rozdział trzydziesty; To nie tak jak myślicie
– Znalazłam się w głupiej sytuacji i nie wiem, co robić – burknęła, nakładając na trzy talerze trochę kaszy. – Poznałam takiego chłopaka i myślę, ale właściwie nie jestem pewna, że mi się podoba. A on wydaje się być... mało dostępny. Taki z wyższej półki.
– Oho, mam nieprzyjemne deja vu – westchnąłem z dramatycznym przestrachem, otrzymując od Harry'ego złowrogie spojrzenie.
– Czyli u was było podobnie? – dopytywała.
– Kochana, ten opis praktycznie idealnie pasuje do samego początku naszej relacji – parsknąłem.
– To tylko twoje urojenia – Harry przewrócił oczami, dziękując krótko, kiedy Lottie podała mu talerz i widelec. Usiedliśmy w jadalni, od razu pochłaniając swoje porcje.
– Ostatnio mówiłeś o tych związkach i miłości... – mówiła Lottie, kierując do mnie słowa. – Nie sądzę, żebym chciała być w związku, nie, raczej na pewno nie. Ale w takim razie, jak mam się zachowywać?
– Po prostu bądź naturalna i niczego nie udawaj – zdecydowałem się na najprostszą, możliwą poradę. – Bądź sobą, uśmiechaj się dużo i wtedy na pewno ktoś godny ciebie sam wejdzie do twojego życia – powiedziałem, odgarniając jeden kosmyk jej włosów za ucho.
– Czyli powinnam w dalszym ciągu się przyjaźnić się z Teodorem?
– Co to, kurwa, za głupkowate imię? – palnąłem.
Harry skrzywił się. – Czy nie tak nazywał się ten jeden z "Alvin i wiewiórki"?
– Przestańcie! – obruszyła się, tupiąc nogą. – Jesteście wredni!
– Pokaż mi tego gówniarza na korytarzu jak będzie na widoku – poprosiłem.
– Jesteś koszmarny – jęknęła. – To jak? Mam się z nim przyjaźnić czy nie?
– A czemu nie? – wzruszyłem ramionami. – Lotts, nie uważam, że powinnaś dosłownie pytać mnie o to co robić. Powinnaś robić to, co ty uważasz za dobre. Możesz mu również powiedzieć, że ci się podoba, ale jeśli on tego nie odwzajemnia, to grozi zniszczeniem waszej przyjaźni. Ale najpierw zanim czegokolwiek się podejmiesz daj sobie trochę czasu. Ja kiedyś, gdzieś będąc w twoim wieku, myślałem, że podoba mi się Zayn, a okazało się, że to tylko moje nastoletnie hormony stworzyły urojenia, bo tak bardzo chciałem już kogoś mieć, a on był naprawdę gorący.
– Wielokrotnie miałem takie sytuacje – potwierdził Harry. – Uwierz, mała, gdy już poznasz te odpowiednią osobę, po pewnym czasie, rozmawiając z nią po prostu... po prostu czujesz coś niesamowitego.
– Czyli mam nic nie robić? – skrzywiła się, jakby nie dowierzała, że daliśmy jej tak banalne porady.
– Bądź sobą – wzruszyłem ramionami, napełniając swoje usta, przy okazji naprawdę w duchu skacząc, gdy Harry mówił takie rzeczy. – Ja, gdy poznawałem się z Harrym, byłem tak nienaturalny, że dziwię się, jakim cudem nie uciekł.
– A co u was? – spytała.
– Ktoś podrzucił mi narkotyki do szafki i zawiesili mnie w prawach ucznia do wyjaśnienia tej sprawy – powiedział prosto Harry, czym mnie zaskoczył. – Czuję się jak gówno. Jeśli macie jakieś maseczki do twarzy możecie zrobić mi domowe spa.
– Kurwa, moment, zwolnij – uniosła rękę do góry, wyłączając palnik, na którym podgrzewała nasz obiad. – Jak to narkotyki? Do twojej szafki?!
– To na pewno ta kurwa, Rachel – warknąłem.
– Nie jesteś tego pewny – westchnął ciężko Harry.
– Jestem na dziewięćdziesiąt procent – odparłem nienawistnym tonem.
– Cały ten dzień jest spierdolony – burknął, nie przejmując się używaniem kulturalnych słów. – Najpierw Zayn i Liam się kłócili, później to, i jeszcze czuję się tak ciężko jakbym był w stanie agonalnym – przetarł dłońmi swoją twarz, odkładając pusty talerz. – Jeszcze wasi rodzice pomyślą, że przychodzę tu tylko jeść.
– Przestań – powiedziałem z dziewczyną równocześnie.
– Nie zrozumcie mnie źle. Ja kocham tutaj przyjeżdżać, ale po prostu... – westchnął. – Nie jestem przyzwyczajony do tak wspaniałej gościnności i czuję się trochę jakbym was wykorzystywał.
– Jesteś chłopakiem Louisa, a nie jakimś nieważnym, zwykłym kolegą – Lottie starała się mu przemówić. Byłem jej wdzięczny. – Rodzice się cieszą, gdy przychodzisz – uśmiechnęła się. – Odnieśmy naczynia i zróbmy Harry'emu spa!
– Hej – uśmiechnąłem się przebiegle. – A co wy na to, aby zrobić Harry'emu małą tapetę?
W reakcji na moje słowa, Lottie pisnęła cicho pamiętając o nadal śpiących bliźniakach, podczas gdy Harry wyglądał na z lekka niepewnego.
– Jestem za, ale... – urwał na moment. – Nie wiem, czy będę wyglądał dobrze w makijażu.
– Możesz być tylko piękniejszy – uśmiechnąłem się cynicznie, ciągnąc Harry'ego do swojego pokoju. Tam Lottie przyniosła również swoje rzeczy, ale ona malowała się bardzo delikatnie i nie miała tak wielkiej kolekcji. – Najpierw zrobimy ci makijaż, a później ogarniemy jakąś pielęgnację. Mam jeszcze te super maski w płachcie... te zwierzątka! Pandę i chyba koalę.
– Chcę koalę – od razu zadeklarował chłopak, uśmiechając się przy tym do nas szeroko.
I tak też zrobiliśmy. Ta mała sesja odprężająca dla Stylesa, w której czynny udział razem ze mną brała Lottie bardzo dobrze mu zrobiła, nie musiał tego nawet mówić. W końcu przyszedł czas na zrobienie upragnionego głównie przez Lottie makijażu.
– Ale masz kłaki, Styles – mruknęła, próbując odgadnąć włosy Harry'ego, ale poddała się i kazałem jej poszukać jakiejś opaski w mojej szufladzie z rzeczami do włosów. Parsknęła, odnajdując tam kilka słodkich spinek w kokardki. – Niektóre rzeczy wyglądają jak coś, co mogłaby nosić Doris – kpiła, podając mi najzwyklejszą, czarną bandanę o której istnieniu zapomniałem jakieś sto lat temu!
– Och – wyrwało mi się, gdy zawiązałam gruby materiał w okół głowy chłopaka, widząc w ten sposób wyraźnie jego twarz. – Wyglądasz tak seksownie w bandanie, aż nie do wiary – sapnąłem, zapominając przez chwilę o obecności Lottie.
– Ew, dajcie znać, jeśli w którymś momencie powinnam was zostawić, czy cokolwiek.
– Stwierdziłem tylko fakt. Mam zajebiście seksownego chłopaka – wzruszyłem ramionami, sięgając po bazę pod makijaż i rozmasowałem trochę na twarzy Harry'ego.
– Może być trochę zbyt jasny – powiedziała moja siostra, wyciskając trochę podkładu na grzbiet swojej dłoni.
– Kochana, nie ma nic, czego nie można uratować bronzerem – otarłem dłonie o chusteczkę. – Włączę jakąś muzykę.
Po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiał pierwszy kawałek najnowszej, choć już nie tak nowej, płyty Taylor Swift.
– Masz bardzo ładną cerę... – szepnąłem, już nie jako chłopak Harry'ego, ale osoba interesująca się i obeznana w makijażu, podczas gdy na jego twarzy pojawiało się coraz więcej podkładu. – Najlepszy możliwy typ jaki można mieć, możesz być bardziej idealny? – jęknąłem.
– Sam masz mieszaną, więc idąc tropem twojej logiki, ty również jesteś perfekcyjny – zagaiła Lottie, skupiając się na rozłożeniu równomiernie kosmetyku, głównie na centralną część twarzy i resztkę produktu przeciągnęła do linii włosów.
– Ostatnio mi się bardziej przetłuszcza na "strefie T" – burknąłem, sięgając po korektor. – Pewnie od tych nastoletnich hormonów.
– Strefie jakiej? – Harry zmarszczył brwi, za co szybko został zganiony przez moją siostrę.
– No nie wierzę... – uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło. – Oglądasz reality show o pieprzonych drag queens, masz kilka zaobserwowanych na instagramie i nie orientujesz się nawet w takich pierdołach? Co z ciebie za pedał?
– Jestem bi.
– No to tym bardziej.
– Ale ty maltretujesz swojego faceta – Lottie śmiała się, a Harry robił śmieszne miny, gdy kazałem mu patrzeć w górę, kiedy ukrywałem korektorem zasinienia pod jego oczami. – To teraz powiedz mi, jaką masz koncepcję. Pełen glam?
– Będę wyglądał jak Alyssa Edwards? – Harry wydawał się zachwycony tą wizją. Lottie, która nie do końca orientowała się w tym temacie spojrzała na mnie z konsternacją, a ja parsknąłem, odpowiadając:
– Nie, bo Alyssa jest piękna.
– Aha – burknął.
– Chciałbym ją kiedyś spotkać! – jęczałem, sięgając po puder, a Lottie wzięła mój ukochany żel do brwi z Anastasia Cosmetics. – W sobotę będzie parada równości w centrum, może wtedy?
– Co ty – chłopak pokręcił głową. – Alyssa będzie wtedy w Chicago... Ale może Alaska będzie! Albo Trixie!
– No mówiłem, że jesteś bardziej na bieżąco – zaśmiałem się, kręcąc głową. – Czyli pójdziemy razem?
– Możemy to jakoś połączyć z... randką? – odezwał się filuternym tonem, dosłownie wkładając mój palec do pępka przez materiał mojego cienkiego topu. Podskoczyłem, robiąc również krok w tył i w geście obronnym cały się zgiąłem w kaskadach śmiechu. – To może być coś bardzo typowego jak- kolacja? Co ty na to?
– Jestem jak najbardziej za! – uśmiechnąłem się, odpychając na chwilę blondynkę od chłopaka, aby pocałować go z głośnym mlaśnięciem naszych warg.
– Tak długo jak nie przeniesiecie tej gorącej atmosfery do pokoju Louisa, gdy jestem w domu, ja także jestem za – mruknęła Lottie.
– Ach, głupia – pokręciłem głową. – Myślisz, że uprawialiśmy seks tylko na łóżku?
– Czy wy- naprawdę?!
– W tym domu jeszcze nie... – mówiłem specjalnie takim tonem, żeby ją jak najbardziej rozdrażnić. – Ale spoko, nie wyobrażam sobie robić czegokolwiek tu, albo w sypialni rodziców, o rany! – wzdrygnąłem się, biorąc puchaty pędzel i piękny bronzer o satynowym wykończeniu.
– Jezu, przestań, ohyda – Harry również się wzdrygnął, dodatkowo wytykając swój język na wierzch. – Zawsze byłem zdania, że ludzie, którzy pieprzą się w pościeli rodziców mają coś nie tak z deklem.
– Ja tam nie wiem nawet jak można w ogóle chcieć robić to poza własną sypialnią, ale spoko – wtrąciła się Charlotte.
– Przekonasz się kiedyś – uśmiechnąłem się cynicznie. – Jesteś jeszcze bardzo młoda i niedoświadczona. A teraz, Harry, wykonturuję ci nos – postanowiłem, sięgając po mniejszy, bardziej precyzyjny pędzelek.
– Jest zbyt szeroki? – Harry spanikował, nagle odsuwając się gwałtownie z dłońmi napartymi na materac.
– Nie, bufonie – dałem mu delikatnego pstryczka w ucho. – Po prostu podkreślę jego już i tak ładny kształt.
Harry i tak wyglądał na niepewnego.
Wyznaczyłem dwie linie wzdłuż jego prostego noska, następnie je rozcierając, żeby efekt był bardziej naturalny. Skupiłem się na jego czubku, co optycznie skracało nos i nadawało fajnego wyrazu twarzy. Lubiłem zostawiać się tam również róż i zrobiłem to i tym razem. Zabawa zaczęła się przy oczach.
– Podkreśl bardziej dolną powiekę, na facetach świetnie to wygląda – powiedziała do mnie Lottie, gdy kończyliśmy już błyskotliwy, brzoskwiniowy makijaż. Dodałem trochę brązu tuż przy linii rzęs i chwyciłem za eyeliner w pisaku, a Lottie nałożyła na usta Harry'ego balsam, który miał je nawilżyć przed pomadką.
– Już mi się trochę nudzi...
– Harry, nie możesz teraz mówić ani się ruszać! – obydwoje go solidnie ochrzaniliśmt.
Widziałem doskonale po wyrazie jego twarzy, iż chciał rzucić typowym dla niego w takich sytuacjach "ja pierdolę", jednak powstrzymał się. Uśmiechnąłem się na to, gdy z siostrą dopracowywaliśmy ostatnie już szczegóły makijażu na ostatni guzik. Gdy skończyliśmy, westchnąłem z zachwytem.
– Przestań patrzeć na mnie miną szaleńca i daj mi lusterko, boję się – splótł ramiona na piersi. Makijaż przestał podobać się Harry'emu w trakcie malowania rzęs i teraz siedział na łóżku jak obrażone dziecko ze skrzyżowanymi ramionami i stopami.
– A później zrobię ci ogromną ilość zdjęć! – podałem mu lusterko z przegryzioną wargą, w tym samym momencie słysząc, że drzwi wejściowe się otworzyły, więc rodzice wrócili do domu.
– W końcu będę mogła iść do Barb! – Lottie westchnęła z zachwytu, gdy przekomarzałem się z Harrym zabierając mu lusterko illekroć już prawie trzymał je w dłoni.
– Spadaj, ty wrzodzie na zadku – mruknął, popychając mnie dosyć mocno nim nie zabrał mi lusterka z rąk. Prychnąłem oburzony z wielkim dramatyzmem w głosie, gdy podniosłem się do siadu, obserwując uważnie reakcję chłopaka na swoje nowe wcielenie.
Ku mojej oraz Lottie uldze, chłopak mimo początkowego zaskoczenia, uśmiechnął się koniec końców od ucha do ucha, przekręcając lusterko, by zobaczyć się z każdej możliwej strony.
– Wyglądam w końcu jak wyspany – powiedział, zabawnie wyciągając twarz, żeby obejrzeć makijaż oczu. – Mój eyeliner mógłby pociąć jakąś sukę – powiedział całkiem poważnie, odkładając lusterko na łóżko, kiedy śmiałem się, obejmując go i miałem ochotę na pocałunki w łóżku, ale wciąż była tu Lottie, zbierając swoje rzeczy, a w następnej chwili do pokoju zajrzała Evelyn, a za nią tata.
– Cześć! Jedliście ob- o, Harry! – uśmiechnęła się kobieta, patrząc z rozczuleniem na chłopaka, który skinął uprzejmie głową w kierunku jej jak taty.
– To nie tak, jak myślicie – zażartowała Lottie, dodatkowo chowając za siebie w teatralny sposób kosmetyczkę.
– Zostałem w to wplątany wbrew mojej woli – Harry skrzywił się, a ja w trakcie tego owinąłem ramię wokół jego szyi, drugą dłoń przykrywając jego usta, ale prędko cała moja dłoń została wymazana bezbarwnym błyszczykiem.
– Podoba wam się ta transformacja? – spytałem, wycierając się w chusteczkę, a Lottie uciekła z pokoju w celu ogarnięcia się na spotkanie z przyjaciółką.
– Tobie makijaż pasuje bardziej – stwierdził ojczulek, wzruszając przy tym ramionami.
– Aczkolwiek jest bardzo ładnie! – dodała od siebie Evelyn. – Louis i Lottie mają wielki talent.
– Owszem – zgodził się Harry. – Nie sądziłem, że może wyjść tak dobrze.
– Posprzątam i zrobię ci super sesję! – ogłosiłem wszem i wobec, zgarniając prędko kosmetyki do szuflady, a rodzice zniknęli zapewne sprawdzić co u bliźniaków. Zamknęli za sobą drzwi, za co byłem im wdzięczny i kazałem ustawić się Harry'emu w stronę światła. Zrobiłem dwie fotografie, naprawdę ciesząc się, że mam chłopaka, którego piękno mogę tak błogo podziwiać.
– Lubię, gdy mi się tak przyglądasz – powiedział nagle, kiedy stałem między jego kolanami, a on wciąż siedział, wyciągając dłonie do moich bioder. Położyłem telefon na łóżku, w pełni skupiając się na jego spojrzeniu.
– Jesteś najpiękniejszym chłopakiem na Ziemi, mam powody, by obsesyjnie ci się przyglądać. A teraz powiedz, jak się czujesz?
– Już trochę lżej – przyznał, uściskając dużymi dłońmi moje kości biodrowe, następnie wsuwając palce pod rąbki białego topu, przez co wysłał tym dotykiem falę dreszczy wzdłuż moich boków. Ryzykownie, ale mając nadzieję, że mimo wszystko nikt do nas nie wejdzie, postanowiłem wsunąć się na jego podołek i zacząłem bawić się miękkimi włosami. – Po prostu to strasznie niesprawiedliwe, że ktoś naprawdę chciałby zrobić mi coś tak strasznego. Przecież mógłbym naprawdę trafić do więzienia i jeśli jakimś sposobem nie udowodnią mi niewinności... mogą zrobić ze mną wszystko. Jeśli to Rachel, musiała wiedzieć o mojej przeszłości. Skąd? – zmarszczył brwi.
– Mówiłeś o tym tylko mi, Liamowi i Zaynowi, prawda? – upewniłem się, a gdy pokiwał głową, zamyśliłem się na chwilkę, nie zaprzestając zabawy jego puklami. – Może ktoś zna kogoś z twojej starej szkoły?
– Nie mam pojęcia, ale w takim razie ta osoba musiała się trochę natrudzić, żeby to wszystko uknuć.
Westchnąłem, spuszczając wzrok na poduszkę za plecami Harry'ego. – Muszę ci się do czegoś przyznać – oznajmiłem, garbiąc się. – Powiedziałem o tym dyrektorowi i to może być ta rzecz, która sprowokowała Rachel. Dzisiaj chciała, żebym przywrócił ją do drużyny, ale nie zgodziłem się. Dopiero przy szafkach szkolnych zorientowałem się, że musiałem zostawić na stołówce swój pamiętnik. Ten, w którym pisałem o wszystkim, Harry! Tak bardzo przepraszam, skarbie. Wszystko przeze mnie. Jestem pewien, że przeczytała kilka rzeczy i mogła w zemście na mnie zrobić coś strasznego tobie, bo wie, że naprawdę mi na tobie zależy, w dodatku jest zazdrosna, bo od początku chciała z tobą być, albo chociaż się z tobą przespać. Mogła wcześniej mieć to wszystko w planach, ale poczekała na dobry moment. Przepraszam – przymknąłem powieki, gotowy na wszelkie reakcje Harry'ego.
– Boże, Lou... - chłopak wyraźnie poczuł się rozbawiony moją ogromną skruchą, kładąc dłonie na moich policzkach. – Przecież nie mam ci tego za złe. Byłbym pojebany jeśli miałbym ci to za złe!
– N-naprawdę? – spojrzałem na niego wielkimi oczyma.
– Przecież nie zostawiłeś tam swojego pamiętnika specjalnie. I jeśli ona naprawdę go przeczytała i postanowiła top wykorzystać... Boże, ta laska jest psychiczna i nie zasługuje na bycie w tak wspaniałej drużynie.
– Nie chciałem, żeby przeze mnie się na tobie mściła.
– Wiem, maleństwo – automatycznie uśmiechnąłem się na to czułe przezwisko. Właściwie przy Harrym lubię być mały. – To z nią jest od samego początku coś nie tak. Nie obwiniaj się za nienormalne zachowanie jakiejś szajbuski. A co do twojego pamiętnika jestem pewien, że ci go zwrócą.
– Chcę się teraz pomizdrzyć i o tym nie myśleć, a później możemy zrobić sobie pasujące maseczki i obejrzeć coś słodkiego – spojrzałem na niego z uśmiechem.
Harry położył się, pociągając mnie za sobą i podciągnął poduszkę pod swoją głowę. Minęła chwila, a ja schyliłem się, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, gdy dłonie Harry'ego plątały się po moim ciele, finalnie łapiąc moje pośladki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro