Skończ z tym marnowaniem życia
🌹
Przez kolejne dwa tygodnie zbliżyliśmy się do siebie z Joshem, znaczy po szkole do mnie przychodził, aby pisać piosenkę, ale tak na prawdę po prostu graliśmy w fifę lub coś innego. W szkole starał się mnie bronić i rozmawiał ze mną bez żadnego skrępowania.
--Josh. --Powiedziałem uciszając go tym samym. Ten tylko na mnie spojrzał zdziwiony i czekał aż się odezwę.
--Musimy wreszcie skończyć piosenkę. --Uśmiechnąłem się i zobaczyłem autobus jadący w naszą stronę.
--Taaak. --Przedłużył samogłoskę.
--Myślałem trochę nad muzyką. Na pewno chciałbym aby głównym instrumentem było pianino, ale czegoś mi brakuje.
--Perkusja? --Powiedział i usiadł obok mnie.
--Tak! --Poderwałem się z miejsca. --Ale skąd ją weźmiemy? --Zmarszczyłem czoło. Perkusja to dobry instrument, potrafi dodać dynamiki do spokojnej muzyki, ale też i budować napięcie.
--Ja mam. --Uśmiechnął się.
--To super. --Powiedziałem i resztę drogi przemilczeliśmy.
***
--Jeszcze kilka wersów. --Mówił Josh stojąc ze mną nad tym głupim notatnikiem.
--Nie mogę! --Krzyknąłem wymachując ręką, w której miałem długopis i przez przypadek mi wyleciał trafiając Duna w twarz. --Przepraszam. --Zaśmiałem się.
--Pożałujesz za ten długopis. --Uśmiechnął się zadziornie i zaczął mnie łaskotać.
--Nie, pro-prosze. --Śmiałem się i próbowałem wyrwać, ale przycisnął mnie do łóżka. W pewnym momencie poczułem się bardzo niekomfortowo. --Przestań! --Udało mi się go jakoś odepchnąć.
--Co się stało? --Zmarszczył czoło i spojrzał na mnie przekrzywiając delikatnie głowę w bok.
--Nic. --Powiedziałem i spojrzałem na swoje trzęsące się dłonie.
--Boisz się mnie dalej, prawda? --Usłyszałem zawód w jego głosie.
--Nie, po prostu... --Zamyśliłem się. --Tak. Boje się ciebie.
--O-okej. Ja już pójdę. --Wstał i wyszedł. Nawet nie próbowałem go zatrzymać, tylko podciągnąłem kolana pod brodę i się rozpłakałem.
---Idiota. --Uderzyłem głową o ścianę. --Pieprzony idiota. --Powtórzyłem tę czynność z podwojoną siłą. Nabrałem głęboko powietrza i policzyłem do dziesięciu aby się uspokoić. Wziąłem notatnik i zastanawiałem się nad tekstem.
"Interesed in putting my fingers to my head, the solution is, I see a whole room of these mutant kids,
fused at the wirst, I simply tell them they should shoot at this, Simply suggest my chest and this confused music, it's, obviously best for them to turn their guns to a fist"
--Skończ z tym marnowaniem życia, Joseph. --Powiedziałem sam do siebie rzucając zbiór kartek w kąt pokoju. Wziąłem kilka drobnych i poszedłem do sklepu.
Bez zastanowienia wybrałem pierwszy lepszy zestaw jednorazowych maszynek do golenia i poszedłem do kasy, aby zapłacić.
***
Siedziałem na rogu łóżka wpatrując się na przemiennie w rozbity plastik na dywanie i ostrze leżące w mojej dłoni. Nabrałem głęboko powietrza i przycisnąłem żyletkę do skóry mojego nadgarstka, ale coś uniemożliwiało mi to zrobić. Dlaczego nie mogę się spokojnie zabić? Aż takim nieudacznikiem jestem? Schowałem twarz w dłonie i wydałem cichy jęk, czując jak łzy spływają po moich policzkach.
--Zabij się wreszcie! --Krzyknąłem i wstałem zamachując się dłonią, w której miałem żyletkę i przeciąłem nią skórę na moim lewym przedramieniu. Poczułem ból i gdy otworzyłem oczy, to zobaczyłem głęboką ranę na ręce. Przeraziłem się i zrozumiałem co tak naprawdę zrobiłem.
🌹
***
Musiałam, przepraszam. Jak myślicie, co się stanie?
Powiem, że tym razem nawet mi się spodobał ten rozdział.
Ten długi wers jest z "guns for hands", a " Skończ z tym marnowaniem życia", jest z "trapdoor"
Stay Alive |-/
19.04.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro