Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁕13⁕

Po śniadaniu Min opuścił dom, jak zwykle w ciemnych spodniach i czerwonej skórzanej kurtce - idealnie dobrane ubrania do jazdy na motorze. Odjechał i do wieczora nie wrócił. Jimin wraz z Yoonji jak codzień zostali w domu. A Yoongi nie chciał być w pobliżu tych ludzi.

Westchnął cicho i zatrzymał się, zdejmując kask. Rozejrzał się. Nie było tu nikogo. Ciche miejsce na obrzeżach miasta. Usiadł na ławce, przymykając powieki, chcąc uporządkować swoje myśli. Spojrzał na swoje dłonie i westchnął cicho, przecierając nimi twarz. Myśli plątały mu się, nie wiedział nawet nad czym tak się zastanawiał. Ale jedyną rzeczą, która nie dawała mu spokoju, to sam Park Jimin. Zacisnął dłonie na swoich udach i nakładajac na siebie kask, wsiadł na motor, odjeżdżając. Zajechał do osiedlowego sklepu, ostatecznie kupując czteropak piwa oraz chipsy o smaku smażonego mięsa. Płacąc gotówką, zamyślił się, dodając do zakupu paczkę papierosów. Zapowiadał się niezły wieczór. Na samą myśl uśmiech wkradł się na jego usta. 

Opuścił sklep, po kilku minutach znajdująć się już domu. Zdjął buty i kurtkę, rzucając swoje zakupy na kanapę. Poszedł na górę, w celu przebrania się. Przystanął w miejscu obok pokoju dziewczyny, nasłuchując nieco. Uśmiechnął się chytrze, otwierajac z całej siły drzwi i machając do bardziej niż pół nagiej pary. Zaśmiał się, kiedy przywitał go nagi tyłek Parka, przez co ten od razu się zasłonił.

- Wróciłem! 

- Serio?! - wrzasnął Jimin, trzymając zezłoszczoną dziewczynę.

- Yoongi wyjdź! - krzyknęła.

- Jeden jeden, Park. - uśmiechnął się szeroko, rzucając w Jimina puchatym kapciem, opuszczając z satysfakcją pokój.

Z głośnym śmiechem wszedł do pokoju, zmieniając swój ubiór na luźną koszulkę i dresy. Przeciągnął się zadowolony i zszedł na dół, słysząc jeszcze za sobą rozmowę zirytowanych pozostałych domowników. Padł na kanapę, nogi zakładając na stół, biorąc do jednej ręki piwo, a do drugiej pilot, postanawiając włączyć sobie jakiś film akcji. 

Oglądał już nieco więcej niż półtorej godziny, zdążając opróźnić paczkę chipsów oraz trzy puszki ulubionego piwa. Jęknał głośno i pomasował się po brzuchu, kładąc na kanapie. 

- Yoonjiiii! - jęknął, przewracając się na druga stronę, samemu nie wiedząc, czemu ją woła. Może chciał po prostu ją zobaczyć?

Mruknął cicho pod nosem, zaraz otwierając niechętnie oczy, kiedy poczuł szturchnięcie w ramię.

- Spadaj - burknął, próbując zasnąć, będąc nieco markotnym po kilku puszkach piwa.

- Tylko się nie upij - zaśmiał się Jimin, narzucając kocyk na starszego, który się w nim zakopał.

- Co robiłeś z Yoongi - mruknął - chwila, ja jestem Yoongi? A może Yoonji? - wzruszył ramionami - Kim jest do cholery Yoongi?- wymruczał, mając cały czas zamknięte oczy - Zawołaj go - rozkazał, po czym tylko niezrozumiale zaczął burczeć i piszczeć.

Jimin nie wytrzymywał już ze śmiechu, trzymając się za brzuch. Nie widział swojego Hyunga w takim stanie, więc było nader śmieszne. Kucnął przy nieco zaspanym chłopaku, gładząc jego włosy.

- Śpij Yoongi - szepnął i odgarnął włosy z jego czoła.

- Musze iść..na solówę..z Yoongim.. - jęknął cicho, podwijając krótkie rękawy. - Przekaż mu, że..mm..- zamruczał, a jego głowa opadła jeszcze niżej. - czekam za garażem..tylko nie mów mu o tym - szepnął cichutko i zaśmiał się, przez co Park myślał, że to jego koniec i zginie marnie, przez śmiech rozsadzający jego brzuch.

- Dobrze nie powiem - zaśmiał się i przykrył go, wyłączając telewizję. Wcześniej zdążył się pożegnać z dziewczyną, więc spokojnie opuścił dom.

2:1?


⁑ napisałam to kompletnie wykończona, doceńcie jakimś ładnym komentarzem⁑ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro