~2~
-Tutaj masz księgę materiałów,które musze zamówić.Strona 1054.
Że co? Ughh no cóż,czas zacząć.
Po jakiś 3 h pracy skończyłam.Wreszcie.
Rozejrzałam się po ,,naszym" biurze po czym z niego wyszłam i zaczęłam kierować się do małej kawiarenki żeby napić się kawy.
Usiadłam przy stoliku przy oknie i popijając kawe przeglądałam insta i różne inne media.Z mojej czynności wyrwał mnie mój kochany szef.
-Co ty tu robisz?! -uderzył ręką w stół co spowodowało oblanie mnie kawą.
-Co Pan do jasnej cholery zrobił?!
I w tym momencie wszystkie oczy skierowane były w naszą stronę.
-Co ty powiedziałaś?
-To co Pan słyszał ,chyba że mam wezwać audiologa?
Chyba pierwszy raz ktoś mu sie sprzeciwił .
-Wracak do pracy!
-Skończyłam ją jakieś 30 minut temu -wywróciłam oczami ugh
- A wy co? Wracać do pracy! A ty prosze za mną.
Wstałam i zaczęłam podążać za nim.A no i wspominając mój szef to Luke Dross.
Szliśmy w ciszy aż do gabinetu.
-Usiądź - wskazał na krzesło-
-Więc tak jeśli chcesz tu oracować mueisz zapoznać się z moimu zasadami. -Podał mi jakąś kartke, spojrzałam na nią tylko i odłożyłam na biurko
-Masz to zabrać i się ich stosować.
-Skoro jestem pana zastępczynią to ja też mam swoje zasady -spojrzałam na niego z poważną miną-
-prychnął- Amelio pracujesz tu dla mnie
-Jestem z panem praktycznie na równi- uśmiechnęłam się-
-Racja. Więc jakie masz zasady? -podniósł brew i lekko się uśmiechnął-
O kurczaki.
-Po 1 żadnego krzyku i oblewania kawą Po 2 jeśli jest jakiś problem to wyjaśniamy go razem i Po 3 nie życzę sobie żadnych romansów w biurze
-Zawsze to ty możesz byc na ich miejscu Amelio.
Na moich polikach pojawił się kolor różowy.
-Podziękuję.Do jutra Panie Luke
Wyszłam z biura kierując się na dół do mojego białeho audi a3.
Jest dopiero 15...Co by tu porobić
Po wróceniu do mojego mieszkania,które nie jest za duże przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i zadzowniłam do Jacka i zaprosiłam go ns obiad. Tak wiem dziwnie to brzmi,ale Jack to mój przyjaciel GEJ. Znam się z nim od dzieciństwa.Pomagał mi przy roztsaniu się z Aronem...ech nie wiem czy można nazwać to rozstaniem,nie chce o tym póki co mówić.
Hmm...zaciągnęłam się zapachem i coś eyczułam Pali sir!
Wbiegłam do kuchni i wyjełam pizze której juz nie ma no niezła ze mnie kucharka taa...
To już 2 część opowiadania ! Możecie pisać czy wam się podoba.Buziak!💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro