74
Coś opornie wam idzie to gwiazdkowanie, no ale cóż... Niech stracę 😜
O budziłam się w południe, czując na sobie mokre pocałunki mojego męża. Pokręciłam się w jego ramionach i otwierając szeroko powieki, przyglądałam się blondynowi błądzącemu dłońmi po moim odkrytym tułowiu. Wplotłam palce w jego rozmierzwione włosy, tym samym zwracając na siebie uwagę
- Cześć kochanie – wymruczał przy mojej skórze, po czym podniósł się i pochylając się nade mną, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Przejechał językiem po dolnej wardze, prosząc mnie tym samym o dostęp do środka. Bez wahania dałam mu to, czego chciał. Potrzebowałam w tej chwili jego bliskości i nie wiedzieć czemu, byłam na niego cholernie napalona. Chciałam żeby mnie dotykał, żeby mnie pieścił. Chciałam żeby całował moją nagą skórę i żeby wypełnił sobą pustkę na dole. Nie wiem, czy to był wpływ narkotyku, czy Justin sam tak na mnie działał. Nie jestem w stanie teraz tego określić. Jedyne co wiem to, to że chcę aby mnie wziął tu i teraz i pieprzył się ze mną do utraty tchu, pozwalając zapomnieć o tym co złe.
Nie musiałam nawet go prosić. Słowem mogłam się nie odezwać, a Justin doskonale wiedział, czego teraz potrzebowałam. Wyznaczając mokrą ścieżkę pocałunków w dół mojego brzucha, zahaczył palcami o gumkę moich spodni i zsuwając je do kostek wraz z majtkami, bez wahania się ich pozbył. Poczułam chłód rozchodzący się po dolnej partii mojego ciała, ale natychmiastowo został on zastąpiony ciepłym oddechem mojego męża. Rozkładając moje nogi, zgiął je w kolanach, masując delikatnie zewnętrzną stronę ud. Spojrzał na mnie uśmiechając się uwodzicielsko, po czym przyłożył swoje usta do mojej łechtaczki, wirując wokół niej sprawnym językiem. Jęknęłam cicho, gdy dwa palce bezceremonialnie wbiły się w moje wnętrze. Rytmicznymi ruchami posuwał mnie nimi, powoli doprowadzając mnie do czystego szaleństwa. Wyginałam się pod wpływem tego cholernie przyjemnego uczucia, dysząc ciężko i jęcząc na przemian. Justin doskonale wiedział jak mnie zaspokoić i za każdym razem robił to znacznie lepiej. Zawsze było dobrze, nigdy nie mogłam narzekać, ale po prostu każdy następny raz, był o wiele lepszy od poprzedniego.
Czułam jak pierwsza fala podniecenia rozbija się w dole mojego brzucha. Zaczęłam niekontrolowanie sapać, a moje nogi drżały pod wpływem tej cholernej przyjemności jaką mi oferował. Wygięłam się do tyłu i jęcząc głośno, uwolniłam wszystkie emocje jakie przeżywałam z ofiarowanego mi orgazmu. Nawet nie wiem kiedy mój mąż pozbył się swoich ciuchów i kompletnie nagi zawisł tuż nad moim ciałem. Delikatnie pocłował mój rozgrzany do czerwoności policzek i nie czekając aż moje drżące ciało się uspokoi, wbił się we mnie jednym pewnym pchnięciem. Krzyknęłam głośno, zupełnie nie spodziewając się tak intensywnego uczucia między moimi nogami. To było tak cholernie dobre, że momentalnie zapragnęłam więcej
- Mocniej – wyjęczałam do jego ucha, na co mój mąż od razu wykonał moje polecenie. Wszedł we mnie po same jądra, powodując uczucie pożaru w dolnej części mojego ciała. Miałam wrażenie że marihuana którą wypaliliśmy kilka godzin wcześniej nadal krąży w mojej krwi i to właśnie dzięki niej, to uczucie jest tak cholernie dobre. Jeśli to okaże się być prawdą, to jestem gotowa kupić każdy jeden gram tej cudownej rośliny istniejący na świecie.
Kilka mocniejszych pchnięć biodrami i Justin po raz drugi, w niewielkim odstępie czasu, spowodował moje szczytowanie. Zaskomlałam cicho, zaciskając mocno powieki i wbijając paznokcie w plecy blondyna, przejechałam nimi mocno po jego skórze. Próbowałam złapać choć minimalną dawkę powietrza w płuca, ale dalsze poruszanie się Justina w moim wnętrzu uniemożliwiało mi to
- Justin – wysapałam cicho, na co w końcu się zatrzymał – Poczekaj – wydukałam.
Wyszedł ze mnie, dając mi odpocząć i przyglądając się mojej zapewne czerwonej twarzy, uśmiechnął się delikatnie, następnie całując kilka razy oba policzki. Przyłożyłam dłoń do twarzy głośno oddychając i dotykając ręką czoła, uśmiechnęłam się szeroko
- Wykończysz mnie dzisiaj – zaśmiałam się.
Ściągnął palcami przyklejone do mojego czoła kosmyki włosów, po czym wpił się zachłannie w moje usta.
- Wolisz żebym był delikatny? – spytał, przechodząc pocałunkami przez szyję na dekolt
- N-nie – wyjęczałam, czując jego język wokół mojego sutka. Justin delikatnie i bardzo powoli przejechał palcami po wewnętrznej stronie mojego uda, powodując tym samym dreszcze na moim ciele
- To dobrze – szepnął, wracając ustami do mojego ucha – Bo mam zamiar doprowadzić cię do takiego stanu, żebyś była zdolna przez resztę życia myśleć tylko o mnie – przygryzł jego płatek, po czym ponownie wbił się we mnie mocno. Na nowo jęknęłam, oddając się zupełnie tej cholernie przyjemnej chwili.
Po kilku solidnych orgazmach i naprawdę genialnym pieprzeniu, wstałam obolała z łóżka i powolnym krokiem udałam się pod prysznic. Odkręcając ciepłą wodę weszłam do kabiny, pozwalając swojemu ciału na odrobinę relaksu. To niesamowite jak jeden człowiek potrafi ściągnąć ze mnie cały ból, zostawiając uczucie przyjemności i ukojenia. Kiedy byłam już czysta i nieco rozluźniona, wyszłam z powrotem do sypialni. Justin leżał na łóżku a z jego włosów skapywały kropelki wody. Domyśliłam się, że również musiał wziąć prysznic w drugiej łazience.
- Nie chciałeś wykąpać się ze mną? – spytałam nieco urażona i podchodząc do łóżka, położyłam się na blondynie. Odgarniając moje włosy z twarzy, zaglądnął w moje oczy uśmiechając się do mnie diabelsko
- Gdybym poszedł tam z tobą, to pewnie pieprzyłbym cię dalej – powiedział, na co rozszerzyłam powieki. – Stwierdziłem, że potrzebujesz trochę wytchnienia, więc skorzystałem z drugiej łazienki - dodał, muskając delikatnie moje czoło. – No chyba że nie masz nic przeciwko żebyśmy jeszcze raz... - zaczął mówić, ale przerwałam mu kładąc dłoń na jego ustach
- Nawet o tym nie myśl – powiedziałam poważnie, na co Justin polizał wnętrze mojej ręki mrucząc coś niezrozumiałego – Wszystko mnie teraz boli – jęknęłam, na co się zaśmiał.
Przeniósł dłoń z mojej talii na jeden z pośladków i ściskając go mocno, zmusił mnie do opuszczenia dłoni z jego ust.
- Mogę ci zrobić tam masaż, jeśli chcesz – poruszył śmiesznie brwiami, a ja nie mówiąc nic, pokręciłam głową na boki, przyciskając twarz do jego torsu i wsłuchując się w równomierne bicie jego serca. Justin wplótł palce w moje włosy i przejeżdżając nimi, głaskał delikatnie skórę mojej głowy.
- Myślisz że już doleciały? – spytałam po krótkiej chwili milczenia
- Nie wiem. Pewnie tak – odpowiedział, całując czubek mojej głowy. Wzdychając ciężko odepchnęłam te wszystkie myśli na bok. Przymknęłam powieki, pozwalając sobie na zupełne odcięcie się od świata. W tej chwili liczyłam się tylko ja i Justin. Nic więcej. Żadne problemy nie były dla mnie teraz ważne. W tym momencie ważny był dla mnie mój mąż, za którym szaleję i którego kocham całym swoim sercem.
Nad ranem obudził mnie telefon Justina. Podniosłam głowę i widząc jak blondyn niechętnie podnosi się do urządzenia, ponownie położyłam się spać. Słyszałam jego cichą rozmowę, a następnie jak wyszedł na taras, nie chcąc zapewne mi przeszkadzać. Niestety byłam już cholernie rozbudzona, dlatego też sen nie chciał do mnie przyjść. Kręciłam się na łóżku, po chwili dochodząc do wniosku, że już na pewno nie zasnę. Obróciłam się na plecy i zakładając ręce pod głowę, wgapiałam się w biały sufit, czekając aż blondyn skończy rozmowę. Po kilku cholernie długich minutach Justin był z powrotem. Spojrzałam na niego i uśmiechając się lekko, próbowałam wyczytać jakiekolwiek emocje z jego twarzy.
- Obudziłem cię? – spytał, drapiąc się po karku.
- Nie – odpowiedziałam, kręcąc głową na boki - Kto dzwonił? – spytałam, kiedy mój mąż kładł się z powrotem do łóżka. Przysunął się do mnie i zakładając ramię na moje barki, przytulił mnie do swojego boku, głaskając delikatnie palcami moje odkryte ramię.
- Stary znajomy – powiedział, całując czubek mojej głowy.
- Co chciał? – dopytywałam, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Z natury byłam bardzo wścibska, więc zwyczajnie nie mogłam odpuścić tego tematu. Wiem, że jego może to nieco irytować, ale chciałabym wiedzieć co się dzieje. Nie chcę żebyśmy mieli jakiekolwiek tajemnice przed sobą, zwłaszcza teraz, kiedy w naszym życiu nie jest kolorowo.
- To szef jednego z największych brazylijskich karteli – poinformował mnie. Podniosłam się na łokciach i opierając dłoń o jego tors, przyglądałam mu się uważnie – Postanowił rozwiązać swoją grupę i pytał czy byłbym zainteresowany przejęciem od niego towaru – wyjaśnił
- I co mu powiedziałeś?
- Zgodziłem się – wzruszył ramionami. – Umówiłem się z nim na początek nowego roku. Jeszcze będzie do mnie dzwonił, dogadać szczegóły – nie mówiąc nic, kiwnęłam jedynie głową.
Zawsze chciałam wiedzieć wszystko, ale nigdy nie ingerowałam w to co robi mój mąż. Twierdziłam, że nie mam na ten temat odpowiedniej wiedzy, żeby móc mu cokolwiek doradzić, czy powiedzieć że czegoś nie powinien robić. To on się znał na tym i doskonale wiedział, co jest dla niego dobre.
Całując policzek Justina, wstałam z łóżka i kierując się do łazienki, poszłam wziąć gorącą, relaksacyjną kąpiel. Napuszczając wody do wanny, wlałam do niej kilka kropel olejku kokosowego i stając przed lustrem, spojrzałam na swoje ciało. Kilka świeżych siniaków obejmowało spory kawałek skóry na moich biodrach. Westchnęłam cicho, kręcąc głową na boki dokładnie zdając sobie sprawę z tego od czego powstały. Wczoraj poszaleliśmy chyba za bardzo.
Weszłam do wanny i podkładając sobie pod szyję zwinięty w rulon ręcznik, przymknęłam powieki oddając się tej chwili przyjemności. Włączyłam cicho muzykę i wsłuchując się w jej dźwięki, starałam się myśleć o samych dobrych rzeczach. Mój mózg nie pozwolił mi jednak na zapomnienie tego wszystkiego, co wydarzyło się ostatnimi czasy. Chciałam zapomnieć o wszystkich przykrych sytuacjach, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Ciągle przed moimi oczami stawała wściekła na mnie matka i płacząca Rosa. W dalszym ciągu nie potrafiłam się pogodzić ze stratą mamy i z faktem iż nigdy nie wybaczyła mi tego, kim się stałam. Nigdy nie chciałam żeby to tak się skończyło. Chciałam ich dobra, a wszystko poszło nie tak jak powinno. Chciałam żeby były szczęśliwe, a tym czasem, moja mama nie żyje, a siostra musi mieszkać z obcymi ludźmi. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że śmierć mojej matki nie była moją winą, ale cholerne wyrzuty sumienia nie dają mi spokoju.
Czasami mam wrażenie, że to właśnie przeze mnie, przez to czego się o mnie dowiedziała, jej stan się pogorszył. W dalszym ciągu nie rozumiem tego, dlaczego nie skorzystała z pieniędzy które razem z Justinem przelaliśmy na jej konto. Przecież do cholery gdyby nie uniosła się honorem, w dalszym ciągu byłaby tu z nami, a Rosa nie musiałaby się tułać po świecie.
Stukając palcami o ścianki wanny, starałam się odpędzić złe myśli. Nie chciałam się ponownie wprowadzać w stan rozpaczy, bo to i tak nic by mi nie dało. Gdyby to jeszcze przynosiło ulgę, ale nie... Za każdym razem kiedy o nich myślałam, popadałam w swojego rodzaju depresję. Teraz doszłam do wniosku, że muszę przestać się tym wszystkim zamartwiać.
Życie nie jest łatwe, ale trzeba przez nie przejść z uniesioną głową. Zawsze miałam pod górkę, ale jakoś dawałam radę. Teraz też dam...
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani, powoli zbliżamy się do końca. Jeszcze jakieś 9 rozdziałów. Ciężko mi będzie to kończyć, ale cóż... Takie życie.
Kolejny rozdział pojawi się jutro :) Zapraszam serdecznie i dziękuję za wszystkie głosy, cudowne komentarze no i za masę odsłon. Jesteście najlepsi, uwielbiam WAS! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro