rozdział trzydziesty czwarty; Zapłacę wam za nagranie filmu porno!
Wstrzymywałem drżenie mojej dolnej wargi, kiedy obserwowałem mojego chłopaka i przyjaciół, którzy stali na scenie przyjmując po kolei dyplomy i otrzymując wyróżnienia. Jako, że pogoda tego miesiąca była wręcz idealna, zakończenie roku odbywało się na dworze, przed budynkiem szkoły. Wokół rozłożone były krzesła, które zajęli uczniowie i nauczyciele. Chociaż nie udało mi się zająć miejsca w pierwszym rzędzie, nie oznaczało to, że nie angażowałem się mniej. Skupiałem całą uwagę na Harrym, Zaynie i Liamie.
To takie nierealne, przecież ja i Zayn uczyliśmy się razem w tym samym miejscu od czwartego roku życia, a teraz zostanę sam... To dziwne uczucie, jakby część mnie odchodziła. Przez ten rok również zżyłem się z Liamem i żałuję, że nie mieliśmy wcześniej kontaktu.
No i Harry... mój cudowny chłopak. Będzie mi go tak strasznie brakować...
Podczas wywoływania jego nazwiska, aby wszedł na scenę i odebrał swój certyfikat ukończenia szkoły średniej, dużo osób spoglądało przy tym na mnie. Zupełnie tak, jakby oczekiwali, że zrobię coś szalonego, albo zacznę krzyczeć. Ja jedynie tylko przygryzłem wnętrze policzka, starając się z całej siły nie rozpłakać, widząc jego szeroki uśmiech, zwłaszcza, gdy dyrektor pochwalił go na forum za dobre wyniki w nauce. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem tak bardzo z kogokolwiek dumny. Dlatego w tej chwili poczułem, że łzy kręcą się w moich oczach, a ja walczyłem z tym jak największy głupiec, myśląc, że moje powstrzymywania ich, będą wystarczalne. Ostatecznie otarłem z policzka mały potok i pociągnąłem nosem, otrzymując kuksańca w bok od Zoe, która podała mi chusteczkę. Otarłem przestrzeń pod oczami, nagle przypominając sobie najpiękniejsze chwile związane z Harrym.
Cholera. Przecież my dosłownie poznaliśmy się w tym miejscu, pierwszy raz rozmawialiśmy ze sobą... To tutaj się w nim zakochałem, dzieliłem pocałunki, pierwsze czułe dotyki, pierwsze sprzeczki... i... i to wszystko jest w tej chwili za mną. To takie, kurwa, dołujące. A jednocześnie czuję satysfakcję. Przetrwaliśmy ten czas i teraz wiem, że Harry opuszcza szkołę z uskrzydleniem, z wielką siłą i chociaż jego walka się nie skończyła, już teraz przezwyciężył wiele rzeczy i...
...wciąż mnie kocha. Wiem to.
W końcu uroczystość dobiegła końca, a absolwenci szkoły podeszli do swoich najbliższych, których mocno ściskali. Gdy Harry minął Liama oraz Zayna przytulających się do swoich rodziców, ujrzałem na jego twarzy bardzo specyficzną pustkę... Rozpłynęła się ona jednak w powietrzu praktycznie w tej samej sekundzie, w której nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, kiedy podszedł do mnie, Zoe oraz Gemmy.
Automatycznie nawilżyłem swoje usta, wyciągając dłonie do jego twarzy i może zbyt gwałtownie przycisnąłem do siebie nasze usta, chociaż wiedziałem, że Harry nie mógłby narzekać na żaden z naszych pocałunków i tym razem wybaczy mi również to.
Chciałem przekazać mu, jaki jestem zdumiony, kochający i już właściwie stęskniony, ponieważ na samą myśl o tym, że za dwa miesiące nie będziemy mogli się już tulić na korytarzu szkolnym i nasz wspólny czas będzie ograniczony, już tęskniłem.
Dłonie na moich bokach sprawiły, że zapominałem o wszystkich myślach i przez chwilę poczułem, jakbym znalazł się w innym, odległym, i tylko naszym świecie.
– Jestem przy was tak bardzo, kurwa, singielką... – jęknęła Zoe, brutalnie sprowadzając nas na ziemię swoimi słowami.
– Nie narzekaj, w końcu pojawi się jakaś frajerka, która cię zechce – zacmokałem, szczerząc się na jej złowrogie spojrzenie. – No, skarbie – klępnąłem Harry'ego w pośladek, czego pewnie się nie spodziewał przez to, jak podskoczył w miejscu. – Ściągaj te kiecę i zbierajmy się, żeby zobaczyć to mieszkanie. Nie zapomnij wziąć Malika.
– Potrafisz szybko zmienić swój humor, bąku. Ale wiesz co? Widziałem jak się wzruszasz – odgryzł się, ścigając swoją czapkę absolenta i położył ją na mojej głowie. Przewróciłem oczami. – Wypomne ci to nawet na ślubym kobiercu.
– Czy to oświadczyny? – udałem podekscytowanie wymieszane z teatralnym szokiem.
– Nie – odpowiedział szybko. – Najpierw pojedź ze mną do Meksyku, mały, to może pogadamy.
– Ja mam paniczny lęk przed samolotami! – jęknąłem. – Ile jeszcze będziesz mnie o to męczył?
– Ale tam są takie piękne pustynie...
– Opowiadałeś mi o tym tyle razy, cicho już – pacnąłem go palcem wskazującym, a on zgrabnie zrzucił z siebie wierzchnie ubranie, zawieszając granatowy materiał na krześle. Podszedł do nas trener i zamienił z Harrym jeszcze kilka słów, a kiedy chciałem już ruszyć w kierunku Zayna i Liama, przyszedł ktoś, kto zupełnie zaskoczył mnie swoją obecnością.
Moi rodzice.
I wcale nie przywitali się ze mną, naprawdę, w ogóle, tylko od razu rzucili się na Harry'ego.
Styles wydawał się tak samo zaskoczony tym jak nagle tata i Evelyn zaczęli go mocno ściskać, co widziałem po jego wielkich oczach jakimi spoglądał na mnie. A gdy ja wzruszyłem tylko ramionami, na jego twarzy widać było jeszcze wyraźniejszą dezorientację.
Zaczęli go wychwalać i mówić, że są dumni. Mnie rozczuliło to w ogromnym stopniu. Podczas tych kilku miesięcy moi rodzice zaakceptowali Harry'ego bardziej niż się tego spodziewałem i uwielbiają go, a Harry mógł nimi wypełniać pustkę. Może obcy ludzie nie są w stanie zastąpić jego rodziców, ale ci moi zdecydowanie chcieli, by mógł czuć się jak w rodzinie.
– Skończcie już molestować mi chłopaka i powiedzcie co tu robicie! – prychnąłem, kładąc dłonie na biodrach.
Zoe odeszła w między czasie do swojej rodziny i wciąż czułem na sobie baczne spojrzenie niektórych osób. Zwłaszcza Rachel, która przyszła tu dla swoich koleżanek, bo ona osobiście nie mogła uczęszczać dłużej do tej szkoły. Cudem uniknęła poprawczaka po sytuacji z wzrobieniem Harry'ego w narkotyki, ale nic nie mogliśmy poradzić na to, jakich sprytnych ma rodziców... Na szczęście ograniczała się jedynie do obserwowania nas.
– No wiesz co?! – tata wydawał się być w pewien sposób oburzony moimi słowami, na co mocno się zmieszałem. – Louis, to że jesteś moim pierworodnym wcale nie oznacza, że mam traktować swojego drugiego syna gorzej i nie przyjść na tak ważne wydarzenie jak jego ukończenie szkoły!
Miałem wrażenie, że moje wnętrzności dosłownie jak i w przenośni roztopiły się po słowach taty. Zwłaszcza widząc reakcje na twarzy Harry'ego, na którym dosłownie wieszała się Evelyn.
– To wiele dla mnie znaczy.... – mruknął, kładąc dłoń na plecach macochy, drugą trzymając na jej ramieniu, którym kobieta szczelnie go obejmowała, przyciskając policzek do jego torsu.
Obserwowałem wszystko z maślanym uśmiechem, rzucając beret na krzesło, kiedy rodzice po tym, gdy jeszcze raz zachwalali Harry'ego, zdecydowali się na grupowy, rodzinny uścisk przywołując mnie do niego.
– No, Louis, mógłbyś brać przykład z Harry'ego i wziąć się do nauki – tata zwrócił się do mnie po zakończeniu naszego uścisku. – Bo nie omieszkałeś się pochwalić własnym certyfikatem odkąd dostałeś go wczoraj.
– Nie ma czym się chwalić – udałem niewiniątko. – Poza tym... pies mi go zjadł!
– Czyj pies? – spytał Zayn, zaskakująco dla mnie obejmując mnie od tyłu, co było bardzo przyjemne, ale i spodziewane przez co w pierwszej chwili zerwałem się, na szczęście dla niego unikając ciosu swojej głowy w jego szczękę. Zrelaksowałem się przy ciele przyjaciela. Mimo, iż był chudszy od Harry'ego, przytulasy były wciąż przyjemne tak, jak po prostu braterska bliskość.
– Bezpański – burknąłem.
– Patrz i płacz – zacmokał mój złośliwy chłopak, dosłownie machając mi przed nosem swoimi niedorzecznie dobrymi ocenami.
– W następnym roku jeszcze zobaczysz, że będę lepszy – zmrużyłem na niego oczy, obscenicznie wtulając się w Malika. Moja zwiewna, biała sukienka obwiązana czarnym pasem zaczęła powiewać na wietrze. Poczułem się zupełnie jak dziewczyna z reklamy podpasek i chciałem już stąd iść zanim mój penis mógłby powiedzieć "hi! how are ya?" do wszystkich wokół.
– Może przyjdziecie na obiad? Wszyscy – Evelyn użyła swojego najbardziej zachęcającego tonu. – Nawet napijemy się wina, żeby oblać wasz wspólny sukces!
– Bliźniaki podrzucimy rodzicom Eve – ojciec poruszył brwiami, jakby to miało nas dodatkowo zachęcić.
– Najpierw jedziemy obejrzeć mieszkanie, a później Harry ma sesję u terapeuty – powiedziałem im delikatnie, kiedy Zayn zaczął bujać naszymi ciałami, więc zachichotałem. – Ale może zamiast tego kolacja?
– Też świetnie – zgodziła się Evelyn, którą mój tata objął w talii. – W takim razie my już was nie zatrzymujemy.
– Jeszcze raz wielkie gratulacje, młody – uśmiechnął się ojczulek, targając wesoło włosy Harry'ego. Widziałem jak jego twarz promieniała.
Rodzice odeszli, zauważając Lottie w tłumie, a wtedy podałem chłopakom teczkę, w której mogli schować swoje papiery. Chciałem jeszcze na zakończenie tego dnia zrobić małe przedstawienie.
– Rachel się ciągle na nas gapi – szepnąłem wprost do ucha Harry'ego, zawieszając się na jego szyi.
– Chcesz to wykorzystać, nie mylę się? – brunet przewrócił oczami, a kiedy pokręciłem energicznie głową, zachichotał, pozwalając mi na złączenie naszych warg. Zayn i Liam demonstracyjnie zwracali na nas uwagę, a ja po chwili otworzyłem jedno oko, by spojrzeć na blondynkę.
Jej twarz nabrała pupurowego odcienia, ale nie miałem okazji się jej przyglądać, ponieważ dłonie Harry'ego skutecznie skupiły moją uwagę głównie na pocałunku. Świsty i gwizdy osób w koło, (w tym nawet jednego nauczyciela!) utwierdziły mnie w cudownym show, które zrobiliśmy.
Z trudem przerwaliśmy swój pocałunek.
– Najchętniej udałbym się do domu i cię sponiewierał – przeszedł mnie dreszcz, kiedy Harry wypowiedział te słowa drobnym szeptem, ocierając końcem kciuka moją wargę.
– Zapłacę wam za nagranie filmu porno! – zmarszczyłem brwi na ten komentarz nieznanego mi maturzysty. Spojrzałem na Harry'ego, śmiejąc się razem z nim i po złożeniu sobie eskimoskiego pocałunku, postanowiliśmy ruszyć w drogę.
***
– Czego tak konkretnie oczekujecie? – zapytałem, bawiąc się palcami Harry'ego, gdy jechaliśmy samochodem Zayna do miejsca, a którym znajdowało się ich potencjalne mieszkanie.
Jeszcze jakiś czas temu plan był taki, że mój chłopak miał wyprowadzić się dopiero, kiedy ja sam skończę szkołę i wtedy moglibyśmy poszukać czegoś wspólnego, ale wszystko zmieniło się, gdy Gemma zaręczyła się z Michałem i młoda para postanowiła ze sobą zamieszkać. Harry zdecydował, że odda oficjalnie dom w ręce ojca i ten mógł z nim robić cokolwiek by zechciał, ponieważ on sam od początku był przytłoczony tym bogactwem i kosztami. Widziałem, jak pragnie się usamodzielnić, a teraz mógł mieszkać z Zaynem, aby dzielić z nim rachunki, bo nie chciał być dłużej na utrzymywaniu rodziców, przynajmniej nie na regularnym. Zayn również pragnął zaznać trochę spokoju od swojej ogromnej rodziny. Liam natomiast miał jeszcze inne plany na swoją przyszłość. Zdecydował się studiować w swoim rodzinnym mieście. Jednak rozłąka Ziama nie wydawała się dla nas niczym groźnym. Oni sami wcale się o to nie martwili. Byli po prostu pewni swojej miłości. A z ich temperamentem nawet gdyby mieszkali w dwóch różnych końcach kraju, znaleźliby sposób na to, by widywać się niemal codziennie.
Po tym, gdy ja skończę szkołę, Harry wyprowadzi się i wspólnie czegoś poszukamy, a mieszkanie zostanie Zaynowi. To będzie jego decyzja, czy pozwoli wprowadzić się Liamowi. Ich związek działał na zdecydowanie wolniejszych obrotach niż ten mój i Harry'ego. Zayn jest ogólnie bardzo ostrożny i nie sądzę, by tak szybko pozwoliłby sobie wskoczyć na głęboką wodę.
– Na pewno czegoś, co miałoby dwa oddzielne pomieszczenia dla naszej dwójki, bo nie mam zamiaru znosić Liama i Zayna zbyt blisko mnie – Harry wzdrygnął się żartobliwie.
– Mógłbym powiedzieć to samo o tobie i Louisie – prychnął mulat. – Tomlinson zachowuje się czasem jakby grał w porno!
Odkaszlnąłem demonstracyjnie, kładąc swoją dłoń w okolicach mostku. Na chwilę przestałem relaksować się w przyjemnym podmuchu wiatru, ale nie zdjąłem okularów słonecznych, kiedy słońce zaskakująco jak na Londyn naprawdę mocno prażyło. – Przepraszam, ale skąd ty możesz wysunąć taki wniosek, kochanie?
– Nie pamiętasz już, co działo się miesiąc temu, gdy nocowaliśmy wszyscy u Harry'ego i ja jako jedyny poza wami nie spałem? – burknął.
– To ty nie spałeś?! – zdziwiliśmy się oboje, patrząc na Malika dużymi oczami.
– Nie. Byłem na granicy jawy i snu, a potem bezczelnie mnie stamtąd wyrwaliście.
– To... – przez chwilę zatkało mnie i miałem ochotę schować się pod ziemią. – Byliśmy pijani, to się nie liczy... Nawet tego nie pamiętam!
– Właśnie! – Harry zdjął jedną dłoń z kierownicy, kiedy jechaliśmy wzdłuż prostej drogi. Jego włosy i koszula powiewały pod wpływem wichru, który tworzył się dzięki temu, że samochód miał opcję zdejmowanego dachu. Ten widok sprawiał, że moje ciało rozgrzewało się również od wewnątrz.
– Mimo, że staraliście się być cicho, co bardzo doceniam, nie zmienia to faktu, że jesteście obrzydliwi – skrzywił się Zayn.
– Skarbie, następnym razem musimy się bardziej upewniać...
– Nie będzie następnego razu, Harry! – pisnąłem.
– Skoro już jesteśmy przy wyzwaniach, ja i Zayn musimy wam się do czegoś przyznać... – nagle Liam wbił się w naszą rozmowę i już wcisnąłem się w fotel, nie wiedząc czego oczekiwać. – Zayn mi obciągał w waszym łóżku w moje urodziny.
– No ja pierdolę! – jęknął Harry, a ja jedynie schowałem twarz w dłoniach, wzdychając głośno. – I to my jesteśmy obleśni? Ja przynajmniej pieprzyłem się będąc u siebie, na moim łóżku!
– Ale my nie jesteśmy fanami bzykania się przy świadkach!
– Było powiedzieć, że nie śpisz, ty głupi Pakistańczyku!
– To by było jeszcze bardziej niezręczne!
– Dowiedziałem się o tym, że słyszałeś cały stosunek dopiero teraz, to jest niezręczne! – przekrzykiwaliśmy się.
– Nie trwał długo, nie musisz się przejmować!
– Daleko jeszcze?! – wtrącił się Liam, chcąc odwrócić naszą uwagę od tego tematu.
– Ej, to zabrzmiało jak osioł ze Shreka – pisnąłem, gapiąc się na Liama maślanymi oczami.
Zayn spojrzał na mnie cynicznie.
– Jedyny osioł, jakiego tu widzę... – jednak kontynuowanie uniemożliwiła mu dłoń swojego chłopaka na jego ustach.
Na twarzy Liama wzrastała mina wyrażająca chęć mordu.
– Właściwie to nie, bo już widzę ten blok – odpowiedział mu Harry, postanowiając porzucić ten dość niezręczny temat, podjeżdżając autem bliżej budynku.
– Teraz jeszcze mam się pokazać przed obcymi ludźmi? – sapnąłem, odpinając pas bezpieczeństwa i założyłem ramiona na piersi, poprawiając okulary. Nawet nie robiłem dzisiaj makijażu, bo i tak by spłynął przez ten gorąc. Miałem to szczęście, że od kilku miesięcy moja cera była nieskazitelna, a ja sam po wielu latach zacząłem akceptować siebie w stu procentach i nie omieszkam się stwierdzić, że to wszystko dzięki Harry'emu.
Jeśli ktoś każdego dnia powtarza ci i przede wszystkim pokazuje, że jesteś piękny, w końcu w to uwierzysz.
Okazało się, że mieszkanie leży na drugim piętrze budynku, a więc nie opłacało nam się skorzystać z windy. Westchnąłem, poruszając luźnym materiałem mojego ubioru, aby przynieść sobie minimalną ulgę w trakcie upału, kiedy to czułem jak bardzo się pociłem. Harry mimo to ciągle trzymał mnie za rękę i ani myślał o puszczeniu jej, gdy znaleźliśmy się pod odpowiednimi drzwiami.
Pierwsze wrażenie było całkiem dobre i już zacząłem ekscytować się tym, co zastaniemy w środku. Harry mówił mi, że zdjęcia na ogłoszeniu internetowym wyglądały jak najbardziej w porządku, ale ja osobiście ich nie widziałem.
Po zadzwonieniu dzwonkiem, drzwi otworzyła nam elegancka kobieta, wyglądająca na niewięcej niż trzydzieści kilka lat.
– Dzień dobry – wszyscy przywitaliśmy się z nią, kłaniając przy tym delikatnie.
– My w sprawie ogłoszenia – oznajmił jej Harry. – Jesteśmy zainteresowani.
Kobieta na jego słowa uśmiechnęła się szeroko, robiąc krok w tył, aby wpuścić nas chętnie do środka, a ja z radością zorientowałem się, że w mieszkaniu była przyzwoita klimatyzacja.
– Ach tak, rozmawiałam przez telefon z...
– Ze mną – wychylił się jeden z moich najlepszych przyjaciół, a po zamknięciu drzwi, wystawił dłoń do brunetki średniego wzrostu. Wyglądała na taką, która pracuje w jakiejś korporacji i widziałem po mieszkaniu, że jest bardzo nowoczesna. Przedstawił się. – Zayn Malik.
– Elizabeth Banks – uścisnęła jego dłoń, następnie tak samo witając się z każdym z nas.
– Ja i Zayn jesteśmy przyjaciółmi, którzy dopiero co skończyli szkołę i chcieliśmy zamieszkać razem na dobry start – powiedział z uśmiechem Harry.
– Szukamy czegoś niewielkiego, ale przestrzennego i takie wydawało się to mieszkanie na zdjęciach – dopowiedział mulat, kiedy zaczęliśmy się już kierować w głąb apartamentu.
Owinalem palce w okół nadgarstka swojego chłopaka, samemu przyznając, że mieszkanie było bardzo ładne i sam mógłbym w nim zamieszkać po skończeniu szkoły.
A najlepiej z Harrym.
– Jest dokładnie tak dobrze jak widzieliśmy na zdjęciach – stwierdził z uśmiechem Zayn.
Byliśmy w trakcie obserwowania jednej z sypialni. Był tu salon, jedna duża sypialnia, kuchnia, łazienka i jeszcze jeden mały pokój w którym mieściło się jedynie łóżko i mała komoda. Wydawało się, że jest idealnie. Najważniejsze, żeby po prostu chłopcy nie musieli kłócić się o to, kto miałby spać na kanapie.
– Właściwie nic nie wymaga remontu. Jestem zdziwiony tak dobrym stanem każdego z pomieszczeń – słyszałem podziw w głosie Harry'ego i już wiedziałem, że to jest to. – Ma pani przy sobie materiały rachunkowości, czy te sprawy będziemy musieli przełożyć na inny dzień?
– Mam potrzebne dokumenty w innym pokoju, proszę tu zaczekać – odparła, następnie opuszczając pomieszczenie. Podczas tego cała nasza czwórka wymieniła się porozumiewawczymi, zadowolonymi spojrzeniami.
– Jest o wiele lepiej niż mogłem sobie wymarzyć – przyznał Harry.
– To mieszkanie byłoby w porządku nawet dla rodzinny dzietnej jeśli te sypialnie zmieniłoby się na pokoik dziecięcy – jak zwykle dałem ponieść się fantazji swojej wyobraźni, obserwując puste ramki rozwieszone na ścianie, gdy wszyscy zajęliśmy miejsce na sypialni i rozłożyłem swoją torebkę na stoliku kawowym. – Kuchnia jest cholernie przestrzenna i to mi się bardzo podoba. A na balkonie moglibyśmy urządzić taki mały, romantyczny kącik dla dwóch osób.
– Skarbie, to mieszkanie moje i Zayna – przypomniał mi z rozczulonym rozbawieniem Harry. – Nie mamy zamiaru robić dla siebie żadnych romantycznych kącików!
Po tym jak zostałem sprowadzony na ziemię, zarumieniłem się, patrząc na chłopaka spod rzęs.
– Nie no, jak dla mnie spoko – Zayn machnął dłonią. – Właściwie nawet szkoda by było zmarnować taki duży taras – puścił do mnie oczko, ściskając moje kolano.
– Właśnie, z resztą nie tylko wy będziecie mieli z tego korzyść – Liam na skontekstowanie swoich słów, objął własnego chłopaka. – Tylko żadnego pieprzenia na kanapie i innych miejscach oprócz twojego własnego łóżka – szepnął jak najciszej umiał.
– Spokojnie, będziemy się do tego stosowali, gorzej z wami – Harry uśmiechał się ironicznie, a wręcz bezczelnie na co parsknąłem śmiechem.
Nie mieliśmy szansy na dłuższe przekomarzanie się z przyjaciółmi, ponieważ w tym właśnie momencie do pokoju wróciła właścicielka mieszkania.
Teraz wystarczyło podpisać właściwe papierki i zrobić przelew. Nie mogłem już doczekać się, kiedy będę mógł uczestniczyć w przemeblowaniach i obserwować, jak Harry cieszy się każdym, drobnym elementem przeprowadzki.
***
Kolejnym etapem dzisiejszego dnia była terapia Harry'ego. Najpierw musieliśmy pojechać do naszych domów i się przebrać, bo oboje mieliśmy dosyć tej całej elegancji. Nawet nie mogłem sobie wyobrazić, co musi czuć Harry będąc w garniturze. Kiedy zatrzymał samochód pod moim domem, już odpinałem pas, mówiąc, że zaraz wrócę i wtedy zatrzymała mnie jego dłoń przed wyjściem z samochodu.
– Skarbie, a może... – widziałem, że jest dosyć niepewny – może to chwila, gdy powinienem w końcu odważyć się i pójść tam... sam.
– Och... – owinąłem dłoń w okół tej jego, patrząc mu głęboko w oczy, aby upewnić się, że widziałem w nich stuprocentową pewność. – Jeśli czujesz się w pełni gotowy, to oczywiście, możesz jechać sam – uśmiechnąłem się delikatnie.
– Mam z nią naprawdę dobre relacje i ostatnio czuję się pewnie, sam zresztą zauważyłeś... Jestem gotowy.
– W takim razie... nawet nie wiesz, jak dumny się właśnie czuję.
Rozczulenie w postaci ciepłej fali rozlało się w moim sercu i w tym momencie bardzo pragnąłem ucałować Harry'ego z ogromem namiętności, lecz wtedy usłyszałem dziecięce nawoływania. Zerknąłem za szybę, odnajdując wzrokiem Lottie, która bawiła się z bliźniakami w dmuchanym baseniku. Pokręciłem głową, machając do Doris, wystawiającą w moją stronę łopatkę do piasku. – Zadzwoń do mnie, gdy skończysz sesję, w porządku?
– Jasne – odpowiedział, mrużąc w uroczy sposób oczy. Ułożył następnie usta w dzióbek, zachęcając w ten sposób do pożegnalnego buziaka. Ja rzecz jasna od razu go nim uraczyłem, na odchodne machając mu także ręką nim odjechał.
Poczułem się, jakby Harry właśnie wykonał wielki krok w przód i nie mogłem być bardziej dumny z niego, ale również z siebie. Szliśmy wspólnie w dobrym kierunku swojej pięknej przyszłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro