Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14: Najpierw muszę wejść do piwnicy, żeby myśleć jak zejść z strychu

- Udało wam się?- zapytała Angel kiedy wraz z Scorpiusem weszliśmy do biblioteki i podeszliśmy do stolika przy którym siedziała gryfonka w towarzystwie Albusa i dwóch gryfonów.

- Cudem, ale tak. Mamy ją.- powiedział Scorp ukradkiem podając Sashy i Chriss'owi mapę.

Wraz z Malfoyem usiadłam przy przyjaciółach oddychając z ulgą.

Wydarzenia mające miejsce w gabinecie McGonagall sprawiły iż czułam się jak na szpilkach. W naszej szkole był ktoś o mocy Merlina, a na dodatek ktoś ukrywa się na terenie szkoły prawdopodobnie przebrany za kogoś z uczniów.

To było szalone i nie dawało mi spokoju. Dopiero niezauważalne szturchniecie z strony Scorpius'a sprawiło iż wytrzezwialam i wróciłam do teraźniejszości.

Przyjaciele patrzyli na mnie zdziwieni co oznaczało iż zauważyli moje zamyślenie.

- No co? Zastanawiam się jak wygląda łazienka.- powiedziałam na co wszyscy poza ślizgonem o blond włosach zaśmiali się. Tak nawet Sasha cicho się zaśmiała.

- Lepiej żebyś nie widziała. Słowo daje nie sądziłem że kibel znajdzie się na suficie po przeciwnej stronie korytarza.- powiedział gryfon uspokajając się.

Słysząc to wytrzeszczyłam oczy i mruknęłam w stronę White.

- Jesteś szalona.

- Ty również do świętych nie należysz, Scar.- mruknęła cicho winowajczyni wybuchu z rozbawieniem.

- Kiedy zamierzacie...

- Jeszcze tej nocy.- odparła cicho Sasha domyślając się o co chodzi ślizgonowi, po chwili dodając.

- Miejmy jednak nadzieję że wszystko pójdzie zgodnie i jeszcze tej nocy dowiemy się wszystkiego.

Pov.Sasha:

- Gotowa na łowy?- pytanie z ust Chrisa sprawiło iż przekręciłam jedynie oczami.

Będąc po ciszy nocnej kiedy uczniowie spali w swoich łóżkach wraz z gryfonem wymknęłam się z dormitorium i będąc przykrytą peleryną niewidką (wraz z chłopakiem) udałam się do biblioteki.

- Z tego co pokazuje mapa Flinch jest w swoim przy dormitorium Hufflepuf.- szepnął gryfon kiedy powoli wszedłam na teren biblioteki.

Kiedy byliśmy już na miejscu zaczęłam rozglądać się wokół siebie, podczas gdy chłopak zerkał na mapie czy nikogo nie ma w pomieszczeniu.

- Czysto.

To jedno słowo z ust przedstawiciela domu Lwa sprawiło iż zdjeliśmy pelerynkę i podeszliśmy do półek na których były książki.

- Na Merlina ile tutaj książek. Normalnie raj dla książkocholików.- mruknął Chriss co jakiś czas zaglądając na mapę Huncwotów.

Uśmiechnęła się delikatnie słysząc komentarz, po chwili biorąc książkę z skórzaną okładką.

Czas zacząć zabawę...

~ ~ ~ ~ ~

- Po pierwsze przejrzeliśmy jedną czwartą książek w tym dziale i dalej niczego nie mamy.  A po drugie jakim cudem przejrzelismy jedną czwartą książek w przeciągu czterech godzin.- powiedział chłopak zamykając kolejną książkę i odkladajac na półkę.

- Zostało nam tylko trzy czwarte.- mruknęłam na co ten przekręcił oczami.

Co prawda nie widziałam tego, ale to wydało się oczywiste.

Niespodziewanie ususłzałamy kroki, które z każdym krokiem zdawały się być coraz bliżej.

Natychmiast położyliśmy książki na stoliki i nałożyliśmy na siebie peleryne szybko wcześniej zabierając mapę z sobą.

Niestety nie mieliśmy dość czasu na radzenie jednej świeczki, która dawała nam wystarczająco światła, aby móc było przeczytać cokolwiek w tych księgach.

- To profesor Blake.- szepnął mój wspólnik widząc profesora powoli wchodzącego do działu.

- Kurwa - zaklnęłam cicho widząc nauczyciela, który podszedl do stolika i zaczął przyglądać się książką, które zostawiliśmy na krześle.

Mężczyzna sam również trzymał torbę, z której wystawała książka w starej poniszczonej okładce, która możliwe już przeżyła ponad pół wieku. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie iż coś w tej książce może pomóc w naszych poszukiwaniach.

Walczyłam z sobą żeby nie wziąść książki, ale ciekawość i chęć pomocy była silniejsza. Poza tym uwielbiam zagadki i tajemnice.

Pokazałam Chrisowi na książkę, przez co oboje po cichu i ostroznie ruszyliśmy w stronę torby nauczyciela.

Baltazar powoli powrócił do pozycji prostej rozlegladajac się wokół poszukując czegoś albo może raczej kogoś.

- Wiem że gdzieś tutaj jesteś. I wiem czego szukasz.- mruknął cicho w stronę ciemności zupełnie tak jakby ktoś stał tam niczym zjawa. 

Widząc że nauczyciel zaraz odejdzie zaryzykowałam i wyciągnęłam rękę. Cudem udało mi się nie postrzeżenie wyjąc książkę z torby profesora i znów ukryć ją pod peleryną.

- Kimkolwiek jest Potomek Merlina mam nadzieję iż jego strażnik go ochroni.- powiedział tym razem bardziej do siebie i odszedł w stronę ciemności zostawiając zapaloną świeczkę.

Spojrzałam przerażona na Chrisa.

Co. To. Było?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro