Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

przepraszam

🌹

Mam nadzieję, że Josh jednak dzisiaj nie przyjdzie. Zawiodłem się na nim. Czym mu zawiniłem, że mnie uderzył? Siedziałem tak w salonie popijając herbatę i oglądając jakiś film razem z Madison. Zack i Jay siedzieli w swoich pokojach, a rodzice byli na zebraniu w szkole muzycznej, do której chcieli mnie zapisać. Powiedzieli mi, że mam talent i muszę go rozwijać. Oczywiście powiedzieli też, że muszę się uczyć, aby iść do pracy i zarabiać pieniądze, a o tworzeniu muzyki mogę zapomnieć, co według mnie jest straszną hipokryzją. Moje rozmyślenia przerwał krótki sygnał dzwonka do drzwi.

--Otworze. --Powiedziałem kierując się powolnym krokiem do drzwi.
Gdy go zobaczyłem to mnie zmroziło. Stał tam Joshua Dun z jakąś głupią paczką i jeszcze bardziej głupkowatym uśmiechem. --Co tu robisz? --Powiedziałem bez emocji.

--Tyler, ja prze

--Oh, daruj sobie. --Powiedziałem czując wzrastającą pewność siebie. --Najpierw mnie bijesz, a potem przychodzisz do mojego domu z nadzieją, że wszystko jest okej?

--Tyler. --Przewrócił oczami. --Miałem zły dzień.

--To cię nie usprawiedliwia! --Powiedziałem trochę głośniej. --Naprawdę zaczynałem czuć się bezpiecznie w twoim towarzystwie, ale ty wszystko zepsułeś! Po coś tu przylazł?

--Przepraszam! --Krzyknął.

--Za późno na przeprosiny, Josh. --Wysyczałem i już chciałem za trzasnąć drzwi, ale ten mi to uniemożliwił przytrzymując je butem. --Wyjdź. --Powiedziałem widząc jak ten pakuje się do mojego domu.

--Na przeprosiny. --Podał mi małe pudełko, które złapałem i rzuciłem gdzieś w głąb domu.

--Tyler, co się dzieje? --Usłyszałem głos Madison z salonu.

--Nic! Już idę. --Powiedziałem łapiąc Josha za ramię, próbując go wypchnąć na dwór.

--Nie pójde, póki tego nie otworzysz. --Wskazał na pudełko.

--Zack! --Zawołałem brata, który po chwili pojawił się przy mnie. --Pomożesz? --Wskazałem na uporczywego gościa.

--Zjeżdżaj. --Wypchnął go siłą za drzwi.

--Tyler! --Różowowłosy coś jeszcze krzyczał, ale zatrzasnąłem drzwi i przekręciłem w nich zamek.

--Dzięki. --Poklepałem go po ramieniu i poszedłem po paczkę od Josha. Chwile zastanawiałem się co z nią zrobić, ale ostatecznie zdecydowałem się ją otworzyć.
W środku była mała babeczka z napisanym lukrem "przepraszam". Uniosłem brwi i prychnąłem pod nosem po czym wyrzuciłem całe opakowanie wraz z zawartością do kosza.

***

Piątek. Mój zdecydowanie ulubiony dzień, ale nie tym razem. Już na samym początku zostałem przywitany obelgami Debby, a w szkole Josh cały czas próbował mnie w jakiś sposób zagadać.

Właśnie trwała długa przerwa, a ja siedząc pod drzewem oglądałem chłopaków grających w kosza. Nie żeby coś, nie jestem gejem. Po prostu lubię koszykówkę i chętnie zawsze oglądam mecze. Wracając - siedziałem tak i oglądałem jedząc jakąś nie dobrą kanapkę. Po chwili usłyszałem kroki za sobą, ale zignorowałem to.

--Hej, Tyler! --Usiadł obok mnie Dun uśmiechnięty jakby nigdy nic.

--Możesz mnie wreszcie zostawić? Denerwujesz mnie! --Wstałem krzycząc na niego. Różowowłosy spojrzał na mnie i otworzył usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałem.
--Nie, Josh. Przestań. Zrób mi przysługę i mnie zignoruj.* -- Dun tylko nabrał powietrza, po czym szybko je wypuścił i odszedł. Zamknąłem oczy i usiadłem z powrotem tam gdzie on wcześniej.

🌹
Ta wiem, słaby rozdział.
*przekształcony wers z piosenki "Trapdoor" - "Do me a favor and try to ignore"
18.04.2019

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro