🌹

Już na wejściu do szkoły uderzył we mnie ten okropny odór fałszywości.
Poczułem oczy tej czwórki wpatrujące się we mnie, a po chwili usłyszałem śmiechy. Skierowałem się do swojej szafki i wyjąłem z niej potrzebne zeszyty.
Poszedłem w stronę klasy pod którą stało już kilka osób. Odruchowo zacząłem mientolić końce moich rękawów, kiedy zauważyłem jak wszyscy się na mnie patrzą. No tak. Jestem dziwadłem, popychadłem, psycholem. To ja, Tyler Robert Joseph ten nieudacznik z 2c.

*
Usiadłem standardowo na końcu sali sam w ławce, lecz dzisiaj było inaczej.
Nie było Merry. Jedynej osoby, która ze mną rozmawiała i nie traktowała jak dziwadła. Dlaczego nie przyszła?
Do sali wszedł nauczyciel mówiąc aby wszyscy usiedli.

--Mam dla was przykrą i ważną wiadomość. --Zdjął okulary z nosa i otwartą dłonią przejechał po twarzy.
--Wasza koleżanka, Merry... Nie żyje. --Powiedział, a przez klasę przeszedł szum.
--Zmarła dzisiaj w nocy na raka. --Powiedział prawie bez głośnie i usiadł do swojego biurka. Raka? Nie mówiła, że jest chora... Złapałem za ramię swojego plecaka i wybiegłem z klasy. Moje życie właśnie straciło sens.
Wybiegłem że szkoły i skierowałem się w stronę 'naszego' miejsca.

--Dlaczego nic mi nie powiedziałaś... --Szepnąłem siadając na kawałku drewna.
Wyjąłem z kieszeni cienki metal i przejechałem nim po skórze na nadgarstku. Krew spływała po mojej ręce i skapywała na pieniek. Zacząłem płakać. Bardzo głośno płakać i przeklinać siebie za to, że nie zareagowałem, że nic nie widziałem.

--Tyler? --Usłyszałem jej głos. Spojrzałem za siebie i dookoła, ale nikogo nie było. To było tylko w mojej głowie.
Przeklnąłem cicho i zakrywając ranę chusteczką poszedłem do domu.

🌹

Rozkręci się w następnych rozdziałach!  Ten był wyjątkowo krótki xD mam nadzieję, że zrobiliście to o co poprosiłam na początku. Lepiej będzie się czytać.
12.04.2019