Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jest szansa, że mi wybaczysz?

🌹

Macie czasem uczucie pustki? Jakby coś w was pękło, a wy nie wiecie co to? Po tym co się dowiedziałem o Joshu ja tak mam. Najgorsze jest to, że nie można mnie przepisać do innej klasy, bo albo nie ma miejsc, albo tam będzie gorzej, poza tym pan McCurtney chce mnie mieć ciągle na oku. Josh cały czas próbuje mnie przeprosić i wszystko wyjaśnić, ale ja nie potrzebuje wyjaśnień.

Ja wszystko wiem. Wiem, że pewnie żałuje tego wszystkiego, ale nie umiem mu wybaczyć.

--Tyler! Błagam! -- Wołał mnie fioletowowłosy. Ostatnio przefarbował włosy na ten kolor, bo powiedziałem mu, że by mu pasował, ale wtedy odrzucił moją propozycje. Fioletowy kolor naprawdę mu pasował, wyglądał w nim tak... Seksownie? Jezu, co ja gadam... Jak mogę tak myśleć? Przecież jestem hetero. Prawda?

--Nie, Josh. Zmarnowałeś swoją szanse. -- Spojrzałem na niego z pustką w oczach. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę, ale niestety Dun już swoją zmarnował. Nie mogłem sobie pozwolić, aby zostać później przez niego jeszcze gorzej zranionym.

--Ona wszystko sobie wymyśliła! Jak byłeś w szpitalu, to zerwałem z nimi znajomość, bo nie czułem się tam komfortowo, a ona powiedziała, że tego pożałuje. Tyler błagam, nie odchodź! Znamy się krótko ale ja się za... Ale mi zależy. Naprawdę. -- Mówił łamiącym się głosem.

Serce mówiło "wybacz mu", ale mózg "On cię okłamuje". Komu wierzyć?

--Muszę to sobie przemyśleć.

--Czyli jest szansa, że mi wybaczysz? -- Po jego policzku spłynęła łza.

--Mała. --Spojrzałem na swoje buty. Widok jak on płacze naprawdę sprawiał, że mnie coś w sercu bolało. Zawsze wolałem jak był uśmiechnięty, wtedy tak śmiesznie marszczy się mu nosek.

--Ale jednak jest. -- Powiedział z ulgą.

--Żegnaj, Josh.

--Do zobaczenia. -- Odszedł.

***

Następnego dnia nie pojawiłem się w szkole. Nie zaspałem, bo nie spałem. Całą noc myślałem o Joshu. Chłopak przed godziną ósmą wydzwaniał do mnie, ale nie odbierałem. Napisałem mu tylko wiadomość, że dzisiaj nie przyjdę. Dlaczego nie zablokowałem jego numeru? Nie wiem. Coś mi nie pozwalało tego zrobić, mimo iż ciągłe wiadomości zaczynały być irytujące.

Poczułem, że mój brzuch domaga się jedzenia. W końcu nie jadłem od wczoraj. Niechętnie wstałem z łóżka i powolnym krokiem udałem się do kuchni. Szczerze? Nie miałem ochoty na nic. Nawet głupiego jabłka nie chciałem zjeść.

Poszedłem do toalety i oparłem się o zlew. Spojrzałem w swoje odbicie i zobaczyłem tam wrak człowieka. Podkrążone oczy, zapadnięte policzki, wystające żebra i biała wręcz skóra. To normalne?

Usłyszałem głośne pukanie do drzwi frontowych. Kto to mógł być? Może Zack, który pewnie czegoś jak zwykle zapomniał. Pukanie się powtórzyło.

--Już idę! -- Krzyknąłem schodząc po schodach. --Zack, czego zno-

--Boże nie strasz mnie tak! -- Powiedział Josh przytulając mnie tak mocno, że ledwo mogłem oddychać.
Mogłem usłyszeć ciężkie oddychanie chłopaka jakby biegł i miał się zaraz rozpłakać.

--Udusisz mnie. -- Próbowałem odsunąć od siebie Duna.

--Wszystko dobrze? -- Zaczął oglądać moje ręce.

--Zostaw mnie! Czego tu szukasz?! -- Odsunąłem się od niego.

--P-przepraszam. Jak napisałeś mi, że nie przyjdziesz do szkoły, to bałem się, że będziesz chciał coś sobie zrobić. Przepraszam, przepraszam, przepraszam.

--Spokojnie. -- Położyłem ręce na jego ramionach.

--Dzięki Bogu nic ci nie jest. -- Dał upust swoim emocjom i się rozpłakał. Przytuliłem go do siebie i czułem jak moja bluzka przesiąka łzami fioletowowołosego.

--Spokojnie. Csiiii... -- Jedną rękę miałem na jego plecach, a drugą zaplątaną w jego czuprynie. --Napijesz się czegoś?

--W-w-wody.

--Dobrze, chodź. -- Odsunąłem go od siebie i zauważyłem jak mocno jest czerwony od tego płaczu. Otarłem kciukiem jego mokre policzki i się do niego uśmiechnąłem. Może rzeczywiście mu na mnie zależy i Debby to wszystko wymyśliła?

🌹
***
Tak wiem, że słabe.
Taki krótki "maraton" Dla Blurryismylife XD
Stay Alive |-/
24.04.2019

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro