Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Wiem że postacie o których pisze się tak nie zachowują ale na potrzebę książki  to zmieniłam
==================================

Pov. Erwin

-Okej - mruknąłem podążając za nim do piwnicy.

Weszliśmy przez drzwi do pokoju, który miał na drzwiach tabliczkę „Lab". Moim oczom ukazały się stojące pod ścianą trzy łóżka takie jak były w szpitalach i szafki z różnymi przyrządami.

-Usiądź na łóżku i ściągnij koszulkę - rozkazał mi Jack podchodząc do jednej z szafek.

Ściągnąłem ak z moich pleców i postawiłem go pod ścianą koło łóżka. Niepewnie zdjąłem koszulkę i usiadłem na łóżku, koło którego stała moja broń.

-Jack? - niepewnie przerwałem ciszę.

-Tak? - spytał podchodząc do mnie z potrzebnymi przedmiotami do opatrzenia mi rany.

-Jak długo jesteś w tej rezydencji? - syknąłem z bólu starając się nie odsunąć ramienia.

-Będzie z dwa lata czy coś w tym stylu - odpowiedział kończąc bandażować moje ramię.

Po około pół godzinie Jack skończył robić mi podstawowe badania, zapisując wyniki w chyba notatniku. Założyłem koszulkę i wziąłem z pod ściany swoją broń. Wyszliśmy z piwnicy i wróciliśmy do salonu gdzie siedziało jeszcze kilka osób, których nie znałem ale się nimi nie przejmowałem. Podszedłem do kanapy ściągając ak z pleców i usiadłem na wolnym miejscu.

-Dłużej się nie dało? - spytał chamsko Jeff na co prychnąłem.

-A no dało się wiesz - odpowiedziałem tak samo chamsko.

-Nie kłóćcie się - upomniał nas Masky patrząc na nas zirytowany.

-Sory - mruknąłem nieprzejęty wywracając oczami.

Kiedy Jeff miał już coś powiedzieć koło nas pojawił się Slenderman z Sally koło siebie. Dziewczynka trzymała w ręce brązowego lekko podartego misia. Rozejrzała się po pokoju i podbiegła do mnie na co lekko się zdziwiłem.

-Chcesz się ze mną pobawić? - spytała patrząc na mnie z szczenięcymi oczami.

-Jasne, a w co chcesz się bawić - spytałem poprawiając okulary, które zaczęły mi spadać z nosa.

-Przyjęcie z herbatką - powiedziała podekscytowana - aaaa czy mógłbyś ściągnąć okulary? - po chwili spytała śmiesznie przechylając głowę w bok.

-Nie widzę problemu - zachichotałem na jej podekscytowanie ściągając okulary, odsłaniając przy tym swoje złote oczy ozdobione czerwoną kredką.

-Czy to kredka do oczu? - spytał Jeff zdziwiony przerywając ciszę.

-Tak? Jakiś problem do tego masz? - spytałem lekko podirytowany patrząc mu prosto w oczy wyciągając z kieszeni pistolet.

-Nieeeee no coś ty po prostu zdziwiłem się - zaczął się tłumaczyć pośpiesznie.

-Ty masz złote oczy czy to tylko soczewki? - spytało dziecko zafascynowane.

-Mam takie oczy naturalnie tak samo jak kolor włosów - odpowiedziałem wstając z kanapy i biorąc ak do rąk.

Podszedłem do drzwi wejściowych i zostawiłem tam broń wraz z torbą, w której była amunicja i inne rzeczy. Wróciłem do salonu i podszedłem do dziewczynki kucając przed nią.

-Co powiesz na to byśmy się teraz poszli bawić? - zaproponowałem na co ona energicznie złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę schodów na co znowu się zaśmiałem.

Weszliśmy do pokoju, który miał ściany pomalowane na różowo a meble miała brązowe. Na środku pokoju stał stolik i krzesełka, na których siedziały lalki i misie.

-Usiądź przy stoliku a ja podam nam herbatkę i ciastka - powiedziała puszczając mój nadgarstek.

Podszedłem do stolika i usiadłem przy nim wciąż się śmiejąc. Sal położyła dzbanek na środku stolika a gdy miała rozlewać herbatkę do pokoju weszła dziewczyna w czarnej sukience i białej masce. 

==================================
Przepraszam za błędy

Mam nadzieję że się podobało

Następny rozdział w piątek

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro