Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział piętnasty; Jestem pewien, że właśnie to czyni nas pięknymi

Kolejne dni minęły błyskawicznie. Biorąc pod uwagę, że były to jedynie dwie doby. Skupiłem się na przygotowaniach do powitania nowego roku, co miałem uczynić w towarzystwie Harry'ego. To takie eskcytujące! Jeszcze dzisiejszego ranka napisałem do niego z pytaniem, czy nasza randka jest aktualna, a kiedy południem dał mi znać, że przyjedzie koło dwudziestej pierwszej, zacząłem przerzucać ubraniami w swojej szafie. Wybiła już umówiona godzina, kiedy byłem gotowy i o dziwo nie stroiłem się zanadto. Chciałem wyglądać elegancko, trochę słodko i seksownie, ale wybrałem minimalizm.

Zdążyłem dodać zdjęcie na Instagramową relację zanim na odgłos dzwonka o mało nie przewróciłem się przez to, jak gwałtownie zerwałem się w kierunku przedpokoju, na którym jednak zwolniłem. Przejrzałem się ostatni raz w lustrze, poprawiając grzywkę, nim nie westchnąłem z błogim uśmiechem, otwierając w końcu drzwi, u których progu stał opatulony jak na Syberię brunet.

– Wchodź szybko – pogoniłem go, krzywiąc się na ogromny mróz, który uderzył w moje dosyć odkryte ciało, przyprawiając mięśnie o dreszcze. Zamknąłem za Harrym drzwi, podczas gdy on ściągał swój kaptur i wyciągnął w moim kierunku podłóżną, czarną torebkę. – Chcesz mnie opić? – uniosłem brew, orientując się, że musi być to butelka jakiegoś alkoholu.

– Wino specjalnie dla ciebie kupiłem, a ty nawet nie raczysz się przywitać? – prychnął, po pozbyciu się także czapki, całkowicie odsłaniając wiśniowe policzki.

– Bo jesteś lodowaty, zamierzałem poczekać, bo wolę aż będziesz już ciepły – odparłem ze śmiechem, zabierając jego kurtce i wcisnąłem ją do komody.

– Sadysta – przewrócił oczami, gdy posłałem mu uśmiech i podziękowałem za podarunek.

– Wejdźmy od razu do kuchni i poczęstujmy się – przegryzłem dolną wargę, czując na sobie bardzo intensywne spojrzenie. Poprawiłam swoją klasyczną, czarną sukienkę jedną dłonią, ruszając już w wyznaczonym kierunku, postanawiając być dzisiaj bardziej psotliwym.

– Macie sporawy dom – zauważył, dyskretnie się rozglądając.

– Wiesz, mieszka tutaj mała brygada – mruknąłem. – Poza tym, przy twoim pałacu mój dom to nic niezwykłego.

– Tak właśnie wygląda dom małej, dorastającej dziewczynki? – jego dłoń prędko znalazła się przy moim pośladku, kiedy położyłem już pakunek przy indeksie kuchennym. Znacznie naparłem na blat, zduszając pisk kiedy uszczypnął mój tyłek.

– Jestem już dorosły! – pogroziłem mu palcem, przypominając o swoich niedawnych urodzinach.

– Pełnoletni, skarbie – pogłaskał z ironią mój policzek, składając na nim niespodziewany, zimny całus.

– Brrr... – jęknąłem obscenicznie, otwierając szufladę, a zaraz po tym kolejną w poszukiwaniu korkociągu. W końcu go znalazłem, przysuwając do dłoni Harry'ego, a sam stanąłem na palcach wyjmując dwa kieliszki z górnej szafki.

– No wiesz? Gościa obarczać otwieraniem butelki? To bardzo niekulturalne – drażnił się ze mną, mimo wszystko jednak zabierając się za użycie korkociągu.

– Od czegoś w końcu są w życiu faceci, hm?

Oboje się zaśmialiśmy.

– Mamy jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – zagaił, z łatwością wyjmując korek, z czym ja bym się dosłownie siłował pół wieczoru.

– Nic specjalnego, nie chciałbym nas krępować czymś wielkim. Więc... Pójdziemy do mojego pokoju i... może jakiś film, kolacja, albo ty pieprzący mnie i adorujący?

– Wszystko po kolei – zacmokał, nalewając wina najpierw do mojego kieliszka, a następnie do własnego. – Najpierw coś zjedzmy, żebym miał siłę na pieprzenie cię – mówił bardzo lekko, jakby to, o czym rozmawialiśmy klasyfikowało się jako co najmniej temat pogody.

– Na szczęście jestem w stanie zaopiekować się twoim zapotrzebowaniem i dostarczeniem energii – spojrzałem na niego spod gęstego rzędu rzęs. – Najpierw jednak napijmy się na rozluźnienie.

– No to... – przygryzł wargę, biorąc kieliszek w prawą dłoń. – Za tę randkę? – zapromował swój toast niepewnie, na co ja rozpromieniłem się znacznie, wołając:

– Za randkę – a następnie stuknęliśmy się kieliszkami.

Wziąłem tylko niewinnego łyka, rozkoszując się słodko-gorzkim smakiem, chcąc być jak najbardziej trzeźwym... Po północy mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Podczas tego nie potrafiłem zerwać naszego kontaktu wzrokowego, ale w końcu spojrzałem na ubranie Harry'ego, który tego dnia wyglądał wyjątkowo pociągająco... Na jego długich, zabójczych nogach opinały się czarne rurki, w które wetknięte były rąbki flanelowej, białej koszuli w pastelowe plamki. Rzecz jasna guziki były rozpięte praktycznie do połowy klatki piersiowej, ach, cały Harry.

Siegnąłem po rękawice kuchenne, kiedy odłożyłem swój kieliszek i jeszcze na moment zerknąłem na Harry'ego, luźno opierającego biodro na meblach. Z satysfakcją wyjąłem z piekarnika potrawkę z kurczaka zapiekaną z szynką parmeńską i mocarellą. Przegryzłem dolną wargę, gdy stawiając gorące naczynie spotkało się to z podziwem Stylesa.

– Nawet jeśli będzie obrzydliwe, masz wychwalać mnie pod niebiosa, bo o mało nie puściłem kuchni z dymem, gotując to – posłałem mu groźną minę, z rozbawieniem obserwując jego ogromne w szoku oczy.

– Nie musiałeś aż tak się starać... – przekrzywił lekko głowę, spuszczając wzrok na potrawę, gdy uchyliłem szklaną pokrywę, zaciągając się zapachem, który był... cholernie dobry! – To tylko ja, byłbym tak samo zadowolony gdybyś zamówił burgery z maka.

– Chciałem być chociaż odrobinę romantyczny, żebyśmy nie bzykali się po jakichś syfach, w których niewiadomo nawet, czy jest prawdziwe mięso – oznajmiłem, biorąc do ręki nóż kuchenny, po wyjęciu także na blat dwóch talerzy.

– Czuję się, jakbym zniszczył twoją niewinność i cnotę... – podwijając rękawy, dosłownie zabrał mi nóż i specjalny widelec, trącając mnie biodrem, żebym się przesunął. Wbił ostrze w potrawę i ja w tym czasie postanowiłem odgrzać sos z ziemniakami. – Zrobiłeś się taki pewny i napalony w zaledwie parę tygodni...

– Dopiero przy tobie nabrałem takiej pewności siebie... – wyznałem, patrząc jak chłopak rozpoczął krojenie kolacji, przymykając na chwilę oczy, gdy zaciągnął się jej zapachem. – Przy tobie czuję się naprawdę komfortowo i mówię różne rzeczy nie obawiając się, jak nad wyraz głupio będą brzmiały.

– Aw, skarbie...

– Naprawdę. Już nie mam na myśli seksu, chociaż to jest naprawdę wspaniałe i mógłbym robić to z tobą cały czas... – przerwałem na drobny chichot. – Czuję się doceniony i nawet trochę... dowartościowany?

– To zaszczyt sprawiać, że czujesz się w taki sposób... – jego głos nabrał wielkiej dozy melancholii, gdy spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ja jedynie w odpowiedzi uśmiechnąłem się promiennie, delikatnie nawet dygając.

Wyciągnąłem z szuflady łyżkę, mieszając mozolnie sos i przytaknąłem, gdy Harry spytał, czy taki kawałek zapiekanki jest dla mnie w porządku. Nałożył na talerze trochę ziemniaków, a wtedy ja polałem je sosem, śmiejąc się, kiedy dosłownie odrobina wylądowała obok talerza. Oboje szybko zapomnieliśmy o tej wpadce, znajdując się przed drzwiami mojego pokoju z tacą pełną jedzenia oraz dłońmi Harry'ego zajętymi trunkiem. Pchnąłem drzwi czubkiem swojego buta, oblizując usta.

– Jestem taki głodny, a ten cudowny zapach wcale nie pomaga... – westchnął Harry, kiedy położyłem tace z kurczakiem na łóżku, na którym sam także usiadłem z chłopakiem.

– Wstrzymaj się i daj mi włączyć Netflixa – zachichotałem.

– W końcu dowiem się, jaki gatunek filmów lubisz – zrzucił niechlujnie buty ze swoich stóp. Spojrzałem w ich kierunku. Jebane gucci. Ja pierdole. Udawałem, że wcale prawie nie zadławiłem się ślinotokiem. – Randki są chyba właśnie po to, by poznać się i zbliżyć do siebie?

– Jeśli mam być szczery, częściej oglądam seriale – przyznałem po zalogowaniu się na moim koncie, na własnym telewizorze. – A gdy już wybiorę coś pełnometrażowego to raczej bajki aniżeli zwykle filmy – wzruszyłem ramionami.

– Wow, dlaczego się tego nie spodziewałem po takiej damie jak ty? – zatrzepotał rzęsami, układając nogi na materacu i w tym momencie wyglądał zupełnie jak syrena widniejąca na jego przedramieniu. Ale bez cycków. Nieważne. – Swoją drogą, twój pokój jest chyba najbardziej bogatym pomieszczeniem tutaj, nie mylę się? – jego wzrok zatrzymał się akurat na światełkach zdobiących antyramę, w której znajdował się kolaż zdjęć mnie, moich bliskich, albo po prostu czegoś, co lubię. Zaraz poniżej znajdowała się półka z kolekcją moich płyt i nawet winyli.

– Moja rodzina stawia na minimalizm, wszelkie duperele mają schowane, tymczasem ja mam całkowicie inne upodobania – wyjaśniłem, obserwując jak chłopak wstał z łóżka, podchodząc do zapełnionej półki. – Jak zwykle się od wszystkich różnie...

– Kurwa, to są naprawdę dobre rzeczy – spojrzał na mnie znad ramienia, odwracając się i prędko wrócił do przeglądania mojej kolekcji. W trakcie czytania opisu jakiegoś miłosnego melodramatu uśmiechnąłem się. – Ow, czy to mały Lou-bear? – zignorowałem to, że właśnie nazwał mnie niedźwiadkiem przyglądając się mojemu zdjęciu z mamą.

– To moje ulubione zdjęcie z nią – powiedziałem, po rozpoznaniu fotografii, na której miałem około pięć lat. Harry przez moje słowa wyraźnie zmarkotniał, ponownie patrząc na zdjęcie, tym razem skupiając się najbardziej na przytulającej mnie kobiecie.

– Ty i Lottie jesteście jej cholernymi kopiami.

– Jestem pewien, że właśnie to czyni nas pięknymi – podśmiewałem się, ale była w tym najszczersza prawda. – Myślę, że znalazłem coś interesującego i możesz tu przyjść zanim dotrzesz do mojej szafki z bielizną – przewróciłem czule oczami.

Chłopak ostatni raz spojrzał na zdjęcie uwieczniające mnie z dzieciństwa oraz mamę, w końcu wracając na moje łóżku, biorąc do ręki nóż i widelec.

– Zaskocz mnie. W takim razie, co obejrzymy?

– Coś, co brzmi „Dla ciebie wszystko”... – prychnąłem, podążając jego śladem i najpierw skonsumowałem trochę sałatki, tak dla bezpieczeństwa. – Nie wydaje się nudne jak większość gówien o miłości.

– Ja tam nie lubię romansideł – przyznał, przełykając ziemniaki od których zaczął. – Lubię oglądać różne popieprzone horrory albo thrillery.

– Boże, tak jak Zayn... – mruknąłem. – Ja sam nie mógłbym tego oglądać. Kilka razy mnie namówił i musiał przez całą noc mnie przytulać.

– To jedyne interesujące filmy! – wybałuszył oczy w ekscytacji. – Ale są słabym wyborem na pierwszą randkę, masz rację – mrugnął do mnie, wykrywając kęs dania. Włożył trochę do ust, nie mogąc ukryć rozbawienia kiedy ja wręcz obsesyjnie wypatrywałem jego reakcji podczas gdy przeżuwał.

Wzdrygnalem się z przerażeniem, gdy chłopak zaczął wydawać z siebie odgłosy dławienia się i kaszlu dopóki nie zastąpił niepokojące dźwięki głupkowatym chichotem. Zwłaszcza po ujrzeniu mojej miny.

– Jest przepyszne.

– Jesteś odrażający! – uderzyłem go z importem w kolano. – Następnym razem, jeśli będzie następny raz, ty coś mi ugotujesz i zobaczysz jakie to stresujące – rzuciłem mu wyzywające spojrzenie, włączając film.

– Och, moja nerwowa księżniczko, nie złość się – zagruchał w przesadny sposób, obejmując mnie od tyłu, niemalże wieszając się na mojej szyi, którą zaczął po chwili obsypywać pocałunkami. Ja pozostawałem wytrwale w jednej pozycji, nie odwzajemniając tych pieszczot, aby dać mu małą nauczkę. Chociaż z każdym pocałunkiem czułem dziwne uczucie gęsiej skórki.

W moim wnętrzu wręcz rozpalił się płomień zupełnego zauroczenia. Ze wzrokiem wciąż zawieszonym na ekranie telewizora przechyliłem tylko na moment głowę w bok, a on wykorzystał to, dając mi buziaka w dolną wargę.

– Sam musisz spróbować jakie to dobre – zdecydował, wyciągając widelec spomiędzy moich palców, nabrał odrobinę jedzenia i zaczął kierować porcję ku moim ustom, ale ja nie mogłem przestać się śmiać.

– No otwieraj tego pięknego pyszczka – mówił zupełnie jak do małego dziecka, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co działo się w trwającym już od paru sekund filmie, tym samym rozpraszając i mnie.

Praktyczne leżałem na jego torsie, w końcu trochę uspokajając się i rozchyliłem wargi. Porcja była za duża i wyglądałem jak pieprzony chomik, starając się wszystko przeżuć. Harry śmiejący się nie był dla mnie pomocny, ale w końcu z trudem udało mi się przełknąć.

– Będę twoją najgorszą randką – ocierał opuszkiem palca dolną linię wodną, wciąż się uśmiechając.

– Nie dość, że pierwszą, to jeszcze wredną – parsknąłem, wywracając oczami podczas przysuwania serwetkę do ust.

– Hej, jest ze mną serio aż tak źle? – uniósł brew głaszcząc dół moich pleców podczas jedzenia własnej porcji.

– Jesteś w to beznadziejny tak jak ja – wzruszyłem ramionami. – Więc sądzę, że tworzymy ideał w tym, jak bardzo do dupy jesteśmy w byciu randkowiczami.

***

Film mimo paru przykrych (jak to w każdym romansidle) momentów, okazał się naprawdę przyjemnym seansem, który nawet zakończył się dobrze. Czas przy tym umilały mi komentarze Harry'ego co do fabuły, które niejednokrotnie wprawiały mnie w wielkie rozbawienie. I musicie mi uwierzyć, że nie pamiętam nawet, w którym momencie położyliśmy się trochę wyżej na poduszkach, sącząc wino i co jakiś czas narzekając gdy za oknami już rozbrzmiewały coraz częstsze wybuchy fajerwerek, a nie dochodziła jeszcze dwudziesta trzecia. W którymś momencie również dłoń Harry'ego wylądowała na moim biodrze i to było naprawdę przyjemne. Dzieliły nas tylko dwa, puste już kieliszki wina.

– Pozwól, że zaprzestanę na tym jednym – spojrzał na mnie pobłażliwie, gdy zaproponowałem mu dolewkę. – Chciałbym przed północą zabrać cię w jedno miejsce – powiedział tak delikatnie, jakby prawie szeptał, podnosząc w górę moją dłoń, przymierzając ją do swojej.

– Ej no, nie po to cię upiłem, żebyś teraz wymyślał jakieś wycieczki – udawałem zawiedzenie, tak naprawdę w głębi ducha wręcz przebierając nogami na propozycje Harry'ego. – Myślałem, że uda mi się cię dyskretnie rozebrać.

– Wypiliśmy ledwie tę odrobinę, w dodatku to jedno z najsłabszych win, o ile jest tam chociaż gram alkoholu – parsknął, odkładając kieliszki na szafkę nocną. Poczułem się nagle rozleniwiony, chociaż pewnie to po prostu ten stopień relaksu, gdy już nic nie chce mi się robić. – Musisz się bardziej postarać do mnie dobrać – uśmiechał się chyłkiem, obrysowując palcem mój pierścień.

– Może w takim razie, najpierw powiedz, gdzie mnie zabierasz – uśmiechnąłem się, zarzucając kokieteryjnie nogę na miednicę bruneta. – Hmm?

– Wolałbym, żeby pozostało to do czasu dojazdu tajemnicą... – uśmiechnął się tajemniczo.

– Harry! – skrzywiłem się, a połączenie ofensyfnego wydźwięku z moim akcentem sprawiło, że pierwsza litera imienia gdzieś zginęła w moich ustach, co wyraźnie rozbawiło Stylesa. Uśmiechnął się teraz charakterystycznie i lekki połysk w jego oku nakręcił mnie. Delikatna melodia wciąż płynąca z głośników, kiedy na ekranie wyświetlały się napisy końcowe filmu zmieniała atmosferę na jeszcze przyjemniejszą. Moja sukienka w tej pozycji podwinęła się do góry, a on wprost nie mógł tego nie wykorzystać, już w następnym momencie tak zupełnie odruchowo i nienachalnie kładąc dłoń przy rąbku moich majtek blisko pośladka. I stwierdziłbym, że to nawet nie był ruch skierowany w kontekście seksualnym, to po prostu taka... Lekka forma zbliżenia się do siebie. – Kiedyś ta twoja tajemniczość mnie zabije.

– Ty też nie jesteś wcale taki oczywisty z początku – wyznał, sunąc naturalnie dłonią po moim udzie. – Musiałem z tobą dłużej porozmawiać i poznać cię, aby zobaczyć jaki jesteś naprawdę.

– W takim razie, jak długo mam  poznawać ciebie, żebyś coś mi o sobie sam powiedział? - mruknąłem.

– Wiesz o mnie już więcej niż reszta – skrzyżował brwi w zabawny sposób, a ja wprost nie mogłem prychnąć.

– Znam twoje imię i nazwisko, miejsce zamieszkania i smaki, których nikt inny tutaj nie zna – mimo wszystko nie opuszczał mnie humor. – Ale poważnie Harry, poza tym jesteś mi obcy i to mnie- uch... Nie wiem, czy krępuje to dobre słowo, ale to jest takie... nieswoje? Tak sądzę? Ponieważ jesteśmy już całkiem blisko-jak- w łóżku? Ale.... Sam wiesz.

Chłopak w jednej chwili zaprzestał ruchów swojej dłoni, a jego wzrok spoczął na mojej ścianie, jakby wyraźnie się nas czymś zastanawiał. Zaraz po tym westchnął głęboko, ponownie na mnie spoglądając.

– Są pewne rzeczy jakie robiłem i które odcisnęły na mnie srogie piętno. Jakbyś je poznał, brzydziłbyś się mnie.

– Nie sądzę, by to miało większe znaczenie, skoro już tego nie robisz czymkolwiek była ta rzecz, lub rzeczy – położyłem palec wskazujący na jego dolnej wardze, kontynuując – i jesteś dobrym człowiekiem w tym momencie, Harry, więc byłbym w stanie przebaczyć ci inne sprawy z przeszłości, bo nie mam kurewskiego prawa oceniać tego, co działo się gdy nie było mnie w twoim życiu.

– Po tym, gdy odciąłem się od pewnych ludzi, poczułem się jak outsider. Nagle z ogromnej grupy znajomych przeniosłem się na zaledwie dwóch kumpli, koleżankę i jednego super chłopaka z zajebistym tyłkiem i pięknym uśmiechem – mruknął, szczypiąc mój nos. – Kiedyś miałem wręcz milion opcji na spędzanie sylwestra i nie wyobrażałem sobie, że zwykłe siedzenie z jedną osobą i oglądanie filmu może być takie... przyjemne.

– To jest w porządku – uśmiechnąłem się, odciągając jego rękę. – Nie oczekuję, że zrzucisz na mnie bombę opowiadając o całych przeszło dziewiętnastu latach swojej egzystencji – przewróciłem oczami. – To mogą być nawet małe kroki, słowa, informacje, ulubiony kolor albo pora roku, ale chcę tego. Ten chłopak chce żebyś pozwolił mu się odkrywać.

Harry nie odpowiedział mi, jedynie uśmiechając się szeroko, bez odsłaniania przy tym zębów, następnie pochylając się do mojej twarzy, by złączyć ze sobą nasze wargi.

— Niebieski i wiosna — wyznał między pocałunkiem.

Parsknąłem, wczepiając dłoń w kręcone kędziorki.

Nie ruszałem się, swobodnie leżąc na plecach, ze skupieniem na całowaniu pełnych ust, z delikatnie przymkniętymi powiekami. Był to kolejny z tych specyficznych, delikatnych pocałunków jakich nie dzieliliśmy często. Może powodem tego były swego rodzaju obawy? I o dziwo były całkiem obustonne. Harry bał się odsłaniać przede mną swoje oblicze, wyraźnie spotkało go kiedyś coś, za co się obwinia. Ja, chociaż zdeterminowany do tego by go poznać, również dzierżyłem w sobie swego rodzaju lęk. Bałem się, że to, co najlepsze może szybko się skończyć. Relacja z Harrym stała się dla mnie ciągłym ryzykiem. Raz było pięknie, a później stawałem się gotów na zranienie. I chociaż nie chciałem się do tego przyzwyczajać, mógłbym mieć nawet to, ponieważ smak Harry'ego i jego obecność stawały się palącym w żołądku uzależnieniem, które mi się podobało.

– Czuję się okropnie...

Nagle przestrasyzlem się na te słowa, patrząc na niego niemalże spanikowany. – Co się stało?

– Bo jedyne o czym teraz myślę to to, żeby zdjąć z ciebie tę sukienkę. Jak wielkim zbokiem jestem?

– Hazz... – skrzywiłem się mrużąc oczy, przez chwilę będąc naprawdę zlęknionym, gdy zatraciłem się w pocałunku. – Co cię powstrzymuje przed zrobieniem tego? Mamy dużo czasu do północy

– Bo... – chwilowo się zawahał. – Bo mam wrażenie, że przez to jak bardzo mi się podobasz i mnie kręcisz ciągle myślę tylko o jednym i psuję tym nastrój – chłopak wydawał się być naprawdę szczerze zdenerwowany.

– Wcale nie – poczułem się, jakbym miał zacząć tłumaczyć coś dziecku. – Wciąż bardzo mi się podoba i w dodatku schlebiasz mi, więc nie powstrzymuj się. Uwielbiam być traktowany w ten sposób.

– Jesteś tak delikatny, że czasem naprawdę mam wrażenie, że jak choćby mocniej tobą szarpnę to zrobię ci krzywdę – skrzywił się, kładąc dłonie na moich biodrach. – Ale wtedy przypominam sobie tę noc po meczu... – szepnął mi tuż przy uchu.

– Wyglądasz na takiego, który naprawdę lubi ostry chem-seks – tknąłem palcem wskazujący lewy dołeczek, który wytwarzał się tam, gdy skóra rozciągała się w tym miejscu. – Uwielbiasz również mnie, prawda?

– Och tak, jesteś wspaniały, kochanie – wymruczał blisko mojej szyi, którą zaczął całować, co chwilę również zasysając się na skórze. Odchyliłem głowę w tył, aby ułatwić mu dostęp do mojego karku, wzdychając przy tym.

– Wolisz, gdy jestem grzeczny czy kiedy możesz mnie ukarać? – spytałem, zupełnie nagle czując się bardzo pewnie. Wymiana zdań w trakcie tego co robiliśmy bardzo mnie rozgrzewała. – Chcę być dla ciebie najlepszy, powiesz?

– Gdy jesteś zbyt grzeczny czuję się zbyt pewnie, więc kiedy nie jesteś tak posłuszny, mogę poczuć więcej satysfakcji – wyznał, podwijając już całkowicie materiał mojej sukienki.

Uśmiechnąłem się, kładąc dłoń na czubku lokowanej głowy, wkładając palce tuż między puchate od wilgoci włosy i pociągnąłem za nie nieznacznie, wywołując tym gardłowe mruknięcie Harry'ego, który teraz przygryzał moją pachwinę tam, gdzie materiał wykrojonych, czarnych stringów nie sięgał.

– Jestem niecierpliwy – jęknąłem. – To takie przyjemne Harold, ale teraz chcę poczuć ciebie.

– Skoro tak ładnie prosisz – odparł gardłową chrypką, podnosząc się na chwilę do pozycji siedzącej, aby zdjąć koszulkę. W tym samym czasie sięgnąłem dłonią do zamka błyskawicznego na plecach, który rozwinąłem, pozwalając na całkowite zsunięcie sukienki już samemu Stylesowi.

Harry zerknął na mnie zupełnie psotliwie, na co zmarszczyłem brew, ściągając sukienkę przez nogi.

– Z czego się śmiejesz?

– Nasze oddechy są już takie ciężkie.

– Nie śmiej się tylko mnie przygotuj, głupolu – wydyszałem z cwaniackim uśmieszkiem, obserwując jak moje słowa podziałały na chłopaka, który jęknął rzucił się na moją klatkę piersiową, którą począł z pasją wycałowywać.

W pewnym momencie zaczął tworzyć niekończącej się ilości malinki na moim chudym torsie i kiedy dotarł ścieżką siniaków do zarysu mięśni na moim brzuszku wycisnął tam bordowy znak, ciepłymi dłońmi szarpiąc za materiał majtek. Wykręciłem miednicę potrzebująco unosząc biodra w górę i ocierając penisem usta Harry'ego kiedy ściągał ze mnie majtki.

– Spodnie – rzuciłem, tracąc wdech i nie zakodowałem chwili w której na materacu pojawił się już lubrykant i prezerwatywa, a spodnie wraz z ciężkimi paskiem wylądowały dźwięcznie na podłodze.

– Teraz przygotujesz się dla mnie.

– Huh? Wolałbym...

– Przygotuj się swoimi paluszkami, skarbie, chcę wybrać dla nas muzykę – miał mnie w garści sprawiając, że nie potrafiłem odmówić nawet jeśli wolałem, by to Harry mnie rozciągnął. Wstał z materaca, pozbywając się bielizny i podszedł do półki z płytami, kiedy wkładałem w siebie palec.

– Nie słyszę cię Lou... – mruknął ostrzegawczo, nie odwracając się w moim kierunku.

– To jest tak bardzo przyjemne tylko, gdy ty to robisz H-harry...

Chłopak odwrócił w moją stronę głowę, posyłając mi tka nie znoszące sprzeciwu spojrzenie, iż od razu jęknąłem tam naprawdę głównie przez sam jego wzrok aniżeli to, że robiłem sobie sam dobrze.

Poruszałem palcem wskazującym, po chwili napierając także opuszką środkowego, pozwalając sobie przy tym na głośne westchnięcia, kiedy po chwili Harry włączył EP Lany Del Rey "Paradise". Z głośników usłyszałem początek "Ride", przez który przeszły mnie dreszcze.

– Od tego wszystko się zaczęło, hm? – postawił ciężki krok w kierunku łóżka, a ja przywołałem w głowie wspomnienie, gdy mając na sobie koszulkę z podobizną tej piosenkarki poznałem Harry'ego. – Mów do mnie.

Przegryzłem dolną wargę, gdy Harry usiadł za mną, prostując nogi po obu stronach mojego ciała i chwycił moją dłoń, wyjmując palce. Pisnąłem z zaskoczenia, gdy nagle przyciągnął mnie wyżej na łóżku i kazał tym niemo wręcz usiąść na swojej twarzy. Opierałem ciężar na której części torsu, owijając dłonie wokół penisa kiedy Harry rozciągał mnie swoimi palcami i językiem. Spomiędzy moich ust minimalnie zaczęły wydobywać się sapnięcia, gdy wreszcie nachyliłem się nad kroczem chłopaka, obejmując główkę penisa ustami. Poruszałem głową, zasysając policzki, równocześnie przy tym napierając miednicą na chłopaka, który dawał mi bez przerwy ogrom przyjemności.

Na początku brałem tylko trochę jego penisa, nie potrafiąc nawet skupić się na dobrych ruchach, kiedy Harry nieustannie pieprzył mnie palcami i językiem. Czułem zbyt wiele rzeczy w jednym czasie, ale kiedy dodatkowo kąciki moich ust stawały się przyjemnie rozpychane to zmotywowało mnie do wzięcia go głębiej. Nie próbowałem mimo tego wziąć go całego, nie czując się do tego zdolny.

– Możemy j-już Harry, proszę? – sapnąłem. – Nie mam siły, u-uch.

On nie odpowiedział słowami, zamiast tego po prostu odsuwając swoją twarz od mojej dziurki, następnie swoimi silnymi ramionami przekręcił mnie przodem do siebie, biodra przysuwając do swojej sterczącej erekcji. W ten sposób zainsynuował, bym go ujeżdżał do czego z radością i małym stresem równocześnie przystąpiłem, chwytając w dłoń trzon jego penisa, nakierowując główkę na swoje wejście.

Don't leave me now,
don't say good bye.
Don't turn around.
Leave me high and dry"

Harry starał się mnie rozluźnić w czuły sposób poruszając ustami do tekstu piosenki, co zupełnie odbierało mi wdech w piersi. Czułem się, jakbym spełniał swoje marzenie, posiadając przed sobą mężczyznę, który naprawdę dbał o mój komfort, nawet o tym nie myśląc, bo to działo się... tak po prostu. Boże.

– Powoli, maleńki – wydął wargę, sięgając moich pośladków, by rozszerzyć je, aby w skuteczny sposób jego penis rozepchał moje mięśnie.

– U-ch, kieruj mnie – poprosiłem, przygryzając wargę. To było czuć tak inaczej, dobrze, cholera.

– Daj sobie czas na odnalezienie wygodnej pozycji i punktu – mimo tego jak spokojny był jego ton, słyszałem w nim drżenie z podniecenia, które lekko zagłuszał hipnotyzujący głos Lany.

Starałem się oddychać miarowo, z dłońmi opartymi na torsie chłopaka z kręcąc biodrami, aby przyzwyczaić się do uczucia rozpierania w tej nowej dla mnie pozycji.

– Kurwa, jestem w tym do bani – odchyliłem głowę w kierunku sufitu, kiedy penis znalazł się cały w moim wnętrzu przez co chciałem płakać. – Rozerwe się kiedy każesz mi się poruszyć – skomlnąłem, łapiąc jego spojrzenie.

– Chcesz zmienić pozycję? – zaproponował, cały czas trzymając dłonie na moich biodrach, które czule masował.

– Duh-nie! Pozwól mi być dramatyczną kurwą.

Przygryzłem wnętrze policzka, po chwili kiwając delikatnie głową, następnie unosząc miednicę w górę z sapnięciem w czym asekurował mnie brunet.

– Mój zdeterminowany chłopiec – widziałem słabo jego uśmiech, przez chwilę dostając wrażenia, że jestem blisko utraty przytomności kiedy wyprężyłem się delikatnie, by podnieść ciało w górę i zaraz po tym znów opadłem, wywracając oczy z przyjemnością rozpływającą się w moim podbrzuszu w ucieleśnieniu żywego ognia. Moje uda zadrżały. – Lubisz pochwały? Powinienem cię chwalić.

– Jestem niedowartościowany – wzruszyłem ramionami niby od niechcenia z małym uśmieszkiem, który szybko przemienił się w grymas przyjemności, gdy chłopak zaczął delikatnymi ruchami się we mnie wsuwać i wysuwać.

– M-moje maleństwo, duh? Wciąż niespełnione? – zipnął, zmieniając kąt płynnych uderzeń, które były bardziej mozolne niż zwykle, ale to wcale nie oznaczało, że podobały mi się mniej. Napawały mnie pewnością siebie i sprawiały, że z determinacją chciałem i zacząłem ujeżdżać Harry'ego we właściwym tempie, chwytając jego dłonie, aby dotknęły one mój rozgrzany tors. Zimne pierścienie na mlecznej skórze stały się dla mnie ukojeniem. – Piękny. Robisz rzeczy wspaniale, tak dobrze- kurwa.

Oplotłem go nogami w pasie, wypuszczając ze swoich ust głośne zipnięcia, podczas których mamrotalem potrzebująco imię chłopaka.

– Jesteś taki piękny, wspaniały i tylko mój... – mięśnie twarzy Stylesa zaciskały się, gdy jego ruchy stały się dużo pewniejsze, aczkolwiek nadal niezbyt szybkie.

– Tak, tak, H-Harry... – słowa zmieniły się w przerywane jękami skomlanie, kiedy brunet natrafił na mój czuły punkt, ocierając uderzenia swojego penisa właśnie tam. – Och, nie przestawaj, uch-m, dotknij. Dotknij mnie, błagam.

On spełnił moje prośby, owijając dłoń w okół mojego pulsującego członka, zamykając moje usta swoimi, scałowując z nich głośne stękanie. Dosłownie parę ruchów jego miednicy oraz ręki później doszedłem mocno podkurczając palce u stóp, równocześnie wbijając paznokcie w barki bruneta. Pocałunek teraz stał się ocieraniem o siebie swoich warg, uderzanymi co jakiś czas językami i oddechami, które przeplatały się ze sobą co jakiś czas, ale to wciąż mogło być idealne. A kiedy nie wystarczyło powietrza w płucach i sił na jego kontynuowanie, zawiesiłem się na karku Harry'ego pozwalając sobie na podrapanie jego pleców, gdy wbijał się we mnie nieustannie z dużymi dłońmi uczepionych moich chuderlawych łopatek.

Otworzyłem oczy, obserwując spod półprzymkniętych powiek jak chłopak osiąga orgazm, będąc absolutnie zafascynowanym tym jak pięknie wyglądał. Gdybym tylko miał talent, odwzorowałbym wyraz jego twarzy malując ją na płótnie.

W końcu jego ciało ustabilizowało się, tkwiąc w bezruchu i wtedy sięgnąłem dłonią do jego włosów. Odgarniając zbłędzony kędzior z lekko połyskującego w strudze potu czoła, zwalniałem swój oddech i nie przejmując się spermą na swoim brzuchu utrzymywałem kontakt wzrokowy.

Nie byłem pierwszym, który odwrócił spojrzenie. W końcu nie.






Team Louis, czy Team Harry? Kogo wolicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro