[6. aka school]
Okay, ale kiribaku od samego początku mieli romantyczne relacje, nawet jeśli żaden z nich tego nie widział.
SCHOOL
> Bo już w pierwszej klasie zaczęli razem spać po koszmarach (jednego lub drugiego, choć częściej jednak Baku). W zimie natomiast Bakugou nosił ubrania Kirishimy i wcale się z tym nie krył. Tak samo z przytulaniem do czerwonowłosego, aby się ogrzać. A na przerwach wkrótce siedzący na kolanach Kiriego Baku przestał być aż tak dziwnym widokiem (choć Deku przechodził wtedy mentalny zawał i jeśli Todo był obok, chwytał go za rękę. Tak dla bezpieczeństwa).
> Ogólnie, tak po prawdzie, to całą zimę przespali razem, bo Katsukiemu było zwyczajnie za zimno samemu w swoim pokoju, który wydawał mu się dużo chłodniejszy niż Kiriego. Także po prostu tulili się do siebie w nocy na potęgę i Baku odkrył, że uwielbia, jak Kiri obejmuje go od tyłu w pasie i zarzuca swoją nogę na jego udo czy biodro. Po prostu taki ciężar go uspokajał i tyle.
> Na wiosnę jednak ich ubrania w szafach były już tak pomieszane, że sami nie wiedzieli, co było czyje wcześniej. Ale czy się tym przejęli? A skąd! Po prostu od tamtej pory na zakupy ciuchowe zawsze chodzili razem i te ubrania były po prostu wspólne.
> W drugiej klasie zaczęli razem się kąpać. I to było tak:
Byli wtedy na obozie, gdzie łazienki były wspólne i posiadały dwa prysznice (a tak naprawdę jeden, bo drugi nie miał ciepłej wody), więc kolejki bywały naprawdę spore. Pod drzwiami czekał już cały Bakusquad, w łazience siedział Kiri. Przychodzi Baku i uderza pięścią w drzwi.
— Ej, Shitty Hair, to ja miałem się myć dzisiaj pierwszy!
— Sorry bro! Ale zaraz kończę, możesz-
— Nie będę kurwa czekał!
— No to właź! Zmieścimy się razem i pomożesz mi umyć włosy!
No i Baku wszedł. Reszta squadu próbowała podsłuchać, o czym gadają, ale jednak zagłuszała ich woda. Słyszeli tylko obrażające Kiriego krzyki, czyli nic nowego.
Potem oboje wychodzą razem i idą już do pokoju. Wchodzi Mina i w szoku woła resztę. Dlaczego? Ponieważ prysznic jest takiej wielkości, że ledwie jedna osoba mogłaby tam stanąć w niepełnym rozkroku! Nie wierzą, jak Baku i Kiri zmieścili się tam jednocześnie.
> Also, Kiri to m i s t r z rozczesywania kołtunów bez ciągnięcia za włosy. A Baki tworzą się one na potęgę, zwłaszcza po myciu włosów. I Katsuki ma w dupie to, co robi Eijirou – ma go rozczesać i tyle. Dlatego przychodzący wieczorami i siadający Kiriemu na kolanach ze szczotką bez koszulki stał się normalny dla Bakusquadu. Gorzej dla innych.
> Tradycję ze wspólnym myciem kontynuowali. W łazienkach mieli wanny i Katsuki pokochał opieranie głowy na ramieniu Kirishimy i przytulanie go, kiedy razem leżą w wodzie. Bez żadnego skrępowania.
Bo oni nigdy nie mieli problemów z pokazywaniem się sobie nago. Wiele razy widzieli się pod prysznicami w szkole, a i nieraz, z czystego lenistwa, przebierali się razem w jednym pokoju, nawet nie odwróceni do siebie tyłem.
> Każdy wie, że Baku to świetny kucharz. Także nikogo nie powinno dziwić to, że sam robi sobie bento do szkoły. I to naprawdę, naprawdę dobre bento. Specjalnie wstaje wcześniej, aby po wspólnym treningu z Kirim sobie je zrobić. I Eijirou w żartach kiedyś spytał, czy dla niego też by nie zrobił. I Baku zrobił, a Kirishima zakochał się w tym cudownym smaku i od tamtej pory dużo częściej Katsuki gotował też dla niego. Nie powiedział tego, ale gdzieś w duchu robił to (częściowo) jako rekompensatę za to, że kiedyś, kiedy w pierszej klasie rodzice Baku wyjechali i musiał wcześniej wychodzić z domu, aby zdążyć do szkoły, bo nie miał podwózki, Kiri dzielił się z nim swoim bento. Ponieważ Bakugou jeszcze wtedy nie był dobry w szybkim gotowaniu i nie wyrabiał się przed szkołą, co skutkowało brakiem jedzenia w szkole. Kirishima dość szybko to zauważył i zaczął oddawać blondynowi część swojego, aby ten nie tracił sił. Obecnie uważa to za mega słodkie, ale nigdy tego nie powie. Tak samo jak tego, że gotowanie dla Eijirou sprawia mu przyjemność.
> W trzeciej klasie zachowywali się już totalnie jak para. Początkowo była to wina głównie Kiriego, który przy każdej okazji zaczął cmokać Baku w policzki czy czoło (cholernik już go przerósł) jako rodzaj podziękowania. Za cokolwiek. Wspólnie spędzony czas, korki, pyszne śniadanie czy cokolwiek, co wymyślił. Katsuki głównie to ignorował i tylko się czerwienił.
> Natomiast Baku zawsze, gdziekolwiek by nie miał chatu z Kirim, dawał mu pseudonim Kirisunshine i nawet czasem, jak się zapominał, nazywał go 'słoneczkiem' także na głos. Przy ludziach. Zawstydzał się bardziej niż Eijirou, który ten pseudonim zaczął używać jako nazwy swoich kont na mediach społecznościowych.
> Also, jak wychodzili gdziekolwiek, często trzymali się za ręce. Czy to pod pozorem nie zgubienia drugiej osoby (centra handolowe, czytaj: sklepy z crocsami) czy przytulenia się, bO jEsT zImNo Do ChOlErY. Dosyć często zdarzało im się także noszenie się nawzajem, choć tu trzeba przyznać, że kiedy Kiri przerósł Baku, to Katsuki polubił włażenie mu na barana i opieranie brody na głowie albo ramieniu, zależy czy chce mu się spać, czy nie (chociaż jednocześnie w chuj boi się być tak wysoko i poruszać nie na własnych nogach, więc jak Kiri się potyka albo schodzi z krawężnika to Baku ściska go udami z całej siły. Czasem Kiri ma nawet siniaki następnego dnia <dokładniej jak zachce mu się pobiegać z Bakugou na plecach>). I jednocześnie korzysta z jego ciepła, więc tak, ma to wiele plusów. Tym bardziej, że Katsuki jest wtedy jak: fuck, my bf is so strong.
°but kiedyś wybrali się razem do wesołego miasteczka. I ich plan wyglądał tak: idziemy na kolejki, potem niech ci będzie ta jebana wieża, dalej pójdziemy na to wodne gówno i postrzelamy z armar, potem przetrącę cię tym mini-gównem (samochodzikiem) i na końcu idziemy na karuzelę. Kumasz?
Well, ostatecznie i tak prawie cały czas łazili za ręce.
Ale to co działo się pod koniec było piękne. Po prostu piękne. Było już ciemno i za półgodziny mieli się spotkać przy wyjściu. Poszli sobie na piętrową karuzelę i weszli do góry. A tam to się zaczęła zabawa! Tak się wczuli w odgrywanie postaci z jakiejś starej bajki, której zrobili sobie poprzedniego wieczoru maraton, że kompletnie stracili poczucie czasu. Dużo się śmiali i naprawdę dobrze to wspominają. No, może poza momentem, kiedy Bakugou musiał już ściągać prawie nietomnego Kirishimę z konia i zanieść go z powrotem do akademika, jak oboje byli cali zgrzani, czerwoni i zdyszani (tak, jest to możliwe na karuzeli). A w takim stanie zastał ich Bakusquad. Niedaleko toalet. No można się domyślić, o czym pomyśleli w pierwszej chwili.
> Also, w pierwszej klasie na urodziny Katsuki zabrał Kirishimę na wycieczkę w góry. Sam to uwielbiał i stwierdził, że świetnie będą się razem bawić. No i tak było, przynajmniej póki ten idiota nie zaczął gadać: "będę schodził przodem, nie chce mi się bokiem, poza tym zobacz, daję radę!". Ofc skończyło się to tak, że ostatecznie się poślizgnął, spadł i skręcił sobie kostkę. Całą drogę na dół Katsuki musiał go znieść, a potem jeszcze nieść go na plecach wzdłuż drogi podczas sporej ulewy, bo spóźnili się na autobus. Ostatecznie Baku się przez to pochorował i oboje próbowali jednocześnie się sobą opiekować, co nie wychodziło zbyt dobrze i dużo się wtedy kłócili.
Ale cóż, Kiri i tak stwierdził, że to były jego najfajniejsze urodziny.
> W drugiej klasie Bakugou zabrał go na lot paralotnią. I jako że blondyn miał już w tym doświadczenia ('hah, robiło się te jebane kursy w wakacje'), no to lecą razem, a Katsuki jest jakby instruktorem czy kimś takim. Latali po górach i Kirishimie od czasu do czasu wyrywał się krzyk 'zwolnij, zwolnij!', kiedy Baku w żadnym razie nie zamierzał go słuchać. Ostatecznie dowiedział się, że ten idiota ma lęk wysokości. Niewielki, ale ma. Wtedy Katsuki próbował zająć go rozmową, aby o tym nie myślał i cóż, udało się – spędzili razem cudowny dzień, a wieczorem Eijirou po prostu padł na kanapę i więcej tego dnia nie wstał. Baku musiał zabrać go z kolan Miny (najprawdopodobniej nawet jej nie widział) i zabrać do pokoju.
I tak, Baku nie dał mu spędzić tego dnia ze squadem ani razu. Dostawali swoją szansę dopiero następnego dnia.
> NATOMIAST w trzeciej klasie, oh tak, tego Kirishima nigdy nie zapomni. To, co odwalili, było kompletnie szalone! Halo, według standardów japońskich nie byli nawet dorośli!
Trzy słowa.
Skok. Na. Bungee.
Eijirou, kiedy tylko usłyszał, dokąd lecą (tak, wsiadł z Baku do samolotu o pieprzonej trzeciej rano i nie pomyślał, aby zapytać), stwierdził krótko 'jesteś szalony' i poszedł spać. Nie do końca do niego dotarło, że lecieli właśnie do RPA, aby skoczyć z Bloukrans Bridge na bungee. Ale skoczyli. Kiri nigdy nie zapomni tej adrenaliny i tego strachu, że jednak przywali w ziemię, a potem nagła ulga i po prostu podczas lotu wybuchał śmiechem. No bo halo, jego quirk go ochroni! Spodziewał się, że po tej zabawie wrócą już do Japonii, ale Bakugou zabrał go do USA. DO USA. Eijirou pierwszy raz w życiu był w stanach, a Bakugou nie pozwolił mu pozwiedzać (choć obiecał, że tam wrócą). Zamiast tego zabrał go na kolejny skok na bungee, tym razem z Royal Gorge Bridge. Leciało się tam prawie 300 metrów. Nawet skoczył sobie drugi raz, a po wszystkim nie mógł z kompletnie rozczapierzonej fryzury Baku (nie, żeby jego miała się lepiej, wyglądał jak Present Mic).
But po powrocie próbował oddać za to kasę (halo, to nie było w żadnym wypadku tanie), ale oczywiście się nie udało. 'To były twoje jebane urodziny, doceń to, bo teraz ty będziesz bulił za żarcie w knajpach'
A tak poza tym, to po tej akcji zaczął się bać, co Bakugou wymyśli za rok. Bo to, że nie rozstaną się po skończeniu szkoły – po prostu było pewne i nikt nawet się temu nie dziwił. W końcu oboje pierwszy raz znaleźli prawdziwego przyjaciela, któremu mogli powiedzieć o wszystkim.
Tak, to będzie miało jakby kontynuację.
I jeszcze kilka artów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro