powinniście założyć zespół
🌹
Dzisiaj jest nasz wielki dzień, w którym zaprezentujemy naszą piosenkę panu McCurtney'owi. Podszedłem razem z Joshem do sali muzycznej i dałem nauczycielowi płytę z nagraniem.
--Macie talent. --Powiedział po przesłuchaniu. --Powinniście stworzyć zespół.
--Nieee. --Przeciągnąłem słowo. Nie jestem na tyle "utalentowany", aby tworzyć zespół. Zranił bym tylko uszy ludzi.
--A mi się wydaje, że to dobry pomysł. --Uśmiechnął się Josh.
--Może kiedyś. --Powiedziałem niepewnie.
--Dobrze, idźcie już na lekcje, bo za chwilę dzwonek. --Powiedział, a my skierowaliśmy się do wyjścia. --Tyler, zostań chwilkę.
--Um... Co się stało? --Powiedziałem gdy Josh wyszedł.
--Dzisiaj na lekcji wychowawczej chciałbym poruszyć temat samobójstw.
--Ale...
--Nie, Tyler. Musimy to zrobić. --Zdjął okulary z nosa i przetarł dłonią twarz. --Wiem, że śmierć Merry była dla ciebie trudna, ale-
--Nie! Nic pan nie wie! I ja nie chciałem się zabić! --Krzyknąłem wybiegając z sali. Śmierć mojej przyjaciółki, to dalej był trudny temat dla mnie.
Wbiegłem do łazienki i oparłem się o umywalkę.
--Jestem stanowczo zbyt impulsywny. --Zaśmiałem się patrząc się w swoje odbicie.
--Zgadzam się. --Usłyszałem głos Josha i tak się go zlękłem, że aż podskoczyłem.
--Nie strasz.
--Przepraszam. Co się stało? ---Spojrzał na mnie w odbiciu.
--Zobaczysz na wychowawczej. --Uśmiechnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia kierując się pod salę matematyczną.
Całą lekcje Josh mnie zaczepiał, albo rysował po moim zeszycie. Dzięki niemu mogłem przestać rozmyślać nad tym wszystkim.
--Josh, przesiądź się do pierwszej ławki. --Powiedziała nauczycielka.
--Przykro mi, ale to nie koncert życzeń, więc zostaje u siebie. --Zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego rozszerzonymi oczami. Szturchnąłem go lekko w bok, a on powiedział tylko "no co?" I znowu spojrzał na zbulwersowaną nauczycielkę.
--Dostajesz uwagę i jutro chce ciebie widzieć tutaj z rodzicami! --Krzyknęła. Josh tylko prychnął i zaczął coś pisać w zeszycie.
*
--Josh, co się z tobą dzieje? --Powiedziałem gdy wyszliśmy z klasy.
--Nic.
--Nigdy taki nie byłeś! --Zatrzymałem się przed salą muzyczną, w której mieliśmy teraz lekcje wychowawczą.
--Nie lubię po prostu tej baby.
--Nikt jej nie lubi, ale nikt się tak też wobec niej nie zachowuje.
--Dobra Tyler. Przestań już, proszę. --Złapał mnie za ramiona. --Nie chce o tym rozmawiać.
--Uh... Okej. --Uśmiechnąłem się i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do klasy.
🌹
Kolejny rozdział ^^
Oznaczajcie heavydirtesoul i piszcie aby wróciła na wattpada PROSZE. Ma świetne książki.
Stay Alive |-/
22.04.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro