Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Wiem że postacie o których pisze się tak nie zachowują ale na potrzebę książki  to zmieniłam

Pov.Erwin

Weszliśmy do środka budynku i zastaliśmy tam totalny rozpierdol. Szczerze ich zachowanie kojarzy mi się z zachowaniem mojej ekipy. Slender chyba się zirytował bądź mi się wydawało. Chodziłem z nogi na nogę z powodu mojego ADHD.

-SPOKUJ - krzyknął Slenderman na co każdy chyba się zląkł i spojrzeli się w miejsce z którego wydobył się krzyk.

Któryś z nich chyba miał broń w ręce i gdy Slender krzykną pociągnął za spust przez co kula poleciała w moim kierunku. Gdyby nie to że miałem na sobie kamizelkę miałbym niezłe problemy bo kula trafiła niedaleko mojego serca.

-Już wróciłeś Slender i kto to jest? - spytał mężczyzna, który miał białą maskę.

-Tak Masky już wróciłem a to jest Erwin zostanie z nami przez chwilę dopóki nie znajdę sposobu jak go odesłać do jego świata - odpowiedział podchodząc do nich co i ja uczyniłem - przedstawcie się i macie się nie pozabijać a ja pójdę do biura swojego - dodał a po chwili zniknął.

-Więc ty jesteś Erwin? - spytał mężczyzna ten sam co wcześniej gadał z Slendermanem na co przytaknąłem - ja jestem Masky a ten obok mnie to Hoodie - dodał na co mężczyzna w kominiarce kiwną głową w moim kierunku.

-Miło mi poznać - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Wiesz że krwawisz? - spytał Hoodie.

-Tsaaa wiem ale nic mi nie będzie - mruknąłem wzruszając przy tym ramionami mimo bólu.

Podszedłem do nich bliżej i usiadłem niedaleko nich na kanapie.

-Ile ty masz lat? I czym zajmowałeś się w swoim świecie? Tak w ogóle mam na imię Ben - spytał a zarazem przedstawił się chłopak w czapce elfa.

-Mam 26 lat i... - nim zdążyłem dokończyć przerwano mi.

-Ile?!? Wyglądasz na około 20 jak nie mniej - przerwał mi chłopak z „wiecznym" uśmiechem.

-Nie przerywaj - przerwał mając chyba tiki - mmu Jeff - dokończył swoją wypowiedź chłopak z brązowymi włosami i plastrem na policzku.

-Ten co ci przerwał to Jeff a ten co go upomniał to Toby - powiedział w moją stronę Hoodie na co kiwnąłem głową że rozumiem.

-To... mogę dokończyć to co zacząłem mówić czy nie - spytałem się tamtej dwójki, która wciąż się kłóciła.

-A... tak mów - po chwili odpowiedział Jeff.

-Tak jak mówiłem mam 26 lat i w swoim świcie byłem pastorem, adwokatem, hackerem i terrorystą - odpowiedziałem bez krzty zawahania bądź poczucia winy.

-Działasz z kimś czy sam? - tym razem Toby zadał mi pytanie tikając po chwili.

-Jestem liderem „zorganizowanej" grupy przestępczej i nazywamy się Zakszot. Napadamy na banki, porywamy policję, jeśli jest potrzeba to mordujemy a dzisiaj wysadziliśmy sędzie więc w skrócie terroryzujemy miasto - odpowiedziałem przy okazji mówiąc czym się zajmujemy.

Kiedy chłopaki zadawali mi pytania a ja na nie odpowiadałem do pokoju wbiegła dziewczynka, która na oko miała 8 lat a za nią wszedł mężczyzna z niebieską maską na twarzy.

-Toooooby kto to jest - spytała podbiegając do chłopaka, który siedział po mojej prawej.

-Sally to jest Erwin, będzie on z nami mieszkał - przerwał tikając - póki Slender nie znajdzie sposobu jak go odesłać do jego świata - dodał rozwalając jej włosy.

-Jestem Eyeless Jack bądź krócej ej lub Jack - przedstawił się chłopak, który wszedł do pokoju za Sally.

-Jestem Erwin chodź mogłeś to już słyszeć - odezwałem się ściągając maskę z swojej twarzy.

-Masz ranę na ramieniu, chodź to ci ją opatrzę przy okazji wykonam podstawowe badania o które orosił mnie Slender - powiedział po chwili na co ja zrezygnowany westchnąłem bo wiedziałem że jak zacznę się z nim kłócić to on wygra, i wstałem z kanapy.

-Okej - mruknąłem podążając za nim do...
==================================
Przepraszam za błędy

Mam nadzieję że się podobało i że nie chcecie mnie zabić za polsat

Następny rozdział w środę

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro