31
Hej kochani :) 50 gwiazdek pod rozdziałem i jeszcze dziś wrzucam kolejny :) Jesteście w stanie to zrobić?
Wstałam rano i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, to odsunięcie głowy siostry z mojego brzucha, a następnie sięgnięcie na nocną szafkę po wibrujący telefon. Spojrzałam na ekran i przełknęłam głośno ślinę widząc trzy nieprzeczytane wiadomości i kilka nieodebranych połączeń... Wszystkie od Justina
- Cholera – jęknęłam cicho pod nosem, przypominając sobie że obiecałam iż do niego zadzwonię. Miałam to zrobić wczoraj wieczorem, ale zupełnie o tym zapomniałam.
Miałaś zadzwonić – przeczytałam pierwszą wiadomość, przechodząc następnie do kolejnej.
Wszystko w porządku? Odezwij się. Martwię się... - słodko... Uśmiechnęłam się do siebie, po czym weszłam w ostatnią wiadomość
Cholernie tęsknię, a ty nawet nie potrafisz do mnie zadzwonić. – zrobiło mi się głupio i przykro.
Wiem, że tęskni, ja też... Jednak nie mogę rozmawiać z nim kiedy jestem w domu. Mama mogłaby się jeszcze czegoś dowiedzieć. Postanowiłam, że zadzwonię do Justina dziś wieczorem... Tym razem już na pewno.
Kiedy Rosa z mamą wstały, stwierdziłyśmy że musimy wybrać się na zakupy. W momencie w którym mama powiedziała, że potrzebuje jakiejś nowej sukienki, przypomniałam sobie o prezentach jakie im przywiozłam. Po śniadaniu, wyjęłam z walizki zapakowane rzeczy i wręczyłam siostrze i mamie to, co dla nich kupiłam. Obie bardzo się ucieszyły. Rosa skakała jak szalona, widząc ciuchy jakie jej przywiozłam, a mama zdecydowanie pokochała sukienkę w kwiatki.
- Córeczko nie musiałaś nam tego przywozić, ale bardzo ci dziękuję – odezwała się mama i wstając ze swojego miejsca, podeszła do mnie dając mi buziaka w policzek.
Uśmiechnęłam się pod nosem, na ten czuły matczyny gest. To właśnie za tym cholernie tęskniłam i tego mi brakowało. Tej matczynej miłości i ciepła.
Ubrałyśmy się i wyszłyśmy do centrum, poszaleć po sklepach. Łażąc po galerii, robiłyśmy zakupy które były nam potrzebne. Właściwie nie nam, a im. Zauważyłam, że mama w dalszym ciągu oszczędza, mimo tego ile pieniędzy jej wysłałam. Wprawdzie przelałam te pieniądze myśląc o jej leczeniu, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeszcze dużo powinno im zostać. Moja mama zawsze oszczędzała i nigdy nie wydawała pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Twierdziła na przykład, że dopóki w spodniach nie ma dziur, to można w nich chodzić. Nie ważne było to, że były już kompletnie wyblakłe, straciły swój pierwotny fason, czy już dawno wyszły z mody. Jeśli tylko pasowały i wyglądały jako tako, były w porządku. Mama nie przywiązywała zbytnio uwagi do wyglądu. Często chodziła w za dużych rzeczach, które dostała od pracodawców, lub które kupiła gdzieś w second handzie za niewielkie pieniądze. Wolała przeznaczyć zarobione pieniądze na jedzenie dla nas, czy ogrzewanie w zimie. Rozumiałam to... Jest świetną matką i zawsze o nas dbała. Siebie i swoje potrzeby stawiała dopiero na drugim miejscu.
Kiedy miałyśmy już wszystko to, co było potrzebne, poszłyśmy jeszcze do małej restauracji na obiad, a następnie wróciłyśmy do domu. Na dzisiejszy wieczór miałam zaplanowaną imprezę ze starymi znajomymi. Umówiłam się z Izabelą, że przyjedzie po mnie o dwudziestej i wyjdziemy razem do klubu. Na miejscu miały dołączyć do nas jeszcze trzy dziewczyny Norma, Carren i Laura. Wszystkie z Golden Night.
Po popołudniowej drzemce jaką sobie zaserwowałam, zostało mi jakieś dwie godziny na przygotowanie się do wyjścia. Wybrałam czerwoną sukienkę, sięgającą do połowy uda i wysokie czarne szpilki na platformie. Wyciągnęłam z walizki czerwoną koronkową bieliznę, wzięłam kosmetyczkę, po czym ruszyłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręcając wodę, wykąpałam się szybko. Postanowiłam, że nie będę się jakoś specjalnie stroić czy malować, gdyż nie było mi to potrzebne. Chciałam się dobrze zabawić, nie miałam w planach zarywania facetów. Mam Justina...
Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie i siadając na podłodze przed lustrem, zaczęłam robić makijaż. Nic specjalnego, nałożyłam jedynie fluid zbliżony odcieniem do koloru mojej skóry, lekko przypudrowałam nos i czoło, oraz pociągnęłam rzęsy tuszem, zakręcając je na końcach. Przejechałam po ustach bezbarwnym błyszczykiem i w zasadzie byłam już gotowa. Rozpuściłam swoje kręcone włosy, spryskałam szyję perfumami, a kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, wyszłam z pokoju, kierując się do przedpokoju.
- Mamo ja idę – poinformowałam rodzicielkę, siedzącą na kanapie przed telewizorem.
Mama odwróciła wzrok od szklanego pudła i przekręcając głowę w moją stronę, uśmiechnęła się lekko
- Weź klucze, kochanie – poleciła, wskazując palcem na pęk kluczy wiszący na wieszaku przy drzwiach
Pożegnałam się z mamą, ucałowałam Rose na dobranoc i nie zwlekając wyszłam z domu. Pod kamienicą czekała na mnie Izabela, która przyjechała taksówką
- Hej, ślicznotko – przywitała się gdy weszłam do środka.
Odpowiedziałam koleżance, po czym przywitałam się z kierowcą. Kierowca zażądał zapięcie pasów, a kiedy już to zrobiłyśmy odjechał w stronę klubu w którym miałyśmy zamiar dzisiejszej nocy mocno zaszaleć.
Przed klubem jak zwykle ciągnęła się ogromna kolejka, ale ja wiedziałam że wejdziemy do niego bez zbędnego czekania. Kiedyś często tu przychodziłyśmy, po za tym nasz szef był współwłaścicielem tego miejsca, więc jego pracownice miały wejście nie dość że za darmo, to jeszcze bez konieczności czekania w kolejce.
- Cześć Elena – przywitał mnie Rob - jeden z ochroniarzy – przybił pieczątkę na mój nadgarstek, po czym wpuścił mnie do środka. To samo zrobił z Izabelą.
Oczywiście gdy weszłyśmy głębiej, muzyka z głośników zaczęła rozbrzmiewać w naszych uszach. Musiałyśmy głośno krzyczeć by w tym hałasie jakkolwiek móc się porozumieć. Izabela powiedziała, że mamy miejsca przy barze, więc tam też się udałyśmy. Ludzi było mnóstwo. Wszędzie szalały tłumy, ocierające się o siebie na parkiecie. Przedarłyśmy się przez sam środek klubu, dochodząc w końcu do naszego miejsca, w którym czekały na nas nasze koleżanki
- Cześć – przywitałam się z każdą z osobna
- To co Elena, szalejemy dzisiaj? – spytała Laura, na co kiwnęłam głową uśmiechając się szeroko.
Na początek zamówiłyśmy po trzy shoty na głowę. Wypiłyśmy je w ekspresowym tempie, a następnie poszłyśmy na parkiet. Bawiłyśmy się świetnie. Tańczyłyśmy razem, a nawet od czasu do czasu którąś z nas porywał jakiś przystojniak. W zasadzie, przez dobre dwie godziny robiłyśmy to samo. Piłyśmy, szalałyśmy. Szalałyśmy, piłyśmy, rozmawiałyśmy.
- Powiedz, Justin ma dużego? - spytała Nora, kiedy siedziałyśmy w loży, która właśnie przed chwilą się zwolniła.
Nora zawsze była bardzo bezpośrednia i nigdy nie krępowała się z zadawaniem tego typu pytań.
- Tak – przyznałam nieśmiało, co oczywiście wszystkie musiały od razu zauważyć.
Mimo iż byłyśmy już mocno wstawione, te wredne jędze potrafiły wychwycić rumieniec na mojej twarzy
- Nie bądź taka nieśmiała – odezwała się Carren, puszczając do mnie oczko – Wiesz, gdybym ja miała takiego faceta, z takim sprzętem, to na pewno wszystkim bym się chwaliła – bełkotała, na co zaśmiałam się głośno
- Na całe szczęście nie masz – dogryzłam jej – On jest mój... Tylko mój – pogroziłam dziewczynom palcem, na co wszystkie cztery zachichotały.
Dostałyśmy po kolorowym i cholernie mocnym drinku, które postawili nam jacyś przystojni mężczyźni, siedzący przy barze na naszych wcześniejszych miejscach. Unosząc szklaneczki w górze, podziękowałyśmy panom za miły gest.
- Za dzisiejszy wieczór i przystojnych panów – powiedziała Izabela, a my kiwnęłyśmy głowami – Może jeszcze się pojawią – dodała, śmiejąc się w głos.
Ten wieczór był naprawdę świetny, a ja byłam kompletnie nawalona. Nie za bardzo wiedziałam, co się dzieje wokół mnie. Moja głowa pulsowała, a w uszach miałam totalny szum. Jednak mimo wszystko, humor miałam genialny.
- Drogie panie, idę do łazienki – wyjąkałam i wstając z miejsca, chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę toalet.
Weszłam do łazienki i szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem czy była ona damska. Nie przejęłam się tym jednak, zrobiłam to co miałam zrobić, spojrzałam jeszcze w lustro i nie czekając długo, opuściłam pomieszczenie. Stwierdziłam, że powinnam zadzwonić do Justina. No w końcu mu to obiecałam.
Wyjęłam z torebki telefon i wyszukując jego imię – co nie było łatwe w tym stanie – nacisnęłam zieloną słuchawkę
- Halo? – odebrał tak szybko, jakby tylko czekał aż do niego zadzwonię
- Hej, kochanie – zaśmiałam się na swoje słowa
- Wreszcie znalazłaś dla mnie czas? – wychrypiał, a mnie przeszedł dreszcz na dźwięk jego głosu.
Nie wiem czy to wpływ alkoholu, czy po prostu tak cholernie za nim tęskniłam, ale kiedy usłyszałam jak do mnie mówi, między moimi nogami powstał niewyobrażalnie wielki żar, który miałam ochotę jak najszybciej ugasić. Chciałam by był tu teraz ze mną i wziął mnie w jednej z klubowych łazienek. Miałam na niego taką ochotę, jak jeszcze nigdy wcześniej
- Co masz na sobie? – spytałam nie zastanawiając się nad słowami i ponownie skierowałam się w stronę łazienek.
Szybkim krokiem weszłam do środka i zajmując jedną z kabin, zamknęłam za sobą drzwi
- Ymm, bokserki – odpowiedział niepewnie, zaskoczony moim pytaniem.
Mimowolnie zagryzłam wargę, wyobrażając go sobie leżącego w łóżku w samych bokserkach.
- Justin – jęknęłam do słuchawki i podwijając dół mojej sukienki, przejechałam palcami po swoich majtkach
- Co byś powiedział, na małą zabawę? – spytałam, na co zaśmiał się cicho
- Czy ty właśnie proponujesz mi seks telefon? – zapytał rozbawiony
- Mhmm – mruknęłam, coraz bardziej naciskając na swoją kobiecość
- Elena... Jesteś kompletnie nawalona – odezwał się, a ja mogłam wyczuć w jego głosie rozbawienie, zdziwienie i przerażenie jednocześnie
- Tak – jęknęłam.
Moje palce powędrowały pod bieliznę i odnajdując nabrzmiały z podniecenia guziczek, zaczęły go jeszcze mocniej napastować. Nie miałam pojęcia dlaczego to robię, ale było mi tak cholernie przyjemnie, że nie potrafiłam przestać
- Elena – westchnął, znów chichocząc – Gdzie ty w ogóle jesteś? – spytał
- W klubie... z koleżankami z Golden Night – wyszeptałam, jakby to była jakaś tajemnica.
Usłyszałam jak wciąga głośno powietrze
- I co tam robisz?
- Na pewno chcesz wiedzieć? – zachichotałam, na co tylko westchnął
- Wracaj do domu Elena, jesteś kompletnie pijana – powiedział z troską, ale ja wcale go nie słuchałam.
Chciałam się zabawić, a on ze mną nie współpracował. Był jakiś zimny i nie podobało mi się to... Olałam co do mnie mówi i tylko wsłuchiwałam się w jego zachrypnięty głos, kompletnie nie skupiając się na treści jaką ze sobą niósł. W dalszym ciągu pocierałam swoją łechtaczkę, powoli doprowadzając się tym do szaleństwa. Przymknęłam powieki i odchylając głowę do tyłu jęknęłam cicho.
- Elena – zwrócił się do mnie, ale nie odpowiedziałam – Mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego? – spytał, a ja otworzyłam szeroko oczy.
Moje napięcie zniknęło, kiedy zrozumiałam do czego zmierza.
- Co masz na myśli? – chciałam się dowiedzieć czy moje przypuszczenia są prawidłowe
- Pamiętaj, jesteś tylko moja – odpowiedział, wymijając moje pytanie, ale nie wiedział że równocześnie, potwierdził moje przypuszczenia tym stwierdzeniem.
On mi po prosu nie ufa...
- Acha, bo co? – warknęłam ostro – Co ty myślisz, że skoro byłam dziwką i pieprzyłam się za pieniądze, to teraz też tak zrobię? – syczałam do słuchawki
- Nie... - chciał cos powiedziec, ale mu przerwałam
- No powiedz to do cholery! Powiedz że mi nie ufasz i boisz się że złapię pierwszego lepszego fagasa i będę się z nim tu pieprzyć! – krzyknęłam
- Elena...
- Nie Justin, rozumiem. Masz mnie za dziwkę... I tak, jestem nią, ale w życiu bym cię nie zdradziła – wybełkotałam do słuchawki, po czym nie czekając na jego reakcję, rozłączyłam się.
Wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami i nie zaprzątając sobie głowy koleżankami, wyszłam z lokalu. Usiadłam na krawężniku i zaczełam się śmiać, a potem płakać
- Kurwa, jestem kompletnie pijana...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro