rozdział dwudziesty szósty; Związek na odległość?
Reszta wieczoru minęła nam leniwie. Relaksowaliśmy się w salonie, jedliśmy wspólnie przyrządzoną (głównie jednak przeze mnie) kolację, Harry zażył po niej swoje witaminy i opowiedział o słowach lekarza. W gruncie rzeczy nie było tak źle z jego zdrowiem, więc wystarczyło poczekać aż zacznie się zdrowo wysypiać i nabierze sił, w międzyczasie pracując nad zdrowiem psychicznym. Później rozmawialiśmy wspólnie przez telefon z Zoe, ponieważ dziewczyna miała nam coś do opowiedzenia i okazało się, że to kolejna historia z jej randki. Było naprawdę przyjemnie i Harry nawet włączył specjalnie ze względu na mnie słodką kreskówkę, oraz zrobił kakao z mlekiem kokosowym.
Później położyłem się w sypialni, kiedy stwierdził, że musi w końcu wyjąć naczynia ze zmywarki i trochę posprzątać, bo obiecał Gemmie, że utrzyma w mieszkaniu porządek w czasie jej nieobecności.
Ja natomiast mogłem się trochę pouczyć. Była to ta nieszczęsna biologia, którą mimo tego, że kochałem ze względu na treść wiedzy jaką przyswajalem, wyjątkowo nie znosiłem się jej uczyć. Było to bardzo dużo informacji do przyswojenia na raz i zawsze bardzo męczyłem się przy zwykłym czytaniu podręcznika i robieniu notatek. Był to bądź co bądź wymagający przedmiot i sam wiedziałem na co się piszę.
Robiłem to chwilę po przebraniu się w nie byle jaką piżamę.
Przegryzłem w skupieniu dolną wargę co jakiś czas, przerzucając akurat stronę, kiedy do pokoju wszedł Harry. Zatrzymał się przy łóżku zauważając z pewnością, że rozpaliłem w pokoju świeczki i przebrałem się.
– To piżama? – spytał, wyraźnie coś przeżuwając. Nie odrywając wzroku od tekstu, przytaknąłem robiąc tylko krótkie "mhm".
To niesamowite, że na facetach może zrobić wrażenie nawet taka zwykła rzecz, jak czerwona, flanelowa koszula nocna na szelkach z podwiązaną przy dekolcie koronką. W prawdzie była dosyć krótka, ale wciąż, to piżama.
Harry włączył telewizor, ustawiając go cicho, aby mi nie przeszkadzać w skupieniu się. Zmarszczyłem brwi, gdy przysunął coś oślizgłego do moich ust, ale zauważyłem, że jest to po prostu kawałek gruszki. Otworzyłem usta, a on położył miskę z owocami między nas, kładąc się obok w samych bokserkach.
Doceniłem to, że oglądał telewizję ze stosunkowo cicho podgłośnionym dźwiękiem, aby mnie nie rozpraszać. Dlatego uśmiechnąłem się lekko, ponownie już zwracając w pełni świadomie swoją uwagę na treści podręcznika, którą mamrotalem pod nosem, trudniejsze rzeczy powtarzając nawet po parę razy. Nagle zostałem wybity z tego cudownego rytmu poprzez dłoń chłopaka, która znalazła się na moim lewym pośladku.
Przewróciłem się na plecy, równocześnie miażdżąc jego dłoń, a on jęknął, wyślizgują ją spode mnie.
– Sio. Mam zaliczenie w poniedziałek – powiedziałem ignorancko, przysuwając książkę bliżej twarzy.
– Czego tak się uczysz? – zagadnął z fałszywą ciekawością, wychylając się by zajrzeć mi przez ramię. – Och, biologia – skomentował, a gdy już myślałem, że sobie odpuści, nachylił się nade mną mówiąc przy moim uchu: – Może czas na małą praktykę?
– Chcę skończyć ten temat – zbyłem go, zaciskając usta, aby naprawdę spróbować się na nowo skupić, zwłaszcza, że teraz czytałem już tylko podsumowanie najważniejszych wiadomości, więc musiałem zapamiętać jak najwięcej. Chociaż dzień wcześniej zrobiłem już dwukrotnie notatki i umiałem to praktycznie na piątkę. Czułem jak Harry porusza się na materacu, okładając miskę z owocami na szafkę nocną, ale nie obchodziło mnie to. Do czasu, gdy poczułem nagły chłód na swoim brzuchu, kiedy moja piżama została bezceremonialnie podwinięta, a usta Harry'ego zastąpiły cienki materiał.
– Kurwa, Styles – próbowałem zabrzmieć groźnie, jednakże nie wyszło mi to przez to, jak zabawnie mój głos zadrżał i podniósł się niemal o oktawę. – To naprawdę nie może poczekać chociaż kilka minut?
– Ale ja nic nie robię – nawet na mnie nie spojrzał po wyciśnięciu malinki obok mojego pępka, kładąc policzek na mojej skórze. – Nie zmierzam w kierunku seksu, chciałem tylko powiedzieć, że uwielbiam twój brzuszek – uśmiechnął się.
– Jasne – burknąłem, uparcie czytając kolejne zdania. – A ta gadka o biologii w praktyce nawiązywała do mojej nieistniejącej macicy i jajników – przewróciłem oczami.
– Po prostu zostaw już te pieprzoną książkę i daj mi całą swą atencję! – w końcu chwycił mój podręcznik w ręce.
Moje oczy poszerzyły się, kiedy położył książkę na szafce po mojej stronie łóżka i pociągnął mnie na wysokości bioder, żebym się mimowolnie położył. Oblizałem spragnione wargi. Miał mnie owiniętego wokół swojego palca, a ja nie umiałem go zatrzymać i, przede wszystkim, wcale mi na tym nie zależało.
– Masz mnie. Co teraz zrobisz?
– Pouczysz mnie trochę biologii? – udawał niewiniątko. – Bo nie jestem pewny, czy nie zapomniałem zbyt wielu rzeczy odkąd miałem ją ostatni raz dwa lata temu – wydął dolną wargę, sugestywnie sunąc dłońmi po moich biodrach.
– Czego chciałbyś się dowiedzieć? – spytałem całkiem poważnie i nawet trochę dostojnie, kontynuując tę abstrakcyjną wymianę zdań, śmiejąc się w duchu z głupoty własnego chłopaka.
– Na przykład, czy dobrze zapamiętałem, że kość łonowa znajduje się gdzieś... – przesuwał w iście drażniący sposób palcem wskazującym po moim brzuchu zanim nie położył całej dłoni na moim kroczu – tutaj?
– Nie jestem pewien, bo w szkole przerabiamy teraz nabłonki roślinne.
Harry wybuchł śmiechem tak samo jak ja, nachylając się nade mną i przewracając mnie na bok. Sam leżał naprzeciwko śmiejąc się łagodnie w mój kark.
– Gdyby ktoś nas widział, stwierdziłby, że jesteśmy głupią porą – ilekroć starałem się wyrównać oddech znowu dopadały mnie kaskady śmiechu. Harry przerzucał wciąż ramię przez moje ciało, odchylając się z uśmiechem. – Nie możesz zostawić mnie nawet na pół godziny, racja? – spytałem. – Tak bardzo ubolewasz z tęsknoty?
– Głównie za twoją miękką i zgrabną dupcią, ale tak, rozmawia się też fajnie – udał, że głęboko się zastanawia, cudem unikając ciosu w głowę.
– Wiedziałem, że zależy ci tylko na cielesności!
– Och, nie marudź i daj się w końcu rozebrać – jego teatralny, znudzony ton znowu doprowadził mnie do śmiechu.
– A co chcesz ze mną tym razem zrobić? – nie pozwoliłem mu działać, z przyjemnością obserwując jak się dąsa. To była najdłuższa i najzabawniejsza gra wstępna w moim życiu, ale było wciąż dobrze, wszystko jest dobre z odpowiednią osobą po drugiej stronie łóżka.
– Ciupciać się.
– Harry! – uderzyłem go poduszką w głowę. – Bądź proszę chociaż odrobinę romantyczny!
Chłopak demonstracyjnie odchrząknął, na co uniosłem w pożałowania brew, zwłaszcza, gdy rzekł: – Skarbie mój, czy pozwolisz się pocałować, podczas gdy ja rozciągnę cię i popieszczę ustami, abyśmy mogli się pociupciać?
– Jeszcze raz powiesz ciupciać się, a nigdy mi już nie stanie – patrzyłem na niego ze śmiertelnych przerażeniem, kiedy on wciąż miał wzrok szaleńca. – I zastanawiam się, czy możesz chociaż raz, kiedy jesteśmy razem, nie uprawiać ze mną seksu, ty zgorzkniały napaleńcu.
– Gdybyś tylko chociaż na chwilę stał się mną i ujrzałbyś siebie z mojej perspektywy, nigdy nie miałbyś dość – wyznał. Ja mimo woli zarumieniłem się delikatnie. – Czy pozwolisz mi już czcić twoje ciało zanim bezprawnie się na nie rzucę?
– To jest to, o co proszę – zmrużyłem oczy i był to ostatni raz, kiedy przez następne długie minuty mogłem się odezwać, bo Harry naprawdę nie żartował i przez kilka dłuższych chwil skupiał się jedynie na tym, żeby odcisnąć piętno swoich ust na każdym skrawku mojego ciała, co absolutnie odbierało mi mowę, nie wspominając o tym, co miało miejsce po tym, bo był to dopiero początek. Dzieliliśmy zdecydowanie najdłuższy, najbardziej emocjonalny stosunek odkąd tylko mieliśmy okazję się poznać. I to było coś więcej niż seks.
***
– A-a-uhh – jęczałem, krzywiąc się nieprzyjemnie, kiedy Harry siedząc okrakiem na moich pośladkach wbijał dłonie w dół moich pleców, później znowu przenosząc je na ich górną część. Kiedy skończyliśmy uprawiać bardzo energiczny seks i tylko się poruszyłem, okazało się, że musiałem nawet nie odczuwać nieprzyjemnej dla moich pleców pozycji, ale szybko poczułem, że coś w dole zaczęło mnie boleć i teraz Harry robił mi jakiś pieprzony masaż. – J-już w porządku... Przejdzie mi do jutra – westchnąłem, wgniatając twarz w poduszkę. Harry przysiadł obok mnie. I tak nie mogłem żałować tego, co miało miejsce chwilę temu.
– Nieźle cię wymęczyłem, co? – zachichotał lakonicznie, klepiąc mnie na odchodne w pośladki. – Wybacz, zapomniałem hamulców.
– Nie da się ukryć – sapnąłem, przez co chłopak znowu się roześmiał. – Ale to było cudowne. Zdecydowanie najlepszy seks jaki mieliśmy.
– Mówisz tak za każdym razem, ale w tej chwili przyznaję ci rację.
Zachichotałem i wyciągnąłem ramiona na poduszkę, żeby położyć bok głowy na jednym z nich. Patrzyłem na Harry'ego z błogim uśmiechem, równając swój oddech. Nie miałem zamiaru się podnosić, ale wtedy Harry usiadł opierając się o poduszkę i zachęcił mnie gestem rozłożonego ramienia, żebym się przy nim położył. Zrobiłem to z osiągnięciem się przylegając do jego ciała, mając gdzieś to, że mój penis dotyka jego uda, co niedawno mogło być dla mnie niezręczne. Sięgnął po owoce, przystawiając dojrzałą truskawkę do moich ust. Teraz cokolwiek, co miało w sobie wodę było dla mnie idealne.
– Bo każdy kolejny jest lepszy – zgodziłem się. – Ale dzisiejszy będzie naprawdę trudno przebić, bo dopiero co powiedziałeś, że mnie kochasz – spojrzałem na niego spod rzęs. – Nie sądziłem, że miłość może tak bardzo podwyższyć komuś somoocene.
– Skarbie... – spojrzał na mnie, głaszcząc moje ramię kiedy przełknąłem, uśmiechając się zachęcająco. – Za każdym razem myślę o tym, że... w swojej sytuacji powinienem czuć się naprawdę do bani, ale kiedy jesteś ze mną... czuję się jak na wzniesieniu, przysięgam. To ma nieludzką moc i może jestem naiwny, ale kiedy myślę, że mogę wyjść z tego całego gówna, a ty wciąż będziesz ze mną- to po prostu... daje siłę.
– Jesteśmy takimi ckliwymi i żenującym nastolatkami – mruknąłem, przyciągając twarz bruneta do pocałunki, śmiejąc się naprzeciw jego warg. – Ale kocham to. Mam nadzieję, że szybko nie znudzi ci się mówienie mi takich pięknych rzeczy.
Cały czas dotykał mnie po karku i starał się ujarzmić moje włosy.
– Ostatnio zacząłem nawet trochę więcej rozmyślać. Mam na myśli... o tym, co będzie z nami chociażby za kilka miesięcy. Przecież jesteśmy ze sobą stosunkowo krótko, chociaż nasza relacja szybko zaczęła być taka intensywna i przeskoczyliśmy kilka etapów, co właściwie jedynie nas wzmocniło jako parę, ale... Co będzie gdy skończę szkołę? A później z resztą również ty to zrobisz.
– Pierwsza i najważniejsza rzecz – podjąłem, poprawiając się odrobinę w jego objęciach – czy chcesz po skończeniu liceum iść od razu na studia? Bo zarówno odpowiedź twierdząca jak i negatywna zmienia postać rzeczy i moje własne plany.
– Nie wiem – zawahał się. – Naprawdę nie jestem pewien i sądzę, że to zależy – zmarszczył brwi, zastanawiając się. – Jeśli ty masz jakieś plany mógłbym się do tego jakoś ustawić.
– Wiesz. Jeśli ty pójdziesz na studia od razu po szkole, mi zostanie rok liceum i będę za tobą kurewsko tęsknił przez to, jak rzadko będziemy się widzieć – tłumaczyłem mu. – Lecz jeśli odczekasz rok, pójdziemy na studia razem. Bez zbędnego rozstawania się.
– Więc sugerujesz, że pójdziemy na tę samą uczelnię?
– Jeśli się uda, to rozwikłałoby wszystkie problemy. Jeśli to byłyby jakieś bliskie studia wszystko wyglądałoby tak jak teraz dopóki nie zdecydowałbym się wyprowadzić z domu rodzinnego, ale jeśli to coś dalszego, musielibyśmy zamieszkać w akademiku albo coś wynająć.
– Zastanowię się nad tym i wezmę pod uwagę to co mówisz – postanowił, całując moją skroń. – Skoro dzięki przerwie będę mógł odpocząć od szkoły, będę mógł także pracować na pełen etat i zaoszczędzić więcej pieniędzy na jakieś mieszkanie dla nas.
– Jeśli naprawdę życie nas tak ukierunkuje chyba będę najszczęśliwsz na całym świecie – zupełnie się rozmarzyłem, chowając twarz we włosach Harry'ego. – A druga opcja? Jeśli nam się nie uda? Związek na odległość? – skrzywiłem się.
– Innego wyjścia nie będzie – sapnął. – Ale pozostaną nam odwiedziny co jakiś czas przez niecały rok i jak najczęstsze rozmowy wideo.
– Masz jeszcze dużo czasu – uznałem. – Ty podejmiesz ostateczną decyzję.
– A masz na myśli już jakiś konkretny uniwersytet? – dopytał, wciskając nos w mój policzek. – Myślałem, że wybierzesz się na coś typowego w stylu akademii sztuk pięknych – uśmiechnął się.
– Bardzo się waham między dwoma, dosyć skrajnymi kierunkami – westchnąłem z żalem. – Jeden z nich to coś w kierunku mojego tańca, którym wręcz żyję, a drugi to muzyka, jaką również darzę wielką miłością. Nie wiem co wybrać i to mnie męczy.
– Sądzisz, że znajdziemy uniwersytet, który będzie dawał możliwości tobie, jak i mi? Bo nie wiem, czy znajdziemy studia, które dzielą te dwa kierunki – skrzywił się. – Uch, sam widzisz, jestem frajerskim pesymistą – burknął, na co zaśmiałem się sennie. – Już spać? – zdziwił się.
– A dziwisz mi się? – mruknąłem, nawet nie próbując udawać, że nie trzymałem moich powiek już całkowicie przymkniętych. – Sam do tego doprowadziłeś.
– Ach, a miałem nadzieję na kolejny numerek – wydął wargę, a ja, pomimo swego sennego stanu, uderzyłem go w klatkę piersiową.
– Nawet nie myśl o żadnych seksualnych rzeczach przez najbliższe parę dni – skłamałem.
– Niedługo i tak będziesz miał mnie dosyć – odparł, co brzmiało na zupełne szczere, mało odkrywcze stwierdzenie.
– Hm?
– Spędzamy ze sobą każdy dzień tygodnia. Pobijamy nawet Zayna i Liama. Niedługo zaczniemy się kłócić o każdą głupią rzecz i to dziwne, że wciąż się o nic nie posprzeczaliśmy.
– Zaraz może do tego dojść jeśli będziesz nadal przerywał mi nie tylko w nauce, ale i w zasypianiu – pogroziłem mu żartobliwie, jednak ręką głaskałem z uśmiechem jego tors. – Po prostu dużo rozmawiajmy o tym, co czujemy i może unikniemy w ten sposób awantur.
– Masz rację – powiedział, zdejmując z siebie moją przełożoną przez jego tułów nogę.
– Co ty wyprawiasz? – oburzyłem się, przylegając do niego dwa razy mocniej.
– Właściwie chciałem po prostu zgasić światło.
– Och...
Zrobiło mi się jedynie trochę głupio i odsunąłem się, przewalając z ciała Harry'ego. Przy okazji wsunąłem jedną nogę pod kołdrę, chowając też większą część swojego biodra. Harry wrócił w następnej chwili znowu mnie przytulając i obiecał, że również postara się zasnąć, ponieważ tej nocy byłem zbyt zmęczony na wstrzymanie własnego snu na rzecz bezsenności Harry'ego.
***
Następnego dnia obudził mnie dźwięk telefonu. Okazało się, że to Evelyn zadzwoniła, żeby spytać, czy wszystko okej. Opowiedziałem jej w skrócie o zeszłym dniu, bawiąc się przy tym włosami Harry'ego, który wciąż spał. Po zakończonej rozmowie zdecydowałem się zrobić śniadanie. Moim specjałem były naleśniki, a Styles jeszcze o tym nie wiedział. Ubrałem szlafrok, decydując się, że i tak musiałem wziąć kąpiel albo najlepiej prysznic, więc zakładanie ubrań byłoby bezsensowne.
W każdym razie, zrobiłem to, co miałem na myśli, odświeżyłem się i przyszykowałem śniadanie. Zdążyłem zjeść własną porcję, ale Harry wciąż się nie pojawił. Zostawiłem napełniony talerz przy łóżku, lecz widząc, jak smacznie śpi naprawdę nie miałem serca go obudzić. Z racji, iż jestem osobą, która nie może siedzieć na tyłku bezczynnie, a gdy zauważyłem pełen kosz prania, zdecydowałem się to wykorzystać.
Zrobiłam pranie i nawet je wywiesiłem! Ale Harry... wciąż spał.
Postanowiłem się więc uczyć. Przerobiłem cały materiał siedząc w salonie, lecz Hazz nadal się nie pojawił.
W końcu przestałem się nudzić, gdy w domu Harry'ego równo z wybiciem godziny dwunastej pojawił się Zayn.
– Dobry! – pomachałem mulatowi, który zupełnie bez jakiegokolwiek pukania wszedł do domu, następnie odnajdując mnie w tym ogromnym salonie, pochylonego nad książką i zeszytem.
– Siemka, Tommo – przywitał się ze mną krótkim uściskiem. – Harry jeszcze nie wstał?
– Nie mam serca go budzić zwłaszcza, że nie wiem, o której wczoraj zasnął, bo sam padłem chwilę po północy – zachęciłem go, żeby usiadł obok. Miałem na sobie już krótką, dżinsową spódniczkę z wysokim stanem i wykrojony, tęczowy sweter. – Zrobić ci coś do picia? – spytałem, sącząc własną herbatę.
– Widzę, że już traktujesz ten dom jak własny – poruszył brwiami. – Nie dzięki, jestem świeżo po śniadaniu, które zrobił dla mnie mój ukochany – od razu świeczki zapaliły się w jego oczach. – Niestety chwilę po tym pojechał do pracy. Kutas.
– Najgorzej – zaśmiałem się dźwięcznie, zamykając podręcznik. – A co do kwestii mojego samopoczucia w tym domu, to o dziwo, naprawdę czuję się tu prawie tak samo dobrze jak u siebie. Nawet jeśli wszystko wygląda, pachnie i trochę też smakuje inaczej, sama obecność Harry'ego bardzo umila mój pobyt tutaj.
– Nie śmiem wątpić – rozłożył się na kanapie, wprawiając mnie w drobny chichot. – Mimo wszystko myślę, że jest z tobą absurdalnie źle. Mamy sobotę, spędzasz dzień u swojego chłopaka i mimo tych dwóch, potężnych argumentów siedzisz przed książką od... jakiegoś dziwnego przedmiotu – skrzywił się, zerkając na mój zeszyt.
– Naprawdę muszę zdać ten sprawdzian na piątkę – powiedziałem. – Zależy mi na poprawieniu się na czwórkę i jeśli nie zaliczę sprawdzianu na bardzo dobrą ocenę, nie uda mi się to. Poza tym, nie uczę się ciągle. Robię to tylko, gdy Harry jest zajęty lub tak jak teraz, śpi.
– Chyba nigdy nie miałem takich ambicji jak ty, nawet w podstawówce – uśmiechnął się. – Zacznę się przykładać do nauki na maturę chyba dopiero miesiąc przed nią! Ale nie o tym teraz. Mów jak wam się układa po tym wszystkim, bo przez to, że oboje mamy facetów strasznie rzadko gadamy sam na sam.
– Boże, stary – westchnąłem, mocno się przeciągając przez co parę moich kości zgrzytnęło. – Obecnie nie wyobrażam sobie, że mogłoby być lepiej, bo już jest idealnie...
– A pamiętam jak nabijałem się z ciebie na początku, gdy dopiero co zobaczyłeś Stylesa – zaśmiał się. – Nie sądziłem, że to naprawdę potoczy się tak jak potoczyło.
– Wyszło na to, że nikt się tego nie spodziewał, więc nie gniewam się – pokręciłem głową. – A wczoraj powiedzieliśmy sobie pierwsze "kocham cię" i rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Czuję się jak w bajce i w ogóle nie martwię się, że poruszamy się w tak szybkim tempie.
– Co? – Zayn wydawał się być naprawdę zszokowany, co było widać po tym jak ogromne miał w tej jednej chwili oczy. – Wow. Jesteście serio szybcy. Przeskakujecie ciągle o parę etapów na raz.
– Pewnie sam myślisz, że to niezdrowe, ale może to po prostu urok naszego związku i jesteśmy sobie przeznaczeni? – zamrugałem zalotnie. – Po prostu wszystko się zmieniło, kiedy Harry mi o sobie opowiedział. Wiem, ile zaufania mi powierzył i ta wzajemna chęć pomagania sobie jest silnym fundamentem naszego związku. Skoro to wszystko dzieje się tak naturalnie, po prostu pozwalam się temu toczyć.
– I bardzo się z tego cieszę – powiedział szczerze. – Widzę jak wielka, pozytywna zmiana w tobie zaszła, wiesz? Jesteś dużo bardziej otwarty, nie aż tak wredny jak wcześniej, i co najważniejsze, jesteś dużo bardziej uśmiechnięty.
– A ty, odkąd jesteś z Liamem, nie zgrywasz już takiego sukinsyna bad boya i pogodziłeś się ze swoją wrażliwą częścią serduszka – cmoknąłem do niego zalotnie, a on spojrzał na mnie groźnie, następnie atakując mnie łaskotkami. Wywijałem się we wszystkie strony, żeby tylko przed nim uciec. – Przyznaj mi rację Zee!
– Oboje staliśmy się miękkimi kluchami i tyle – prychnął, ostatni raz szczypiąc moją skórę w okolicy żeber.
– Muszę się czymś z tobą podzielić, stary – przybralem swój dramatyczny ton, gdy Malik nadstawił uszu. – Prawie nie jestem w stanie się ruszać od wczorajszego wieczoru.
– Zboczeńce – wzdrygnął się, patrząc na mnie krzywo.
– Powiedział to Zayn Malik! Gość, który jest w związku z Liamem Paynem. Nie będę ci przypominać, jak kiedyś, gdy jeszcze nie byliście oficjalnie razem pieprzyliście się w szkolnej łazience, pod prysznicem.
– To był tylko oral!
– Nie zmienia to faktu, że jesteście obleśni – nie dawałem za wygraną. – Poważnie, stary? Łazienka szkolna?
– Za to ty nagminnie kuśtykasz lub masz po prostu małe problemy z poruszaniem się w pewnych pozycjach! Macie jakieś kolosalne libido i Harry jest w dodatku dość agresywny.
– To ty byłeś tym, który pieprzył się będąc przypiętym do łóżka i twoja młodsza siostra znalazła pod twoim łóżkiem kajdanki – patrzyłem na niego wzrokiem wygranego i, szczerze, cholernie tęskniłem za tymi przekomarzeniami się.
W idealnym momencie do salonu wszedł Harry, ubrany prawdopodobnie jedynie w szlafrok, trzymając w dłoni szklankę soku, którą zostawiłem mu razem ze śniadaniem.
– Cześć – przywitał się nadal odrobinę zaspanym tonem z przyjacielem, który pomachał mu energicznie. – A ty, Louis, dostaniesz kopa w dupę za to, że mnie nie obudziłeś – zmrużył oczy.
– Nie miałem serca tego robić!
– Ale za to ja mam serce, żeby ci przylać.
– Jeszcze mi powiedzcie, że lubicie BDSM – Zayn złapał się w okolicy serca, kiedy Harry przysiadł stał nad nami, przecierając swoją powiekę. – Liam by się chyba rozpłakał gdyby miał mnie uderzyć, więc szacun.
– My i BDSM, proszę cię – prychnąłem, machając ręką, gdy brunet nachylił się, by pocałować mnie na w policzek, wyrażając tym podziękę za śniadanie.
– Och, sorry, że ja i Liam po prostu jesteśmy uczuciowi dla swoich partnerów – zmrużył na mnie oczy pachnąc jak pasta do zębów i sok pomarańczowy. – Swoją drogą możesz częściej robić mi śniadanie do łóżka, ale naprawdę powinieneś mnie obudzić. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałem do południa.
– Należało ci się – przesłałem mu buziaka. – Zrobiłem pranie tak w ogóle.
– Boże drogi – brunet przetarł twarz dłońmi, zaraz po tym ziewając. – Ja naprawdę skopię ci ten wielki tyłek za to, że siedziałeś tu tyle czasu sam.
Przewróciłem oczami. Zayn patrzył na nas maślanym spojrzeniem, po chwili gruchając.
– Powinniśmy sobie zrobić podwójną randkę – oznajmił, kiedy Harry przysiadł za mną, kładąc ramię na oparciu kanapy tuż przy mojej głowie. – Może dziś wieczorem? Wpadniemy, zjemy razem kolację, powygłupiamy się. I w końcu spędzimy razem czas – dźgnął palcem moje udo. – Wylecz dupę, Louis. Ja i Liam zjawimy się koło dwudziestej, a teraz muszę spadać. Obiecałem, że zawiozę Lottie do jakiejś koleżanki – zaczął się zbierać, sięgając po swoją ramoneskę.
– Wybierzcie miejsce – poleciłem, biorąc do ręki z powrotem mój podręcznik oraz notatki, przygotując się do ostatecznego już powtórzenia wszelkich wiadomości.
– Pa! – pożegnał się mulat, a ja i Harry pomachaliśmy mu, gdy następnie wyszedł drzwiami frontowymi.
Słyszałem jak Harry wciąga z zaskoczeniem powietrze, następnie pochwytając jeden z moich lakierów do paznokci. Na stole leżała cała moja kosmetyczka. Zerknąłem na niego kątem oka, kiedy spytał:
– Mogę?
– Co moje, to i twoje. Tylko nie zrób sobie krzywdy – widziałem, że wziął różowy, perłowy kolor, czyli ten, którym właśnie zeszłego dnia pomalowałem własne paznokcie.
– Dawno temu to robiłem – tu mnie zaskoczył. – Może wyszedłem z wprawy, ale pamiętam jak to robić.
– Jesteś pewien, że nie chcesz... na przykład czarnego koloru? Tylko różowy?
– Lubię kolorowe paznokcie – odparł krótko, odkręcając małą buteleczkę. – Czarne nie są w moim guście.
– Och – uśmiechnąłem się, będąc dosyć zaskoczonym tą stroną Harry'ego. Po prostu... nie wyobrażałem sobie wcześniej tego naprawdę męskiego sportowca z różowym lakierem na paznokciach.
– Zadziwiam cię każdego dnia? – zerknął na mnie, kończąc już pierwszego paznokcia.
– A żebyś wiedział – przegryzłem dolną wargę.
_____________________________________
(14:02)
@louist91: Jesteśmy ramantykami. 😕
❤️6641 💬499
Polubione przez: zoe🌈 lottietomlinson, LuNecja i innych
Komentarze:
@lottietomlinson: 🙊🔥
@zayn.malik: Romantyczne dobieranie się do spodni Harolda...
@zoe🌈: Z wami mogłabym zrobić trójkącik, hahahah.
@harrystyles: Jesteś lesbijką @zoe🌈
@zoe🌈: Louis to w sumie niezła laska @harrystyles
@hannah_: Nie rozumiem, jesteś chłopakiem czy dziewczyną?
@louist91: Kochana, przy moim gorącym chłopaku zamieniam się w słodką księżniczkę 🤭 @hannah_
@larryupdates: 💙💚
@hannah_: 🤨
@loveislove: Louis ma coraz więcej followersów, co oznacza, że coraz więcej osób uświadamia sobie, jak wiele traciło nie znając #larrystylinson 😁
@larryupdates: Wybieracie się może na paradę równości w Londynie?
@louist91: Bardzo chciałbym! 💞 @larryupdates 💚💙
@larryandziam: Lou jest taki słodki! Odpowiada na wszystkie wiadomości osób z fandomu Larry'ego!
@louist91: 👉🏻❤️^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro