☆3☆
Pov. Erwin
-Każdy gotowy? - spytałem na co każdy kiwną głową twierdząco - A więc jedziemy z kurwami - dodałem z uśmiechem wsiadając do pojazdu wraz z Davidem i Labo.
Pojazdem kierował Gilkenly więc ja mogłem w spokoju przygotować sobie rzeczy. Spiąłem sobie włosy, które będę musiał obciąć w kitkę tak by mi nie przeszkadzały. Z torby wyjąłem radio i po chwili zastanowienia wszedłem na częstotliwość „429". Wyciągnąłem telefon i na naszej grupie napisałem „Osoby które idą na akcje z bombą radio 429". Z telefonu wyciągnąłem kartę tak by mi nie przeszkadzano podczas akcji i wrzuciłem go do torby.
-Słychać mnie? - usłyszałem na radiu głos Silnego.
-Głośno i wyraźnie - odpowiedziałem spoglądając za okno i ujrzałem że byliśmy już koło sądu -Każdy jest gotowy do wjazdu? - dopytałem by być pewnym.
-Jesteśmy - odpowiedział za wszystkich Silny gdy parkowaliśmy auta tak by nie można było ich powiązać z tą akcją.
Wysiedliśmy z aut i szybko a zarazem tak by nikt nas nie zauważył podeszliśmy głównych drzwi.
-A więc wchodzimy na ry - powiedziałem przeładowując broń - trzy.... - zacząłem odliczanie a chłopaki przeładowali swoje bronie i założyli kamizelki - czte... RY - krzyknąłem i wbiegliśmy do budynku poddając każdego.
-ŁAPY DO GÓRY TO NAPAD - krzyknął Silny dość agresywnie.
-L i S przeszukajcie ich i zakujcie a ja zapraszam panią Scarlett za mną - powiedziałem celując do kobiety z IRS'u.
Kobieta podeszła niepewnie do mnie na co ja z uśmiechem, którego nie dało się zauważyć przez maskę kazałem jej podejść do drzwi.
-Proszę je zamknąć i zapraszam do kolejnych drzwi - powiedziałem spokojnie celując do niej - ja jak coś panowie idę pozamykać drzwi tak by nam nie zrobili wjazdu - kiedy zamknęliśmy kolejne drzwi odezwałem się na radiu - a teraz grzecznie pójdzie pani ze mną by zamknąć balkon - powiedziałem opuszczając broń bo wiedziałem że nic mi nie może zrobić bo nas jest więcej.
-Siwy jak skończycie to muszę ci coś powiedzieć - powiedział Carbo.
-Jasne - odpowiedziałem wchodząc po schodach i idąc do drzwi, które jako ostatnie mieliśmy zamknąć - a teraz pani wróci do reszty zakładników - zwróciłem się do kobiety gdy zamknęła drzwi - L przeszukaj panią i ją zakuj a ty C co chciałeś? - dodałem gdy podszedłem do reszty ekipy.
-Chodź na bok - odpowiedział łapiąc mnie za nadgarstek i zaciągając w stronę biura nr. 4.
-Co jest? - spytałem opierając się o ścianę.
-Mamy kobietę Nelsona więc możemy więcej za nią wyciągnąć - odpowiedział z podekscytowaniem w głosie.
-Bądź możemy mieć ostrzejsze negocjacje więc proponuję ją zamknąć tak by pd jej nie widziało - zaproponowałem cicho się śmiejąc z jego ekscytacji.
-Możemy tak zrobić bo to nie jest taki głupi plan a co najmniej będziemy mieć kartę przetargową - poparł mój pomysł przez co i mi się adhd odpaliło - D przyprowadź nam tu dziewczynę Nelsona - powiedział na radiu również opierając się o ścianę.
Po chwili David przyprowadził tą kobietę a Carbo wprowadził ją do biura każąc jej usiąść na krześle a gdy to zrobiła to ją związał i oboje wróciliśmy do ekipy.
-Zapraszam pana Soprano za mną - powiedziałem z powagą w głosie celując do mężczyzny.
-P-po co? - spytał niepewnie podchodząc do mnie.
-Mamy do porozmawiania a teraz zapraszam do góry - powiedziałem idąc za nim - a teraz wchodzi pan do pokoju po pana lewej stronie - dodałem gdy staliśmy na korytarzu.
Weszliśmy do sali konferencyjnej i kazałem sędzi podejść do ściany. Gdy wykonał mój rozkaz ja założyłem mu bombę i na chwilę wyszedłem z pokoju.
-Niech zabawa się rozpocznie, pomszczę cię Condziu - mruknąłem do siebie i wróciłem do sali.
================================================================================
Przepraszam za błędy
Następny rozdział w poniedziałek
Miłego dnia/wieczoru/nocy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro