Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dziewiąty; Pobiłaś się o mnie?!

– Tak, Harry, wszystko w porządku – uśmiechnąłem się z rozczuleniem do bruneta. – Nie musisz pytać mnie o to co pięć minut, przeciwbólowe zaczęły działać.

– Po prostu to wyglądało dosyć strasznie, a ty teraz jak gdyby nigdy nic nadziewasz pieprzonego pączka. Pozwól mi się niepokoić – wzruszył ramionami, pakując w całkiem duże pudełko kartonowe słodycze, które zostały zapisane w zamówieniu. Przy tym cały czas zerkał na małą karteczkę, aby zapewne uniknąć pomyłki. – Swoją drogą, Zayn tak się odpalił, gdy do niego zadzwoniłeś, że przy nim ja to nic.

– Co prawda to prawda – parsknąłem śmiechem, zamykając kartonowe pudełko, które Harry owinął srebrną wstążką.– Ach, jeszcze tylko trzy godzinki i wolność...

– Jakoś nie spieszy mi się do domu – powiedział, chwilę po tym przegryzając wargę, co nie umknęło mojej uwadze. Miałem wrażenie, że obserwuję każdy ruch Harry'ego, co było niemal paranoiczne i niepokoiłem się sam sobą.

– Babcia powiedziała, że zajdzie do nas na chwilę moja macocha albo Lottie, więc módlmy się o macochę – mruknąłem. – Lottie to moja siostra, tak w ogóle.

– Więc masz więcej rodzeństwa?

– Jest ona i bliźniaki. Jestem najstarszy.

– Lottie jest dużo młodsza?

– Ma szesnaście lat, więc możesz sobie wyobrazić jak okropna jest – zaśmiałem się, z jednej strony mówiąc na poważnie, z drugiej zaś żartując, bo przecież Charlotte to wciąż moja siostra, którą kocham. – Ostatnio wymyśliła sobie, że będzie mnie nazywać Lounietta, kiedy zobaczyła jedną z moich sukienek.

– Chciałbym ją poznać – przyznał Harry, wzruszając ramionami i skupił się na przyklejaniu do kartonu paragonu.

– Nie wiesz co mówisz! Nie ma bardziej irytującej gaduły. Nie można jej nic powiedzieć, bo zaraz wszystko wypapla.

– Ale chyba i tak macie dobre relacje – przybił pieczątkę na rogu szarego kartonu. – Cały czas uśmiechasz się, gdy o niej mówisz.

– Och... – dopiero teraz zauważyłem ten fakt. – Tak, dobrze razem współgramy. Tak jak ogólnie nasza rodzina. Zwłaszcza, że znam dzieciaki takie jak ja, których rodzice nie zaakceptowali, a moi są bardziej niż w porządku, ustosunkowali się. Spójrz na mnie - nie dość, że gej, to jeszcze wygląda jak baba. Dziwak, co nie?

– Nie – pokręcił od razu głową, patrzac na mnie ze zmarszczonymi brwiami. – Wcale nie. Wszystko jest dla ludzi i tak, jak mi na przykład nie pasowałby makijaż, z tobą jest wręcz przeciwnie. Tak samo ze spódniczkami i butami na obcasie.

– Życie byłoby takie bezproblemowe, gdyby każdy albo przynajmniej większość ludzi miała takie podejście – opierałem się pośladkami o ladę, żeby cały czas być twarzą w twarz z Harrym, ale tym razem mimowolnie mój wzrok cały czas tkwił przy szprycowanym pączku.

– Jest coraz lepiej z każdym rokiem. Czasem zmiany są tak małe, że ich nie zauważamy i nie doceniamy, ale jest lepiej – stwierdził pewnie brunet. – Spójrz na to, kiedyś ludzie myśleli, że tacy jak ja nie istnieją, a teraz przynajmniej moja orientacja jest uznawana za prawdziwą.

– Oczywiście, masz rację – uśmiechnąłem się delikatnie, odkładając pączka. – Tylko że dopóki ktoś cię nie pozna nawet nie wie, że jesteś homo. Ale jeśli zechciałbyś wyrażać siebie poprzez wygląd, miałbyś przerąbane na starcie. Mój przykład jasno temu dowodzi. Ludzie tworzą o mnie przeróżne teorie i właściwie już przed poznaniem mnie są pewni, że jestem taki i taki, a to wszystko tylko przez to, jak wyglądam. Bo czuję się dobrze w czymś, co społeczeństwo uznało jedynie za damskie i mi się za to dostaje. Niepokoi ich to, może obrzydza... dla nich to po prostu nienormalne i diagnozują mi różne zaburzenia psychiczne – powiedziałem bez cienia humoru.

– Strasznie mi przykro – powiedział chłopak, wzdychając przy tym ciężko. – Nie wiem co powiedzieć, bo jesteś naprawdę w porządku człowiekiem i to niesprawiedliwe, że natrafiłeś w życiu na tak okropnych i nietolerancyjnych ludzi.

– Nie. To ja niepotrzebnie się rozgadałem. Zwykle jestem bardziej pozytywny jak już wiesz – zaśmiałem się, patrząc na niego spod grzywki, która opadła na bok mojej twarzy. Zmarszczyłem brwi, kiedy Harry wziął na palec wskazujący trochę lukru, brudząc nim mój nos. – Styles! – pisnąłem, odskakując od niego. – Dlaczego to zrobiłeś?

– Chciałem, żeby znowu wróciła do ciebie twoja typowa energia, bo się szybko zdążyłem za nią stęsknić – ponownie nabrał na palec lukier, zbliżając go niebezpiecznie blisko mojego policzka.

– Nie, przestań. Mam makijaż! – zrobiłem duże oczy, łapiąc jego nadgarstek, by odciągnąć go od swojej twarzy, ale był dużo silniejszy, napierając wolną dłonią na blat, by zawisnąć nade mną.

– Poddaj się! – śmiał się w głos, gdy jego palec był dosłownie parę centymetrów od mojego czoła.

– Nie! – kręciłem głową, zaciskając w rozbawieniu zęby, jedną dłonią ostatecznie wyciągając w stronę lukru, którym z zaskoczenia przejechałem po policzku Harry'ego.

On zdrętwiał w szoku, walcząc z cisnącym się na usta uśmiechem.

– Ty mała suko! – warknął, mrugając z otępieniem.

– To to, czym jestem! – wytknąłem mu język, zasłaniając ciałem lukier, by nie mógł go sięgnąć. Przestraszyłem się, gdy nagle dzwoneczek drzwi zadzwonił i prędko starłem lukier chusteczką.

– Coraz dziwniejsze te wstępy do porno – usłyszałem na moje nieszczęście głos Charlotte, która nie kryła zdziwienia jak i rozbawienia, zamykając za sobą drzwi. – To ten chłopak, którego widziała Eve rano?

– Już coś paplała? – skrzywdziłem się, wstydząc spojrzeć na Harry'ego po tym beznadziejnym tekście siostry. On również sięgnął po chusteczkę, wyciągając dłoń w stronę pudełka. – Czy to takie niezwykłe, gdy jakiś mój znajomy zawita w domu?

– Oprócz Zayna nigdy nikt cię nie zabierał do szkoły – odpowiedziała, podchodząc od razu do bruneta, w którego stronę skierowała swoją rękę. – Lottie, siostra twojego kierownika.

– Harry. I sądzę, że jesteś zbyt młoda, by znać w ogóle coś takiego jak "porno" – mrugnął do niej, łącząc krótko ich dłonie. Parsknąłem, zdobywając się na odwagę, by zerknąć w jego kierunku. Policzek Stylesa był już czysty, gdy zebrał brudne chusteczki, wyrzucając je do kosza.

– A co, tylko chłopakom wolno oglądać jakieś obleśne rzeczy? – spojrzała na niego z uniesionymi brwiami, a ja miałem ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w czoło.

– Skoro już tu jesteś, możesz chociaż mnie nie wkurwiać i nie robić wstydu – rzuciłem jej ostrzegawcze spojrzenie.

– Boisz się, że odstrasze ci chłopaka, Louniette?  – zamruczała. – Widziałam wasze zdjęcie na Instagramie, więc nie wmówisz mi, że nie jest twoim boyo.

– Nie jesteśmy razem – sprostowałem, patrząc z półuśmiechem na starszego.

– Tak to nazywacie? – uśmiechała się cały czas. – Skąd się znacie? Ze szkoły? Bo chodzę do niej z wami i nie widziałam jeszcze tam Harry'ego.

– Wprowadziłem się dwa tygodnie temu naprzeciw Zayna.

– No i po co jej mówisz?  – sapnąłem z przejęciem. – Będzie cię stalkować wraz z resztą piszczących lasek.

– Spokojnie, jest okej – odpowiedział mi, kładąc przez chwilę dłoń w dole moich pleców, zostawiając w tamtym miejscu przyjemne ciepło. – Nie denerwuj się, jestem dużym chłopcem.

– Zaczynam żałować, że tu przyszłam – Lottie udała odruch wymiotny. – Powiedz mi, co mam robić szefie, tylko oszczędź choć trochę moje paznokcie. Wydałam na nie zbyt dużo kasy.

– Mogłaś mnie poprosić. Zrobiłbym ci za darmo – zmarszczyłem brwi.

– Nie masz takich lakierów jakie ja lubię – odpowiedziała mi krótko, wzruszając ramionami.

– Bo oczojebne kolory nie są w moim guście. Jeszcze brakuje, żebyś zjarała się na pomarańcze i będziesz wyglądała jak Paris Hilton.

– Zaraz powiem coś, czego nie chciałbyś żeby Harry usłyszał – fuknęła, wydymając usta w dziubek.

Westchnąłem ciężko, wiedząc, że jest kilka takich rzeczy. – Ubierz fartuch i dokończ te pączki, bo mi się już nie chce i wolę zająć się czymś innym – spojrzałem na listę rzeczy do zrobienia. – Huh? Już ktoś składa zamówienie na świąteczne pierniki?

– Cóż, lepiej wcześniej niż na ostatnią chwilę – uznał Harry, gdy Lottie przeszła na naszą stronę lady.

– Nawet nie wyobrażasz sobie jaki tu jest zapierdol w okresie typowo świątecznym – sapnąłem, wzdrygając się na samą myśl.

– Wygląda na to, że niedługo się dowiem.

I rzeczywiście, w końcu prawdopodobnie będziemy pracować w tym czasie razem, tak jak teraz. Pierwszy raz od lat byłem podekscytowany pracą w święta.

***

– Nie musiałeś mnie znowu podwozić – uśmiechnąłem się, kiedy znów wykorzystując cudowny samochód Harry'ego dotarłem do domu. Lottie zwinęła się z Bagel Bake bardzo szybko, tłumacząc się wyjściem z koleżankami, więc tak, spędziłem tego wieczoru więcej czasu z Harrym sam na sam i byłem bardzo zadowolony. Oprócz tego, że czułem się coraz lepiej w jego obecności, zauważyłem, że i on zaczyna być bardziej otwarty na relację ze mną. – Ale dziękuję, że to zrobiłeś i... do jutra?

– Oczywiście, jeśli tylko ty tego chcesz – Harry uśmiechnął się ciepło, patrząc mi w oczy, a ja nie miałem zamiaru przerwać tego cudownego momentu, który jednak po dłuższej chwili stał się dziwnie napięty. Zwłaszcza, gdy Stylesa zaczął spoglądać na moje usta.

– Tak... – rozluźniłem delikatnie brwi, które jak dotąd były spięte, mówiąc w szepcie, ale prędko przywołałem się do porządku. – Więc do jutra – uśmiechnąłem się szeroko (w zupełnie nerwowy sposób) wręcz ekspresowo ulatniając się z samochodu, żeby zacząć uciekać w kierunku domu. – Ja pierdole, ja pierdole, ja pierdole – sarczałem na siebie. – Nie wierzę, kurwa mać. Harry pieprzony Styles chciał mnie pocałować, na co wyraźnie wskazywał jego wzrok oraz mimika twarzy, a ja tak po prostu uciekłem. Jestem jebanym tchórzem, przecież to mogło być takie piękne!

Położyłem dłoń na klatce piersiowej, odganiając mroczki sprzed oczu spowodowane zdecydowanym nadmiarem wrażeń. Ale przecież nie mogłem pokazać mu, że jestem łatwy! Zwłaszcza po tym, jakie zdanie miał na początku. Rany, on chciał mnie pocałować, ssać moje usta, lizać, cokolwiek! I czemu to tak szokuje mnie po tym, co wydarzyło się w barze i dzisiaj w szkole, w piekarni i- och, wow. Musiałem pogadać najpierw z Evelyn, a później z Zaynem.

Automatycznie na moje wargi wpełzł promienny uśmiech, który nie potrafił zejść z mojej twarzy nawet, gdy po wejściu do domu usłyszałem podniesione głosy, które dochodziły z salonu. Jednakże, gdy byłem w trakcie zdejmowania butów, zacząłem nasłuchiwać dokładną treść tej emocjonalnej konwersacji.

Zmarszczyłem brwi, wchodząc do salonu bez dłuższej zwłoki, widząc rodziców, którzy stali nad moją młodszą siostrą wyglądającą... przynajmniej niecodziennie. Jej włosy były ułożone w poszarpany kuzyk, który jeszcze dwie godziny temu był wręcz idealny, a ubrania wydawały się pogniecione.

– Co tu się dzieje? – zapytałem, nie kryjąc zmieszania całą sytuacją, zwłaszcza, gdy spostrzegłem, że na oku mojej siostry tworzył się spory, siny ślad.

– Chciałam wyjaśnić tylko pewną rzecz, ale te idiotki się rzuciły! – broniła się, chwilę po tym krzywiąc twarz i przyłożyła dłoń do obolałego policzka, wzdychając.

– Louis, usiądź przy stole – tata spojrzał na mnie srogo.

– A ja co mam z tym wspólnego? – zacząłem panikować.

– Ponieważ to przez słowa rzucone na twój temat twoja siostra wdała się w bójkę – rzekła z ciężkim westchnięciem moja macocha.

– Skąd miałam wiedzieć, że aż tak się zdenerwują? – burknęła blondynka.

– Pobiłaś się o mnie?! – spojrzałem na nią z szokiem, decydując, że rzeczywiście mamy do pogadania. Odsunąłem krzesło, zajmując miejsce przy stole i zerkałem wyczekująco na Lottie i rodziców.

– Bo jedna z dziewczyn, z którymi wyszłam po pracy jest siostrą jednego z tych tępaków z drużyny – mruknęła nie kryjąc niezadowolenia. – W pewnym momencie zaczęła coś gadać o tobie i no...

– To daje ci powód do zaczepiania kogoś? – nie wierzyłem w to, co słyszę.

– Tylko podeszłam i... no może mało kulturalnie, ale zaczęłam z nią rozmawiać. Później wyszło z tego przekrzykiwanie się, skończyło się jak skończyło, ale ja nie chcę żeby cię tak traktowano.

Momentalnie spojrzałem na rodziców, którzy oczywiście nie wiedzieli o moich szkolnych problemach. Nigdy nie mówiłem im o tym... za bardzo się wstydząc. Lottie wiedziała o wszystkim chcąc czy nie chcąc, ale nie chciałem żeby tata się przejmował. Brał wszystko mocno do siebie od czasów, gdy mama zmarła, więc nie chciałem dokładać mu niepokoju. Wolałem tłumić to w sobie i przeważnie kłamałem mówiąc, że w szkole jest wszystko w porządku. Teraz po prostu nie miałem wyjścia.

– Możesz wytłumaczyć nam, dlaczego już od dawien dawna jesteś molestowany przez sportowców i wyszydzany przez praktycznie większość młodzieży? – tata patrzył na mnie spod przymrużonych powiek, na co ja jedynie westchnąłem ciężko, ubolewając nad nagłym pogorszeniem się mojego humoru.

– Chciałem z wszystkim poradzić sobie sam... – stwierdziłem cicho z wzrokiem wlepionym na stół, gdzie położyłem dłonie i zacząłem nerwowo skrobać różowy lakier na swoich paznokciach. – Nie sądziłem, że wy moglibyście coś zmienić, a nie chciałem dokładać wam problemów.

– Ale nie rozumiesz, że to, co robią ci uczniowie nadaje się do zgłoszenia do dyrekcji?! – Evelyn położyła dłonie na moim ramieniu. – Zwłaszcza ci, którzy dotykając cię bez twojego pozwolenia i rzucają tak obrzydliwymi tekstami.

– Zgłaszałem to wychowawcy! – podniosłem głos, nie chcąc, by sądzili, że jestem tak głupi. – I trenerowi, i kilku osobom, ale nikt z tym nic nie zrobił, więc stwierdziłem, że mogę się z tym pogodzić albo-albo... sam nie wiem. Teraz są zastraszani i odkąd trzymam się z Liamem do niczego wielkiego nie doszło, bo boją się go.

– A ten chłopak, z którym dopiero co zacząłeś się zadawać? – dopytywał tata. – Kto to?

– To nowy uczeń, nazywa się Harry i Evelyn zatrudniła go w pracy – tłumaczyłem. – On w przeciwieństwie do reszty tych kretynów postanowił poznać mnie, niż słuchać tego co plotkują inni...

– Musisz podać nam nazwiska tych osób. Zgłosimy to policji.

– Ale... oni są nieprzewidywalni! – jęknąłem, kładąc dłonie na swoich udach. – Co jeśli będę miał jeszcze większe problemy?

– Kiedy ja się za to wezmę, możesz być pewny, że nic ci nie zrobią...

– Nie – od razu pokręciłem głową. – Kiedy wreszcie zaczęło się jako tako u mnie polepszać, nie dam ci tego spieprzyć.

– Wyrażaj się, synu.

– Tato, wiesz co mam na myśli – skrzyżowałem ramiona na piersi. – Przykro mi, że Lottie się oberwało, ale jest już trochę lepiej i zniosę to do końca szkoły!

– I dlatego ona ma przez ciebie dostawać ciągle po dupie?

– Jeśli nauczy się nie wciskać tego wścibskiego nosa tam, gdzie nie trzeba i nauczy się ignorować takie rzeczy, nic w tym stylu się nie powtórzy – zmrużyłem oczy na młodszą siostrę.

– Jeśli nie podasz mi nazwisk tych gówniarzy, pójdę do dyrektora i wtedy to on wezwie cię i będziesz musiał mu się tłumaczyć. Co wolisz? – stanął nade mną z dłońmi ciężko ulokowanymi na biodrach.

Ja podniosłem się, aby choć trochę zbliżyć się do niego wzrostem. Albo chociaż nie być tak małym.

– Gówno – warknąłem, następnie wymijając go i kierując się w stronę wyjścia z salonu.

Pewnie za chwilę będę wszystkiego żałować, ale teraz miałem wszystko gdzieś, prędko dostając się do swojego pokoju mimo okrzyków ojca i Evelyn, którzy mnie nawoływali. Zamknąłem się w swojej sypialni, zakluczając dni i zrzuciłem trampki z nóg, siadając przy toaletce. Z moich oczu już ciekły łzy wstydu i poczucia winy. Chociaż wiedziałem, że nie zmienię swojej osobowości ot tak, w takich chwilach myślałem o tym, że wolałbym być normalnym chłopakiem. Chwyciłem wacik nasączony płynem do demakijażu i zacząłem pocierać swoje oko, żeby jak najszybciej pozbyć się tuszu do rzęs. Gdy spojrzałem na swoje odbicie, ostatni raz pozwoliłem sobie zapłakać, chwilę po tym zdejmując z siebie ubrania, by wplątać się pod zimną pierzynę. Złapałem w swoje objęcia poduszkę, zasypiając z trochę szczypiącymi oczami.

***

Następnego dnia, o poranku, zmarszczyłem brwi podnosząc policzek znad poduszki, gdy ciągłe uderzanie w moje drzwi i zdeterminowany głos Evelyn nie dawał mi spokoju.

– Louis, jest już późno, a my musimy jeszcze porozmawiać! – mówiła mimo wszystko ciepłym głosem, sprawiając, że zerwałem się z łóżka w poszukiwaniu telefonu. Znalazłem go w swojej torebce rzuconej przy fotelu. Była już cholerna ósma rano, a ja o dziewiątej miałem pierwszą lekcję! Nie wspominając o tym, że moja skrzynka pocztowa była zawalona. – Zakluczyłeś się? – wyraźnie zdziwiona szarpnęła za klamkę.

– Zapomniałem nastawić sobie budzik! – odpowiedziałem jej zachrypniętym jak zawsze z rana głosem, nim zczołgałem się z łóżka, w pierwszej kolejności podchodząc do komody, w której były moje ubrania.

– Możesz otworzyć? – sapnęła z lekką irytacją.

– Jestem w bieliźnie! – powiedziałem, mając ochotę zapłakać. Zawsze wybierałem swoją stylizację dzień wcześniej, a teraz musiałem działać spontanicznie już nie wspominając o tym, że czułem się jakbym dostał w twarz.

– Twoje ciało nie ma nic, czego wcześniej bym nie widziała – sapnęła obscenicznie. Przewróciłem oczami, ze skrępowaniem otwierając jej drzwi.

– Jak dobrze, że mnie obudziłaś – wyznałem kobiecie. – Gdybym nie przyszedł do szkoły, a tym samym opuścił test z angielskiego, gość zdecydowanie uznałby, że opuściłem lekcje specjalnie... – mówiłem, zakładając na nogi swoje ulubione rurki.

– Ojciec poszedł do pracy, ale kazał przekazać ci kilka rzeczy i z resztą ja też chciałam pomówić – usiadła na łóżku, poprawiając swój szlafrok, w który była owinięta.

– Wiem, że zachowałem się kretyńsko, serio, i już zrozumiałem swój błąd – mówiłem to wszystko, by mieć ją z głowy. – Wybacz, ale muszę zacząć się malować za chwilę.

– Właśnie o tym pogadamy.

– Co znowu? – jęknąłem zniecierpliwiony, ponieważ naprawdę nie miałem już wiele czasu!

– Chodzi tutaj właśnie o makijaż.

– Co z nim? – obserwowałem jak Eve podnosi się, stając koło mojej szafy.

– Ojciec stwierdził, że musisz... troszkę zmienić swój wygląd jeśli chodzi o szkołę – zatrzymałem swoje ruchy w momencie, w którym wyciągnąłem z szafy krótką koszulkę na ramiączkach. – I to też nie jest dobre – pokręciła głową, wyjmując z półki moją największą, szarą bluzę z kapturem, którą ubierałem jedynie w domu, w gorsze dni. – Może ubierzesz to? – starała się uśmiechnąć, klepiąc moje nagie ramię.

– Ciebie i ojca chyba boli główka jeśli sądzicie, że będziecie mi mówili co mam nosić, a co nie do szkoły! – zaśmiałem się drwiąco. – Jestem praktycznie pełnoletni i do niczego mnie nie możesz zmusić!

– Tak kończy się używanie tego tonu. Więc proszę, uspokój się natychmiast – użyła głosu srogiego rodzica, wpychając bluzę w moje ręce. Przyjąłem ją, a ona wzięła top chowając go z powrotem do szafy. – W dodatku to dla twojego bezpieczeństwa Louis.

– Wiecie co w ten sposób pokazujecie? Że molestowanie i inne rzeczy tego typu to wina ofiary i to ona prowokuje wyglądem! Przecież to jest obrzydliwe i nie będę łaził w worze pokutnym tylko dlatego, żeby się na mnie nie gapili. Nie jestem małym dzieckiem!

– Louis, nie, nie chodzi o to – Evelyn westchnęła, dotykając moich włosów. – Wina nigdy nie leży po stronie ofiary, ale tutaj chodzi tylko o to, żebyś czuł się bezpieczniej. No i ojciec chce cię ukarać. Przykro mi, że wybrał taki sposób, ale dopóki mieszkasz pod jego domem musisz spełniać jego wymagania.

– Wymagania? – zadrwiłem. – Może wymagać ode mnie wyrzucenia śmieci lub innych obowiązków domowych, a nie zmiany ubioru!

– Dlaczego to dla ciebie takie trudne?

– Bo źle się w tym czuję, nie czuję się sobą. To mnie ogranicza i nie lubię tego!

– Dlaczego?

– Bo to jest chłopięce!

Mina Evelyn zmieniła się w mgnieniu oka. – Chcesz o tym porozmawiać? Nie czujesz się chłopcem?

– Ja pierdolę – sarknąłem poddańczo, kładąc się bezwładnie na łóżku, nie mając już siły ani ochoty na nic. – Dlaczego wy musicie żyć mentalnie w średniowieczu, dlaczego?

– Louis, chcę ci pomóc jak tylko mogę, bo jesteś dla mnie jak syn i oczekiwałabym odrobiny wdzięczności – powiedziała z całkowitym przejęciem. – Zadaję ci różne pytania i wnikam, bo staram się z tobą dogadać.

– To, że lubię makijaż i bardziej dziewczęce buty nie znaczy, że chcę mieć cycki i waginę, czy to naprawdę takie skomplikowane? – byłem zgorzkniały przez mój paskudny humor. – Ubrania i inne tego typu gówna są bezpłciowe, nikt nie dał im oficjalnej metki "dla kobiet" albo "dla mężczyzn". Noszę to, co lubię, czy to takie złe?

– Oczywiście, że nie, znasz moje zdanie na ten temat, ale do cholery Louis, nie dziw się, jeśli myślę w ten sposób, skoro tak się zachowujesz – przysunęła się do mnie. – Po prostu pogadaj ze mną w ludzki sposób, zamiast robić hałasu i być takim pretensjonalnym dzieciakiem, bo podobno jesteś prawie dorosły.

– To, że istnieją dwie płcie nie znaczy, że można czuć się tylko i wyłącznie na jedną z nich, nawet będąc w dobrym ciele – westchnąłem. – Niektórzy na przykład czują się w iluś procentach mężczyzną, a w iluś kobietą i to jest całkowicie normalne.

– A jak jest z tobą? – spojrzała na mnie wcale nieoceaniającym wzrokiem, przez co zrozumiałem, że naprawdę powinienem się uspokoić, bo chce dla mnie dobrze.

– Jestem mężczyzną, mam penisa i cieszy mnie to, nie chciałbym, aby było inaczej – zacząłem, ostatecznie zakładając na siebie bluzę z kapturem. – Ale posiadam w sobie zachowania oraz instynkty kobiece, które mi nie przeszkadzają. No i czasem naprawdę chciałbym być kobietą i nie w taki sposób w jaki chcieliby inni, tylko czasem naprawdę chciałbym nią być, chociaż na chwilę, bo jest to coś, z czym niejednokrotnie się utożsamiam.

– Ale... czujesz się dobrze z samym sobą? Jesteś tak samo pogodzony ze swoją damską stroną, jak i męską? – spytała, kładąc dłoń na moim udzie. – Uprzedź mnie, jeśli zboczę na jakiś bardziej delikatny tor.

– Jest w porządku – uśmiechnąłem się mimo wszystko, kładąc dłoń na tej mniejszej. – Przepraszam za mój wybuch, po prostu poczułem się dosyć zaatakowany... A odpowiadając na pytanie to tak, czuję się dobrze taki, jaki jestem pod warunkiem, że mogę wyrażać siebie jak pragnę, co w tej chwili mi uniemożliwiacie.

– Wszyscy chcą dla ciebie dobrze – starała się mi przegadać. – Dlatego ojciec został wyprowadzony z równowagi, gdy dowiedział się, że jego synowi dzieję się krzywda. Bo kocha ciebie i Lottie najbardziej na świecie. Chce cię bronić.

– Więc niech mi zaufa i pojmie w końcu, że naprawdę jest lepiej dzięki moim nowym znajomym, przy których czuję się bezpiecznie – nie dawałem za wygraną.

– Lou... – brunetka westchnęła, obejmując mnie ramieniem. – Zrób to dla ojca, inaczej znowu zaczniecie się kłócić, a żaden z was tego nie chce, wierzę w to. Albo wiesz co? Zrób to chociażby dla siebie, niekoniecznie dla nas. Udowodnij sobie, że czujesz się świetnie bez tych wszystkich upiekrzaczy. Jeśli to cię pokrzepi, ja również wyjdę dzisiaj bez tapety.

– Czy ty widziałaś moją twarz? – spojrzałem na nią dużymi oczyma.

– Owszem, widzę ją codziennie, o ile się nie chowasz pod wieczór – uśmiechnęła się, kładąc dłoń na moim policzku. – I jest ona naprawdę przepiękna, taka jaka jest.

– Nie jestem przekonany...

– Wiesz, że jeśli nie będziesz stawiał oporów, ojciec odpuści po paru dniach, albo nawet szybciej, więc to wyjdzie tylko i wyłącznie na twoją korzyść – pocałowała moje czoło.

– W sobotę mam występ, a później imprezę u Harry'ego. Lepiej, żeby szybko przestał się gniewać.

– Ach, spokojnie, w tej sytuacji akurat mogę się za tobą bez problemu wstawić – zapewniła, układając palcami moją grzywkę. – To teraz jeszcze zanim pójdziesz, powiedz mi tylko jedną rzecz... – spojrzałem na nią wyczekująco. – Harry to ten chłopak?

Ten?

– Ten, o którym tak dużo myślisz.

– Skąd wiesz, że o nim myślę? – właśnie się wygadałem. Och, jestem taki beznadziejny. Chociaż przecież nie chciałem tego ukrywać!

– Znam cię. Od pewnego czasu chodzisz z głową w chmurach, a przecież dwa tygodnie temu mówiłeś, że poznałeś kogoś nowego. Wystarczyło, że połączyłam wszystkie fakty.

– Nie jest moim chłopakiem jeśli o to pytasz – natychmiast rozwiałem jej wszelkie wątpliwości. – Chociaż mam nadzieję, że wkrótce się to zmienię i na imprezie będzie do tego świetna sposobność.

– Bardzo się cieszę! – pisnęła, trząsając moim ramieniem. – Jaki on jest? Wiem jak wygląda, raz z nim rozmawiałam, ale opowiedz mi o jego osobowości!

– Innym razem, Evelyn. Muszę iść do szkoły, a skoro mam wolny czas, którego nie przeznaczę na strojenie się, zrobię chociaż raz jakieś bogate śniadanie.

– Taktyczna zmiana tematu...

Przewróciłem oczami na tę trafną uwagę, wiedząc, że macocha i tak nie będzie na mnie zła.

____________________________________

(10:28)

louist91:  😟

♥️1 018 💬72

Polubione przez: liamjpayne, jess_:), zoe🌈, hiamsinge, i innych

Komentarze:

@zayn.malik: Czasem zapominam, że masz kutasa 🤨

@louist91: Zablokuje cię. 🤡 @zayn.malik

@samantha: Louis jest zawsze śliczny 💕

@harrystyles: 😉

@zoe🌈: 🧐🧐🧐

@gaythings: 👉👈

@liampayne: 👀

@avvie💕: Nasza chudzinka🧖

@goldengurl: Nie wyglądasz jak kapitan cheerleaderek 🤦‍♀️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro