Wszystkiego najlepszego
🌹
*Tyler pov*
--Josh? -- Powiedziałem otwierając oczy i tym samym zauważając, że po mojej lewej nie ma chłopaka. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem oczy ziewając.
--Josh? -- Powiedziałem drugi raz. Nie uzyskując odpowiedzi sięgnąłem po telefon leżący na szafce obok łóżka. Godzina 10:30. Trochę sobie pospałem.
Wywlokłem się z łóżka i poszedłem na dół.
--Joshie?-- Powiedziałem schodząc po schodach. Gdzie oni wszyscy są? Nikt się nie odzywa, a wiem, że są w domu, bo widzę ich kurtki. (Na końcu rozdziału opisze wam jak wygląda dom)
--Wszystkiego najlepszego! -- Wyskoczyli wszyscy na mnie i zaczęli śpiewać "sto lat", a ja stałem jak słup soli, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
--Dziękuje. -- Powiedziałem gdy skończyli. Każdy po kolei do mnie podszedł i złożył życzenia dając jeszcze jakiś mały upominek.
---Wszystkiego najlepszego kochanie. -- Powiedział Josh całując mnie w policzek. -- A oto prezent. -- Uśmiechnął się i podał mi średniej wielkości pudełko. Otworzyłem i niemalże pisnąłem z zachwytu.
--Ukulele! Boże, Josh! Skąd wiedziałeś? -- Uścisnąłem go.
--Spokojnie, bo mnie udusisz. -- Zaśmiał się. -- Jest jeszcze coś. -- Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i je otworzył. Był tam wisiorek z naszymi inicjałami.
--Boże... Josh, nie musiałeś... -- Znowu go przytuliłem.
--Musiałem. W końcu to twoje urodziny.
--Tak bardzo wam wszystkim dziękuje. -- Przytuliłem wszystkich po kolei.
--A teraz leć się pakuj. -- Powiedział Josh, a mnie przeszedł dreszcz. Czy on chce mnie wywalić?
--C-co?
--Pakuj się. Jedziemy na wycieczkę. -- Zaśmiał się, a ja odetchnąłem z ulgą. Ale zaraz, jaką wycieczkę? Jest zimno.
***
--Mamo, zawieziesz nas? To nie jest daleko. -- Powiedział Josh pakując nasze torby do bagażnika.
--No pewnie! Za dziesięć minut w samochodzie. -- Powiedziała kobieta i zaczęła szykować kanapki na podróż. Jaka ta kobieta jest świetna! Dba o wszystkich, nawet o mnie. Mówi, że jestem częścią ich rodziny i że pokochała mnie jak własnego syna. Ojciec Josha też jest przesympatyczny. Zaakceptował nasz związek w 100% i razem z Laurą nam "kibicują". Siostry chłopaka też są przesympatyczne, Jordan raczej ze mną nie gada. W sumie lepiej tak, niż gdyby miał mnie wyzywać czy coś.
***
--Tylko bez szaleństw. -- Powiedziała Laura i nas przytuliła.
--Spokojnie mamo. -- Powiedział Josh i złapał mnie za rękę.
--Pilnuj go, Tyler. -- Tym razem kobieta skierowała się do mnie. -- O, macie na wszelki wypadek. -- Wyjęła małe opakowanie z kieszeni.
--Mamo! -- Powiedział Josh zalewając się rumieńcem. --My jeszcze nie...
--Nie potrzebujemy. -- Powiedziałem również zalewając się rumieńcem.
--No dobrze. Ja już jade, papa kochani. -- Pomachała nam po czym wsiadła do auta i odjechała.
--Ona na serio z tymi prezerwatywami?
--Chyba tak. -- Powiedział, a po chwili wybuchliśmy niekontrolowanym napadem śmiechu.
--Chodźmy lepiej poszukać naszego domku, bo tu zamarzniemy. -- Powiedziałem gdy skończyliśmy się śmiać i poszliśmy w stronę domków.
🌹
***
UMIERAŁAM PISZĄC TEN ROZDZIAŁ XDD
okej więc macie tu opis domu:
Drzwi wejściowe są na przeciwko schodów na piętro. Po lewo od drzwi jest kochania z jadalnią i salon w którym jest też zejście do piwnicy. Na piętrze są pokoje - Jordan ma swój, dziewczyny swój, rodzice swój no i oczywiście Josh i Tyler swój 😏
Na każdym piętrze znajduje się też łazienka.
Mam nadzieję, że mniej więcej wam pokazałam zarys tego domu i umiecie go sobie wyobrazić.
Stay Alive |-/
4.05.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro