Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Wiem że postacie o których pisze się tak nie zachowują ale na potrzebę książki  to zmieniłam

Pov. Erwin

-Chłopaki zobaczcie jak Erwin ślicznie wygląda - wykrzyczała Sally nim cokolwiek powiedziałem przez co ja się zarumieniłem z zawstydzenia a osoby, które były obecne w salonie spojrzały na mnie.

Jako pierwszy odezwał się mężczyzna z czerwonymi włosami i miodowymi oczami.

-Pięknie wyglądasz laleczko - zaakcentował ostatnie słowo przez co się jeszcze bardziej zarumieniłem na co Jane się zaśmiała.

-Musze się zgodzić wyglądasz bardzo ładnie - odezwał się tym razem Masky - Jason nie możesz go zabić bo Slender nam zabronił - dodał patrząc w stronę mężczyzny.

-No mi nic nie mówił więc mogę z tą laleczką zrobi co zechcę - powiedział wstając z kanapy, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

Zirytowany wykręciłem jego rękę i chwilę później zrobiłem to samo z drugą. Z lekkim trudem ale powaliłem go tak że leżał na brzuchu.

-Nie lubię byś traktowany jak zabawka - warknąłem wkurzony przez co moje oko zaświeciło się lekko na czerwono.

-HA! Pokonała cię dziewczyna - krzyknął rozbawiony mężczyzna, który miał szarą skórę i jego oczy świeciły się na żółto.

-To że lubię się ubierać kobieco nie czyni mnie dziewczyną nie sądzisz? - spytałem jeszcze bardziej zirytowany puszczając czerwonowłosego mężczyznę.

-... Masz racje - odezwał się po przemyśleniu.

-Gdy tylko wstanę to cię uduszę - zagroził mi czerwonowłosy chodź ja się tym nie przejąłem, ponieważ takie groźby dość często słyszę.

-Może usiądźmy i na spokojnie porozmawiamy - zaproponował Hoodie na co przytaknąłem i usiadłem koło niego.

Kiedy każdy rozsiał się wygonie na kanapie Masky zabrał głos.

-A więc tak chłopaki, Erwin zostanie u nam na jakiś czas do póki Slender nie znajdzie sposobu by go do domu odesłać - starał się to jakoś wytłumaczyć jak się tu pojawiłem.

-Co to znaczy odesłać go do domu? - spytał zaciekawiony czerwonowłosy, który miał na imię chyba Jason.

-Znaczy to że to nie jest jego świat. Pojawił się tu jakoś i na razie nie wiemy jak go odesłać - wytłumaczył znowu z spokojem w głosie.

- Okej chyba rozumiem - odpowiedział.

-Mogę mieć do was małe pytanie? - pytanie zwróciłem do osób, które widzę po raz pierwszy.

-Słucham - odpowiedziała osoba, która przypominała mi klauna i jestem zdziwiony że wcześniej go nie zauważyłem.

-Jak macie na imię? - spytałem niepewnie lekko się drapiąc po karku.

-Oh gdzie moje maniery nazywam się Jason The Toy Maker ale w skrócie Jason - przedstawiła się osoba, która przed chwilą chciała mnie zabić.

-Jestem the puppeteer - powiedziała osoba z świecącymi się oczami.

- Nazywam się Laughing Jack lub l.j - powiedział czarno-biały klaun.

-A ja jestem Candy pop kruszynko - podkreślił ostatnie słowo przez co miałem ochotę go zabić.

-Jestem Erwin Knuckles - po chwili zastanowienia postanowiłem podać im swoje nazwisko.

-Piękne imię dla pięknej osoby - powiedział flirciarskim tonem Jason.

-A spadaj - mruknąłem lekko zirytowany z powodu tego że jak się większość moich związków skończyła.

-Erwin pamiętaj od lj nie bierz cukierków, a z zboczonym klaunem nigdy nie zostawaj sam na sam i nic od niego nie bierz - powiedział Masky na co cicho się zaśmiałem.

-Tak tak wiem wiem - powiedziałem wstając z kanapy i podchodząc do drzwi wejściowych gdzie leżała moja torba.

Wyciągnąłem z niej radio i wymieniłem baterię. Wszedłem z powrotem do salonu i wszedłem na kanał, na którym wcześniej byliśmy. Po chwili ciszy usłyszałem coś.

-Carbo do Erwina braciszku odezwij się proszę....

==================================

Przepraszam za błędy

Mam nadzieję że się podobało

Następny rozdział w poniedziałek

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro