rozdział czwarty; Nie pójdę w poniedziałek do szkoły i będę unikał Harry'ego
Taksówka zawiozła mnie pod piekarnię w przeciągu dziesięciu minut. Byłem zmęczony całym dniem, ale naprawdę starałem się pomagać mojej rodzinie jak tylko mogłem. Tym razem babcia złamała rękę i była niesprawna, by cokolwiek tu robić, a traktuje Beigel Bake jak jedną ze swoich wnuczek, więc musiałem wyręczać ją w biznesie. W czasie jej nieobecności chciałem tutaj pracować, żeby biedna miała się z czego utrzymywać. Sam nie brałem ani grosza do własnej kieszeni. I tak dostawałem niemałe comiesięczne kieszonkowe od rodziców i to było wystarczalne. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu nie miałem nic konkretnego na oku, na co mógłbym przyoszczędzić większą sumę. Chociaż... chyba musiałem zacząć zastanawiać się nad robieniem prawa jazdy, bo moi rówieśnicy zaczynali się ze mnie podśmiewywać, ale póki co nie czułem takiej potrzeby - przecież w razie jakiejś sytuacji zawsze mogę wykorzystać dobrego przyjaciela, co? Zayn sam się nabija, że czasem traktuję go jak swojego "sugar daddy" albo po prostu kamendynera na posyłki. Tak długo, jak nie ma o to szczerych pretensji, wręcz przeciwnie zawsze mówiąc, że może mi we wszystkim pomóc, jest w porządku.
W ciągu miesiąca odświeżyłem to nudne pomieszczenie, zmodyfikowałem trochę przepisy i całkiem dobrze sobie radziłem. W wypiekach pomagała mi również zaangażowana Evelyn i szło jej to oczywiście dużo lepiej. Starałem się przychodzić tu każdego dnia, chociaż szkoła mnie wykańczała. Od zawsze przejmowałem się i wkładałem dużo stresu oraz trudu w to, by mieć jak najlepsze oceny i chociaż przeważnie rzeczywiście mi to wychodziło, musiałem się bardzo napracować i zjeść ogromną dawkę nerwów. I jeszcze ta cała sytuacja z Harrym...
– Dziękuję – wręczyłem kierowcy ubera zmięty banknot, następnie zatrzaskując za sobą drzwi i wyciągnąłem telefon, żeby wysłać wcześniej napisaną wiadomość do przyjaciela.
(17:13) do: Zuzu 💦
„Potrzebuję cię w piekarni. Możesz wpaść? :((”
Po wysłaniu wiadomości, przegrzebałem wszystkie wnętrzności torebki w poszukiwaniu kluczy, które wyciągnąłem z dość hałaśliwym brzdękiem. Pchnąłem oszklone drzwi i zapaliłem po wejściu do środka światło, następnie przekręcając tabliczkę z "zamknięte" na "otwarte".
Poczułem wibracje w kieszeni, więc wyjąłem od razu telefon i odczytałem wiadomość.
(17:15) od: Zuzu 💦
"Akurat się nudziłem, więc już biorę auto i jadę :)"
Wiedziałem, że droga tutaj nie zajmie mu dłużej niż pięć minut biorąc pod uwagę to, że nasze domy były tuż za rogiem. Dzieliła nas tylko jedna ulica, którą musiałem przejść wzdłuż, żeby spotkać się z przyjacielem. To oznaczało, że taką samą odległość miałem do mieszkania Stylesa i ta myśl przyprawiała mnie o dreszcze ekscytacji. Całe osiedle zaczęło plotkować odnośnie tego, że najbogatszy dom w okolicy został wykupiony. W sprzyjających okolicznościach byłbym tym zachwycony, ale nie teraz.
Teraz czułem się jak wymięty pantofel jebanego Gucci, który został zastąpiony jakąś kilkufuntową sieciówką.
Pocieszał mnie jedynie fakt spędzenia w tej piekarni tylko kilku godzin, ponieważ planowałem zamknąć lokal już o dziewiątej wieczorem ze względu na kilka rzeczy szkolnych, które chciałem przygotować jeszcze dzisiaj, aby w trakcie weekendu móc zwyczajnie odpocząć i nie robić absolutnie niczego, co nie jest podstawową funkcją niezbędną do egzystencji. O mój boże, jestem tak dramatyczny, gdy coś nie idzie po mojej myśli!
Wciąż... mimo tego, jak przyjemna była ta robota, sprzedawanie tylu pyszności bez możliwości zjedzenia ich było prawdziwą torturą...
Zanim zacząłbym popadać ze skrajności w skrajność, ruszyłem na małe zaplecze, gdzieś znalazłem swój fartuch. Wziąłem z drugiego pomieszczenia dwa duże kartonowe pudełka, w których znajdowały się oczywiście wszelakiego rodzaju pieczywa, ciasta i muffinki. Kiedy zaniosłem je na blat, właśnie miałem wracać po kolejne dwa pudła, gdy dzwoneczek przy drzwiach zabrzdękał i zobaczyłem w nich Zayna w tej swojej ramonesce bad boya, włosach ułożonych na quiff i malince przy łuku ostro wyciętej żuchwy. Przypominał głównego bohatera z filmu "Grease". Posłałem mu znaczący uśmiech, zostawiając go tylko po to, by wrócić po resztę wypieków.
– Załóż fartuch i pomóż mi to wykładać – mruknąłem po powrocie, rzucając mu przybranie i sam zacząłem myć swoje dłonie w umywalce.
– Przyszedłem potowarzyszyć ci w samotności, nie pisałem się na bycie tanią siłą roboczą. – Zayn początkowo oburzył się, mimo wszystko jednak posłusznie zakładając fartuch.
– I tak sobie poplotkujemy, więc spokojnie – uśmiechnąłem się blado.
Mulat obszedł ladę, by zaraz po mnie wymyć ręce i osuszyć je papierowym ręcznikiem. Czułem jak podczas tego intensywnie przygląda się mojej nieodgadnionej dla niego minie. Włączyłem nam nawet mini radio, z którego od jakiegoś czasu już leciały świąteczne piosenki.
– Gdy będę miał więcej czasu któregoś dnia, muszę trochę tu ozdobić – oznajmiłem, wyciągając pączki z pudełek. – Pomyślałem o światełkach na zasłonach, świeczkach i małej choince. Pewnie będę potrzebował-
– Mały, co jest? – Zayn zaśmiał się, ale słyszałem w tym oschłym dźwięku zmartwienie. – Nie jesteś teraz sobą, a przecież rano jeszcze sikałeś pod nogi z radości!
– Nie mam kompletnie humoru po tym, co się stało – wymamrotałem słabo.
Zayn zmrużył oczy.
– Co ci zrobił? – warknął z momentalnie wrogim nastawieniem. Nie ukrywam, roztopiło to odrobinę mój centralny narząd układu krwionośnego wypełniony miłością do popowej muzyki i słodkich zwierząt - zwany również sercem.
Właśnie tak, cokolwiek.
– To nie jego wina – westchnąłem zduszonym oddechem, ponieważ zupełnie nie wiedziałem, jak wytłumaczyć Zaynowi swoje samopoczucie. Wyciągnąłem dwa wypieki, ustawiając je w zamkniętej ladzie i postanowiłem usiąść na blacie. – Po prostu... kiedy spytałem Harry'ego jak mam się mu odwdzięczyć, pomyślał, że proponuje mu seks, bo jestem jebaną szkolną dziwką i mam tego dość.
– Czyli jednak jego wina...
– Nie, Zayn – pokręciłem głową. – Jest nowy, słucha tego, co mówią ludzie.
– Nie broń go, do ciężkiej cholery, Louis! – burknął. – Nie zna cię i nie ma prawa oceniać cię na podstawie tego, co o tobie usłyszał.
Bawiłem się kokardką przewiązaną przez moją talię, zawieszając wzrok gdzieś na kruchych herbatnikach. – Zwykle mam na to wszystko wywalone, ale chyba właśnie uświadomiłem sobie, że już zawsze będę kojarzony z dawaniem dupy, kiedy ja nawet tego nie robię. Jestem traktowany jak szmata i nawet ci, którzy mnie nie znają są przekonani, że ze wszystkimi sypiam!
– Szkrabie, przecież dobrze wiesz, że to nie prawda, więc dlaczego przejmujesz się pojebanymi kłamstwami? – objął mnie czule, kładąc głowę na moim ramieniu. – Jeśli Harry uwierzył w to, co mówią jacyś debile, nie jest wart uwagi tak zajebistego chłopaka – uśmiechnął się.
– Po prostu nie zrozumiesz, Zayn. To nie są zwykłe plotki, tylko coś, o czym tyle osób jak nie wszyscy jest przekonanych i jestem tym zmęczony. Nawet niektórzy nauczyciele posyłają mi krzywe spojrzenia. Nie chcę tak wyglądać w ich oczach, bo to zupełnie nie to, kim jestem.
Zayn przełknął ślinę, milknąc i odezwał się cichszym głosem dopiero po chwili.
– Nie mam pojęcia już co mam do chuja zrobić – pokręcił głową. – Tylu osobom już tłumaczyłem jaka jest prawda. Liam nawet rozmawiał z tymi idiotami z drużyny, żeby przestali cię kurwa mać molestować. Przecież to jest niezgodne z wszelkimi zasadami moralności i tak w ogóle nielegalne!
– To nie dotyka tylko mnie Zayn, ale nie mart się. Z tym sobie poradzę – uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem, że ten naprawdę się przejął. – Zrobiło mi się dzisiaj głupio. Chyba nie pójdę w poniedziałek do szkoły i będę unikał Harry'ego do końca życia – parsknąłem.
– Przestań, Tomlinson – zmrużył oczy. – Nie możesz pokazać im swoich słabości. Poza tym, jeśli wrócisz do szkoły i spojrzysz na Stylesa z podniesioną głową po tamtej sytuacji, będzie miał większe wyrzuty sumienia.
– Kiedy ja nie chcę tego, Zayn. Wciąż chciałbym się z nim umówić i sprawić, żeby mnie lubił – skrzyżowałem ramiona na piersi, jak kilkuletni chłopiec, który chciałby dostać upragnioną zabawkę.
– Ja po tej sytuacji byłbym obrażony...
– Też byłem – odparłem. – Ale jest na to zbyt uroczy. Sam wiesz jak to działa.
– Nie wiem, co chcesz, żebym ci powiedział... – wciąż ustawiał stos babeczek na okrągłym talerzu, ale w końcu oderwał się od zajęcia i spojrzał na mnie. – Serio traktujesz to poważnie?
– Harry'ego? – skinął głową. – Czuję się zupełnie zauroczony, szczerze.
– Jak trzynastolatka – co chwilę parskał śmiechem, w ostatniej chwili unikając ode mnie ciosu w głowę. – Mówię poważnie, Louis, ty go w ogóle nie znasz. A co jeśli chrapie w nocy, mlaska przy jedzeniu i przykleja gluty z nosa pod ławkę?
– Nie dowiem się tego, jeśli go nie poznam. Z resztą, to nie moja wina, że coś mnie po prostu przyciąga w jego kierunku – czułem, jak moje policzki powoli pąsowieją. – Jak wyrwałeś Liama?
– To on wyrwał mnie – wyszczerzyl zęby na samo wspomnienie swojej sympatii. – Podobał mi się z wyglądu w sumie od zawsze, ale to on zrobił pierwszy krok, zaczął zapraszać mnie na treningi, potem już mecze. Później uczył mnie grać i pomógł dostać się do drużyny. Znasz tę historię jak nikt inny, po co pytasz?
Westchnąłem ciężko, następnie wydymając wargę. W moim przypadku wszystko było trudniejsze.
– No dobra, ale ja chcę wiedzieć jak mam się zachowywać Zayn. Nie wiem jak się podrywa! Dzisiaj próbowałem tak, jak w filmach, ale nie sądzę, by mnie polubił.
– Wiesz co jest kluczem do tego, by pojął dobitnie twoje intencje? – uniósł brew. – Patrz mu w oczy. Najczęściej jak się da, czaruj go nimi. I uśmiechaj się dużo. To tak na dobry początek.
– Tylko, że ja nie potrafię – uchyliłem szeroko powieki, nagle wpadając w panikę. Spojrzałem na przechodniów, którzy mijali Beigel Bake, spiesząc się w przeciwnym kierunku. Wyciągnąłem z pudełka ogromne, jeszcze ciepłe precle. – Kiedy łapie mnie wzrokiem, pesze się.
– Awww – zagruchał nad moimi słowami, za co dałem mu kuksańca w bok. – Wyjdź z nim gdzieś, hm... zaproponuj korepetycje może u siebie. W domu łatwiej przekracza się strefy komfortu.
– Czy to nie jest nachalne? – przyłożyłem czubki palców do skroni, będąc już zbyt przytłoczony tym wszystkim. – Z resztą teraz, kiedy zobaczył mnie od najgorszej strony...
– Lou, przestań traktować swoją wrażliwość jako wadę, bo ci wpierdole – zaskoczył mnie, przerywając moje bajdużenie. – Nie ma nic złego w tym, że jesteś chłopcem, który bierze wiele do siebie i czasem się mazgaji, z resztą jak my wszyscy – uśmiechnął się miękko. – Może to właśnie kręci Harry'ego? Skąd wiesz?
– Nawet nie wiem na ten moment, czy w ogóle kręcą go chłopcy.
– Kręcą – odpowiedział od razu Malik.
– Skąd wiesz?
– Zerka na chłopaków pod prysznicem.
– Nie gadaj – rozchyliłem swoje usta w szoku, bo ta wieść naprawdę dała mi więcej pewności siebie. – Czy mówisz to, żeby mnie pocieszyć?
– Jestem poważny. Nie mówię, że w erotycznym sensie, bo musiałoby być z nim coś nie tak, gdyby któryś z tych gnomów mu się podobał... ale tak... po prostu. Skoro nagi facet przykuwa jego uwagę, na pewno nie jest hetero.
– Ma linię V w dole brzucha? Albo chociaż mięśnie brzucha zarysowane? – zapytałem przyjaciela rozmarzony.
– Nie wiem.
– Jak możesz tego nie wiedzieć?!
– Normalnie. Tylko Liama podglądam w szatni.
– Boże... – przewróciłem oczami, opierając dłoń na biodrze. – Was dwóch pod jednym prysznicem...
– Przyznaj, że chciałbyś spełnić swoją fantazję erotyczną, którą jest zobaczenie tego widoku.
– Ale pojebany jesteś – postukałem się palcem wskazującym w czoło. – Prędzej bym na was chaftnął i uciekł z krzykiem, potem mając traumę do końca życia.
– Przynajmniej dobry humor ci wrócił – Zayn uszczypnął mój bok, na co zerwałem się z piskiem. – Nie przejmuj się, maluchu. Pamiętaj, że nie masz nic do stracenia.
– A jak będę miał złamane serce? – westchnąłem, wydymając przy tym dolną wargę.
– To poskładamy je winem, chipsami i paleniem zdjęć Harry'ego, pasuje?
Nim mogłem coś odpowiedzieć, dzwoneczek ponownie zaszeleścił i poderwałem głowę do góry, widząc starszą panią, która bywała tutaj każdego dnia. Automatycznie posłałem jej uśmiech, zakasając rękawy, żeby nie pobrudzić ich w lukrze i stanąłem przed kasą. Musiałem wyluzować, bo odkąd Harry tylko się pojawił, zgłupiałem pod wszystkimi względami.
____________________________________
sobota (11:23)
@louist91: Zaynie sprawił mi prezent. Najlepszy przyjaciel, dziękuję ⛅🌻
❤️199 💬15
Polubione przez: zoe🌈, kissmeyoufool, liamjpayne i innych
Komentarze:
@zayn.malik: Zaczynamy piżama-party!
@liamjpayne: Dlaczego nie zostałem zaproszony na imprezę???
@louist91: To impreza mająca na celu celebrowanie naszych bottom-tyłków @liamjpayne.... innym razem!
@lottie_tomlinson: Babski wieczór?
@zoe🌈: Wolałabym zobaczyć tę słodką piżamkę na tobie 👉🏻👈🏻
@louist91: Jesteś najgorsza.🤦♀️ @zoe🌈
@harrystyles: :)🌻
⚠️Użytkownik: harrystyles zaczął/zaczęła cię obserwować!
Kiedy w trakcie oglądania filmu na wyświetlaczu mojego telefonu ukazało się powiadomienie odnośnie nowego komentarza, kliknąłem w dymek, marszcząc brwi. Uśmiechnąłem się, widząc dwie emotki, które Harry umieścił pod moim postem. Zobaczyłem, że zaczął również mnie obserwować i z drobnym uśmiechem wystawiłem telefon przed twarz Zayna klejącego się do mojego ramienia. Mulat wziął smartphone'a, chowając go pod poduszkę i kazał mi skupić się na naszym wspólnym weekendzie. Mimo wszystko znów zacząłem myśleć o Harrym. Nie poddam się tak szybko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro