zamieniam! Zamiast wstrząsorobaczków stawiam Scarlett!
- Nie chce wiedzieć ile oni wypili. - szepnął Scorpius nie spuszczając wzroku z pary przez nami.
Zaśmiałam się cicho, po czym wraz z Malfoy'em usiadłam na kanapie naprzeciwko pijanego Potter'a i równie mocno pijanej White.
Przez bardzo krótki czas było cicho i gryfonka prowadziła walkę z młodszym Potter'em, ale wszystko co cudowne miało swój okrutny koniec bowiem Angel wygrała.
Oszukując co prawda, ale wygrała.
- Szach mat, Potter!- powiedziała przedstawicielkao domu lwa, na co Albus jeknał załamany.
- Nosz kurde przyjaciela mi zabrała wredna jedza.
- Odezwał się ogr z mugolskiej bajki.- uśmiechnęła się dziewczyna wrednie.
- W takim razie zostań proszę moją księżniczką jak z tej bajki.
W tym momencie zasłoniłam usta ręką tłumiąc pisk niedowierzenia.
Dwóch moich i Scorpius'a przyjaciół, z przeciwnych wrogich do siebie domów upitych po kokardę w alkoholu siedzących naprzeciwko nas wariatów właśnie z sobą flirtuję, a szansa że jutro będą to pamiętać jest kompletnie zerowa.
- Ja w to nie wierzę, normalnie upijajmy ich częściej- poprosił Malfoy, na co ja zaśmiałam się cicho.
Kiedy już Albus chciał coś zrobić, ktoś wbiegł do naszego dormitorium.
Spojrzałam wraz z blondwłosym w kierunku dźwięku i od razu wstałam widząc dwie doskonale znane mi twarze.
- Sasha? Chris? Co się...
- To nie czas i miejsce żeby o tym rozmawiać. - przerwała chłodno Sasha przerywając ślizgonowi, a po chwili spoglądając na pijanych towarzyszy.
- Szlag nie mieli kiedy się schlać?
C.d.n...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro