Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przepraszam, za to jak cię potraktowałam

🌹

--M-michelle? -- Wydukałem ledwo. Czego ona chciała?

--Ćsiiii! -- Uciszyła mnie. -- Posłuchaj. -- Coraz bardziej napierała na mnie swoim ciałem, przez co czułem się bardzo niekomfortowo. W dodatku mój pęcherz strasznie się upominał o wolność, przez co czułem, że może niedługo powstać MAŁY wypadek.

--Zostaw mnie. -- Próbowałem ją od siebie odepchnąć, ale bezskutecznie. Ile ta dziewczyna ma siły?

--Nie, Tyler. Posłuchaj. -- Westchnęła. -- Przepraszam za to jak cię potraktowałam.

--Daj mi wreszcie iść do toalety! -- Powiedziałem błagalnym tonem, a ta się ode mnie odsunęła, przez co biegiem ruszyłem do mojego wymarzonego w tamtej chwili pomieszczenia.

Bardzo nie chciałem stamtąd wychodzić i spotykać tej żmii, ale kiedyś przecież musiałem. Josh by się zaczął niepotrzebnie martwić. Przełamałem ostatnie lody i wyszedłem.

--To jak? Wybaczysz mi? -- Wpadła na mnie dziewczyna od razu jak otworzyłem drzwi.

--Zastanowie się. -- Uśmiechnąłem się ironicznie. -- A teraz, przepraszam cię bardzo, ale mam ważniejsze rzeczy do roboty.

--Na przykład?

--Josh. -- Po chwili zdałem sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. Dziewczyna zrobiła dwuznaczną minę, a z mojej twarzy powstał burak. -- Nie o to chodziło. -- Dodałem prawie, że szeptem.

--O! O wilku mowa! -- Krzyknęła dziewczyna, po czym klepnęła mnie w ramię i odeszła. Dłońmi próbowałem ukryć rumieńce, ale średnio mi to wychodziło.

--Tyler? Czego ona chciała? -- Powiedział Josh.

--Przeprosić.

--Tyler? Dlaczego jesteś cały czerwony? -- Zaśmiał się, a ja jeszcze bardziej się zaczerwieniłem. Teraz to oficjalnie przypomniałem swoją ulubioną czerwoną beanie.

--N-nie ważne. Chodź. -- Złapałem go za rękę i wyszedłem na dwór. Nie mogłem w takim stanie się pokazać na sali.

--Może wpadniesz do mnie dzisiaj, kotku? -- Wyszeptał do mojego ucha przygryzając je. Poczułem zimny dreszcz idący przez całą długość kręgosłupa, dlaczego on tak na mnie działa?

--Ż-że co p-prosze? -- Spojrzałem na niego zszokowany.

--No wiesz, pogralibyśmy w jakieś gry, pouczylibyśmy się biologii. -- Spojrzał na mnie przygryzając wargę.

--Świnia! -- Uderzyłem go z pięści w ramie, a ten się zaśmiał.

--A tak serio, to zapraszam cię dzisiaj na kawę po szkole.

--Jeżeli nie będziemy się uczyć biologii, to chętnie. -- Zaśmialiśmy się.

🌹
***
Pisząc ten rozdział umierałam wewnętrznie XDDDDDDDDD
Ten był taki bardziej "luźny" I śmieszkowaty. Co o tym myślicie? Chcecie czasem takie rozdziały?

Stay Alive |-/
30.04.2019

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro