Przepraszam, za to jak cię potraktowałam
🌹
--M-michelle? -- Wydukałem ledwo. Czego ona chciała?
--Ćsiiii! -- Uciszyła mnie. -- Posłuchaj. -- Coraz bardziej napierała na mnie swoim ciałem, przez co czułem się bardzo niekomfortowo. W dodatku mój pęcherz strasznie się upominał o wolność, przez co czułem, że może niedługo powstać MAŁY wypadek.
--Zostaw mnie. -- Próbowałem ją od siebie odepchnąć, ale bezskutecznie. Ile ta dziewczyna ma siły?
--Nie, Tyler. Posłuchaj. -- Westchnęła. -- Przepraszam za to jak cię potraktowałam.
--Daj mi wreszcie iść do toalety! -- Powiedziałem błagalnym tonem, a ta się ode mnie odsunęła, przez co biegiem ruszyłem do mojego wymarzonego w tamtej chwili pomieszczenia.
Bardzo nie chciałem stamtąd wychodzić i spotykać tej żmii, ale kiedyś przecież musiałem. Josh by się zaczął niepotrzebnie martwić. Przełamałem ostatnie lody i wyszedłem.
--To jak? Wybaczysz mi? -- Wpadła na mnie dziewczyna od razu jak otworzyłem drzwi.
--Zastanowie się. -- Uśmiechnąłem się ironicznie. -- A teraz, przepraszam cię bardzo, ale mam ważniejsze rzeczy do roboty.
--Na przykład?
--Josh. -- Po chwili zdałem sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. Dziewczyna zrobiła dwuznaczną minę, a z mojej twarzy powstał burak. -- Nie o to chodziło. -- Dodałem prawie, że szeptem.
--O! O wilku mowa! -- Krzyknęła dziewczyna, po czym klepnęła mnie w ramię i odeszła. Dłońmi próbowałem ukryć rumieńce, ale średnio mi to wychodziło.
--Tyler? Czego ona chciała? -- Powiedział Josh.
--Przeprosić.
--Tyler? Dlaczego jesteś cały czerwony? -- Zaśmiał się, a ja jeszcze bardziej się zaczerwieniłem. Teraz to oficjalnie przypomniałem swoją ulubioną czerwoną beanie.
--N-nie ważne. Chodź. -- Złapałem go za rękę i wyszedłem na dwór. Nie mogłem w takim stanie się pokazać na sali.
--Może wpadniesz do mnie dzisiaj, kotku? -- Wyszeptał do mojego ucha przygryzając je. Poczułem zimny dreszcz idący przez całą długość kręgosłupa, dlaczego on tak na mnie działa?
--Ż-że co p-prosze? -- Spojrzałem na niego zszokowany.
--No wiesz, pogralibyśmy w jakieś gry, pouczylibyśmy się biologii. -- Spojrzał na mnie przygryzając wargę.
--Świnia! -- Uderzyłem go z pięści w ramie, a ten się zaśmiał.
--A tak serio, to zapraszam cię dzisiaj na kawę po szkole.
--Jeżeli nie będziemy się uczyć biologii, to chętnie. -- Zaśmialiśmy się.
🌹
***
Pisząc ten rozdział umierałam wewnętrznie XDDDDDDDDD
Ten był taki bardziej "luźny" I śmieszkowaty. Co o tym myślicie? Chcecie czasem takie rozdziały?
Stay Alive |-/
30.04.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro