Odwal się psychopatko
🌹
Usłyszałem strasznie głośny dźwięk dzwonka.
--Josh, wyłącz to... -- Mruknąłem do chłopaka, który leżał wtulony w moją klatkę piersiową. Widząc, że ten nie reaguje, sam sięgnąłem po to przeklęte urządzenie i je wyłączyłem. Spojrzałem na spokojnie śpiącego chłopaka i zacząłem bawić się jego włosami w odcieniu wyblakłego fioletowego.
--Tyler? -- Mruknął. -- Która godzina?
--6.15. Wstawaj, dzisiaj poniedziałek. -- Powiedziałem.
--Boże... Nie chce mi się. -- Jeszcze bardziej się we mnie wtulił.
--Josh, błagam. Wstawaj. --Próbowałem go z siebie zepchnąć.
--Już, już. -- Wstał i się przeciągnął, po czym delikatnie pocałował mnie w usta.
--Ogarnę się trochę i możemy iść na śniadanie. -- Wstałem i poszedłem do łazienki. Przebrałem się w ubrania, które uprzednio ze sobą wziąłem, umyłem zęby i rozczesałem włosy.
***
--Nienawidzę poniedziałków. -- Powiedziałem do Josha gdy wchodziliśmy do szkoły.
--Ja też, ale może ten nie będzie taki zły? -- Pocałował mnie w policzek i skierowaliśmy się w stronę naszych szafek. Niestety Josha była trochę dalej niż moja, więc te kilkadziesiąt sekund swojego życia spędziłem w ciszy. --Idziemy? -- Pojawił się obok mnie.
--Pewnie. -- Uśmiechnąłem się i poszliśmy. Pierwszą lekcją był angielski, później matematyka, biologia, WF, filozofia, artystyczne i ostatnia fizyka. Nienawidzę mieć WF'u w środku dnia.
Na angielskim Josh cały czas mnie zaczepiał. Albo coś do mnie gadał, albo mnie sturchał nogą w nogę, albo pisał mi po zeszycie, co było niesamowicie irytujące.
--Nie umiesz usiedzieć w jednym miejscu? -- Szepnąłem do niego. No może trochę głośniej niż szepnąłem, bo zwróciłem na nas uwagę nauczycielki.
--Joseph, Dun. Przeszkadzam wam? -- Powiedziała z irytacją w głosie.
--Nie, przepraszamy. -- Powiedziałem.
--Zostaniecie dzisiaj po lekcjach godzinę. -- Uśmiechnęła się ironicznie i powróciła do prowadzenia lekcji.
--Patrz co zrobiłeś. -- Powiedział do mnie.
--Ja? Ty ciągle gadasz.
--Panowie! Drugą godzinę chcecie? -- Krzyknęła nauczycielka.
--Nie, przepraszamy. -- Powiedział Josh i spojrzał na mnie, a po chwili zaczęliśmy się śmiać tak cicho jak tylko mogliśmy.
***
*Jenna pov*
--Teraz, albo nigdy. -- Powiedziała Debby do Alexa stojącego obok nas. --O! Dallon, chodź na chwilę!
--Co chcesz? -- Powiedział brunet.
--Idź zagadaj jakoś tego Tylera, najlepiej jak będzie się przebierać. -- Powiedziała dziewczyna wyjmując portfel.
--Po co?
--Nie ważne.
--20$ i mogę iść.
--Masz. -- Debby wyjęła z portfela banknot i czekała aż chłopacy zrobią, to co mają zrobić.
--Debby, to naprawdę jest zły pomysł. -- Powiedziałam.
--Nie marudź. -- Oddaliła się od szatni. Zauważyłam Josha idącego w moją stronę.
--Co tu robisz? Wy szatnie macie tam. -- Wskazał palcem na drzwi do damskiej przebieralni.
--Debby naprawdę szykuje coś złego! Idź wyciągnij z tej szatni Tylera i nie pozwól mu się przebierać, błagam.
--Piłaś coś? -- Zbliżył się do mnie. -- Albo brałaś? Kobieto co ty pieprzysz! -- Odsunął się ode mnie, a z szatni wybiegł Alex.
--O nie. Josh, biegnij za nim i wyrwij mu telefon! -- Złapałam go za ramię.
--Odwal się psychopatko. -- Wyrwał się i poszedł do szatni. Wszystko jest teraz w moich rękach.
Pobiegłam za chłopakiem i zauważyłam jak rozmawia z Debby.
--Błagam nie róbcie tego! Brendon cię wcale nie polubi, tylko jeszcze bardziej znienawidzi! -- Mówiłam.
--Mam to gdzieś. Teraz chce się już tylko i wyłącznie odegrać na Tylerze.
--Błagam, Debby. Nie rób tego, będziesz miała kłopoty. -- Próbowałam wszystkiego.
--Trudno. Dzięki Alex. -- Powiedziała i pocałowała go w policzek.
🌹
***
Nie chciałam aby ten rozdział był zbyt długi XD jest tu ok. 500 słow, więc spoko. Mam nadzieję, że się spodobał.
#HTISJT XD
Stay Alive |-/
5.05.2019
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro