Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

Młody Kogane szedł powoli, szukając prawdopodobnie jakiegoś miejsca. Nie myśląc za dużo pokazałem mu miejsce obok siebie. Keith rozejrzał się po bokach i pokazał palcem na siebie.

- No tak ty - zachichotałem rozbawiony.

Wyraźnie zdziwiony zaczął do nas powoli podchodzić, lustrując mnie wzrokiem. Mogę przysiąc, że Carlos umiera wewnętrznie ze śmiechu, a Matt zażenowany zabija mnie swoim morderczym spojrzeniem. Nagle przed samym Keithem wyrosła wystawiona noga. Spróbowałem go ostrzec, ale było już za późno. Chłopak przesunął drugą stopę i zdezorientowany potknął się o nią. Sparaliżowany spoglądałem jak leci do przodu i wpada twarzą w miskę z makaronem. Nastała niema cisza, a wszyscy wpatrywali się w leżącego na ziemi Koreańczyka. Nagle latynoski właściciel nogi wybuchł głośnym śmiechem, obrzucając czarnowłosego obelgami. Zaraz za nim poszła reszta jego przyjaciół, a potem cała stołówka. Chłopak uniósł powoli głowę. Cała jego twarz była w sosie i kluskach, a w oczach tworzyły się łzy.

Coś w moim sercu pękło widząc jak wszyscy śmieją się z młodego, a on zrezygnowany leży i patrzy zrozpaczony w jedzenie. Nagła wściekłość ogarnęła całą moją dusze. Zacisnąłem wściekły pięści i zmarszczyłem brwi. To takie okrutne, śmiać się z biedaka, który już samym upadkiem narobił sobie wstydu.

- Zamknąć kurwa ryje!!! - wykrzyczałem wstając i patrząc na wszystkich z gniewem w oczach - Co jakbyście to wy leżeli na tej ziemi, co?! Chcieli byście żeby to z was się śmiano?!

Oddychałem ciężko, mocno wbijając się palcami w skórę mojej dłoni. Wszyscy natychmiast zamilkli. Niektórzy spuścili głowy, jedni wrócili do konsumpcji swojego posiłku. Tylko ciemnowłosy latynos wpatrywał mi się w oczy ze zdziwieniem i zafascynowaniem.

- Chodź stąd, młody - złapałem Keitha za ramie i zaprowadziłem do łazienki.

Czułem ich wzrok na mnie i Koreańczyku kiedy opuszczałem zdenerwowany pomieszczenie. Chłopak szedł całą drogę grzecznie za mną. Starałem się zacząć jakoś rozmowę, ale on był niczym przerażone zwierzątko. Milczał i unikał kontaktu wzrokowego. Po chwili marszu wąskimi korytarzami, otworzyłem drzwi męskiej toalety. Oparłem go o umywalkę i wziąłem rolkę papieru. Spojrzałem na niego smutno. Z jego twarzy ściekał sos boloński a w oczach miał mnóstwo łez. Ściskał mocno ramiona, trząsł i gryzł wargę najwyraźniej ze stresu. Było mi tak go przykro. Widząc, że nie da rady się poruszyć, otarłem mu delikatnie twarz. Cały czas pytałem czy wszystko okey, ale on tylko kiwał głową. Kończąc wyrzuciłem papier do śmietnika a do toalety wpadli blondyni.

- Stary! To było zajebiste! - zawołał żywo Matt, poprawiając okulary.

- Masz taki u nich respekt przez tą akcje, że jesteś tematem numer jeden! - poklepał moje ramie Carlos skacząc z podniecenia.

Uśmiechnąłem się słysząc pochwałę na swój temat, a po chwili zbladłem przypominając o pewnym ktosiu.

- Gdzie Keith? - zapytałem skonfundowany, przeszukując wzrokiem całą łazienkę.

Chłopaki pokiwali głowami na boki i wzruszyli ramionami. Nagle na umywalce zauważyłem kartkę. Podniosłem ją i z szerokim banankiem odczytałem.

Bardzo ci dziękuje za wszystko.

~Keith

Było to bardzo ładne, schludne i pełne zawijasów pismo. Naprawdę śliczne jak na nie przedstawiciela płci pięknej.

Do końca dnia słyszałem ciągłe pochwały, dumę, zachwyt i szacunek na mój temat. Cały w skowronkach wróciłem do pokoju i rzuciłem na łóżko. Dzisiaj był wspaniały dzień. Nie wylądowałem z Mattem na dywaniku u dyrektora za kare, ale w nagrodę. Stałem się w oczach wszystkich bardzo popularną osobą, dostałem od Carlosa moje ulubione ciastka i Keith nabrał odrobinę zaufania do mnie. Czy może być lepiej?

- Stary! - krzyknął Matt wpadając do pokoju z roziskrzonymi oczami - Jutro nie mamy lekcji a jest wycieczka do pobliskiego planetarium, bo będzie inspekcja budynku! Ma nas nie być i ma być czysto!

Westchnąłem prze szczęśliwy rozkładając się na łóżku jeszcze bardziej. Dziękuje babciu, że nade mną czuwasz. Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień?

~♥~

Wstałem bardzo ochoczo i pierwszy raz od dawna nie miałem najmniejszej ochoty roztrzaskać budzika. Nawet Matt z uśmiechem na twarzy szykował się do wyjścia. Słońce radośnie i nieprzerwanie wysyła w strone naszego okna swoje jasne promienie. Ciepłe powietrze dostawały się przez uchyloną ramę okienną. Nasz pokój był nienagannie czysty, nawet łazienka błyszczała od środków czystości.

- Nareszcie posprzątane! - westchnąłem opierając się o miotłę w moich dłoniach.

- To co? Zbiórka za godzinę, a przydało by się dowiedzieć z kim i jak idziemy. Przecież nasz wychowawca jest chory - powiedział Matt przecierając okulary.

- Może jest tablica na holu? - zapytałem odkładając kij i zarzucając plecak przez ramię.

- Możemy sprawdzić - stwierdził blondyn i chwycił swoją torbę, wychodząc z pokoju.

Wychodząc za nim, zgasiłem pośpiesznie światło i zakluczyłem pokój. Dobiegłem do mojego przyjaciela i podreptaliśmy na hol. Na miejscu zebrało się dużo osób, ale gdy mnie zauważyły, natychmiast zeszły z mojej drogi. Z lekkim uśmiechem zbliżyłem się do tablicy i odczytałem ważne dla mnie informacje:

Klasa trzecia ,,D" uda się do planetarium z klasą pierwszą ,,A" .

Będą pod opieką pana Garmadona.

Staram się przypomnieć sobie co to za klasa, jest pod przewodnictwem staruszka. Odsunąłem się od tablicy, dając spojrzeć też innym.

- Shiro - zaczął Matt - Czy ta pierwsza klasa to nie jest ta, na którą się gapiłeś przez okno?

Wraz ze słowami mojego przyjaciela doznałem olśnienia. Przecież Keith chodzi do tej klasy!

- To klasa małego Kogane'a - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Czy ty to specjalnie robisz? - zapytał zażenowany Holt, marszcząc zabawnie nos.

Zaśmiałem się cicho i poklepałem przyjaciela po ramieniu. Nic nie poradzę, że czuje, iż Keith potrzebuje mojej pomocy. Bo kto jak nie ja go oswoje? Hymm... chyba za dużo ,,Małego Księcia" się naczytałem...




No i nareszcie skończyłam. Mam nadzieje, że ktokolwiek to czyta i cieszy go powiadomienie o rozdziale. Prawie 900 słów to nie szał, ale myślę że przyzwoita ilość.Przepraszam za błędy i pozdrawiam wszystkich moich wattpadowiczów! ~Futercia ♥

Ps: ja chyba też przeginam z tą lekturą :). Kocham moją grupkę która pewnie teraz piszczy ze szczęścia: @Alluum @StoneHeartCole oraz @WonszWen

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro