7
Wiem że postacie o których pisze się tak nie zachowują ale na potrzebę książki to zmieniłam
Pov.Erwin
Weszliśmy do środka budynku i zastaliśmy tam totalny rozpierdol. Szczerze ich zachowanie kojarzy mi się z zachowaniem mojej ekipy. Slender chyba się zirytował bądź mi się wydawało. Chodziłem z nogi na nogę z powodu mojego ADHD.
-SPOKUJ - krzyknął Slenderman na co każdy chyba się zląkł i spojrzeli się w miejsce z którego wydobył się krzyk.
Któryś z nich chyba miał broń w ręce i gdy Slender krzykną pociągnął za spust przez co kula poleciała w moim kierunku. Gdyby nie to że miałem na sobie kamizelkę miałbym niezłe problemy bo kula trafiła niedaleko mojego serca.
-Już wróciłeś Slender i kto to jest? - spytał mężczyzna, który miał białą maskę.
-Tak Masky już wróciłem a to jest Erwin zostanie z nami przez chwilę dopóki nie znajdę sposobu jak go odesłać do jego świata - odpowiedział podchodząc do nich co i ja uczyniłem - przedstawcie się i macie się nie pozabijać a ja pójdę do biura swojego - dodał a po chwili zniknął.
-Więc ty jesteś Erwin? - spytał mężczyzna ten sam co wcześniej gadał z Slendermanem na co przytaknąłem - ja jestem Masky a ten obok mnie to Hoodie - dodał na co mężczyzna w kominiarce kiwną głową w moim kierunku.
-Miło mi poznać - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Wiesz że krwawisz? - spytał Hoodie.
-Tsaaa wiem ale nic mi nie będzie - mruknąłem wzruszając przy tym ramionami mimo bólu.
Podszedłem do nich bliżej i usiadłem niedaleko nich na kanapie.
-Ile ty masz lat? I czym zajmowałeś się w swoim świecie? Tak w ogóle mam na imię Ben - spytał a zarazem przedstawił się chłopak w czapce elfa.
-Mam 26 lat i... - nim zdążyłem dokończyć przerwano mi.
-Ile?!? Wyglądasz na około 20 jak nie mniej - przerwał mi chłopak z „wiecznym" uśmiechem.
-Nie przerywaj - przerwał mając chyba tiki - mmu Jeff - dokończył swoją wypowiedź chłopak z brązowymi włosami i plastrem na policzku.
-Ten co ci przerwał to Jeff a ten co go upomniał to Toby - powiedział w moją stronę Hoodie na co kiwnąłem głową że rozumiem.
-To... mogę dokończyć to co zacząłem mówić czy nie - spytałem się tamtej dwójki, która wciąż się kłóciła.
-A... tak mów - po chwili odpowiedział Jeff.
-Tak jak mówiłem mam 26 lat i w swoim świcie byłem pastorem, adwokatem, hackerem i terrorystą - odpowiedziałem bez krzty zawahania bądź poczucia winy.
-Działasz z kimś czy sam? - tym razem Toby zadał mi pytanie tikając po chwili.
-Jestem liderem „zorganizowanej" grupy przestępczej i nazywamy się Zakszot. Napadamy na banki, porywamy policję, jeśli jest potrzeba to mordujemy a dzisiaj wysadziliśmy sędzie więc w skrócie terroryzujemy miasto - odpowiedziałem przy okazji mówiąc czym się zajmujemy.
Kiedy chłopaki zadawali mi pytania a ja na nie odpowiadałem do pokoju wbiegła dziewczynka, która na oko miała 8 lat a za nią wszedł mężczyzna z niebieską maską na twarzy.
-Toooooby kto to jest - spytała podbiegając do chłopaka, który siedział po mojej prawej.
-Sally to jest Erwin, będzie on z nami mieszkał - przerwał tikając - póki Slender nie znajdzie sposobu jak go odesłać do jego świata - dodał rozwalając jej włosy.
-Jestem Eyeless Jack bądź krócej ej lub Jack - przedstawił się chłopak, który wszedł do pokoju za Sally.
-Jestem Erwin chodź mogłeś to już słyszeć - odezwałem się ściągając maskę z swojej twarzy.
-Masz ranę na ramieniu, chodź to ci ją opatrzę przy okazji wykonam podstawowe badania o które orosił mnie Slender - powiedział po chwili na co ja zrezygnowany westchnąłem bo wiedziałem że jak zacznę się z nim kłócić to on wygra, i wstałem z kanapy.
-Okej - mruknąłem podążając za nim do...
==================================
Przepraszam za błędy
Mam nadzieję że się podobało i że nie chcecie mnie zabić za polsat
Następny rozdział w środę
Miłego dnia/wieczoru/nocy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro