Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty; Chłopak i chłopak? Para?

– Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo mi ciebie brakowało – wyznał Harry, po tym gdy już wchodziliśmy po schodach na drugie piętro, aby dojść do jego pokoju hotelowego. – To, że kompletnie się nie odzywałem, nie dając znaku życia, nie znaczy, że dosłownie wegetowałem myśląc o tobie.

– Ja również za tobą tęskniłem – praktycznie jęknąłem, uczepiony jego ciała. Owijałem ramiona wokół tułowia dziewiętnastolatka łącząc dłonie przy jego boku. Harry obejmował mnie, przyciągając do siebie i trochę bujaliśmy się idąc niezbyt stabilnie. Byliśmy zmęczeni emocjami. – Spędzimy cały weekend razem?

– Mam test w poniedziałek i tak bardzo mnie to nie obchodzi, że sobie nie wyobrażasz – mruknął chłopak, na co ja zachichotałem, gdy otwierał drzwi do odpowiedniego pokoju.

– Ja chyba też znam jakieś zaliczenie, ale ostatnimi dniami nie potrafiłem myśleć o niczym innym, po za tym, co się z tobą działo.

Harry zatrzymał ruch dłoni, którą przekręcał klucz w zamku. Wgapił wzrok w powłokę drzwi, kręcąc głową w niezwykle neurotyczny sposób.
– Nie powinienem pozwolić na to, żebyś się opuszczał w nauce – położył dłoń w dole moich pleców, otwierając przede mną drzwi. Czułem jak rumienie się delikatnie, rozpinając swoją kurtkę i rozejrzałem się po pomieszczeniu, które wyglądało jak każdy inny hotelowy pokój. Główną rzeczą, która przyciągała wzrok było spore łóżko dwuosobowe. Ogólny wystrój był całkiem przyjemny i cieszyłem się, że spędzimy czas w miejscu oddalonym od niechcianych ludzi. Mogliśmy napawać się tylko i wyłącznie własną obecnością, co było czymś, czego potrzebowaliśmy. Satysfakcja rozpierała moją pierś. Nie mogłem doczekać się upragnionego odpoczynku i bliskości.

– W tej chwili mam w życiu inne priorytety – odezwałem się sardonicznie, zerkając na chłopaka z dołu. On jedynie uśmiechnął się, znowu całując mnie z wielką subtelnością. Nigdy nie czułem się bardziej podziwiany. Czułem, że te pocałunki są wyrazem adoracji i po prostu... wielkiego zauroczenia.

– Może obejrzymy jakiś film jeśli chcesz? Niestety jedyną opcją będzie mój lub twój telefon, ale wiesz... – parsknął. Odkąd dotarliśmy do hotelu, przez Harry'ego przemawiało wielkie opanowanie. Wydawało się, że emanował zasłużonym spokojem i przez to również poczułem się stabilnie ze swoimi burzliwymi jak dotąd emocjami.

– Brzmi przyjemnie – zdjąłem kurtkę razem z szalikiem wiszając na jednym z dwóch wieszaków, które widniały na drzwiach. Harry zrobił to samo i zrzuciliśmy ze swoich stóp buty. Spojrzałem na telefon, dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Z jednej strony nie wiedziałem, jakim sposobem czas upłynął tak szybko, z drugiej natomiast byłem zmęczony jakby nadchodził środek nocy. – Odkąd tu jesteś, jakie leki bierzesz? — spytałem, starając się nie naciskać na Harry'ego tonem swojego głosu, aby uniknąć z jego strony zdenerwowania.

– Um, próbowałem nic, ale... – wyglądał na wyraźnie zakłopotanego moim pytaniem. – Tylko przeciwbólowe, przez okropne migreny. Paracetamol...

Sapnąłem cicho, zerkając na leżącą przy łóżku torbę. – Dasz mi je, proszę?

Brunet pokiwał głową, nietęgo podchodząc do torby podróżnej, z której po chwili wyciągnął dwie saszetki, z czego jedna była prawie już zużyta. To w żadnym stopniu nie spotkało się z moim entuzjazmem.

– Spróbujemy się dzisiaj bez tego obejść, hm? – spytałem go, dzierżąc w dłoni listki tabletek. Harry spojrzał na mnie jak na szaleńca.

– Chyba n-nie myślisz, że to jest tak proste i po prostu z dnia na dzień... — westchnął ugodowo, wiedząc, że mnie nie powstrzyma przed tym, wydawałoby się irracjonalnym, pomysłem. A raczej jego zrealizowaniem.

– Musisz chociaż ograniczyć to wszystko, na sam początek, Hazz, i będę się starał żeby do tego doprowadzić. To wciąż według mnie dziwne, że nie nabawiłeś się przez to większych powikłań.

– Co z tym zrobisz? – spytał, obserwując jak wychodzę na korytarz hotelowy, gdzie też za mną podążył.

Ja nie odpowiedziałem mu, podchodząc do znajdującego się na samym końcu kosza na śmieci, do którego wrzuciłem pigułki.

Wróciłem do pokoju, prędko drepcząc po zimnej podłodze. Zamknąłem za nami drzwi, podchodząc do niego i położyłem dłonie na szerokiej piersi. Czułem potężne bicie jego serca i ucałowałem uspokajająco linię jego szczęki tuż pod uchem.

– Nie martw się... – szepnąłem jowialnym oddechem drażniąc parę włosków przebiegających przez jego tors. – Jeśli będzie trzeba, to posiedzę z tobą do samego rana. I poszukamy dla ciebie jakiegoś lekarza, bo musisz się zbadać i zobaczyć, czy to wszystko nie odcisnęło piętna na twoim zdrowiu, kochanie.

– Jest dobrze, naprawdę – mówił, głaszcząc moje boki kojącymi ruchami.

– Ale i tak trzeba sprawdzić, czy wszystko jest okej, Harry – jak zwykle  tkwiłem w swej upartości. – Taka ilość leków może przynieść bardzo złe skutki między innymi na twój żołądek i wątrobę.

– Dobrze, zrobię wszystko co powiesz – przechylił głowę z błogim uśmiechem.

– I pamiętaj, że robisz to nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla samego siebie – stanąłem na palcach, żeby zrównać poziom naszych twarzy. Dla oparcia złapałem dłońmi jego kark, drażniąc kciukami wystające naprzeciw moich palców kędziorki.

– Nie wiem jak poradziłbym sobie, gdyby nie ty – przyznał. – Nikt nigdy nie był wobec mnie tak życzliwy i cierpliwy... Nie mówiąc już o innych rzeczach, które w bardzo krótkim czasie zacząłem w tobie uwielbiać i mieć na ich punkcie obsesję.

– Przestań – wywróciłem czule oczami, opierając przedramiona na barkach Harry'ego, sprawiając, że moje dłonie zwisały prostopadle do jego pleców. – Wiem, że wcale nie jestem taki idealny. Na przykład wtedy na stołówce, wywołałam dramę zamiast po prostu dać ci trochę przestrzeni, czego wyraźnie wtedy potrzebowałeś. Albo w parku, na początku nie pozwoliłem dojść ci do słowa. To, co mówiłem było okropnie egoistyczne – przegryzłem dolną wargę.

– Miałeś do tego prawo, bo... potraktowałem cię źle i nie próbuj nawet kłamać, zaprzeczając – uniósł dłoń do góry, gdy tylko rozchyliłem usta. – Wiem, że spieprzyłem i dlatego jestem w stanie zrozumieć także twoje wybuchowe zachowanie.

– Najważniejsze chyba, że oboje rozumiemy swoje błędy i w końcu potrafimy o tym porozmawiać – kiwnął głową na moje słowa. – Teraz chciałbym się położyć i możemy jeszcze rozmawiać naprawdę długo, ale również musisz być cały czas blisko, dobrze? – uniosłem brwi.

Harry objął mnie ramionami tak mocno, że naprawdę zacząłem mieć problemy z oddechem, gdy następnie, nie rozluźniając uścisku zbliżył się razem ze mną do łóżka o parę kroków, później rzucając się na nie, ciągnąc mnie za sobą.

Zdusiłem swój śmiech, wypuszczając ciężkie, zaskoczone zipnięcie. Harry natomiast wydał z siebie przyjemny chichot, szybko się krzywiąc.

– Mam twój telefon pod łopatką – oznajmił, puszczając mnie, żeby pozbyć się niewygodnej przeszkody. Położył komórkę na szafce nocnej, gdy zacząłem się rozbierać począwszy od skarpetek. – Wziąłem całkiem dużo ubrań, więc jutro mogę ci coś dać. I zostaniemy tu do siedemnastej, a później sam nie wiem — spojrzał przelotnie na lampkę nocną.

– Najpierw masz mnie po prostu przytulać, bo ja naprawdę wariowałem bez tego – sapnąłem, owijając nagle swoje ramiona oraz nogi w okół ciała bruneta, uczepiajac się go jak miś koala. – Czy ty wiesz jakie spekulacje miały miejsce w szkole odkąd zniknąłeś na tę parę dni? – patrzyłem na niego z małym rozbawieniem.

– Uh-m... nie wiem – mruknął w moje włosy, obejmując mnie szczelnie, gdy zatopiłem nos w materiale jego znoszonej bluzy, następnie wkradając dłoń pod nią i pod materiał t-shirtu. Czując jak na skórze Harry'ego pojawiła się gęsia skórka, a on sam syknął na uczucie zimnej dłoni, uśmiechnąłem się z satysfakcją.

– Wybacz – parsknąłem, palcem wskazującym rysując czule po pięknym, umięśnionym brzuchu chłopaka. – To jaki film oglądamy?

– Wybierzmy razem – postanowił, sięgając po własną komórkę, następnie przyciskając ikonkę Netflixa.

Odsunąłem się, żeby ściągnąć swoje ubrania, ponieważ chciałem jak najszybciej znaleźć się pod kołdrą, blisko Harry'ego. Polecił mi żebym zgasił światło i właśnie to zrobiłem, zostając w samych bokserkach, tak samo jak on. Wgramoliliśmy się pod pierzynę, szukając dobrego filmu.

– Więc co mówili? – podjął ponownie temat.

– Na przykład, że zrozumiałeś swój błąd i uciekłeś, ale duża część osób twierdzi, że po prostu coś ci zrobiłem i zraniony odszedłeś – pokręciłem z niedowierzaniem głową, ponawiając gest samego Stylesa. – Ludzie w szkole są niesamowici.

– Co mógłbyś mi zrobić? – prychnął miękko, ocierając czubek głowy o mój policzek, zupełnie jak ciekawskie mojego zapachu zwierzę. Śmiałem się, odwracając do niego bokiem. – Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mają cię za kogoś aż tak problematycznego.

– Jestem w sumie dosyć wredny jakby nie patrzeć – wzruszyłem ramionami, chichocząc na same wspomnienia tego, jak zrównywałem w tym tygodniu Rachel z ziemią. – Co nie zmienia faktu, że i tak czasem niektóre rzeczy jakie mówią trochę bolą.

– Teraz będę zawsze twoim aniołem stróżem, który będzie odganiał tych kretynów – odgarnął moje włosy, wyciskając pocałunek na moim czole, co było cholernie miłe. – Jestem pewien, że nawet Rachel się odczepi.

– Szczerze? To jest dla mnie tak męczące, że chyba w końcu zdecyduję się podjąć radykalny krok w tej sprawie.

– Nie wiem dlaczego nie zrobiłeś tego już dawno temu – stwierdził, bawiąc się moimi włosami. – Przecież to jest prześladowanie, już nie mówiąc o tym, że skurwysyny z mojej własnej drużyny dopuszczali się przestępstw... Co zamierzasz zrobić?

– Mówię konkretnie o Rachel. Koszykarze już niedługo zostaną ukarani, bo mój ojciec rozmawiał z dyrektorem, ale mam na myśli.

– Nie... – patrzył na mnie podejrzanie.

– Tak...

– Nie zrobisz tego! – jego twarz rozświetlił uśmiech.

– Groziłem jej tyle razy, Hazz! Nie zdajesz sobie sprawy. Znajdę kogoś na jej miejsce.

– O mój Boże, gdy będziesz ją już wypieprzał, to daj mi znać kiedy. Chcę to zobaczyć! – wydawał się tak podekscytowany wizją wydalenia Rachel z drużyny cheerleaderek, że nie mogłem nie zaśmiać się w głos.

Podczas gdy uniosłem rękę, by zasłonić usta dłonią, trąciłem dłoń Harry'ego, która wycelowała przypadkowo w jeden z odcinków serialu jakie nastolatek miał na liście tych obecnie oglądanych. I mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, gdy okazało się to być drugą połową jednego z odcinków RuPaul's Drag Race, tuż przed eliminacjami. Chłopak zaczął wtedy nerwowo zerkać raz na mnie, a raz na telefon.

– Spójrz, Rachel chyba właśnie na nich się wzoruje – powiedziałem, z zaciekawieniem obserwując wstęp odcinka. – Chociaż nie. Ich makijaż jest bardzo estetyczny.

– Suka...

– Mhm... – zachichotałem, rozleniwiają się na uczucie dłoni Harry'ego wodzącej po moim biodrze. Miałem jeszcze wiele pytań, które chciałem mu zadać, ale wiedziałem, że nie mogę go przytłaczać. I tak już wydarzyło się wiele, a wierzyłem, że teraz będziemy w stanie rozmawiać o tych sprawach bez względu na okoliczności. Nie mieliśmy potrzeby spieszyć się z tym.

Gdzieś o trzeciej rano, kiedy przewijałam Instagrama, zobaczyłem, że Harry dodał do swojej relacji filmik, na którym zostawia pocałunki na mojej szyi, jaki ja z zaciekawieniem oglądałem film, który następnie znaleźliśmy. Nie miałem pojęcia, że mnie nagrywa i chciałem już to jakoś skomentować, ale kiedy odwróciłem się w kierunku chłopaka, jego twarz rozluźniała się w spokojnym śnie. Zamrugałem kilkukrotnie, wykonując szybką fotografię, którą dodałem na portal i prędko odłożyłem telefon okrywając jego ciało aż po barki. Odwróciłem się tyłem, przysuwając do jego ciała i zasnąłem niemalże od razu, po długich godzinach powstrzymywania się przed tym.

***

Z rana obudziły mnie bardzo specyficzne odgłosy. Po wsłuchiwaniu się w nie wpierw z zamkniętymi oczami zrozumiałem dopiero po dłuższej chwili, że brzmiało to, jakby ktoś wymiotował. Otworzyłem oczy, w ciągu kilku sekund przypominając sobie zdarzenia poprzedniego wieczoru oraz nocy i dlatego też wstałem ociężale, następnie kierując się w stronę łazienki, do której drzwi były uchylone. Mrugałem jakiś czas, przyzwyczajając swój wzrok do jaskrawego światła.

Kiedy oparłem się o framugę, Harry już nachylał się nad umywalką myjąc swoją twarz i wypłukując usta, w trakcie czego tępo spoglądał w kierunku płynącej wody, następnie chwytając szczoteczkę i pastę leżącą na lustrze. Automatycznie zrobiło mi się przykro z jego powodu.

– Co się stało? – spytałem wciąż sennie, pochodząc do niego od tyłu i kładąc dłonie na obu łopatkach, które zacząłem pocierać, patrząc przy tym na lustrzane odbicie Harry'ego znad jego ramienia.

– Źle się czuję po prostu – westchnął ochrypłym, nadal wyraźnie zaspanym tonem, przecierając oczy. – Nie dość, że wczoraj łyknąłem dużo prochów, to jeszcze wieczorem- tyle... emocji, stres... Myślę, że to to.

– Biedny... – położyłem dłonie w okolicy jego żeber na smukłej skórze, kiedy zaczął myć swoje zęby. – Cały pobladłeś – skrzywiłem się, po tym kładąc policzek na szerokości jego pleców, gdzie pod rozgrzaną skórą chował się kręgosłup Harry'ego. – Musisz wrócić do domu i jak najszybciej odpocząć. I oczywiście coś zjeść! To w pierwszej kolejności. Na dole jest bufet... zadzwonić do nich, czy zejść na dół? – spytałem, gdy wypluł pianę, oczyszczając znów usta.

– Zadzwoń, nie idź nigdzie – poprosił, przeciągając się i zacisnął powieki, jakby odczuł kolejną falę bólu. – Przepraszam, że cię obudziłem.

– Nic się nie stało przecież. Przynajmniej nie będę spał do południa.

– Kurwa... – sapnął, sięgając po ręcznik. – Muszę się wziąć za siebie. I chyba będę musiał odpuścić sobie drużynę i ogólnie koszykówkę na jakiś czas – spojrzał na siebie w lustrze. – Liam nie będzie zły?

– Liam doskonale wszystko rozumie, wiesz o tym – uśmiechnąłem się czule, całując krótko ramię bruneta. – Jest kapitanem drużyny, więc można powiedzieć, że masz niezłe znajomości – zachichotałem.

– Uch, chyba wyjdę na balkon – westchnął, przecierając twarz czystym ręcznikiem.

– Tylko ubierz się, ja zamówię jedzenie – odparłem. Harry powoli odwrócił się w moją stronę na niestabilnych nogach. – Mógłbyś dać znak życia swojej siostrze.

– Zrobiłem to już wczoraj, gdy się myłeś – odparł, zaskakując mnie tym wyznaniem. – Wiesz, ja... Naprawdę chcę się zmienić i zacząć lepiej traktować moich najbliższych, przestając też myśleć tylko o sobie.

– Och – nie miałem pojęcia, że to zrobił. Kiwnąłem głową. – Zawsze warto starać się być najlepszą wersją siebie. Zwłaszcza zdrowszą – podkreśliłem. – Masz dla kogo to robić, więc pora zadbać o swój chudy tyłek.

Harry uśmiechnął się.

Będzie w porządku. Musiało być.

***

Zdecydowaliśmy się na spacer po okolicy, jako że mieliśmy jeszcze półtorej godziny do wymeldowania się. Ranek upłynął nam leniwie; czytaliśmy komentarze pod zdjęciem, który wstawiłem w nocy, śmialiśmy się i po prostu byliśmy dla siebie, dopóki nie zadzwoniła do mnie zdezorientowana Zoe, ale wytłumaczyłem jej, że już wszystko opanowaliśmy.

Teraz właśnie kierowaliśmy się wgłąb parku, odkrywając, że jest tu nawet strumyk, który nie poruszał się w ogóle, chociaż już nie było takiego mrozu, a nawet wiosenne promienie słońca wychylały się zza chmur. Pewnie tylko tymczasowo, ale to wciąż było całkiem przyjemne.

– Przysiądźmy tu! – zaproponowałem, ciągnąc wielką dłoń.

– Jesteś taki malutki – Harry zaśmiał się, gdy pomimo, iż używałem całej siły on prawie ani drgnął.

– Milcz, wielka stopo!

– Wiesz co zauważyłem? – zagadnął, w końcu nie stawiając oporu.

– Hmm? – uniosłem brwi. – Co takiego?

– Że wyszedłeś na zewnątrz bez makijażu i w ogóle nie panikujesz z tego powodu – mruknął, szczypiąc mój policzek.

Czułem jak ciepło rozgrzewa moją twarz, gdy przysiadliśmy na trawie, nie martwiąc się o nasze spodnie.

– Rzeczywiście – ogarnąłem delikatnie swoje włosy. – Cóż, to chyba nie ma dla mnie większego znaczenia kiedy jesteśmy w... to znaczy – uśmiechnąłem się nerwowo.

W związku? Jesteśmy w związku? Raczej nie, ale... Cholera.

– Słucham? – zapytał, bardziej nadstawiając ucho, zachowując się jakby naprawdę nie zrozumiał co mówiłem, a raczej co chciałem powiedzieć. Co za cholerny pyszałek, jemu to sprawiało przyjemność!

– No bo... Tak się zastanawiałem czy... – dukałem, starannie unikając spojrzenia mu w oczy.

– Tak – powiedział, gdy nie potrafiłem nic z siebie wyciągnąć. – Jeśli ty chcesz być czymś oficjalnym, ja również chcę.

– Ty... – zmarszczyłem brwi powątpliwie. – Jesteś pewien? Chcesz żebyśmy byli parą? Związkiem? Chłopak i chłopak? Para?

– Jestem tego pewny – odparł z promiennym uśmiechem, cmokając czubek mojego nosa. – Chcę móc z dumą podejść do kogoś, kto miałby czelność źle cię traktować i powiedzieć pełną piersią "ej, odpierdol się od mojego chłopaka". Nie będzie niczego bardziej satysfakcjonującego dla mnie, oczywiście poza samym faktem tego, że będziesz mój.

– Harry... – poczułem się skruszony, jednocześnie śmiejąc się z jego samozapału. Złączyłem nasze dłonie na jego udzie i przymknąłem powieki. – Ale frajersko. Mam osiemnaście lat i dopiero pierwszego chłopaka.

– Lepiej jest być ostatnim niż pierwszym – wzruszył ramionami i zaraz po tym nie mogłem powstrzymać się od napisania wiadomości do Evelyn "ja i Harry jesteśmy oficjalnie razem!!!" z kilkoma serduszkami. – Poważnie Lou? Rany, jesteś takim maminsynkiem.

– Naprawdę mam z nią dobre relacje – odparłem. – Doceniam to, jak bardzo stara się mieć ze mną dobrą więź, równocześnie nie zastępując mojej mamy. No i widzę, że tata jest z nią szczęśliwy, a to chyba najważniejsze – odparłem, wzruszając ramionami.

– Jesteś uroczy – zerknął na mnie z góry.

– Ale jeśli przez to czułbyś się niekomfortowo, nie muszę o nich mówić – oznajmiłem, natomiast Harry zarzekł się, że jest z tym w porządku. – Nie myślałeś, aby tak naprawdę porozmawiać ze swoją mamą? Tak zupełnie bez ściem i- nie sądzisz, by to coś wskórało?

– Nie wiem, czy jestem gotowy, aby wyznać jej wszystkie moje żale... – mówił bez przekonania. – Ledwo zdołałem powiedzieć ci o mojej przeszłości i nie wiem, czy byłbym w stanie jej wybaczyć...

– Chyba rozumiem – przegryzłem dolną wargę ze wzrokiem utkwionym w kaczkach, które przyleciały, żeby pływać na powierzchni zielonkawej wody. – A ona? Odzywa się do ciebie?

– Dzwoni dosłownie raz na jakiś czas. Ostatnio na przykład zrobiła to w grudniu, wypominając jak przykro jej jest i trudno będzie jej mi wybaczyć – był bliski przewrócenia oczami, a ja naprawdę się wzburzyłem.

– Kurwa – wyrwało mi się z oburzeniem. – Ona ma ci wybaczyć? To jest jej zasranym obowiązkiem jako rodzica, by wybaczać dziecku jego głupie błędy i wspierać nawet podczas największych gówien, a to co ona zrobiła jest tego dokładnym przeciwieństwem! W dodatku przecież to ona przyczyniła się do problemów, które przechodziłeś, i które ukształtowały cię na kogoś tak zagubionego.

Harry wziął głębszy oddech, prostując nogi i kładąc je swobodnie przed sobą. Odchylił twarz w kierunku coraz to bardziej błękitnego nieba.

– Możemy pójść na układ – zaproponował, mrużąc oczy, gdy ostrzejsze promienie słońca poraziły go swoim światłem. – Spróbuję z nią porozmawiać, gdy najpierw ogarnę siebie. A jeśli będę próbował się z tego wywiązać, możesz mnie uderzyć – zaśmiał się dźwięcznie po tym, w jaki sposób na niego spojrzałem. – Naprawdę będę starał się nic nie spierdolić i pokładam nadzieję w tym, że stworzymy coś stabilnego, wiesz? Nie wiem skąd ten nagły optymizm.

– Bardzo cieszy mnie twój optymizm! – odparłem szczerze, całując następnie z uczuciem policzek chłopaka. – I twoje postanowienie jest bardzo dobre, a przede wszystkim zdrowe. Bo w końcu powinno się zawsze stawiać na pierwszym miejscu właśnie siebie!

– Boje się, że znowu przekroczę pewną granicę i wyjdę na egoistę...

– Dopilnuję, aby tak się nie stało, H – obiecałem mu.

Sposób, w jaki na mnie spojrzał, utwierdził mnie w przekonaniu, że tym razem naprawdę będzie dobrze.

______________________________________

(17:28)

@louist91: „I don't wanna be your friend, I wanna kiss your lips...
I wanna kiss you until I lose my breath”👄 #boyfriend


❤️3176 💬302

Polubione przez: zoe🌈, harrystyles, i innych

Komentarze:

@zayn.malik: Zasługujecie na to✊🏻

@rachel: ???

@zoe🌈: Larry Is Real.

@liamjpayne: Nie jesteśmy jedynym związkiem w paczce @zayn.malik ...

@harrystyles: Nie wierzę, że zacytowałeś Girl In Red....

@fanowskiekontolarry: #LarryIsReal #RachelIsOver 💅

@aesteticnudes: Jak mogę dołączyć do fandomu Larry'ego?

@gemmaS: ❤️

(użytkownik harrystyles wysłał(a) ci wiadomość!)

harrystyles:

Oh, Louis
I wanna feel you close
Oh, Louis
Come lie with my bones
Oh, Louis
Don't look away
Oh, Louis
Just look at me the same... ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro