Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Sheri

- Shenn? Śpisz jeszcze?- zapytałam delikatnie szturchając brata po ramieniu. Był środek nocy, a o tej godzinie byliśmy umówieni na dziedzińcu, lecz on się nie zjawił. Wiedziałam, że tak będzie więc zamiast iść na uzgodnione miejsce przyszłam do razu niego.

- Nie, ja wcale nie śpię.- wymamrotał przez sen i przewrócił się na drugi bok.

- Czyli to tak się bawimy?- powiedziałam do siebie po czym zepchnęłam go z łóżka.

- Co ty robisz?! Chciałaś mnie zab...!- krzyczał więc czym prędzej zakryłam mu usta dłonią.

- Oczywiście, że próbowałam cię zabić aby przejąć tron i zdobyć władze nad Asgardem. Jestem twoją siostrą idioto i tak poza tym byliśmy umówieni dziesięć minut temu na dziedzińcu.- wytłumaczyłam puszczając go widząc, że się uspokoił.

- Ty już idź, a ja się w tym czasie ubiorę.- powiedział wskazując na drzwi.- I sprawdź czy dziadek śpi aby nie było tak jak w zeszłym roku!

Przytaknęłam i wyszłam z jego komnaty. Co roku odkąd mieliśmy dziesięć lat czyli rok po tragedii wykradaliśmy się z pałacu aby odwiedzić miejsce gdzie zginęła mama. Dziadek surowo zakazał nam tego robić tłumacząc, że nie chce aby to samo spotykało nas, bardzo go kochamy, ale od tamtej pory minęło dziewięć lat więc zagrożenie jest po prostu znikome. W zeszłym roku jednak złapał nas na tym i oczywiście była okropna awantura, ale później wszystko wróciło do normy, lecz teraz nie możemy pozwolić aby to się powtórzyło. Jego zaufanie względem nas było już i tak wystarczająco nadszarpnięte.

Przeniosłam się do pokoju Lokiego i z zadowoleniem stwierdziłam, że środki nasenne, które stworzył Shenn działały doskonale. Spokojnym już krokiem pomaszerowałam na dziedziniec i poczekałem na brata, który zjawił się niewiele później.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?- zapytał łapiąc mnie za ramię. Byłam zdziwiona jego zachowaniem, od tylu lat chodziliśmy tam aby uczcić smierć mamy i nic nas nigdy nie powstrzymało. No może tylko Loki w zeszłym roku, ale tak to nic.

- Oczywiście, że jestem. A ty nie jesteś?

- Mam złe przeczucie i co się stanie jak się dziadek dowie?- widziałam niepewność w jego oczach więc tylko przytuliła, go mocno.

- Nie dowie się i pamiętaj, że zawsze jestem z tobą.- zapewniłam go mając zdeterminowany wzrok.

Przytaknął i uśmiechnął się lekko po czym rozpoczęliśmy nasz coroczny wyścig o to kto będzie szybciej na wzgórzu, wszystkie chwyty były dozwolone tylko teleportacja nie. Z początku biegliśmy na równi, ale gdy minęliśmy wrota pałacu liczyła się tylko wygrana. Wyciągnęłam swój bicz zahaczając nim o pierwszy lepszy dach i podciągając się, wylądowałam na szczycie i na przemiennie skacząc i podciągając się posuwałam się na przód. W przeciwieństwie gdy ja wolałam dachy Shenn preferował ulice i za pomocą magii stworzył platformę, na której stał i, którą to sterował własnym ciałem. Oboje byliśmy głodni wygranej więc tworzenie sobie nawzajem utrudnień i przeszkód było całkowicie naturalne i wskazane jeśli chciało się wygrać.

- Wygrałem! Ha! Pokonałem cię więc nie mów, że jestem przegrywem!- wolał do mnie szczęśliwy Shenn na co tylko się uśmiechnęłam.

- Wygrałeś, bo dałam ci wygrać.- odpowiedziałam klepiąc go po ramieniu i mijając go. Stanęłam na szczycie wzniesienia i spojrzałam w miejsce gdzie woda spadała w otchłań kosmosu, a gwiazdy świeciły jasno rozjaśniają czerń nieba.

- Kłamiesz! Po prostu nie możesz znieść porażki!- odkrzyknął odwracając się do mnie.

- Tłumacz to sobie jak chcesz, ale ja wiem swoje.- odparłam, gdybym chciała to mogłam wygrać, ale wiedziałam, że to poprawi mu humor. Pokonanie mnie w sporcie było rzadkością dla najlepszych wojowników, a dla niego niemożliwe, ale czasami miałam momenty gdy po prostu dawałem mu wygrać, był później taki wesoły, że to była prawdziwa nagroda dla mnie.

- Nie ważne w każdym razie, jesteśmy tu więc zróbmy porządek.- bez słowa z mojej strony zaczęliśmy uporządkowywać grób mamy. Asgardzka tradycja nie miała w zwyczaju stawiać zmarłym grobu, ale ze względu na to, że mama spędziła większość swego czasu w Midgardzie to Loki symbolicznie postawił jej nagrobek, a cała ceremonia odbyła się jak to mieli w zwyczaju Asowie.
Razem wyrwaliśmy chwasty i zasadziliśmy nowe kwiaty, a później tylko spoglądaliśmy na grób. Mieliśmy piękne wspomnienia z nią związane, a to jak nagle umarła było dla nas ciosem, dla całego królestwa tak naprawdę, wszyscy ją kochali.

- A kogo my tu mamy?- usłyszeliśmy głos za swoimi plecami. Szybko wstałam i w obronnym geście wyciągnęłam swój bicz. Shenn schował się za mną. Spoglądaliśmy tylko ze strachem na postać odziana w ciemną szatę z zasłoniętą twarzą.- Cóż za niespodzianka, dzieci mojej zmarłej siostry.


Dedykacja dla Materine  dzięki, której to zmusiłem się do kontynuowania tego.

Planuje poprawić cześć pierwszą i wstawiać tu rozdziały (nie wiem jak często, bo z moimi obietnicami nic nigdy nie wychodzi).
~Alex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro