Rozdział 8
Ktoś zapukał do drzwi. No to przyszli chłopcy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Matiego. Szczerze się nie spodziewałam.
- Coś się stało?- zapytałam lekko zaskoczona - Bo tak trochę jesteśmy zajęte.
- No w pewnym sensie się stało- powiedział i wszedł.
- Tak proszę wejdź- powiedziałam z ironią.- O co chodzi?
- O Lili
- Co się stało?- zapytałam przestraszona. Chcąc nie chcąc polubiłam tą dziewczynkę.
- No właśnie, siedzi u nas w pokoju i się nie odzywa. Patrzy się w podłogę i nic nie mówi.
- Rose zmiana planów idziemy do nich.
- Jakich planów, ja o czymś nie wiem?- zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie musisz o wszystkim wiedzieć, chodź.- Bez zastanowienia wyminęłam chłopaka, zbiegłam po schodach i wparowałam do ich pokoju. Był duży i miał 7 łóżek . 6 chłopaków już znałam. Ale na 7 łóżku siedział dobrze zbudowany szatyn w okularach, całkiem przystojny.
- Gdzie Lili?- zapytałam nawet specjalnie nie zastanawiając się kim jest 7 chłopak.
- Żadnego "cześć" albo " Hej" albo chociaż przedstawić się co poniektórym?- zapytał Szymon.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze. A Lili zalicza się do ważniejszych i dla ciebie też powinno to być ważniejsze od siedzenia i bawienie się magią.- powiedziałam patrząc na chłopaka, który czytał jakąś książkę latającą mu nad głową. Niezauważanie ruszyłam głową w dół i tom, który czytał chłopak spadł mu z impetem na głowę.- gdzie Lili ?
- Tam- powiedział chłopak, którego imienia jeszcze nie znałam i pokazał na fotel w kącie.
- Dzięki- Uśmiechnęłam się- Hania jestem. Sory, że nie przedstawiłam się od razu.- wyciągnęłam do niego rękę.
- Olivier- Uśmiechną się i uścisną moją rękę. Odwróciłam się w stronę Lili i kucnęłam koło niej. Od razu jak mnie zobaczyła to rzuciła mi się na szyje i zaczęła płakać. Trochę się przestraszyłam.
- Hej, co jest?- nie znałyśmy się może jakoś specjalnie długo bo niewiele więcej niż miesiąc, ale od razu złapałyśmy kontakt i traktowałyśmy się jak siostry.- Lili, co się stało?
- No.....no...No bo....- zaczęła płakałać i nie mogła się uspokoić.
- Spokojnie.- powiedziałam do dziewczyny- Ma któryś wodę?- zapytałam się chłopaków
- Łap- powiedział Mati i rzucił mi wode.
- Dzięki- uśmiechnęłam się - Masz napij się, trochę się uspokoisz.- podałam dziewczynce wodę. Od razu się napiła.- dobra o co chodzi?
- No bo jest taki chłopak- spojrzałam na nią zdziwiona miała 13 lat i już jej się ktos podobał?- i chodzi o to, że odkąd pamiętam to się z nim kłóciłam. Ale teraz nie chce się z nim kłócić, wolała bym się zaprzyjaźnić. Powiedziałam mu to. W sumie cały czas sobie jakoś dogryzamy, ale to jest całkiem fajne. I ja nie wiem w końcu co mam robić.
- Ale spokojnie. Po pierwsze nic na siłę, on chce się pogodzić czy nie?
- Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Ale jak się nie kłócę to jakoś tak dziwnie. Nie da się nie kłócić jak przez bite 2 lata za każdym razem jak żeśmy się widzieli to się kłócili. Nie wiem jak to zmienić.- rozpłakała się
- Widzisz go?- pokazałam na Kędziorka- Wyglądamy ci na przyjaciół czy wrogów?
- Na przyjaciół- odpowiedziała krótko
- I myślisz, że od początku naszej znajomości nimi byliśmy przyjaciółki?
- Tak wyglądacie.- zaśmiałam się cicho
- Do niedawna na każdym kroku się kłócili. Nie jest to proste ale jeśli Ci na tym naprawdę zależy to próbuj i się nie poddawaj. Jest miły?
- Tak, ale tu chodzi o to, że ja lubię się z nimdroczyć, ale nie na zasadzie żeby było nam przykro tylko tak dla żartów.
- Droczyć się lubicie?- zapytałam
- Tak
- to czemu płaczesz?
- No, bo to taka głupia rzecz, a ja nie wiem co zrobić- zaśmiałam się
- Lili, nie ma co płakać jesteś jeszcze młoda, więc jeszcze nie zawsze będziesz wiedzieć co robić. Z wiekiem będziesz mądrzejsza. Jak nie będziesz wiedziała co robić to po prostu przychodź, nie ma co się zastanawiać.
- Dzięki, że przyszłaś. Moi kochani i JAK ŻE MĄRZY BRACIA- podkreśliła te 4 słowa- nie umieli mi pomóc. Myśleli, że dostałam okresu i nie wiem co zrobić- dodała ciszej. Zaśmiałam się pod nosem.
- To jest norma. Faceci z reguły nie wiedzą co robić jak dziewczyna płacze.- powiedziałam z sarkazmem
- Wypraszam sobie- powiedzieli chórem
- A co zrobiliście żeby przestała płakać?- odpowiedziała mi cisza- tak myślałam. Lili już dobrze?
- Tak, dzięki- uśmiechnęła się dziewczyna. Miałyśmy już wstawać ale do pokoju wpadł jakiś, tak na oko, trzynastolatek.
- Michał!- krzyknął Kędziorek. To był brat Kędziorka. Michał ewidentnie nie zauważył Lili, bo zaczął nawijać.
- Brat, ja mam problem chodzi...
- O dziewczynę, i niech zgadnę nazywa się Lili.
- Skąd? - Zapytał bardzo zdziwiony. Kędziorek nic nie powiedział tylko pokazał palcem na dziewczynkę stojącą koło mnie. Michałowi opadła szczęka. I zaczął iść w stronę dziewczynki. Ja wstałam i wycofałam się. I usiadłam na czyimś łóżku.
- Aż tak bardzo pchasz się mojemu bratu do łóżka- powiedział Szymon
- Tak Szymon, codziennie szukam chodź by najmniejszej okazji żeby tylko móc wylądować w jego łóżku.- powiedziałam z jadem.
- zawsze to wiedziałem – zaśmiał się.
- Szymuś to że ty zawsze i każdego z chęcią zaprosisz do siebie do łóżeczka to nie znaczy, że wszyscy tacy są.- postanowiłam zaatakować
- Coś ty powiedziała- wstał
- Oj czyż by cię to zabolało?- zapytałam wrednie i też wstałam
- Ej co tu się zaczyna dziać?- usłyszałam głos Oliviera.
- Obawiam się, że bójka.- Tym razem to był Mati
- I co z tym robimy?- Didi też był ciekawy.
Nic nie robicie patrzycie - pomyślałam sobie
~Mati~
-Olivier jak byś sobie poradził z agresywną, silną i wredną dziewczyną.
- Nie najlepiej. Nie do końca wiem jak się zachować przy dziewczynach.
- To robimy tak ja łapie Hanke, ty łapiesz Szymona. Musisz mu po prostu zablokować ręce i jakoś w miarę nogi.- On tylko kiwną głową, że zrozumiał i ruszyliśmy. Podszedłem do Hani od tyłu i zablokowałem jej ręce. Niestety Olivier był wolniejszy i mój głupi brat przyłożył blondynce.
- Mati z dobrego serca ci radze, żebyś mnie puścił- powiedziała siląc się na w miarę miły i spokojny głos
-Przepraszam ale nie mogę.- źle zrobiłem nie puszczając jej. Jej włosy zaczęły się podnosić jak by właśnie zawiał jakiś ogromny wiatr. Hania nie zrobiła nawet ruchu ręką ale Szymon wisiał w powietrzu. Moją pierwszą myślą było, że go zabije, ale ona tylko rzuciła go na łóżko i zawinęła w kołdrę jak naleśnika. Jej włosy się uspokoiły, ona sama chyba też. Ale trochę bałem się ją puścić.
- Już mnie puść nie zabije cię.- poprosiła dziewczyna.- Twojego brata też, to była by niesprawiedliwa walka jak bym użyła mocy. Najchętniej był mu przywaliła w mordę.- dodała po chwili.- Puścisz mnie czy nie?- zapytała dziewczyna.
- Chciał bym ale nie mogę.- zdziwiła się moją odpowiedzią.
- Jak to nie możesz? Nie żartuj sobie.
- No czuje się tak jak bym jak trzymał ciebie, a mnie trzyma ktoś jeszcze.
- Szymon, puść nas! - wydarła się do chłopaka. Wkurzała się na nowo jej włosy znowu zaczynały się unosić. Chociaż w jej głosie bardziej słyszałem strach. Czy to możliwe, że ona panikowała?
- DOBRA WYSTARCZY TEGO!!- Wydarł się Didi. Hani włosy opadły, a ja mogłem już ją puścić
~Hania~
- Dziękuje. Masz moc blokady mocy nie?- zapytałam prosto z mostu, ciężko oddychając.
- Tak i nie ma za co.
- Dobra sory, ale jestem mega ciekawa. Wasza dwójka- pokazałam na Kędziorka i Oliviera.- Jakie macie moce?
- Ja mogę zmieniać kształty. - powiedział Kędziorek
- A ja mam moc leczenia- odezwał się Olivier.
- Fajno. Gdzie jest Rose?- zapytałam, dalej ciężko oddychając.
- Tutaj- pomachała mi leżąc na łóżku.
- Ej to moje łóżko- zaprotestował Didi.
- No i ?- zapytała ze śmiechem
- Wiecie co my już pójdziemy.- Powiedzieli razem Lili i Michał. I nie czekając na odpowiedź wybiegli i zamknęli drzwi.
- O w sumie, wpadłem na genialny plan.- Powiedział Maciek. Podszedł do brata Matiego i szepną mu cos do ucha. Ten skierował rękę w stronę drzwi. Zwinął klamkę i zastawił je szafką.
- No chyba sobie żartujecie- zaprotestowałam. Spojrzałam na Rose była zadowolona i nadal droczyła się z Didim. Nawet nie zauważyła, że nas tu zamknęli. Nie chciałam odbierać jej zabawy, więc usiadłam na fotelu, który stał w kącie, i patrzyłam na księżyc. Nie wiem czemu ale księżyc zawsze sprawiał, że czuje się szczęśliwa i przede wszystkim spokojna. Mój oddech się wyrównał.
- Jesteś nowa w tej szkole?- wyrwał mnie z przemyśleń Olivier
- Tak. Jestem tu pierwszy raz, ale część z was znam.- pokazałam na wszystkich chłopaków.- Nie znałam tylko ciebie, Didiego, Leo, Alexa i Rose.
- A resztę skąd znasz?- zapytał
- Maćka ze szkoły, a bliźniaków z obozu. I mieszkam u nich przy okazji.- ostatnie zdanie powiedziałam ciszej, ale chłopak to usłyszał.
- Serio u nich mieszkasz?- zapytał zdziwiony- Nie wiem nie boisz się ich, że wparują ci do pokoju?
- Tak i nie nie boje się. Znaczy trochę się czuje nieswojo ale jak wejdą do mnie do pokoju to mogą mieć lekki problem. - zaśmiałam się
- Bez urazy ale co ty im możesz im zrobić?- zapytał
- Więcej niż może ci się wydawać.- puściłam mu oczko.- A może skoro już mamy tu spędzić nieokreśloną ilość czasu to w coś zagramy?
- Katohanan- krzyknęli wszyscy, a ja się spojrzałam na nich jak na idiotów.
- Co to jest? Brzmi idiotycznie.- powiedziałam. Nie zastanawiając się długo
- To jak by..- zaczął się zastanawiać Mati.
- Prawda czy wyzwanie tylko, że z magią.- Przerwał mu Maciek. Spojrzałam się na niego z niezrozumieniem dając do zrozumienia, że dalej nic nie rozumiem.
- Jedno z nas rzuca zaklęcie. Wyczarowuję taką świecącą kulkę i ona zadaje pytania albo wyzwania. Jeżeli ktoś kłamie kulka zaczyna świeci się na czerwono. Każde następne pytanie jest trudniejsze.
- Oke ja mogę grać. Przy okazji sprawdzę czy da się oszukiwać.- powiedziałam
- Szykuj się na wyzwania- powiedział Olivier
- Czemu?
- No, bo jeżeli sama nie zrobisz wyzwania to kulka zmusi cię to tego i będziesz musiała to zrobić.
- Kto wymyślił tą grę??-zapytałam retorycznie.
- Nasi przodkowie.- odpowiedział Maciek
- To było pytanie retoryczne.
- Dobra gramy.- wciął się Szymon i wyczarował świecącą kulkę. Światełko wzleciało i zapytało:
- Zaczynamy grę?- wszyscy przytaknęliśmy- Przypomnę zasady. Nie wolno: kłamać, zmyślać, oszukiwać.- wymieniła same synonimy.-Zacznijmy od pytania osobistego. Jak naprawdę ma na imię Didi?
- Jak naprawę masz na imie?- zaciekawiłam się
- Nie będziecie się śmiać?- zapytał, a my tylko przytaknęliśmy- Docember Donica.- Powiedział cicho.
- Szczerze myślałam, że będzie gorzej- powiedziałam starając się nie śmiać.
- Mamy odpowiedz, lecimy dalej. No trzeba zadać to pytanie, w każdej dobrej grze występuje. Kto wam się podoba?- Matko każda gra w prawdę czy wyzwanie w poprzedniej szkole zaczynała się pytanie "kto ci się podoba". Rosie spojrzała na mnie wymownie. Nie chciała, żeby wyszło na jak kto jej się podoba.
-Rose spróbuje coś wymyślić na pewno da się oszukać tą kule. Nawet wiem jak. Ty po prostu skłam. - nawiązałam z nią rozmowę telepatyczną.
- Ale jeżeli mi coś nie wyjdzie będę musiała mu powiedzieć.- lamentowała dziewczyna
-Uda się. Ja to wiem. - uśmiechnęłam się do niej. Postanowiłam użyć mocy, której powiedzmy sobie szczerze, nie używam za często. Mocy wyobraźni. Użyłam jej może tylko 2 razy i tylko po to żeby ja opanować. Wystarczyło coś sobie wyobrazić i to się działo. Ale nie zawsze panowałam nad swoją wyobraźnią. Miałam nadzieję, że tym razem się uda.
- Nikt- odpowiedziałam szybko. I skupiłam się, żeby tylko na tym, żeby udało się oszukać grę. Kiedy byłam już na 100% pewna, że się udało, kiwnęłam głową do Rose żeby to po prostu zrobiła.
- Nikt- powiedziała niepewnie. Kulka zaświeciła się na zielono i poleciała dalej. Uśmiechnęłam się szeroko. Czyli grę ,w której podobno nie da się oszukiwać jednak da się oszukać.
"Nikt" to była odpowiedź wszystkich chłopaków. Coś mi tu nie pasowało. Większość z nich jest taka, że każda dziewczyna która ma ładny tyłek im się podoba.
Doszliśmy do wyzwań. Coraz bardziej mi coś nie pasowało. Dużo wyzwań polegało na tym, że musiałyśmy być blisko chłopaków.
- Rose, coś mi tu nie gra. Zauważyłaś, że to nie są losowe wyzwania tylko takie jakie chłopak by zadał.- powiedziałam w myślach do dziewczyny.
- Zgodzę się. Możemy to sprawdzić. Da się zmienić ustawienia gry na zadawanie pytań. I się ich zapytamy.- Dziewczyna się uśmiechnęła i kiwnęła głową, żebym czyś jakoś ich zajęła.
- Następne wyzwanie do Hani.- oho, zaczynamy aferę.
- No dawaj.- powiedziałam niby do kulki, ale powiedzmy to sobie szczerze, któryś z chłopaków nad nią panuje i zadaje pytania i wyzwania.
- Rozbierz się.
- No chyba sobie żartujecie.- spojrzałam na nich- Oszukujecie.
- Niby jak - powiedział Szymon
- Żartujesz sobie, jeden z was rządzi tą grą, a dzięki Matiemu się komunikujecie.- w czasie kiedy ja robiłam "dramę" Rose wzięła i przestawiła kulkę.
- No to teraz czas na prawdę.- powiedziała dziewczyna stojąc ze świecącą kulką z dłoniach. Co dawało jej nad nią kontrole- Który z was kierował kulką?- Rose zaczynała się denerwować. Niedobrze.
- Szymon - Maciek pokazał palcem na brata Matiego- Ale w sumie wszyscy jesteśmy winni bo każdy z nas dawał jakieś pytania albo wyzwania przez Matiego.- Rose uśmiechnęła się kulka pękła i zamieniła się w zielony dymek. W oczach dziewczyny był mord. Chciała albo zabić albo przynajmniej mocno okaleczyć.
- Hej spokojnie, przecież to miało być śmieszne.- Próbował się wybronić chłopak.
- Wiesz kiedy jest śmiesznie?- zapytała spokojnie, ale trochę jak taka psychopatka w jakimś horrorze.- Kiedy obie strony się śmieją.- Zaśmiała się cicho. Zaczynała mnie trochę przerażać.- Teraz ja się pośmieje. Też to będzie żart.- jej oczy zaczynały błyszczeć niebieskim światłem. Zatrzymam jej mord jak już naprawdę zacznie go zabijać, a nie tylko straszyć.
- Zostaw go!- poderwał się z ziemi Mati.
- E e - podeszłam i pokazałam, żeby usiadł.
- Nie będę cię słuchać.
- Owsem będziesz.- podcięłam go i złagodziłam upadek mocą.
- Przecież ona go zabije.- zaprotestował
- nie zabije.- powiedziałam spokojnie. Chociaż w sumie sama nie byłam pewna swoich słów. Rose jak na razie cały czas pomału podchodziła do chłopaka. Reszta chłopaków siedziała spokojnie. Nie czekaj gdzie jest Didi? Odwróciłam się szybko i zobaczyłam, że chłopak biegnie w stronę dziewczyny. Chciałam iść go zatrzymać ale Mati złapał mnie za nogę i wywalił na ziemie, usiadł na mnie, podniósł moje nadgarstki nad głową i je zablokował.
- To był cios poniżej pasa- udawałam złą. Miałam coś jeszcze powiedzieć ale zauważyłam, że Didi ją po prostu przytulił. Dziewczyna automatycznie się uspokoiła. Jej oczy znowu były zielone. - Dobra złaź ze mnie- powiedziałam do Matiego.
- A jeżeli ja nie chce?-odpowiedź chłopaka mnie zdziwiła. Nigdy nie był aż tak odważny. Chyba przekonał się, że jakieś wielkiej krzywdy mu nie zrobię.
- To może chociaż nie przy ludziach?- zapytałam. Wyglądał na bardzo zdziwionego. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- O widzę, że księżniczce chyba serduszko topnieje.- powiedział chłopak, którego Didi przed chwilą ocalił
- Co ty bredzisz, najpierw musiała bym je mieć. A skoro Rose cię nie zabiła ja mogę to zrobić.- powiedziałam z lekkim żartem uśmiechnęłam się i wystawiłam rękę, jak bym chciała coś zrobić. Chciałam znowu zawinąć go w naleśnika z kołdry ale Mati znowu wszedł do mojej głowy i mną rządził. - Miałeś nie wchodzić do mojej głowy ,nie rządzić moim ciałem. Obiecałeś.- powiedziałam z żalem. I co gorsza bałam się. Mati wszedł mi do głowy bardzo nie delikatnie, czułam się jak by moją głowę zalał ocean. Chyba zaczynałam tonąć, dusić się. Nie mogłam nic zrobić, nie wiedziałam jak. Zaczęłam panikować.
- Nikomu nie zrobiłam krzywdy i nie zamierzałam. Jak na mnie siedziałeś mogłam użyć mocy i wyrzucić cię w powietrze, twoim bratem też mogłam walnąć o ścianę. A wiesz czemu tego nie zrobiłam? BO NIE CHCIAŁAM NIKOGO KRZYWDZIĆ! CZEMU TY SIĘ MNIE CAŁY CZAS BOISZ?!- strach i złość zaczęły się mieszać. Zaczynało brakować mi powietrza i mimo tego, że Mateusz mną manipulował traciłam kontrole. Powietrze zaczęło krążyć wokół mnie coraz szybciej i szybciej, a ja zaczynałam się dusić. Nie wiem co się zaczęło dziać. Czułam się jak by wszystkie moje czerwone lamki zaczęły świecić. Myśli krążyły mi po głowie coraz szybciej i szybciej aż jedyne co czułam to ciemność.
~ Mati~
- Coś ty z nią zrobił.- zapytała Rose
- Nic, naprawdę.- próbowałem się bronić. Naprawdę nic nie zrobiłem
- KURAWA JAKIM TY JESTEŚ IDIOTĄ!- krzyczała Rose - Nie można tak blokować ludzi. Wystraszyłeś ją chyba.
- Niby czemu?- odezwał się mój brat
-No kolejny debil. Ludzie kiedy jest przytomna panuje nad sobą wie, co robić żeby nikomu nie robić krzywdy. Po prostu musiała to z siebie wyrzucić. A kiedy zapanowałeś nad nią zamknąłeś wszystkie wyjścia mocy, ograniczyłeś ją. Albo mogłeś zginąć w jej podświadomości albo ona może być w niebezpieczeństwie. Bo magia nie może się wydostać. Teraz trzeba ją zabrać do skrzydła pielęgniarki.- Machnęła ręką i dziewczyna się uniosła. A myślałem, że ma moc ziemi.
- Jak?- zapytał mój brat.
- Jak byś się trochę uczył to byś wiedział, że każdy żywioł z odpowiednik zaklęciem może wykonać takie czynności.- czułem, że kłamie. Znowu machnęła ręką. Szafka się odsunęła, drzwi po prostu otworzyły.- Mati. Przesadziłeś. Nie mówię z opanowywaniem jej, bo tutaj jest możliwość, że ona się przestraszyła swojej mocy i się przegrzała, a to że byłeś w jej głowie po prostu było kroplą, która przelała czarę. Ale głównie chodzi o mówienie jej, że jest niebezpieczna. Ona nie miała zbyt dużej styczności z magią. Nie cały rok temu się dowiedziała, a potem musiała zamieszkać u was. To naprawdę dużo. Może na taka nie wygląda ale buzuje w niej naprawdę dużo emocji. Ona się wręcz boi tej magii, a teraz chciała się bawić. Poczuła się komfortowo w naszym towarzystwie. Pozbyła się kontroli, która na siebie normalnie zakłada. I jest niewielka granica, która prowadzi do tego co tutaj było.- powiedziała spokojnie, uśmiechnęła się słabo i wyszła. Usiadłem zrezygnowany na łóżku. Nie pomyślałem, że tak to się skończy.
- No zawaliłeś sprawę i to na całej linii. - powiedział, bardzo pocieszająco, mój kochany braciszek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro